żyję w samotni płyn limfatyczny spływa po ścianach morderstwo na piętrze  | ‹Samotnia› |
Zakątki dziecięcego umysłu oszklona szafa – poza zasięgiem czarna zastawa w cukierniczce kilka monet slajdy wyświetlane na ścianie teatr strachu w ciemnym pokoju gra cieni i kształtów na widowni umysł dziecka dzikie jabłka mają smak dzieciństwa słodko-kwaśne wyzwalacze wspomnień brodzenie w rzece dom na drzewie świerszcze w trawie nie wrócisz tam nigdy na dłużej niż jedno mrugnięcie powiek krótki błysk sąsiedztwo winogron braterstwo krwi wspomnienia parują w powolnym procesie zapominania zapach palonych suchych liści tysiące łyżeczek w powolnym tańcu niewinny uśmiech napis na naparstku wilczy regres echosonda koniec sezonu który spróbuję zapamiętać kostnica setki oczu spoglądają w sufit stoły prześcieradła stopy sprawdź czy są zimne powiedz czy ściany są zimne obojętny hol szeptane opowieści pomóż mi się stąd wydostać przebić się przez tą wilgotną błonę pusty tramwaj tylko ja i moje odbicie w tylnym oknie które mówi coś do mnie bezgłośnie pudełko zapałek nadzieja lub światło ktoś biegnie przez las przecinając święte kręgi usypane z soli katharsis kopulacja drozda wysiadywanie jaj skorupa łożysko twierdza białko życiodajne białko kamienne schody karta pocztowa z błędem twarz która ciągle powraca zimny wiatr w moim oku między lasem a jeziorem bez fal w ciemnym pokoju w gąszczu niepotrzebnych szaf i krzeseł siedzi człowiek o którym lustra mówią że to ja nie wiem któremu ze swoich cieni mogę wierzyć który jest moim współlokatorem a który zakładnikiem wyjął stare insekty z szuflady myśląc o wieczornym przyjęciu o tańcach i dzikich kopulacjach w rdzawej wodzie obmył twarz oczy piekły niemiłosiernie zmęczone doświadczeniami wczorajszego dnia gipsowe odlewy wapienne formy metalowe narzędzia żyję w samotni płyn limfatyczny spływa po ścianach morderstwo na piętrze ktoś zbiega po schodach ciepła krew powoli wsiąka w dywan pukanie do drzwi odsunięto cię usunięto z pamięci z wykluczonej przestrzeni piszesz listy snujesz opowieści krzyczysz w ciszę miotasz się jak ćma uwięziona w kloszu ewakuujesz wszystkie myśli i na znak protestu skaczesz z okna w pustkę A zamurowało mnie zamurowało mnie życie w moich czterech ścianach a może to ja sam nie wiem nie pamiętam nie pamiętam kiedy wyszłaś zostawiając mnie samego krwawiącego gęstym ciepłym wierszem moja lewa ręka pozszywała wszystkie rany wniosek – jestem leworęczny B dziś wyszedłem na długi spacer kłamię nigdzie nie wychodziłem torebka herbaty wpada do kubka po chwili wszystko na podłodze C dwa sny pierwszy o kostnicy w drugim rozmawiam z samym sobą w tramwaju w snach nie ma odpowiedzi powoli wyślizguję się z mokrej pościeli w zimny pokój narodziny lub godzina przed śmiercią dźwięki z obrazu jak młot pneumatyczny wbijają się w moją głowę antydialog D nowe reguły gry nie otworzę drzwi więc pukaj pukaj pukaj nie będę podnosił słuchawki więc możesz zadzwonić wieczorem nie będę też odbierał poczty więc możesz przysłać mi swoje paznokcie E budzik prysznic masturbacja szybkie śniadanie ring gong jeden narożnik jest pusty F wczoraj dziś jutro słowa słowa słowa budzę się czas na przebudzenie uszczelniam wszystkie drzwi i okna ale tu wciąż jest zimno po prostu zimno nic więcej G wieczór zbliża się burza za oknem czarne psy biegną w moją stronę zakluczam drzwi sięgam po broń on uśmiecha się spokojnie i gra na klawesynie skurwiel wie co będzie dalej H przestałaś pukać przestałaś dzwonić czas się skończył materia zapadła się w sobie |