powrót do indeksunastępna strona

nr 08 (LX)
październik 2006

Autor
WMFF, dzień drugi. Dłużyzny!
‹Szaleni›, ‹Aura›, ‹Związki›
Dzień dzisiejszy przeżyłem ciężko. Seanse dłużyły się straszliwie, fabuły nie porywały, pogoda na zewnątrz niebrzydka i parę razy przez myśl mi przechodziło, czy na pewno najlepszym wyborem jest w tym momencie siedzenie w kinie.
Zawartość ekstraktu: 30%
‹Szaleni›
‹Szaleni›
Całe szczęście, że w tym roku ograniczono ilość kin i festiwal w lwiej części odbywa się w nieodległych od siebie „Relaksie” i „Kinotece”. Gdyby było inaczej, gdyby trzeba było przenosić się np. do „Iluzjonu” czy „Kultury”, przy prawdopodobieństwu wpadnięcia na jedną z 3. wielkich i 5. malutkich demonstracji paraliżujących dziś Warszawę, zdążenie na następny seans byłoby bardzo trudne. A przy oszołomieniu wlokącą się akcją filmów, można byłoby się nie zorientować, czy się protestuje przeciw rządowi, czy też opozycji.

Szaleni
Po jakichś trzech godzinach seansu horroru filozoficznego Jana Svankmajera „Szaleni”, spojrzałem na zegarek i okazało się, że minęła dopiero godzina seansu. Niestety, była to dopiero połowa filmu.
Svankmajer na wstępie filmu starannie wyjaśnia o co mu chodzi (oczywiście z odpowiednią dozą ironii). Twierdzi, że film jest horrorem, choć zdaje sobie sprawę z wszelkich wad tego gatunku. Czerpie z twórczości Edgara Allana Poe i markiza de Sade i w sumie widać to na ekranie (a nawet słychać w literalnych cytatach). Oczywiście opowieść o szpitalu wariatów ma tu być tym, czym bywa każda opowieść o szpitalu wariatów – alegorią naszego świata.
Problem w tym, że ta rozciągnięta do granic przyzwoitości, pretensjonalna, artystyczna wypowiedź do nikąd nie prowadzi. Ot, taka zabawa konwencją prowadzona przez artystę, niczego nie odkrywająca, odgrywająca znane wątki przy ubarwieniu ich (bez żadnego sensownego uzasadnienia), łącząc realia XIX-wiecznej Francji i współczesnych Czech (karoce obok samochodów, komputer w przytułku dla obłąkanych). I tak otrzymujemy horror, który nie straszy, alegorię, która niczego nie niesie, a nawet pomysłowe wstawki wykonane animacją poklatkową z maszerującymi kotletami mięsa zaczynają nużyć i tylko dorzucają zbędnych minut do tego seansu. Na dodatek wielka szkoda, że twórca nie miał innego pomysłu na zakończenie niż banalne „szpital wariatów i z normalnego uczyni szaleńca”. Na osłodę jedynie kilka nagich kobiet (w tym znana u nas z „Żelarów” sprzed 2 lat Anna Geislerova) w sekwencji markizowej.

Zawartość ekstraktu: 50%
‹Aura›
‹Aura›
Aura
Dość dziwny thriller z Argentyny. Spokojny taksidermista (znaczy wypychacz zwierząt) zostaje porzucony przez żonę i, aby ochłonąć, wybiera się z kolegą na polowanie, choć sam nie uznaje zabijania zwierząt. Postanawia jednak się przełamać i… zabija przypadkowo człowieka, który w tym czasie również poluje. Jak się okazuje ów człowiek był zamieszany w pewien złożony plan przestępczej akcji, a nasz taksidermista, wyposażony w umiejętność zapamiętywania najmniejszych nawet szczegółów, od lat bawi się w wymyślanie doskonałych planów włamań i napadów. Tym razem ma szansę doświadczyć tego na własnej skórze…
Byłby to dość zwyczajny thriller kryminalny z elementami filmu noir (choć pokazywany w dużej mierze wśród malowniczych argentyńskich lasów), prowadzony przez większość filmu w raczej powolnym tempie, gdyby nie dolegliwość głównego bohatera, który przy tym wszystkim jest epileptykiem. Jego ataki poprzedzane są tytułową „aurą” – stanem, w którym doznaje swego rodzaju olśnienia. To wszystko każe zadać pytanie, czy cała kryminalna intryga nie jest czasem tylko wytworem chorego umysłu bohatera, realizującego jego wyobrażenia. Tak czy inaczej – David Lynch to nie jest (a i całość zdecydowanie za długa – aż 2h 15).

Zawartość ekstraktu: 60%
‹Związki›
‹Związki›
Związki
Dzień krótkich tytułów. Na szczęście rosyjski film nie należy już do obrazów udziwnionych czy z wielkimi artystycznymi ambicjami, bo trzeciego takiego tytułu jednego dnia mógłbym już nie zdzierżyć. To tym razem spokojna i normalna opowieść o romansie dwojga ludzi w średnim wieku – żonatego właściciela sklepu myśliwskiego z Moskwy i zamężnej pracowniczki jakiegoś magazynu z St. Petersburga. Nie jest to romansidło, raczej próba zmierzenia się z tematem, jakie mogą być przyczyny skoku w bok (we współczesnej Rosji, ale narodowe uwarunkowania nie zmieniają tu wiele w porównaniu do innych krajów) i jakie jego późniejsze reperkusje na wszelkie tytułowe związki – dwa małżeństwa i parę kochanków.
Proste, miłe, ze smakiem robione kino, nie pozbawione elementów delikatnego humoru, dobrze zagrane, nieźle wyreżyserowane, którego jedyną wadą jest fakt, że ten temat podejmowany był na całym świecie już tysiące razy, a obraz Smirnowej do niego niczego nowego nie wnosi.



Organizator: Warszawska Fundacja Filmowa
Cykl: Warszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy
Miejsce: Warszawa
Od: 6 października 2006
Do: 15 października 2006
WWW: Strona

Tytuł: Szaleni
Tytuł oryginalny: Sílení
Reżyseria: Jan Svankmajer
Zdjęcia: Juraj Galvánek
Scenariusz: Jan Svankmajer
Obsada: Pavel Liska, Anna Geislerová, Jaroslav Dusek, Jan Svankmajer
Rok produkcji: 2005
Kraj produkcji: Czechy, Słowacja
Czas projekcji: 118 min.
WWW: Strona
Gatunek: horror
Ekstrakt: 30%

Tytuł: Aura
Tytuł oryginalny: El Aura
Reżyseria: Fabián Bielinsky
Zdjęcia: Checco Varese
Scenariusz: Fabián Bielinsky
Obsada: Ricardo Darín, Dolores Fonzi, Pablo Cedrón
Muzyka: Lucio Godoy
Rok produkcji: 2005
Kraj produkcji: Argentyna, Francja, Hiszpania
Czas projekcji: 134 min.
WWW: Strona
Gatunek: dramat, thriller
Ekstrakt: 50%

Tytuł: Związki
Tytuł oryginalny: Svyaz
Reżyseria: Dunya Smirnova
Scenariusz: Dunya Smirnova
Obsada: Anna Mikhalkova, Mikhail Porechenkov, Irina Rozanova, Leonid Yarmolnik
Rok produkcji: 2006
Kraj produkcji: Rosja
Czas projekcji: 80 min.
Gatunek: dramat
Ekstrakt: 60%
powrót do indeksunastępna strona

50
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.