Niestety, „Miejsce dla dwojga” nie jest najlepszą książką Marcina Wolskiego. Nie jest nawet jedną z lepszych jego pozycji. Można by nawet podejrzewać, że autor użyczył swego nazwiska jakiemuś mniej zdolnemu koledze.  |  | ‹Miejsce dla dwojga› |
Jest sobie chłopak i jest sobie dziewczyna. On – utraciwszy i zdolności reprodukcyjne, i ojca, a później także matkę, wyrósł na zakompleksionego bezrobotnego. Ona – piękna jak z obrazka, wygrywając kolejne szczeble wyborów miss, wpadła w oko bogatemu przystojniakowi, za którego wkrótce wyszła za mąż. Przystojniak okazał się wpływowym mafioso, synem jeszcze bardziej wpływowego mafioso – co jednak nie uchroniło go przed zgarnięciem przez policję w noc poślubną. Dziewczę, zorientowawszy się, w co wdepnęła, próbuje uciec od szemranego towarzystwa, stając się, chcąc nie chcąc, sąsiadką chłopaka. Chłopak, naturalnie, beznadziejnie się zakochuje. W wyniku pewnych splotów wydarzeń chłopak staje się duchem, oddzielonym od swego ciała. Jak na zakochanego przystało, postanawia chronić swą, początkowo nieświadomą tego, wybrankę. Oczywiście, niewiele może zdziałać. Postanawia się więc z nią skomunikować – i tu na scenę wkracza pierwszy zgrzyt książki: przychodzi mu to bez problemu. Dziewczyna okazuje się być tą jedną jedyną, z którą chłopak może się porozumieć. Aby jakoś ratować sytuację, autor próbuje to wytłumaczyć miłością, ale… jakoś to nieprzekonujące, skoro dziewczyna chłopaka zauważyła może raz w życiu. No więc kontaktują się. Rozmawiają ze sobą w jej snach. I oto drugi zgrzyt: tak spokojnego snu, w którym przez godzinę czy dwie (czasu subiektywnego) nic się nie dzieje, nic nie zmienia, więc można spokojnie siedzieć na huśtawce i rozmawiać – oczywiście po przebudzeniu doskonale wszystko pamiętając – to ja nigdy nie doświadczyłem. Bym się chyba na śmierć w nim zanudził. Zgrzyty zgrzytami, ale autor popełnił także całkiem normalny błąd fabularny. Oto dziewczyna, zerkając kątem oka na pokazywany w TV rysopis, bez najmniejszego problemu rozpoznaje twarz swego anioła stróża. A rozdział-dwa później wysila gorączkowo swą pamięć, próbując sobie przypomnieć, jak też ów sąsiad wyglądał… Z ciekawostek: w pewnym momencie narrator wspomina, że generalnie za science fiction nie przepada, ale niedawno przeczytał książkę pod tytułem „Alterland”. Kolejne sploty nieprawdopodobieństw sprawiają, że end jest happy, w dodatku słodziutki jak landrynka. Na koniec autor zafundował czytelnikom współczesną wersję „I ja tam z gośćmi byłem, miód i wino piłem, a com widział i słyszał, w księgi umieściłem.”, w epilogu opisując, jak to osobiście spotkał oboje bohaterów. Można sobie darować. Znaczy, epilog. Zresztą, całą książkę też, jeśli mamy pod ręką inne, lepsze wydawnictwa tegoż autora.
Tytuł: Miejsce dla dwojga Autor: Marcin Wolski ISBN: 83-7414-083-6 Format: 264s. 125×195mm Cena: 24,90 Data wydania: 2 czerwca 2005 Ekstrakt: 40% |