Hondelyk i Cadron są głównymi bohaterami licznych opowiadań EuGeniusza Dębskiego zebranych w dwóch zbiorach, w tym w tu recenzowanym, oraz powieści „Tropem Xameleona”. „O włos od piwa” nie przedstawia niczego, co by nie było wcześniej opublikowane na polskim rynku wydawniczym. Nie jest to jednak zarzut – wręcz przeciwnie, przygody bohaterów nadal bawią, a Dębski wciąż zachwyca lekkością pióra.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Jeżeli ktoś jeszcze nie wie, kto to Hondelyk i Cadron, uprzejmie informuję – jest to para przyjaciół nieustannie wędrująca po świecie, w którym liczy się sprawny miecz, szybki rumak i zmyślna głowa. No, czasami jeszcze przydaje się zdolność zmieniania wyglądu, czyli bycie xameleonem, a taką własność ma pierwszy z bohaterów. Umiejętność ta okazuje się potrzebna, oj, bardzo potrzebna do pokonania przeciwności losu, które napotykają bohaterowie w poszukiwaniu dobrej przygody. W opowiadaniach o Hondelyku i Cadronie Dębski serwuje nam znakomite połączenie powieści drogi (A oni idą, i idą…) z misjami do wykonania (…i jeszcze w sumie nie doszli, ale trafiła się okazja na łatwy zarobek lub wesołą przygodę), a wszystko polane rubasznym poczuciem humoru. Humoru z przymrużeniem oka, traktującego najbardziej znane postaci literackie polskiej fantastyki („Wiedźmin? Ni ma takiego!”). Humoru jasno i jednoznacznie kojarzącego się każdemu („Mów mi wuju”). Humoru sytuacyjnego i językowego – po prostu nie da się nie rechotać, czytając dialogi i opisy kolejnych perypetii bohaterów. Zbiór zawiera pięć opowiadań i jedną minipowieść. Ta ostatnia, zatytułowana „O włos od serca”, jest najsłabszą częścią książki i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że tak jest właśnie z powodu długości. Dębski, próbując przedstawić genezę nadzwyczajnych zdolności Hondelyka, popadł w dłużyzny. Kiedy zaś doszedłem mniej więcej do połowy tej minipowieści, zorientowałem się, że dialogi (m)nie(j) śmieszą, a przedstawiane perypetie wcale nie są zabawne. Jednak pozostałe części zbiorku są świetne. Mamy tu narzekanie Hondelyka na zlecenie, które naraża go na kontakt z niemiłymi dla zmysłu powonienia substancjami zapachowymi (opowiadanie „Śmierdząca robota”, które ukazało się wcześniej w zbiorze „Królewska roszada”). Mamy oblężenie twierdzy, gdzie kluczowa do przerwania ataku okazuje się xameleoniczna zdolność Hondelyka („Niepotrzebna twierdza”). Mamy rodzinne spotkanie po latach („Dziewczyna ze snu”). Mamy również przezabawne sceny pojedynków. Przezabawne, bo nie da się nie śmiać, czytając rewelacyjnie skonstruowaną scenę pojedynku na rapiery lokalnej piękności z Hondelykiem, występującym w postaci… kobiety „kołyszącej się jak kaczka i sapiącej” („Z powodu picia podłego piwa…”). Drugie „pojedynkowe” opowiadanie („Hoża młynarka”) jest także epizodem w wydanej wcześniej powieści „Tropem Xameleona”. Pośród całej twórczości literackiej EuGeniusza Dębskiego (a jest jej przecież niemało) za najbardziej udaną uważam tę część, która dotyczy Hondelyka i Cadrona. Nie jest to rzecz, która wymaga skupienia i ciągłej uwagi czytelnika, nie jest to proza aspirująca do wyżyn literackich. Natomiast czytanie przygód dwóch przyjaciół, dzięki znakomitemu stylowi Dębskiego oraz lekkości pióra, zapewnia odpoczynek i dobrą zabawę. Na tyle dobrą, że z niecierpliwością czekam na kolejne xameleonowe metamorfozy.
Tytuł: O włos od piwa Autor: Eugeniusz Dębski Cykl: Xameleon ISBN: 83-89011-74-3 Format: 400s. 125×195mm Cena: 28,99 Data wydania: 6 stycznia 2006 Ekstrakt: 80% |