powrót do indeksunastępna strona

nr 03 (LV)
maj 2006

Grucha, pietrucha, sztryngbormengorninghejgen
‹Straszny film 4›
Zrobienie czwartej części popularnej produkcji nie jest dużym problemem i – oprócz licznych perturbacji ze znalezieniem odpowiedniego scenarzysty – nie nastręcza wielu trudności. Natomiast sprawienie, by ta trzecia kontynuacja była filmem dobrym, jest zadaniem prawie niewykonalnym. Nawet przejście przez Morze Czerwone wydaje się o wiele prostszą czynnością. W końcu poprawne części czwarte można zliczyć na palcach jednej ręki biblijnego Izraelity, który wraz z liczną grupą swych kamratów przeszedł przez wyżej wymieniony akwen.
Zawartość ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
David Zucker postanowił spróbować swoich sił (wyreżyserował czwartą część filmu) i zrobił rzecz niebywale ciężką (filmu, który jest komedią), a można nawet powiedzieć, że teoretycznie nierealną (komedią, która w rzeczywistości jest parodią) i bez precedensu (tetralogia parodii brzmi dziewiczo). Oprócz tego naraził się wszystkim kolekcjonerom, którzy już od dawna na swoich – wyczyszczonych z kurzu – półkach trzymają ekskluzywne wydanie trylogii „Strasznego filmu” i nie wyobrażają sobie dostawienia wolno stojącego pudełka z kontynuacją. Ku zdziwieniu tłumów, Zucker nie musi się obawiać o swoje życie. Zrobił bardzo dobry film i banda zbulwersowanych pedantów na pewno wybaczy mu to droczenie się z ich ułomnością.
„Strasznemu filmowi 4” niestety nie udaje się przebić pierwszej części z serii, ale spokojnie może konkurować z częściami następnymi, a nawet je przewyższa. Tradycyjna już początkowa zajawka nie zapowiada jednak wysokiego poziomu i okazuje się najgorszą z całego zestawu. Jest bowiem bardziej hermetyczna i odnosi się w głównej mierze do postaci oraz zjawisk powszechnych w Stanach Zjednoczonych, a kojarzonych tylko przez promil Polaków. Drobny odsetek zna doktora Phillipa McGrawa, robiącego w Ameryce zawrotną karierą, a tutaj parodiującego samego siebie. Trochę lepiej sprawa wygląda z Shaquillem O’Nealem, którego rozpoznaje wielu, ale jego meczowy wizerunek i charakterystyczne zachowanie znają już nieliczni. Właśnie już te pierwsze minuty dość wyraźnie nakreślają, z czego widz będzie się śmiał.
Do minimum ograniczono, będące priorytetem dla Wayansów, żarty penisowo-waginalne, a zwiększono natężenie dowcipu slapstickowego i – co najważniejsze – zainstalowano tony humoru surrealistycznego. Znacznie też została podwyższona poprzeczka w odniesieniu do spraw czysto parodystycznych. Jest to nie tyle powrót, co ulepszenie wizji z pierwszych dwóch części, gdzie istotne było wyłapywanie smaczków i kojarzenie filmowych faktów. Tym bardziej jest to zaskakujące, że Zucker w „Strasznym filmie 3” podszedł do motywów zabawnych bardziej uniwersalnie. Bogata wiedza blockbusterowa nie jest oczywiście niezbędna, ale na pewno wymagana i potrzebna. Wymagana i potrzebna jest też wiedza zaczerpnięta z programów informacyjnych i bulwarowych gazetek. Akcentów podobnych do tego z Pamelą Anderson i „tą kasetą” jest tutaj na pęczki.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Zucker w kilku momentach pogrywa sobie bardzo ostro. Na genialną (jedna z lepszych scen filmu) parodię zachowania Toma Cruise’a w programie Oprah Winfrey można przymknąć oko, ale ostra drwina z George’a Busha jest niebezpieczną, choć w pełni udaną szarżą. Reżyser sporo miejsca poświęca też – o czym już wspomniałem – wyśmianiu charakterystycznych zjawisk kutlurowo-społecznych. Dostaje się stereotypowym Afroamerykanom, władzom z Detroit, a najpopularniejszy gadżet XXI wieku, czyli iPod pełni tu rolę pojazdu ziemskich najeźdźców. Scenariusz opiera się bowiem na „trójkowym” pomyśle z kosmitami atakującymi Zieloną Planetę. Tym razem jest to jednak parodia „Wojny światów”, a nie „Znaków” Shyamalana, któremu – tak à propos – ucierano nosa w każdej części serii. Dalszego ciągu fabuły nie ma sensu zdradzać, bo już same zawiłości są zaskakujące i piekielnie dowcipne.
Należy jednak zwrócić uwagę na istotny element, który w parodiach pojawiał się rzadko, a już w samych „Strasznych filmach” nie było go wcale. Zucker odwołuje się do poprzedniej części i stara się – uwaga – całkowicie logicznie (a przy tym śmiesznie) uporządkować i pozamykać wszystkie niedokończone wątki. Dlatego na chwilę pojawiają się Charlie Sheen i Simon Rex, a Regina Hall umiejętnie ripostuje na stwierdzenie o śmierci jej bohaterki w „Strasznym filmie 3”. Dzięki temu zabiegowi, Zucker uzbraja swoich bohaterów w filmowe krew, kości i duszę. Postaci nie są więc już atrapami koniecznymi do opowiedzenia żartu, jakimi były w serii Wayansów i debiucie Zuckera.
Najjaśniejszym aspektem „Strasznego filmu 4” jest obsada aktorska. Zagubiona i wiecznie roztrzepana Anna Faris jest sympatyczna i śmieszna, a poza tym rośnie powoli na pierwszą „laugh queen” (i nie zmienią tego nawet drobne i dobre role w „Tajemnicy Brokeback Mountain” czy „Między słowami”). Regina Hall oprócz tego, że ładnieje z części na część, to w świetny sposób przypomina, jaki humor był obecny w pierwszych dwóch częściach. Leslie Nielsen po raz kolejny mistrzowsko odgrywa przygłupa, a dodatkowo pokazuje swoją dotychczas nieznaną stronę. Niespodziewanym liderem staje się natomiast Craig Bierko, który przez większość seansu jest motorem napędzającym żart sytuacyjny, a w końcówce (ta genialna parodia zachowania Cruise’a) daje ekspresyjny popis komediowych umiejętności.
Drażni jedynie nierówny poziom filmu. Świetne cameos (proszę nie sprawdzać obsady), zabawne wstawki muzyczne i genialne gagi (Sheen i kot, Anderson jako kowboj gej, rozstanie Faris i Rexa, postać Zoltara oraz kilka innych) są poprzetykane slapstickowymi przecinkami. Większość z nich niestety nie bawi, ale na szczęście też nie irytuje. Z racjonalnego punktu widzenia „Straszny film 4” zasługuje więc na odrobinę niższą notę, jednak płacz ze śmiechu jest rzadkim towarem, dlatego należy szczodrze nagradzać magików potrafiących go wywołać.



Tytuł: Straszny film 4
Tytuł oryginalny: Scary Movie 4
Reżyseria: David Zucker
Zdjęcia: Thomas E. Ackerman
Scenariusz: Craig Mazin, Jim Abrahams
Obsada: Anna Faris, Craig Bierko, Leslie Nielsen, Anthony Anderson, Regina Hall, Bill Pullman, Chingy, Dr. Phillip C. McGraw, Carmen Electra, Cloris Leachman, Kevin Hart, Michael Madsen, Chris Elliott, Shaquille O'Neal, Beau Mirchoff, Charlie Sheen, Simon Rex, Molly Shannon, Conchita Campbell, DeRay Davis, Youngbloodz, Fabolous, Lil' Jon, Garrett Masuda, Henry Mah, David Zucker, Craig Mazin, Crystal Lowe, James Earl Jones
Muzyka: James L. Venable
Rok produkcji: 2006
Kraj produkcji: USA
Dystrybutor: Forum Film
Data premiery: 21 kwietnia 2006
Czas projekcji: 83 min.
WWW: Strona
Gatunek: komedia
Ekstrakt: 80%
powrót do indeksunastępna strona

61
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.