powrót do indeksunastępna strona

nr 05 (LVII)
lipiec 2006

Uboga krewna mangi
‹Chonchu #1: Syn demona›
Manhwa to uboga, koreańska krewna mangi, coraz częściej goszcząca na polskim rynku wydawniczym. Ostatnio na publikowanie komiksów z Korei Południowej zdecydowała się Mandragora. Rozpoczęła od dwóch tytułów: „Chonchu” i „Yongbi”. W przypadku tego pierwszego już po premierowym albumie można stwierdzić, że popełniła błąd.
Zawartość ekstraktu: 30%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Koreańskie komiksy nie należą do moich ulubionych. Nie dlatego, że jestem szczególnie uprzedzony do twórczości artystów żyjących na południe od 38. równoleżnika. Po prostu do tej pory nie trafiłem jeszcze na komiks rodem z Korei, który byłby w stanie udanie konkurować z klasycznymi japońskimi mangami. Może to wina polskich wydawców, którzy nie potrafili z niezwykle bogatego rynku wyłowić rzeczy wartościowych? A może po prostu manhwy – tak bowiem zwane są koreańskie odpowiedniki mang – z definicji nie dorastają do pięt swoim japońskim pierwowzorom? Pierwszy tom „Chonchu” zdania mego nie był w stanie zmienić.
Z marketingowego punktu widzenia wszystko jest OK. Intrygujący azjatycki tytuł serii, odpowiednio groźnie zatytułowany pierwszy tom („Syn Demona”), a na dodatek przystojny główny bohater, który groźnym wzrokiem łypie na nas z okładki. W ręku trzyma samurajski miecz, wiemy więc od razu, czego można się po „Chonchu” spodziewać. Zawiodą się jednak ci, którzy oczekiwać będą po tym komiksie opowieści rodem z filmów Akiry Kurosawy. Dziełko panów Jae i Jina to stylistyczna hybryda, łącząca elementy klasycznej opowieści samurajskiej, fantasy i historii grozy. I tylko na pozór amalgamat ten brzmi przyjaźnie dla czytelnika. Zawiodło bowiem przede wszystkim wykonanie – zarówno scenariusz (zaiste kiepściutki), jak i strona graficzna (interesujących kadrów jest tu jak na lekarstwo).
O fabule „Chonchu” niewiele da się na razie powiedzieć. Wiadomo tyle, że w wojnę pomiędzy dwoma plemionami wplątany został główny bohater, co do pochodzenia którego nie powinniśmy mieć najmniejszych wątpliwości – informują nas o tym wydawcy już w tytule pierwszego tomu. Wojna domowa stała się dla autorów całkiem zgrabnym pretekstem do przedstawienia niekończących się jatek i rzezi. I chociaż w niczym nie posuwa to akcji komiksu do przodu, pozwala naprodukować kolejne strony makulatury. Liczne retrospekcje, mające wyjaśnić proweniencję głównego bohatera, wplecione w główny nurt fabuły, dodatkowo utrudniają percepcję dzieła. Zdaję sobie sprawę z tego, że to typowe dla współczesnych azjatyckich komiksów, jednak na pewno można było poszatkować tę historię nieco rozumniej, by stała się ona bardziej przejrzysta dla (polskiego) czytelnika.
Najgorzej ma się rzecz z dialogami. Ich koturnowość przyprawia wręcz o zgrzytanie zębów. Oto tylko kilka pierwszych z brzegu przykładów: „Wpadłaś w nasze ręce. Wreszcie śmierć zagląda ci w oczy!”, „Bije od niego woń krwi. To jakiś demon… Skąpany w posoce, który uciekł prosto z piekieł…”, „Dość już nurzania tej ziemi w morzu krwi”, „Synu Demona! Przez ciebie umieram!” itp., itd. Jeśli ma to zrobić na kimś wrażenie, to chyba na nastolatkach odkrywających dopiero świat mang i manhw, zaczytanych w kiepskiej literaturze fantasy. Od strony graficznej „Chonchu” także nie zachwyca, nie wyróżniając się na tle podobnych produkcji. Kim Byung Jin zdecydowanie nie należy do perfekcjonistów, nie bawi się w przedstawianie szczegółów krajobrazów czy budowli; równie pobieżnie rysuje postaci ludzkie, niewiele przydając im cech charakterystycznych. Mimo wszystkich krytycznych uwag można mieć jednak nadzieję, że kolejne tomy „Chonchu” będą ciekawsze – jeśli nie wizualnie, to przynajmniej fabularnie. Historia jest w końcu rozwojowa, a z demonami nigdy nic nie wiadomo.



Tytuł: Chonchu #1: Syn demona
Scenariusz: Kim Sung-Jae
Rysunki: Kim Byung-Jin
Tłumaczenie: Anna Diniejko
Wydawca: Mandragora
Cykl: Chonchu
ISBN: 83-60352-15-1
Format: 168s.; oprawa miękka, obwoluta:
Cena: 19,90:
Data wydania: 23 maja 2006
Ekstrakt: 30%
powrót do indeksunastępna strona

62
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.