Każdorazowo inna – w sumie aż na 99 sposobów – interpretacja stylistyczna pewnego zwyczajnego wydarzenia składa się na ciekawy i intrygujący eksperyment literacki. Nosi on tytuł „Ćwiczenia stylistyczne”, a jego autorem jest francuski pisarz Raymond Queneau.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W jadącym po Paryżu autobusie młody człowiek wdaje się w błahy incydent z innym pasażerem. Trwa to dość krótko, gdyż ów drugi pasażer zaraz wysiada. Za to parę godzin później będzie można tego pierwszego zobaczyć, jak rozmawia z przyjacielem. O guzikach. I to wszystko, cała fabuła „Ćwiczeń stylistycznych” Raymonda Queneau. Przytaczam ją, gdyż przede wszystkim nie o nią tu chodzi, lecz o to, jak jest przedstawiona. Treść tej książeczki to dokładnie 99 różnych interpretacji stylistycznych powyższej sytuacji. Autor wykorzystuje praktycznie wszystkie możliwe formy, za pomocą których da się historyjkę w miarę logicznie opisać – służą temu zasady retoryki, gramatyki, powiązania z różnymi matematycznymi kombinacjami (np. zasada „x+7”, czyli nakaz użycia siódmego słowa figurującego w słowniku po właściwym). Słowem – język. Na marginesie dodam, że „logicznie” tutaj niekoniecznie oznacza „zrozumiale”. Każdy opis dodatkowo posiada swą nazwę, która oddaje styl poszczególnych prezentacji, co znacznie ułatwia ich interpretację. Spotkać je można w klasycznych formach prozatorskich, różnorodnych stylizacjach odwołujących się do epok, zmysłów, języka nauk, gwary, a także w formie dramatu oraz poezji, jako np. oda czy trzynastozgłoskowiec. Wobec bogactwa formy i używanego słownictwa rola tłumacza jest równie ważna. Jan Gondowicz musiał się bardzo nagimnastykować, aby oddać z sensem zamysł autora, gdyż „Ćwiczenia…”, powstałe w połowie lat 50. ubiegłego wieku, cieszyły się do tej pory sławą nieprzekładalnych na język polski. Mimo to zabawy konwencjami plus złożoność gramatyki i ortografii francuskiej jak i polskiej sprawiły, że niektóre części bywają niezrozumiałe. „Ćwiczenia stylistyczne” są bardzo interesującym eksperymentem literackim. Język i forma, a nie fabuła, są prawdziwymi bohaterami tej książeczki. Czytając ją, trzeba podziwiać autora (i tłumacza) za pomysłowość i włożony trud. Ale jako eksperyment zapewne spodoba nielicznym koneserom i filologom, którzy zrozumieją wszystkie aluzje i odniesienia, szczególnie te najbardziej abstrakcyjne i najmniej przystępne dla przeciętnego zjadacza literackiego chleba. Drażniło mnie też trochę, że każdy fragment musi być do bólu przesiąknięty poszczególną formą, choć z drugiej strony rozumiem, że użycie przesady jest tutaj całkowicie zamierzone. Na zakończenie mała refleksja nad opinią wydawcy zamieszczoną na ostatniej stronie okładki: „(…) ‘Jak’ tryumfuje tu bez reszty nad ‘co’, sprawiając, że na bohatera dzieła niepostrzeżenie awansuje sama inwencja i niepohamowana swoboda przekształceń. Czyni to z »Ćwiczeń« jedną z najśmieszniejszych książek świata”. Po pierwsze, inwencja i swoboda przekształceń awansują na bohatera bardzo zauważalnie. Wręcz nie sposób pomyśleć, że bohaterem mogłoby być coś innego. Po drugie, lekki uśmiech pojawił się na mojej twarzy jedynie przy kilku opisach. To zdecydowanie za mało, jak na najśmieszniejszą książkę świata. „Ćwiczenia…” można natomiast potraktować warsztatowo i na ich podstawie spróbować swoich sił w poszczególnych kategoriach stylistycznych.
Tytuł: Ćwiczenia stylistyczne Tytuł oryginalny: Exercices de style Autor: Raymond Queneau Tłumaczenie: Jan Gondowicz ISBN: 83-88612-98-0 Format: 128s. 120×180mm Cena: 17,— Data wydania: grudzień 2005 Ekstrakt: 50% |