powrót do indeksunastępna strona

nr 07 (LIX)
wrzesień 2006

Zmarszczona tafla
‹Dom nad jeziorem›
W wielu produkcjach sztuka filmowa potrafi przemawiać do widza plastycznością i finezją obrazu. Bohaterowie wydają się piękniejsi, krajobraz jeszcze bardziej poetycki, a poszczególne ujęcia budują unikalną atmosferę. „Dom nad jeziorem” Alejandro Agrestiego opiera się zwłaszcza na urodziwych kadrach wieńczonych romantycznym klimatem współczesnej baśni. Szkoda tylko, że scenariusz zbyt często rozmija się z wizją.
Zawartość ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W „Domu nad jeziorem” nie wszystko pasuje do siebie tak doskonale jak odtwórcy głównych ról – Sandra Bullock i Keanu Reeves. Gwiazdorski duet występując oddzielnie zazwyczaj nie robi wrażenia aktorskimi umiejętnościami czy doborem ról, ale razem na ekranie jest gwarantem filmowego romantyzmu i zaangażowania w bohaterów. Aktorskie sławy odnajdują się w sugestywnym, przedstawionym z wielkim pietyzmem przez reżysera, świecie. Ich role, piękne ujęcia i tytułowy, przeszklony dom wpisujący się w wyrafinowaną wizję – to tak ważne dla lirycznego melodramatu elementy, które komponują się w niespieszną narracyjnie, wyciszoną całość. Jedyne, co psuje misternie budowany klimat i oryginalnie zarysowany punkt wyjścia dla fabuły to brak logiki w rozwinięciu wydarzeń oraz świadomość, że podobny film już powstał u Koreańczyków, a produkcja Agrestiego to remake azjatyckiego „Il Mare”. To pierwsze może nie przeszkadzać, jeżeli przyjmie się „Dom nad jeziorem” emocjami, odrzuciwszy rozumowe analizy i uzasadnienia, to drugie nękać będzie tylko tych nielicznych polskich widzów, którzy widzieli oryginał. Bo oczywistym jest, że każdy remake pozbawiony jest świeżości, a widz podświadomie porównuje oryginał i jego kalkę, irytując się poczynionymi zmianami w porównaniu do pierwowzoru.
Połączenie romansu z wątkami fantastycznymi, dotyczącymi kwestii czasu wraz z tajemnicą jego istnienia i upływania, owocuje miłą dla oka i relaksującą opowieścią, nie pozbawioną autentycznego czaru. Narracja, prowadzona naprzemiennie w roku 2004 i 2006, w której różne wątki bądź wydarzenia splatają się, zazębiają lub rozmijają, nie traci tempa, utrzymując uwagę na specyficznej atmosferze filmu. Tworzą ją niewiele znaczące ujęcia: sfilmowane z góry Daily Plaza z odfruwającymi gołębiami, bohaterowie stojący na dachu domu wpatrzeni w taflę jeziora, mieniący się kolorami jesienny pejzaż, czy wreszcie zestawienie tych samych miejsc w różnych latach (scena w parku). Mało dynamiczny punkt zapalny dla historii – rozdzielenie dwóch pokrewnych dusz nieubłaganą różnicą czasu – znajduje interesujące, choć zgoła nieprawdopodobne i niekonsekwentne rozwinięcie. Bohaterowie korespondując, nawiązują bliski kontakt i starają się spotkać w rzeczywistości. Ich próby spełzają jednak na niczym, co ma swoje uzasadnienie: ścieżki Alexa (Reeves) i Kate (Bullock) nie powinny się nigdy tak naprawdę zejść, bo oznaczałoby to zmiany we wspomnieniach bohaterów, wymazanie zdarzeń, które miały miejsce bądź wprowadzenie sytuacji, które nigdy miejsca nie miały. Finałowy przewrót powoduje zdziwienie, bo wydaje się być jedynie skokiem scenarzystów do lukrowanego rozwiązania historii.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W tle opowieści o romantycznej miłości, cierpliwej i pokonującej trudności oraz pozornie nierozwiązywalne problemy, reżyser przedstawia współczesne realia, w których przeciętny człowiek poświęca się karierze, zamyka się na innych ludzi, a w głębi serca tęskni za ciepłem uczucia i akceptacją. Dyktuje mu to nie tylko konieczność bycia z innymi, ale również strach przed przemijaniem i śmiercią. Ta – odchodząca całkowicie od fantastycznego szkieletu fabuły – tematyka tylko pomaga filmowi nie przeistoczyć się zupełnie w ckliwą bajkę o miłości ponad przeszkody i przeciwności. Czas staje się nie tylko kluczem do historii, ale również leży u fundamentów głównej refleksji filmu – strach przed upływem czasu, bezlitośnie doprowadzającego człowieka do końca drąży w każdym niepokój. Magiczna skrzynka pocztowa w tytułowym domu, pośrednicząca w kontaktach bohaterów Bullock i Reevesa, symbolizuje oczywistą i starą jak świat myśl: „A gdybyśmy mogli pokonać czas!”. Film Agrestiego przynosi baśń o ludziach, którzy w pewien sposób oszukali upływ lat, a los sprawił, że nie muszą zmierzać się z przemijaniem samotnie. Celuloidowe kłamstwo, ale niegłupie i całkiem nieźle zrealizowane.
Nawet pięknie zrealizowane: te długie ujęcia, zbliżenia na odbicia w szybach, malarskie odwzorowanie wielkiego miasta i ekspresyjnej przyrody na prowincji! Wszystkie obrazy zostały oprawione melodyjną, choć odrobinę zbyt sentymentalną muzyką ilustracyjną Rachel Portman i utrzymanymi w podobnym klimacie piosenkami. Jednak cóż z tego, skoro przez sugestywną formę wizualną przebija się wciąż pytanie o logikę świata przedstawionego. Fantastyczne zdarzenia wpisują się w wykorzystaną konwencję, ale razi ich niekonsekwencja, nieodpowiedzialne igraszki twórców scenariusza z zaznaczonymi z góry regułami gry. Odbiór „Domu nad jeziorem” zakłócają ciągłe pytania „jak?”, „dlaczego?” itp. spowodowane nonszalanckim potraktowaniem fabuły przy staraniach w dobrnięciu do happy endu. Pozostaje jedynie odrzucić rozumowe indagacje i przyjąć film Agrestiego na płaszczyźnie alegorycznej, rozkoszując się wizualną dokładnością i pięknem relacji między głównymi bohaterami w zdobionej barwami kina SF ramie.



Tytuł: Dom nad jeziorem
Tytuł oryginalny: The Lake House
Reżyseria: Alejandro Agresti
Zdjęcia: Alar Kivilo
Scenariusz: David Auburn
Obsada: Keanu Reeves, Sandra Bullock, Shohreh Aghdashloo, Willeke van Ammelrooy, Christopher Plummer, Lynn Collins
Muzyka: Paul M. van Brugge, Rachel Portman, Prince
Rok produkcji: 2006
Kraj produkcji: USA
Dystrybutor: Warner
Data premiery: 18 sierpnia 2006
Czas projekcji: 105 min.
WWW: Strona
Gatunek: dramat
Ekstrakt: 70%
powrót do indeksunastępna strona

33
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.