Pogadałem, pokrzyczałem, pomartwiłem się. Skupiłem się lepiej przy doborze filmów i wybrałem trafnie, przynajmniej połowicznie. W dzisiejszym pakieciku jedna produkcja świetna i jeden niewypał. Od początku festiwalu zacząłem przeprowadzać pewien eksperyment. Jako ogromny antyfan Bollywoodu postanowiłem się trochę pokatować i spróbować sił z tymi kilkugodzinnymi molochami. Na razie byłem na dwóch, jeśli byciem można nazwać udręczanie się tylko przez kilkanaście minut. Z pierwszego wyszedłem po piętnastu minutach, a z drugiej już po czterdziestu. Oglądanie indyjskich superprodukcji w kinie, z odpowiednią publicznością, zdaje się chwilami zabawne. Widzowie tańczący po całej sali i emocjonowanie się każdą sceną tworzą umiejętnie tę legendarną atmosferę. Może nawet ostatniego dnia festiwalowego obejrzę całego Bollywooda, choć wątpię żeby mógł mi się spodobać.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Wreszcie mogę wstać i z dumą wykrzyczeć, że znowu zobaczyłem tutaj świetny film. Nie spodziewałem się, że na “Breakfast on Pluto” będę bawił się tak dobrze. Na Neila Jordana zacząłem zwracać uwagę już od czasu “Gry pozorów”, a Cillian Murphy znajduje się na mojej prywatnej liście najlepszych aktorów młodego pokolenia od niepamiętnych czasów, ale nie myślałem, że film o transwestycie wyjątkowo mi się spodoba. Zamiast społeczno-obyczajowego mędzenia otrzymałem świetnie opowiedzianą i dowcipną historię. Jordan już drugi raz ekranizuje powieść Patricka McCabe’a i ponownie trafia w dziesiątkę. “Breakfast on Pluto” jest fikcyjną opowieścią o życiu irlandzkiego transwestyty Patricka “Kociaka” Bradena. Zaczyna się od narodzin (Patrick był efektem “wpadki” pewnego księdza), później okres niepokorności w czasie dorastania, buntownicze wchodzenie w dorosłość i w końcu mocne w tę dorosłość wejście. Od samego początku poznajemy Patricka jako ogromnego cynika, ale cynika sympatycznego i zabawnego, którego od razu się lubi, później uwielbia i podziwia, aż w końcu czuje się nawet, że bycie transwestytą może być całkiem ciekawe. “Kociak” wszystko neguje, sprawia problemy wychowawcze i sprawia ogromne problemy w szkole. Przezywa swoją matkę “piździkłakiem” i “krzywą dziurą”, pisze wypracowania o seksie i penisach oraz zakłada damskie ciuszki, za co dostaje mu się najmocniej. Olewa kompletnie wszystko. Ma gdzieś obyczaje, a w jego słowniku nie ma miejsca na słowo “kurtuazja”. Przechodzi więc przez życie pakując się w różne tarapaty, ale tymi kłopotami nie przejmuje się nawet trochę. Jest tak magnetyczną osobą, że nawet ci, którzy są przyczyną jego kłopotów, zaczynają go uwielbiać już po spędzeniu z nim krótkiej chwili. Murphy osiągnął wielki sukces, bo udało mu się stworzyć niesamowicie sympatyczną postać, a Jordan ten sukces jeszcze przebił, bo zrealizował bardzo ciepły, zabawny i właśnie sympatyczny film. Doskonale z treścią komponują się tutaj liczne nadprzyrodzone motywy, wśród których jeden jest wręcz genialny. Parę razy pojawiają się dwa wróbelki, które komentują niektóre sytuacje i cytują Oscara Wilde’a, co dosłownie rozkładało na łopatki widzów, w tym mnie. “Breakfast on Pluto” prawdopodobnie wejdzie do polskich kin i byłoby przykro, gdyby przeszedł bez echa. Jest jednak szansa, że media podchwycą temat, bo dostawianie słów “gwałciciel” i “ojciec transwestyty” do wyrazu “ksiądz” jest dość kontrowersyjne.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Nazwisko Soderbergh do czegoś zobowiązuje, dlatego też wybrałem się na “Keana”, którego ten jeden z najoryginalniejszych współcześnie reżyserów wyprodukował. Wpływ guru widać tylko w warstwie formalnej, która nowatorska może i nie jest, ale powszechna też nie. Cały czas kamera śledzi twarz głównego bohatera, tytułowego Williama Keane’a, który poszukuje swojej zaginionej córki. Pyta więc ludzi na ulicach, sklepach i dworcach, ale też szuka pracy, ćpa i robi inne zwyczajne i niezwyczajne rzeczy. Jest schizofrenikiem. “Keane” nie trzyma w napięciu, nie łapie za mordę, a jak złapie, to po króciutkiej chwili puszcza. Nie ma tutaj sceny, która mogłaby przykuć uwagę i zmusić widza do siedzenia na swoim miejscu. Ja siedziałem, bo miałem nadzieję, że chociaż zakończenie da mi odrobinę satysfakcji. Nie dało. Okazało się prostackie i niespodziewanie przesłodzone. Prostacka też jest psychologia postaci. Ludzie zachowują się nieprawdopodobnie, idiotycznie, po prostu głupio. Zawsze przyjeżdżam na festiwal Era Nowe Horyzonty, by nasycić się amerykańskim kinem niezależnym. Byłbym głupcem, gdybym myślał, że Soderbergh tego nasycenia mi nie da. Teraz czuję się jak głupiec, bo się nabrałem.
Cykl: Festiwal Filmowy Era Nowe Horyzonty Miejsce: Wrocław Od: 20 lipca 2006 Do: 31 lipca 2006
Tytuł: Breakfast on Pluto Reżyseria: Neil Jordan Zdjęcia: Declan Quinn Scenariusz: Neil Jordan Obsada: Cillian Murphy, Liam Neeson, Stephen Rea, Brendan Gleeson, Morne Botes, Eamonn Owens Rok produkcji: 2005 Kraj produkcji: Irlandia, Wielka Brytania Data premiery: 2006 Gatunek: dramat, komedia Ekstrakt: 80%
Tytuł: Keane Tytuł oryginalny: Keane Reżyseria: Lodge H. Kerrigan Zdjęcia: John Foster Scenariusz: Lodge H. Kerrigan Obsada: Damian Lewis, Abigail Breslin, Amy Ryan Rok produkcji: 2004 Kraj produkcji: USA Czas projekcji: 100 min. Gatunek: dramat Ekstrakt: 20% |