Nigdy nie przypuszczałem, że na mojej półce znajdzie się książka Jonathana Carrolla, która nie będzie powieścią czy choćby zbiorkiem opowiadań. Już biorąc do ręki „Oko dnia” wiedziałem, że moje wrażenia będą zupełnie inne niż w przypadku obcowania z poprzednimi tytułami autora. Ufałem jednak, że zerwanie z dotychczasową formą nie będzie zbyt brutalne i okaże się pomysłem trafionym. Nie pomyliłem się.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„Oko dnia” stanowi zapis półtorarocznej obecności Carrolla na swojej witrynie internetowej. Tytuł, chociaż nijak mający się do oryginału („Carrollblog”), jest dość trafny. Kolejne strony to faktycznie spojrzenie na autora, jego codzienność, obserwacje, impresje. To również znalezione cytaty, wiersze (m.in. Poświatowska i Różewicz), nadesłane historie. Zwyczajne zdarzenia, trafnie skomentowane, przeistaczają się w małe dzieła sztuki. Całość składa się w swoistą mozaikę – jeden z ważniejszych wątków w twórczości pisarza, niewierzącego, że cała nasza doczesność może się tak po prostu kończyć z chwilą śmierci. Gdyby tak rzeczywiście się działo, to jaki sens miałoby zbieranie doświadczeń i dzielenie się nimi? Podczas lektury mamy okazję zagłębić się, przynajmniej w jakimś stopniu, w motywy kierujące pisarzem. Poznajemy zarysy procesu tworzenia „Szklanej zupy”, bowiem nad tą powieścią pracował właśnie w tym okresie. Przerzucając kolejne kartki chłonąłem codzienne-niecodzienne historyjki, miniatury – wiele z nich zapadło mi w pamięć. Fakt, „Oko dnia” nie jest dla wszystkich. Jest dla tych, którzy potrafią przystanąć nad pozornie błahym problemem i chwilę się zastanowić. Dla tych, którzy nie potrafią przejść obojętnie obok człowieka, który właśnie rozsypał dookoła mnóstwo pomarańczy. I wreszcie dla tych, którzy lubią inteligentne komentarze i są ciekawi świata widzianego oczami amerykańskiego pisarza, który w Wiedniu odnalazł swój dom. W wielu książkach Carrolla pojawiają się nawiązania do naszego kraju, nie inaczej jest teraz. Jego trasa promocyjna w Polsce zbiegła się ze śmiercią Jana Pawła II. Autor podczas podróży zauważył stojący samotnie przy drodze cyrk. „Artyści i kilka niezbyt dziko wyglądających zwierząt wałęsali się po obejściu, nie mając nic do roboty w dniu, w którym cyrki nie są w Polsce mile widziane” – skomentował. Podczas tej samej wizyty jedna z dziennikarek zadała mu dość naiwne pytanie: „Kiedy wyczerpią się panu pomysły i przestanie pan tworzyć?” Odpowiedź Carrola – „Och, nie wiem, może w przyszły czwartek?” Takie jest zresztą całe „Oko dnia” – zaskakujące, dowcipne, czasem wzruszające, choć miejscami też infantylne. Jest jak – posłużę się cytatem – pudełko czekoladek, nigdy nie wiemy, co się trafi. Kolejny wpis może być zarówno wspaniałą historią, jak i krótkim stwierdzeniem, przytoczeniem czyjejś myśli. Zarówno oprawa graficzna, jak i tłumaczenie stoją na wysokim poziomie. Rażących błędów językowych nie zauważyłem. Oprócz „dania głównego” dostajemy jeszcze minibiografię pisarza, spis jego książek wydanych w Polsce i historię wizyt Carrolla w naszym kraju. Niby mała rzecz, a cieszy – to dobrze, że przy okazji nieco „luźniejszej” pozycji, jaką z pewnością jest wydanie papierowej wersji bloga, mamy szansę chociaż przekrojowo poznać historię życia tak popularnego u nas twórcy. Tylko dla fanów? Cóż – i tak, i nie. Dla wielbicieli Carrolla „Oko dnia” może być pewnym rozczarowaniem. Przyzwyczajeni do wciągających powieści, a w najgorszym wypadku zbiorów opowiadań czy scenariuszy, mogą czuć po lekturze pewien niedosyt. Dlatego nie należy się nastawiać na obcowanie z kolejnym rozległym, magicznym światem. Ta książka bowiem to wędrówka nie po jednym, ale po całym mnóstwie światów, pozwalająca nam zajrzeć do najbliższego otoczenia Carrolla, odkrywająca go także jako świetnego obserwatora życia codziennego – i pod tym względem sprawdza się znakomicie.
Tytuł: Oko dnia Tytuł oryginalny: Carrollblog Autor: Jonathan Carroll Tłumaczenie: Jacek Wietecki ISBN: 83-7301-774-7 Format: 248s. 128×197mm Cena: 27,— Data wydania: 7 marca 2006 Ekstrakt: 70% |