Czterdziestoletnia kobieta rywalizuje z dwunastoletnią dziewczyną o względy trzydziestoletniego mężczyzny. Czy to już nie jest wystarczająca zachęta do seansu kinowego? Nawet jeśli film jest niemiecki i bez wątpliwości należy do kina artystycznego?  |  | ‹Confetti› |
Rzadko kto myśli przed festiwalem o pewnej bardzo irytującej festiwalowej uciążliwości. Gdy jednak kupuje się dwadzieścia kilka biletów, trzeba będzie tyle właśnie razy zmierzyć się z dokładnie tym samym zestawem reklam patronów festiwalu. Uwierzcie mi, najtwardsi wysiadają po kilkunastu razach. W tym roku musiałem być wyjątkowo mało wytrzymały, bo miałem dosyć reklam już drugiego dnia seansów. Blok reklamowy otwiera spot Filmwebu. Miał być błyskotliwy i śmieszny. Ma jednak dwa problemy – jest stanowczo przydługi i, wbrew oczekiwaniom twórców, zupełnie, wręcz przerażająco nieśmieszny. Chyba że kogoś bawi wykopywanie szkieletu Chaplina z grobu. Potem Polsat. Genialny pomysł tej stacji na reklamę to pokazanie publiczności festiwalowej Vina Diesela w „xXx” jako zachęty do oglądania telewizji pana Solorza. Szkoda, że nie wpadli na pomysł zaprezentowania nowych nabytków – Niny Terentiew i Agaty Młynarskiej. Efekt reklamowy zapewne ten sam, ale o ile byłoby zabawniej. Podobnie kompletnie nietrafiona jest reklama Empiku (wykonana wyjątkowo tanim kosztem), która pyta, czy wiemy czego się spodziewać po filmie, który zaraz obejrzymy. A jeśli nie wiemy, to może powinniśmy przeczytać recenzję z pisma nabytego właśnie w Empiku. Dowcip polega na tym, że, po pierwsze, większość widzów festiwalowych właśnie lubi chodzić na filmy, o których nie wie czego się spodziewać (w tym ja – nienawidzę czytania recenzji przed seansem), po drugie – kino festiwalowe ma to do siebie, że recenzje raczej trudno u nas znaleźć, bo po prostu nie są to filmy z szerokiej dystrybucji. Czy Polsat i Empik aby wiedzieli do kogo kierują swe reklamy? Dalej Najgłupszy Slogan Reklamowy Roku: „Słyszałeś o IQ? To szukaj BENQ!”. Nie wiem ile dostał za to copywriter, ale – uwierzcie mi – zdecydowanie za dużo. Wreszcie Orange, jak wszystkie reklamy Orange’a nudny i mdły do wyrzygania. Na plus wyróżnia się jedynie reklama Lotu – inna sprawa, że ilu studentów z widowni na co dzień lata Biznes Klasą? No dobra, może za parę lat będą. I co – wtedy będą pamiętali reklamę festiwalową? Na koniec w kosmos startuje Pałac Kultury, taka niby reklama samego FilmFestu. Fajnie – ale czemu na widowni w tym filmiku siedzą ludzie dwa razy starsi od rzeczywistej widowni festiwalu? Czyżby sami organizatorzy nie wiedzieli, kto przychodzi na ich filmy? Z tego wszystkiego najśmieszniejsze są dwukrotnie powtarzane słowa „czytał Lucjan Szołajski”.
Brytyjska komedia romantyczna wykonana w formie paradokumentu. Trzy pary walczą o nagrodę dla najbardziej oryginalnego ślubu roku. Brzmi w miarę zachęcająco, nieprawdaż? A nie jest. Widać tu oczywistą próbę zmierzenia się z Richardem Curtissem, wniesienia świeżej krwi i pomysłów do nieźle przecież sobie radzącej brytyjskiej komedii romantycznej. Film ma też chyba ambicję bycia społeczną satyrą, wyśmiewania z jednej strony kolorowej prasy szukającej sensacji, z drugiej ludzi, którzy z własnych ślubów próbują robić coraz bardziej idiotyczne widowiska, aby tylko zyskać rozgłos. Problem w tym, że ani ta satyra nie jest za wyraźna, ani komedia nie jest zbyt śmieszna, ani śluby oryginalne. O satyrze zapomnijmy – wyciera się zupełnie w mdłej końcówce. Większym problemem jest to, że jeśli chciało się ponabijać z odjechanych ślubów, trzeba było wymyślić jakieś bardziej odjechanie, z większym komediowym potencjałem. A tu – oprócz może małżeństwa naturystów, specjalnych sensacji nie mamy, a długa sekwencja ślubu musicalowego po prostu nudzi. Brakło też weny na scenariusz – perypetie podczas przygotowań są raczej wydumane i strasznie powtarzalne. Kuleje również reżyseria, film tempo łapie jedynie momentami, pomysły są podejmowane i gubione, zaledwie kilka żartów okazuje się śmieszne. Rozczarowanie.
 |  | ‹Lato '04› |
Ładny tekst w tytule tej relacji, nieprawdaż? Zapożyczyłem go zapewne z jakiejś recenzji, ale w końcu nikt nie patentuje cytatów, a ten nadaje się do szerszego wykorzystania. I idealnie pasuje do znakomitego filmu Stefana Krohmera. Tytułowe lato niemiecka rodzina spędza na bałtyckim wybrzeżu, w swym letnim domu, umilając sobie dni rejsami morskimi na własnym jachcie. Mamy tu małżeństwo w średnim wieku z kilkunastoletnim synem Nielsem i jego dwunastoletnią, nad wiek rozwiniętą, dziewczyną Livią. Niels, bardziej zainteresowany chyba programami telewizyjnymi niż swą koleżanką, zostawia ją na cały dzień na jachcie z zapoznanym w porcie Billem – 30-letnim Amerykaninem, niedawno przybyłym do Niemiec. Bill, odprowadzając Livię, poznaje całą rodzinę. Już po kilku chwilach możemy zobaczyć, że coś iskrzy między nim, a Livią, ale też, że sam wpada w oko pani domu – nadal atrakcyjnej czterdziestolatki Mirjam. Film Krohmera to majstersztyk pod względem konstrukcji – spokojne letnie dni z jednej strony wprowadzają nastrój letniego relaksu, z drugiej strony budują właśnie owo wspomniane napięcie, dyskretnie rysowane w kontaktach piątki bohaterów. „Lato’04” to bowiem film zbudowany w dużej mierze na niedopowiedzeniach – prostych gestach, spojrzeniach, urwanych dialogach. Ale wyłania się z tego zadziwiający obraz seksualnej gry, jaka ludzie są zmuszeni toczyć miedzy sobą. Gry, która powoduje, że dwunastolatka (echa „Lolity” nad wyraz widoczne), mimo ewidentnych przeszkód kulturowych i prawnych, intryguję cała trójkę mężczyzn – choć każdego z nich w inny sposób. Gry tak silnej i determinującej działania ludzi, że naturalny instynkt opiekuńczy zostaje zastąpiony przez zawoalowany konflikt, gdy wchodzi w grę rywalizacja o mężczyznę. Każda konfiguracja oparta jest na czymś innym – młodych wiąże ze sobą nadal obecna dziecięca chęć zabawy, ale dzieli inne postrzeganie erotyki między chłopcami i dziewczynami w tym wieku. Dziewczynę i mężczyznę łączy jej chęć szybkiego wejścia do świata dorosłych, dzielą przyjęte schematy kulturowe. Wreszcie kobietę i mężczyznę łączy erotyczna fascynacja, chęć przygody i nowości, dzieli niepewność swych uczuć, wiedza o istotności podejmowanych w tym wieku i w tych sprawach decyzji. Film nieoczywisty, niedopowiedziany, intrygujący.
Organizator: Warszawska Fundacja Filmowa Cykl: Warszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy Miejsce: Warszawa Od: 6 października 2006 Do: 15 października 2006
Tytuł: Confetti Reżyseria: Debbie Isitt Zdjęcia: Dewald Aukema Scenariusz: Debbie Isitt Obsada: Martin Freeman, Jessica Stevenson, Olivia Colman Muzyka: Paul Englishby Rok produkcji: 2006 Kraj produkcji: Wielka Brytania Data premiery: 20 października 2006 Gatunek: komedia Ekstrakt: 40%
Tytuł: Lato '04 Tytuł oryginalny: Sommer '04 Reżyseria: Stefan Krohmer Zdjęcia: Patrick Orth Scenariusz: Daniel Nocke Obsada: Martina Gedeck, Robert Seeliger, Svea Lohde Muzyka: Ellen McIlwaine Rok produkcji: 2006 Kraj produkcji: Niemcy Czas projekcji: 97 min. Gatunek: dramat Ekstrakt: 80% |