Raz do roku amerykańscy krytycy spotykają się na sabacie, mającym na celu wytypowanie osoby, której najnowszy film wszyscy razem zgodnie skrytykują. Zjadą od dołu do góry, wzdłuż i wszerz. W tym roku maszyna losująca wybrała jedną z ulubionych przytulanek widzów - Guya Ritchiego. Jednomyślnie zaczęto w niego wbijać szpilki jak w laleczkę voodoo. W tej branżowej akupunkturze ucierpiał „Revolver”, na marginesie mówiąc – porządny film.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Sorter nigdy nie chybił. Poza jednym razem, kiedy próbował zastrzelić Jake’a Greena. Sorter w ogóle jest wyróżniającą się jednostką. Ma celne oko, ponadprzeciętnie wyczulony słuch, jest niebywale skoncentrowany i zwinny. Reżyser Guy Ritchie też się wybija spośród współczesnych twórców komercyjnej rozrywki filmowej. Kręcąc „Porachunki” i „Przekręt” szybko zajął w sercach widzów szczególne miejsce. On również raz spudłował – obsadził sławną żonę Madonnę w niefortunnym filmie „Rejs w nieznane”, za którym do dziś ciągnie się widmo absolutnej porażki (zresztą, Madonna i klapa, to chyba jedna z najwierniejszych sobie par). „Revolverem” Ritchie powraca do formy i ulubionej konwencji filmu gangsterskiego. Szczęśliwym trafem odstawił wcześniej Madonnę, zastępując ją starymi dobrymi kumplami. Migoczącemu kolorowymi światełkami i jaskrawymi neonami światkowi kasyn Las Vegas, w którym reżyser umiejscowił akcję, nie wolno dać się oszołomić. Odwraca uwagę i jedynym wrażeniem, jakie pozostawi po obejrzanym filmie, będzie szok wywołany szybkością podawanych treści. Meandrujący scenariusz zostawi w tyle każdego widza, który choć na chwilę wyłączy swoje myśli. Autorski skrypt Guya Ritchiego mimo schematycznej i prostej linii fabularnej (zwolniony z więzienia gangster postanawia odkryć, kto go wrobił i zemścić się), jak na podstawę filmu rozrywkowego ma sporo zagmatwanych wątków. Specyficzna niejasność i niezrozumiałość stanowią tu jednak bodziec do samodzielnych interpretacji, co nieczęsto towarzyszy łopatologicznym w wymowie produktom kina popularnego. W miejscach, gdzie fabuła powinna dawać rozwiązanie, które pozwoliłoby tę szaloną układankę sensownie poskładać i zamknąć, serwuje kolejne pytanie i nieścisłość. Kim właściwie jest główny bohater, Jake Green? Czy Sam Gold naprawdę istnieje, czy jest tylko alter ego Jake’a? Jaką rolę w całej akcji odgrywają Avi i Zach? Co jest rzeczywistością, a co tylko halucynacją? Ta warstwa otwartych kwestii pozostaje niedomówiona, zmusza widza do nieustannej uwagi i uczestniczenia w procesie samodzielnego składania kreowanego świata i udzielania odpowiedzi. a nie tylko biernego obserwowania zwrotów na ekranie. I, oczywiście, to absolutnie dyskwalifikuje film, bo kto słyszał, żeby uruchamiać myślenie na rozrywkowym filmie? Mieszać tożsamości i chronologię może Almodovar w „Złym wychowaniu”. Ale on za to dostanie sześć gwiazdek w gazetowym zestawieniu, nawet jeśli nikt niczego nie pojmie.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„Revolver” posiada o wiele mniej odważną i oryginalną od „Przekrętu” stronę formalną. Rewelacyjne, nasycone kolorami ekspresyjne zdjęcia autorstwa Tima Maurice-Jonesa (stałego kamerzysty reżysera) fenomenalnie oddają klimat Las Vegas. Operator wprawnie żongluje barwnymi filtrami i z niebywałą dbałością o szczegół komponuje ramy kadru. Widać podobieństwo estetyki zdjęć do filmów Davida Lyncha (m.in. do „Zagubionej autostrady” i „Miasteczka Twin Peaks”), ale rozwiązania stylistyczne najbliższe są fincherowskiemu „Podziemnemu kręgowi”. Koligacje z tym ostatnim obrazem zresztą dostrzega się na pierwszy rzut oka. Ritchie, w przeciwieństwie do Finchera, nie analizuje tożsamości postaci, czy jej zagubienia w technokratyzmie współczesnego świata, nie dokonuje obserwacji i nie formułuje konkluzji. Refleksje wymienia na strzelaniny, pamiętając cały czas o ramach kina gangsterskiego, gdzie akcja musi toczyć się wartko. Nie zapominajmy przecież, że robi multipleksową komercję, a nie dzieło artystyczne z przeznaczeniem do kin studyjnych. Zostawia widzowi niemałe pole do popisu i warto tego nie odrzucać. Bo, nie daj Bóg, przyjdzie Ritchiemu pomysł na kolejny rejs w nieznane.
Tytuł: Revolver Reżyseria: Guy Ritchie Zdjęcia: Tim Maurice-Jones Scenariusz: Guy Ritchie Obsada: Jason Statham, Ray Liotta, André Benjamin, Vincent Pastore, Mark Strong Muzyka: Nathaniel Mechaly Rok produkcji: 2005 Kraj produkcji: Francja, Wielka Brytania Data premiery: 18 listopada 2005 Czas projekcji: 115 min. Gatunek: sensacja Ekstrakt: 70% |