powrót do indeksunastępna strona

nr 04 (LVI)
czerwiec 2006

Literatura „kodowana”
Z ilości dostępnych w księgarniach pozycji stemplowanych „Kodem Leonarda da Vinci” można by wnioskować, że Dan Brown dość szybko doczekał się naśladowców. Jednak dopóki jego książka jest rozchwytywana, obfita literatura „okołobrownowa” ma z nią dość powierzchowny związek, wynikający ze względów marketingowych, nie zaś ze szczerej chęci pójścia tropami „Kodu”.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
O głośnej, jak świat długi i szeroki, powieści amerykańskiego pisarza Dana Browna „Kod Leonarda da Vinci” powiedziano i napisano już chyba wszystko. Trudno dodać coś oryginalnego do sformułowanych ocen, wygłoszonych protestów czy rozpętanych polemik, choć zainteresowanie książką nie maleje i po dziś dzień nie schodzi ona z list bestsellerów (z ponad 40 milionami sprzedanych egzemplarzy, które – jak się szacuje – przyniosły autorowi liczącą 250 mln funtów fortunę). Co bardziej wymagający czytelnicy mogą nabyć jej wielkoformatowe edycje, drukowane na papierze kredowym, ze zdjęciami miejsc, w których toczy się akcja. Dostępne są także płyty CD z lektorem, których zapewne bardzo dobrze się słucha podczas wycieczek „Śladem Kodu Leonarda da Vinci”, od jakiegoś czasu sprzedawanych przez biura podróży (także w Polsce). Fora internetowe już dawno temu obrodziły w dyskusje na temat książki, poruszana przez nią tematyka nadal rozgrzewa umysły, rodząc teksty polemiczne, zaś media na całym świecie od czasu do czasu nagłaśniają protest Watykanu bądź jakiejś katolickiej organizacji (choćby Opus Dei) przeciwko manipulacjom w niej upowszechnianym. W księgarniach dostępne są już dwie książki omawiające tło historyczne pisanej dopiero (absolutny ewenement!) kontynuacji, o roboczym tytule „Klucz Salomona”.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Słowem, dawno już nie było powieści, która zyskałaby w świecie tak gromki odzew. Obecny dziwi tym bardziej, że książka Dana Browna jest literaturą popularną, pomijaną bądź lekceważoną przez wielu krytyków, bo można się po niej wprawdzie spodziewać wysokiej sprzedaży (jak dowodzi choćby seria książek o Harrym Potterze), ale w żadnym razie nie poruszenia serc i umysłów.
• • •
Rynek księgarski zareagował na tę sytuację i kroczącą w ślad za nią koniunkturę racjonalnie, bardzo szybko oferując czytelnikom najróżniejsze pozycje, których klimat jest mniej lub bardziej zbliżony do „Kodu” – i tak jak kiedyś mnożyły się sensacje szpiegowskie (dość pogardliwie nazywane „ludlumami”), tak obecnie nastała moda na thrillery religijne. A ponieważ nigdy nie wiadomo, jak długo konkretny typ literatury będzie miał wzięcie, siłą rzeczy owa fala przyniosła ze sobą, obok pozycji interesujących i niezłych warsztatowo, także te niedopracowane, napisane byle jak, bez dobrego pomysłu – aby się od biedy wstrzelić w trend. Zaczęto wznawiać powieści wydane przed „Kodem”, jednocześnie dużo śmielej publikując te napisane po roku 2003, nawet jeśli ich związki z dziełem Browna były mniej niż luźne. Na dobrą sprawę wystarczyło, by książka poruszała jakikolwiek aspekt historii chrześcijaństwa, coś tam – niekoniecznie mądrego – opowiadała o templariuszach lub masonerii, czyniła głównym bohaterem znanego renesansowego artystę, wreszcie oferowała czytelnikowi pogoń za jakąś tajemnicą (im silniej i bezwzględniej strzeżoną, tym lepiej), a wydawca czuł się w pełni usprawiedliwiony, gdy gdzieś na okładce przemycał cztery magiczne niemalże dziś słowa.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
No i zaroiło się: „To lepsze niż »Kod Leonarda da Vinci«!”, „Powieść sensacyjna z wątkiem historycznym à la »Kod Leonarda da Vinci«”, „Thriller historyczny à la »Kod Leonarda da Vinci«”, „»Kod Leonarda da Vinci« nowej generacji”, „Hiszpańska odpowiedź na »Kod Leonarda da Vinci«”, „Thriller historyczny określany mianem hiszpańskiego »Kodu Leonarda da Vinci«” – do kompletu brakuje już tylko buńczucznego: „To, broń Boże, nie jak »Kod Leonarda da Vinci«!”. Zresztą te pozycje, które nie zostały tak ostentacyjnie napiętnowane, ukazały się w dużym stopniu wskutek reakcji wydawców na wyraźny zwrot gustów czytelniczych ku nurtowi religijno-sensacyjnemu.
Oczywiście dzieła kontrowersyjne dla chrześcijan, ukazujące przedmiot ich wiary w sposób nieortodoksyjny, to w literaturze nie pierwszyzna. Nikos Kazantzakis w „Ostatnim kuszeniu Chrystusa” kazał być Jezusowi nade wszystko człowiekiem, istotą słabą, wątpiącą, wahającą się – bardziej Synem Człowieczym niż Synem Bożym, którego wewnętrzna walka między mesjańskim posłannictwem a ludzką ułomnością trwała do samego końca i rozstrzygnęła się dopiero pod koniec krzyżowej kaźni. W „Ewangelii według Jezusa Chrystusa” Joségo Saramago dobry Jezus, człowiek zrodzony z normalnego fizycznego zbliżenia Józefa i Marii, związany z Marią Magdaleną, jego jedyną miłością, opiera się woli bezlitosnego Boga – uosobienia złej, autorytarnej władzy żądnej krwi – winiąc go za nieszczęścia spadające na ludzi. „Król Jezus” Roberta Gravesa czy „Zaciśnięte pięści Judasza Iskarioty” Pera Gunnara Evandera ukazują Jezusa jako manipulatora, który wypełnia stare proroctwa z premedytacją, ale nie dlatego, że jest prawdziwym Mesjaszem, lecz dlatego, by za takowego uważali go mamieni i oszukiwani ludzie. Tę listę pewnie można jeszcze wydłużyć.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Co ciekawe, najmocniejsze uderzenie książki Dana Browna wcale nie leży pośród gdybań o naturze związku Jezusa z Marią Magdaleną (choć znajduje to najmocniejszy odzew w mediach), lecz w negacji jego boskości. Brown, ustami Leigha Teabinga, stwierdza, że boskość Chrystusa po prostu bezpodstawnie, z przyczyn stricte politycznych przegłosowano – i to z biedą – na Soborze w Nicei. Tym samym neguje całkowicie fundament wiary chrześcijańskiej, jakim jest Zmartwychwstanie.
Ale to też nie nowina. W znakomitym warsztatowo i wspaniale trzymającym w napięciu „Spisku sykstyńskim” Philippa Vandenberga (1988) freski Michała Anioła wskazują nazwisko kabalisty Abrahama Abulafii, który w swojej „Księdze Znaków” zadawał kłam ewangeliście Łukaszowi, twierdząc, że posiada wiarygodne świadectwa ludzi, którzy wynieśli ciało zmarłego Chrystusa z grobu, by Szymon ben Jeruchim mógł pochować je w Safed w Górnej Galilei. Z kolei w „Przesyłce z Salonik” Roberta Ludluma (1976) toczy się walka o urnę zawierającą stare dokumenty, a między nimi świadectwo uwięzionego i skazanego na śmierć Szymona z Betsaidy zwanego Piotrem, który zaświadcza, że on i dwaj inni uczniowie Jezusa przekupili rzymskich żołnierzy i wbrew woli nauczyciela wykradli go nieprzytomnego z lochów, zastępując skazańcem podobnym doń z postury i rysów twarzy.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Jednak dość o starociach, bo w ślad za „Kodem Leonarda da Vinci” na księgarskich półkach zagościły różne ciekawe książki o mniej lub bardziej zbliżonej doń tematyce:
David Zurdo i Ángel Gutiérrez w swoim „Tajnym dzienniku Leonarda da Vinci” (2004, Amber) jako jedyni – co może dziwi – próbują opowiedzieć historię zbliżoną do tematyki poruszonej przez Dana Browna. Jej osnową są poszukiwania latorośli po Chrystusie, wyśledzenie jego potomków, co jest misją zleconą przez dziadka wnuczce (schemat podobny do „Kodu”), której po piętach depczą bezwzględni mordercy tajnych służb Watykanu, gotowi bez mrugnięcia okiem przelać cudem ocalałą po historycznych zawieruchach „królewską krew”.
Cała reszta wspomnianej literatury koncentruje się na Całunie Turyńskim, jakichś starożytnych dokumentach, wreszcie na templariuszach, którzy w bardzo wielu publikacjach są „odpowiedzialni” za najróżniejsze dziwne epizody w historii świata tudzież za skrywanie rozmaitych sekretów czy relikwii. Autorzy są konsekwentni w tej wizji, niepomni na efektowne z niej szyderstwo zawarte w głośnym „Wahadle Foucaulta” Umberta Eco.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
„Skarb świątyni” Eliette Abécassis (2001, Albatros) to jedna z najlepszych książek tzw. kremowej serii wydawnictw Albatros i Sonia Draga. Fabuła obraca się wokół zniszczenia przez Rzymian Świątyni Salomona, jej legendarnego skarbu i pism odkrytych w jaskiniach Qumran (znanych jako Zwoje znad Morza Martwego) tudzież współcześnie funkcjonującej wspólnoty esseńczyków. Napisana z dużym znawstwem tematu, ciekawie skomponowana, próbuje uzasadnić legendarne bogactwo zakonu templariuszy i jego dziwną, trwającą dziewięć lat działalność na terenie ruin Templum Salomonis – u zarania obecności zakonu w Królestwie Jerozolimskim, kiedy liczył on zaledwie dziewięciu członków.
„Zaginiona Ewangelia” Irvinga Wallace’a (1972, Albatros) to również czołówka tej serii. Tym, co pozwoliło wydawcy określić ją mianem „Thrillera historycznego à la »Kod Leonarda da Vinci«”, jest tajemnica dotycząca religii chrześcijańskiej – a konkretnie zapisany po aramejsku papirus sugerujący, że Jezus przeżył kaźń Golgoty, by po długiej podróży do Rzymu oddać tam życie – również na krzyżu. Niewykluczone, że po głośnej ostatnio sprawie tzw. Ewangelii Judasza, stemplowanie Danem Brownem nie będzie tu potrzebne.
„Ostatni templariusz” Raymonda Khoury’ego (2005, Sonia Draga) i „Cień templariusza” Núrii Masot (2005, Muza) każą wysłannikom Świątyni odbyć morzem podróż z Lewantu do Europy, z zadaniem wywiezienia i zabezpieczenia tajemniczych dokumentów o ważnej i groźnej zarazem treści (związanej z religią, groźnej dla chrześcijaństwa – dodajmy pro forma). Musi ona pozostać tajemnicą, bo zakon słabnie, tracąc włości w Ziemi Świętej tudzież wskutek intryg króla Francji Filipa Pięknego i jego kanclerza Wilhelma de Nogaret. Nadzieja, że nadejdą czasy sprzyjające ujawnieniu tych sekretów, każe ich powiernikom owe pisma ocalić i strzec nawet z narażeniem życia.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Takie sobie „Bractwo świętego Całunu” Julii Navarro (2004, Albatros) próbuje zdarzającym się od czasu do czasu w historii pożarom katedry w Turynie (gdzie przechowuje się Całun, który nieraz przez pożogę ucierpiał) nadać drugie dno. Tym razem templariusze, funkcjonujący w świecie jako tajne stowarzyszenie, bogate i wpływowe, mają przeciwnika o historii równie tajemniczej, sięgającej czasów współczesnych Chrystusowi. Wspomniane pożary wywołują wysłani przez nich ludzie, pozbawieni języków, zębów i linii papilarnych.
O turyńskiej relikwii traktuje także fabuła „Ostatniej tajemnicy Leonarda da Vinci” pióra Davida Zurdo i Ángela Gutiérreza. Syn niesławnego papieża Aleksandra VI Borgii, Cezar, pragnąc zatrzymać dla siebie ukradziony rodowi Sabaudów Całun, angażuje artystę do wykonania jego kopii. Intryga wychodzi w ten sposób naprzeciw tezom stawianym w książce dwojga autorów, Lynn Picknett i Clive’a Prince’a, pt. „Templariusze. Tajemni strażnicy tożsamości Chrystusa”, że to właśnie boski Leonardo był twórcą najsłynniejszego płótna pogrzebowego. Hiszpanie dość ciekawie próbują połączyć powszechne przeświadczenie o autentyczności Całunu i ogrom trudności leżący przed ewentualnym fałszerzem z ogłoszonym 13 października 1988 roku wynikiem datowania tkaniny, sytuującym jej powstanie na lata 1260-1390.
„Bramy templariuszy” Javiera Sierry (2000, Albatros/Sonia Draga) to książka wyjątkowo nieudana. Jej interesująco zapowiadająca się fabuła pikuje swym poziomem w dół, próbując przekonać czytelnika, że ziemia usiana jest miejscami, przez które można komunikować się z Niebem. Kiedy w „Poszukiwaczach zaginionej Arki” francuski archeolog Belloq mówił o świętej skrzyni z drewna akacjowego będącej „radiostacją do rozmowy z Bogiem”, brzmiało to sto razy wiarygodniej.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Można natknąć się w księgarniach na książki nie związane z „Kodem Leonarda da Vinci” wprost, ale bez wątpienia korzystające z koniunktury na opowieści o spiskach, tajemnicach, sekretach sławnych artystów renesansowych czy epizodach z historii chrześcijaństwa – zwłaszcza tych niezbyt znanych powszechnie. Napisany w 1995 roku z ogromną erudycją i świetnym warsztatem przez Jeana Raspaila „Pierścień Rybaka” (Klub Książki Katolickiej) opowiada o burzliwych czasach Kościoła i Wielkiej Schizmie Zachodniej. Wątki budzące kontrowersje (walkę papieży o to, który z nich jest prawdziwy) prezentuje bez owijania w bawełnę, ale i bez łatwych ocen czy tanich zarzutów, za to przepięknie uwypuklając istotę wierności i powołania.
Z kolei „Objawienie” Didiera van Cauwelaerta (2001, Wydawnictwo Literackie) to opowieść o badaniach podjętych przez okulistkę na prośbę kardynała będącego „adwokatem diabła” w procesie kanonizacyjnym Juana Diega – Indianina z Meksyku, zmarłego pół wieku wcześniej. Na jego szacie w 1531 roku pojawił się wizerunek Najświętszej Marii Panny, w której oczach można dostrzec sylwetki kilku postaci, noszące cechy obrazu odbitego na gałce ocznej (kulistość, refleksy światła itp.), nieznane potencjalnemu fałszerzowi tamtych czasów. Pojawiają się tu najdziksze oskarżenia (że Jana Pawła I zamordowano, że tajne służby Watykanu inspirowały zamach na Jana Pawła II, chcąc uwiarygodnić III Tajemnicę Fatimską), zaś ekspertyza okulistki okazuje się mieć konsekwencje polityczne. Pomiędzy to wszystko zostaje wrzucony Juan Diego, który – choć w zaświatach – pała serdeczną niechęcią do swej świętości.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Na zupełnym marginesie sytuują się takie pozycje, jak: „Fałszywy da Vinci” Thomasa Swana (1998, Amber), „Atlantyda” Davida Gibbinsa (2005, Amber) czy „Notes Michała Anioła” Paula Christophera (2005, Sonia Draga) – nie najgorsze, choć tematycznie zupełnie od „Kodu” odległe.
• • •
Jak się niedawno okazało, popularność można osiągnąć nie tylko w sojuszu z „Kodem”, ale i w opozycji doń, w myśl znanej zasady: nieważne, czy mówią dobrze, czy źle – byle po nazwisku. Dwóch z trzech autorów głośnej w latach 80-tych książki „Święty Graal, święta krew”, Richard Leigh i Michael Baigent, wytoczyło wydawcy Dana Browna, firmie Random House, jak i jemu samemu proces o plagiat (co ciekawe, Random House jest wydawcą obu książek). Sąd zarzuty oddalił, Dan Brown nie wydał ani pensa na odszkodowanie, ekranizacja jego powieści wejdzie planowo do kin. Więc po co proces? Otóż wznowiona po latach książka trzech Brytyjczyków, opowiadająca o tajemnicy księdza Berengara Sauniere’a, proboszcza w zabitej dechami wiosce Rénnes-le-Château, o Świętym Graalu, przywołanym na kartach „Kodu” Przeoracie Syjonu i jego wielkich mistrzach, Marii Magdalenie, królewskim rodzie Merowingów tudzież wielu innych zagadnieniach, zyskując ogólnoświatową reklamę, niedawno weszła na listę 40 najlepiej sprzedających się książek w Wielkiej Brytanii.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
• • •
Kiedy „Władca Pierścieni” Johna Ronalda Reuela Tolkiena robił furorę w USA, Sunday Times skomentował sytuację lapidarnie (acz z sympatyczną przesadą): „Anglojęzyczny świat podzielił się na tych, którzy przeczytali »Władcę Pierścieni« i »Hobbita«, i tych, którzy zamierzają je przeczytać.” Śmiało można stwierdzić, że z analogiczną sytuacją mamy do czynienia w przypadku książki Dana Browna. Wspomniana powieść fantasy to kamień milowy gatunku – dziś już bardzo niewiele jest odstępstw od wymyślonych przez tego szacownego profesora lingwistyki wizerunków elfów, krasnoludów czy orków. Jak na razie „Kod Leonarda da Vinci”, choć bardzo daleki od ideału, stał się niezwykle wyrazistym punktem odniesienia dla literatury sensacyjnej. By jednak móc uczciwie powiedzieć, że to kanon thrillera religijnego, trzeba będzie poczekać, aż następne książki tego gatunku „będą jak”, „będą à la”, „będą w stylu” także wtedy, gdy nie znajdziemy go już na szczytach rankingów sprzedaży.



Tytuł: Kod Leonarda da Vinci
Tytuł oryginalny: Da Vinci Code
Autor: Dan Brown
Wydawca: Albatros, Sonia Draga
Cykl: Robert Langdon
ISBN: 83-7359-167-2
Format: 568s. 120×195mm
Cena: 30,—
Data wydania: 18 marca 2004

Tytuł: Tajny dziennik Leonarda da Vinci
Tytuł oryginalny: El diario secreto de Da Vinci
Autorzy: Angel Gutierrez, David Zurdo
Wydawca: Amber
ISBN: 83-241-2272-9
Format: 304s. 145×205mm
Cena: 29,80
Data wydania: 12 października 2005

Tytuł: Skarb świątyni
Tytuł oryginalny: Le Trésor du Temple
Autor: Eliette Abécassis
Wydawca: Albatros
ISBN: 83-7359-200-8
Format: 301s. 140×205mm
Cena: 24m—
Data wydania: 1 sierpnia 2005

Tytuł: Zaginiona ewangelia
Tytuł oryginalny: The Word
Autor: Irwing Wallace
Wydawca: Albatros
ISBN: 83-7359-293-8
Format: 544s. 150×210mm
Cena: 31,50
Data wydania: 6 grudnia 2005

Tytuł: Ostatni templariusz
Tytuł oryginalny: The Last Templar
Autor: Raymond Khoury
Wydawca: Sonia Draga
ISBN: 83-89779-39-0
Format: 480s. 143×205mm
Cena: 31,—
Data wydania: 18 listopada 2005

Tytuł: Bractwo świętego całunu
Tytuł oryginalny: La Hermandad de la Sábana Santa
Autor: Julia Navarro
Wydawca: Albatros
ISBN: 83-7359-297-0
Format: 448s. 145×205mm
Cena: 31,—
Data wydania: 16 sierpnia 2005

Tytuł: Ostatnia tajemnica Leonarda da Vinci
Tytuł oryginalny: El último secreto de Da Vinci
Autorzy: Angel Gutierrez, David Zurdo
Tłumaczenie: Ewa Morycińska-Dzius
Wydawca: Amber
ISBN: 83-241-2040-8
Format: 240s. 148×210mm
Cena: 29,80
Data wydania: marzec 2005

Tytuł: Bramy templariuszy
Tytuł oryginalny: Las Puertas Templarias
Autor: Javier Sierra
Wydawca: Albatros, Sonia Draga
ISBN: 83-89779-19-6
Format: 256s. 140×200mm
Cena: 24,—
Data wydania: 26 września 2005

Tytuł: Pierścień Rybaka
Tytuł oryginalny: L’Anneau du Pêcheur
Autor: Jean Raspail
Tłumaczenie: Marian Miszalski
ISBN: 83-88481-66-5
Format: 312s. 135×205mm
Cena: 30,—
Data wydania: 1 września 2005

Tytuł: Objawienie
Tytuł oryginalny: L’Apparition
Autor: Didier van Cauwelaert
Tłumaczenie: Marta Cichocka
ISBN: 83-08-03824-7
Format: 198s. 123×197mm
Cena: 23,99
Data wydania: 8 marca 2006
powrót do indeksunastępna strona

53
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.