To nie jest książka doskonała, ba, to nie jest nawet książka oryginalna. Nie zmienia to faktu, że „Poza wszelkim podejrzeniem” Jamesa Grippando to powieść, która ma wszystkie zalety, jakie powinien mieć dobry thriller prawniczy, i którą bez obaw można polecić miłośnikom tego gatunku.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Zgodnie z regułami „Poza wszelkim podejrzeniem” zaczyna się od mocnego uderzenia. Jack Swyteck reprezentuje Jessie, swoją dawną ukochaną, która sądząc, że jest śmiertelnie chora, zawarła tzw. umowę wiatykalną (półtora miliona dolarów w zamian za trzymilionową polisę ubezpieczeniową, którą inwestorzy otrzymają po jej śmierci). Gdy okazuje się, że lekarze popełnili błąd i kobieta jest zdrowa, inwestorzy żądają zwrotu pieniędzy. Jack Swyteck sprawę wygrywa, ale Jessie wkrótce zostaje znaleziona w jego domu, naga i… martwa. Od tej chwili dla prawnika zaczynają się problemy – żona podejrzewa go o romans, policja o to, że miał coś wspólnego ze śmiercią Jessie. James Grippando zręcznie rozgrywa motyw zaciskającej się pętli. Im bardziej Swyteck miota się w desperacji, tym więcej dowodów świadczy na jego niekorzyść. Tworzy to duszną, klaustrofobiczną atmosferę, którą uważam za jedną z większych zalet powieści. Inną jest inteligentne połączenie dwóch przeplatających się wątków, z których każdy ma swoje, nader interesujące, tajemnice. Pierwszy dotyczy inwestorów wiatykalnych, drugi, mniej wyeksponowany, przeszłości żony Swytecka. Jeśli zaś chodzi o rozwiązanie zagadki głównej, czyli śmierć Jessie… Cóż, w kryminałach i w thrillerach obowiązuje zasada, że im bardziej zaskakujące rozwiązanie, tym mniej jednocześnie prawdopodobne. Wyjątków od tej reguły nie ma dużo. Pod tym względem zakończenie „Poza wszelkim podejrzeniem” mieści się w średniej przeciętnej – jest dość zaskakujące, a przy tym w miarę prawdopodobne. Powieść Grippando czyta się z prawdziwą przyjemnością i jednocześnie szybko, w czym pomaga fakt, że książka podzielona jest na kilkadziesiąt króciutkich rozdziałów. Tempo, a wraz z nim napięcie, nie słabną ani na chwilę. W dodatku autor ma talent do stwarzania nastroju grozy. Co prawda korzysta z niego rzadko (zbyt rzadko jak na mój gust) bo akcję popychają do przodu głównie sensacja oraz dialog, ale zdarzają się i takie perełki jak np. początkowa scena, rozegrana na pograniczu snu i jawy, gdy żonę głównego bohatera odwiedza jej zmarły przed laty ojciec. Na tym tle słabiej wypadają postacie. Tu ujawnia się to, czego w przypadku fabuły aż tak bardzo nie widać – Grippando jest dobrym pisarzem, ale jednak tylko rzemieślnikiem, poruszającym się po terenach już znanych. Ktoś, kto czytał dużo thrillerów, właśnie w przypadku bohaterów będzie miał przemożne uczucie déjà lu. Sadystyczne bandziory z rosyjskiej mafii, inteligentny i wyrafinowany psychopata – wszystko to są osoby, które wielbiciel tego typu literatury może uważać za swych dobrych znajomych. Niestety, zalicza się do nich także pozytywny bohater, ulepiony według schematu: przyzwoity charakter plus kłopoty rodzinne, plus jakaś cecha charakterystyczna (oryginalne hobby/rys w przeszłość itp.). Tutaj takim wyróżnikiem jest kubańskie pochodzenie Jacka Swytecka. Nie znaczy to bynajmniej, że są to postacie nieciekawe. Są tylko mało oryginalne, jak dobrze odrobione zadanie domowe. Swytecka można polubić, choć nie gwarantuję, że ta sympatia przetrwa dłużej niż do odwrócenia ostatniej kartki. W moim przypadku nie przetrwała, co nie zmienia faktu, że kolejne książki Jamesa Grippando z chęcią przeczytam.
Tytuł: Poza wszelkim podejrzeniem Tytuł oryginalny: Beyond Suspicion Autor: James Grippando Tłumaczenie: Elżbieta Gepfert Cykl: Jack Swyteck ISBN: 83-7418-031-5 Format: 448s. 135×205mm Cena: 29,90 Data wydania: 7 lutego 2006 Ekstrakt: 70% |