Paszczak-zoolog i Paszczak-botanik kłócą się o klasyfikację drapieżnych krzaków, rodzina Muminków zostaje wzięta za zbiegłe z zoo hipopotamy, a Too-Tiki buduje miniaturowy statek dla ducha. Kto ma ochotę zapoznać się z innymi niż w książkach przygodami Muminków i ich przyjaciół, temu polecam komiks Tove Jansson „Muminki i morze”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Komiksy o Muminkach (oczywiście autorstwa Tove Jansson) dotychczas nie były w Polsce wydawane, choć powstały dawno – jeszcze w latach 50., na zamówienie gazety „Evening News”. Widać to zresztą po układzie graficznym – historyjki są podzielone na podłużne, wąskie paski, jak większość komiksów publikowanych w prasie codziennej. W tomiku „Muminki i morze” znajdują się dwie historyjki: tytułowa oraz „Dżungla w Dolinie Muminków”. Miłośnicy sympatycznych trolli bez trudu odnajdą w tych komiksach pewne wątki znane m.in. z książek „Tatuś Muminka i morze” oraz „W dolinie Muminków”, jednak zostały one opowiedziane w zupełnie inny sposób. Dom Muminków zarasta dżunglą nie za sprawą czarodziejskiego kapelusza, lecz z powodu zasiania w ogródku tropikalnych nasion z wyrzuconej przez morze skrzynki. Na wyspie z latarnią morską bohaterowie spotykają Too-Tiki, która występuje głównie w „Zimie Muminków”, a także ducha przypominającego nieco tego z „Pamiętników Tatusia Muminka”. Zupełnie niepodobny do wersji książkowej jest Ryjek (o ile to on – w komiksie ani razu nie pada imię) – jest cały czarny i nie odzywa się ani słowem. Każdy, kto pamięta książkowego Ryjka, przyzna, że szczególnie to ostatnie jest po prostu niemożliwością! :-) Mimo znacznych podobieństw do książki „Tatuś Muminka i morze”, komiks o przeprowadzce do latarni morskiej jest znacznie weselszy. Powieść jest w pewnych aspektach dość przygnębiającym studium kryzysu wieku średniego oraz poszukiwania własnego miejsca w życiu, natomiast w komiksie nawet tak smutny epizod, jak urządzanie pogrzebów ptakom, które zabiły się o latarnię, ma zupełnie inny ciężar gatunkowy. Nie ma też tego upiornego klimatu, który nadawały przemieszczające się drzewa i cały pomysł z wyspą, która się boi. W książce występują wątki, które można by nazwać psychologicznymi; w komiksie też są, chociaż zupełnie inne. Napisanie wymarzonej przez Tatusia Muminka powieści udaje się dopiero wtedy, kiedy Too-Tiki uświadamia mu, że powinien pisać o tym, co naprawdę lubi, a nie na siłę o morzu, tylko dlatego, że „ma ono taką epicką głębię”. Muminek przestaje bać się ciemności i duchów, kiedy musi wyruszyć na pomoc Pannie Migotce (która zresztą sama to zaaranżowała). Jest też w komiksie trochę humoru, na przykład scena z miną morską lub rysunek Mamy Muminka wręczającej ogarniętemu weną Tatusiowi „cały papier, jaki jeszcze im pozostał”… dość znacząco nanizany na zagięty gwóźdź. „Dżungla w Dolinie Muminków” ma zupełnie inny klimat. To w większości zwariowana przygodówka składająca się z zabaw w Tarzana, ucieczek przed zwierzętami, roślinami i personelem ogrodu zoologicznego. Jedynym nieco poważniejszym wątkiem jest scena z dzikimi zwierzętami, które wolą wracać do ciepłych klatek niż przeziębiać się na wolności, choć świetnie się z Muminkami bawiły. Rysunki są udane, choć w porównaniu do ilustracji książkowych wydają się uproszczone i jakby chropowate oraz pozbawione przestrzeni. Być może jest to spowodowane tym, że w malutkim kadrze trudno umieścić wiele szczegółów (a jeszcze muszą zmieścić się dymki) lub jakimiś względami technicznymi związanymi z drukiem gazetowym. W niektórych miejscach na rysunkach występują białe plamy, jak gdyby coś wytarło część kresek – trudno powiedzieć, czy jest to wina drukarni, czy też po prostu komiksy te w takim właśnie stanie się zachowały. Mam też wątpliwość co do określenia „ogródek kuchenny” – po polsku mówi się raczej „ogródek warzywny” lub „warzywnik”. Komiks o Muminkach każdy wielbiciel twórczości Tove Jansson przeczyta, jak sądzę, z zainteresowaniem, jednak w tej wersji gubi się to, co stanowi o niepowtarzalnym uroku jej książek – opisy i specyficzny język narracji. Wystarczy porównać – całkiem ładny, nie przeczę – rysunek rodziny Muminków wyciągającej deski z morza z analogiczną sceną w książce: „Nie jest łatwo wyciągnąć dwucalową deskę na brzeg. Ileż przy tym emocji! Deska jest trudna do schwycenia, ciężka od wody, może łatwo wymknąć się z łapek, a potem wrócić z następną falą i uderzyć jak taran. Wtedy jest naprawdę niebezpieczna. Ale potem, kiedy już leży na brzegu poza zasięgiem morza, staje się skarbem, zwłaszcza dlatego, że jest zdobyczna. Błyszczy i ma ciepły kolor starego dziegciu, jest ciężka i idealnie równa, a na jednym jej końcu widnieje znak właściciela”. [„Tatuś Muminka i morze”] Rzecz jasna, komiks to inne medium niż książka, więc trudno oczekiwać, by w równie obrazowy sposób przekazywał wrażenia dotyku czy zapachu. Również uczucia bohaterów mogą być w książce przedstawione bardziej subtelnie. Dlatego cieszę się, że Tove Jansson nie zrobiła po prostu „rysunkowej wersji” swoich powieści, lecz wymyśliła bohaterom zupełnie nowe przygody.
Tytuł: Muminki i morze Scenariusz: Tove Jansson Rysunki: Tove Jansson Tłumaczenie: Teresa Chłapowska Cykl: Muminki Data wydania: 21 listopada 2005 Ekstrakt: 70% |