powrót do indeksunastępna strona

nr 06 (LVIII)
sierpień 2006

Autor
Cuda się zdarzają
Dariusz Matuszak ‹Brzytwa Ockhama›
Polska powieść współczesna, kryminalna, z niepospolitym humorem, którą czyta się z prawdziwą przyjemnością. Marzenie? Cuda czasem się zdarzają, a marzenia udaje się zrealizować. Te czytelnicze – dzięki Dariuszowi Matuszakowi i jego „Brzytwie Ockhama”.
Zawartość ekstraktu: 90%
‹Brzytwa Ockhama›
‹Brzytwa Ockhama›
W Szczęźnie życie płynie wolno, utartymi ścieżkami. Wszyscy się znają (przynajmniej powierzchownie), nikt nikomu w drogę bez potrzeby nie wchodzi. To do Miasta Wojewódzkiego się pojedzie coś załatwiać, to ze Stolicy ktoś przyjedzie. Odkąd z szyby okna gmachu Rady Miejskiej znikło objawiające się wszystkim Dzieciątko Lenin, miasteczko wyciszyło się, uspokoiło. Przestali przyjeżdżać i wyjeżdżać goście z Bratnich Krajów, zaczęto zauważać ubytki w ilościach miejscowych młodych dziewczyn. To znaczy, liczba generalnie się zgadzała, z tym że ubywało żywych, a przybywało tych z roztrzaskanymi głowami. Gdy po wielu akcjach złapano wreszcie Jurusia, Potwora ze Szczęzna, osądzono, skazano i wykonano wyrok, życie w miasteczku uspokoiło się już całkiem. Do czasu, gdy około dwadzieścia lat później znów zaczęto znajdować martwe dziewczyny…
„Nie należy mnożyć bytów bez potrzeby”, miał stwierdzić Wilhelm Ockham w XIV wieku. Kto okrutnie zabija niewiasty? Kim jest Potwór ze Szczęzna II? Głowić się nad tym będzie miejscowy komisarz, jego współpracownicy, burmistrz i rajcy miejscy, miejscowy grabarz z rodziną, fryzjer i jego klienci… Klienci grabarza głowić się nie będą, gdyż – żyjąc w zaświatach – mają już pełną wiedzę o wydarzeniach na ziemi, a poza tym uważają, że nie powinni mieszać się do spraw żyjących. Ukazać się żyjącej jeszcze żonie, porozmawiać z nią – owszem, czemu nie, ale problemy tego świata należą do żyjących. Zmarli mają inne problemy, na przykład: czy wypada przenikać do trumny urokliwej młodej dziewczyny bez jej zaproszenia oraz czy wypada nastoletniej zmarłej przyjmować w swej trumnie obcego ducha dorosłego mężczyzny.
Tak oto świat żywych przeplata się w Szczęźnie ze światem zmarłych, a trzeba przyznać, że migracja (choć tylko w jedną stronę) odbywa się przez całą lekturę w różnych konfiguracjach i najmniej spodziewanych momentach. Raz tylko zdarza się, że martwa od kilku dni (wedle czasu powieści) osoba pojawia się ciałem na ulicy, ale przypisuję to pomyłce autora bądź zamieszaniu spowodowanym redakcją tekstu (przesuwaniem akapitów czy coś w tym stylu).
Powieść jest napisana językiem lekkim, niewymuszonym. Warsztat literacki autor ma dopracowany, nic podczas lektury nie zgrzyta. Czasem aż za bardzo płynnie przechodzi się przez zmiany – głównego bohatera czy miejsca akcji – tak, że trzeba się wracać, dokładniej wczytując się w opisy. Język pełen jest literackich smaczków, autor potrafił wydobyć wiele przewrotnych znaczeń zwykłych słów, ubrać te słowa w niespotykane frazy, pełne ukrytego humoru (czasem czarnego), zawsze jednak tętniące życiem. Niektóre z tychże fraz stały się tytułami poszczególnych rozdziałów powieści: „W ustroju socjalistycznym żony seryjnych morderców miały zdecydowanie lepiej”, „Dmuchana lala też jest martwa, ale za to można dmuchać ją całkiem legalnie”, „Wiadomo, że na pogrzebach wymiotować nie wolno. Chyba, że kto pijany” i wiele, wiele innych.
Wśród tradycyjnej narracji plączą się czasem fragmenty pamiętników głównych bohaterów, ich (oraz klasyków) wiersze, instrukcje i porady z czytanych przez bohaterów książek oraz inne tego typu smaczki. Wyróżniają się zwłaszcza pamiętniki, bo złożone zostały inną niż narracja czcionką, stylizowaną na pismo ręczne.
Powieść jest po prostu piękna. Sielski obraz miasteczka, w którym świat żyjących przeplata się ze światem żywych, gdzie każdy ma choć lekkiego świra na punkcie czegoś, opisany bardzo umiejętnie i z niepospolitym humorem, potrafi oderwać myśli nawet od trzydziestostopniowych upałów. I przywołać na usta uśmiech, i nastroić przyjaźniej do świata naszego. I tylko nie wiem (bijąc się w pierś), czy prócz okładki powieść ma coś wspólnego z osobą i poezją Rafała Wojaczka, czy też Dariusz Matuszak wyczarował własną, szczęźnieńską poetykę.



Tytuł: Brzytwa Ockhama
Autor: Dariusz Matuszak
Wydawca: Rebis
ISBN: 83-7301-790-9
Format: 260s. 125×195mm
Cena: 25,—
Data wydania: 23 lutego 2006
Ekstrakt: 90%
powrót do indeksunastępna strona

32
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.