Dwa filmy, dwa zupełnie różne nastroje na początek Warszawskiego Festiwalu Filmowego. Aronofsky prowadzi nas do krainy Majów i każe myśleć o śmierci, a Sacha Baron Cohen wiedzie do Kazachstanu i każe myśleć o onanizowaniu się na widok manekinów sklepowych.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
No i nastał nam kolejny Warszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy, tym razem 22 – to już dwie pełne drużyny piłkarskie. Tegoroczny program jawi się enigmatycznie – reżyserzy mało znani, a opisy pierwszych dwudziestu filmów z katalogu wyglądają identycznie. Jak się okazało – ponoć nie dlatego, że rzeczywiście każdy kręci opowieść o parze osób, mieszkających w slumsach/blokowisku i borykających się z problemami rzeczywistości polskiej, argentyńskiej, malezyjskiej czy filipińskiej, ale dlatego, że wszystkie opisy w katalogu pisała ta sama osoba, najwyraźniej lubiąca takie kino. Mam nadzieję, że pogłoski o tym, że wszystkie dobre filmy w tym roku wyhaczył Wrocław, okażą się przesadzone i na jakąś perełkę trafię. Zobaczymy.
Na pierwszy ogień „Źródło” Darrena Aronofsky’ego. Długo czekaliśmy na kolejny film twórcy „Pi” i „Requiem dla snu”. Jak wiadomo, za opóźnienie odpowiadał Brad Pitt, który 4 lata temu wycofał się z projektu. Może i dobrze – pomimo pewnej mojej sympatii do tego aktora („12 małp”, „Snatch”, „Fight Club”), jakoś nie widzę go w roli chirurga. Czy było na co czekać? Tak, aczkolwiek znakomicie zapowiadające się „Źródło” na kolana mnie jednak nie rzuciło. To alegoryczna opowieść nie tyle o godzeniu się ze śmiercią bliskiej osoby, ile o godzeniu się z koniecznością śmierci w ogóle. Aronofsky nie byłby sobą, gdyby nie wymyślił złożonego opakowania dla swej historii. Fabuła rozgrywana jest na trzech płaszczyznach – realnej, opowiadającej o chirurgu rozpaczliwie walczącym o życie chorej na raka żony; literackiej, w świecie książki pisanej przez ową żonę o konkwistadorze szukającym w dawnym Meksyku Drzewa Życia; i mistycznej, obrazującej stan ducha głównego bohatera.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Od strony wizualnej film jest oczywiście bardzo dopieszczony, światy się przenikają płynnie, zdjęcia Libatique’a, stałego współpracownika Aronofsky’ego, mocno wspierają opowieść, opartą zresztą na sprawnie skonstruowanym scenariuszu. Ma się zresztą wrażenie, że zdjęcia przede wszystkim mają obrazować główną myśl filmu – duże zbliżenia na ludzką skórę korespondują z obrazami kory drzewnej czy trawy, dając do zrozumienia wspólnotę człowieka i przyrody. Znakomicie znów wypada Rachel Weisz, w kreacji odrobinę przypominającej „Wiernego ogrodnika”. Nie jest może pięknością, ale fenomenalnie oddaje kobiety kruche wewnątrz, ale pewne i zdecydowane, budzące wrażenie czułości u oglądających. Bo „Źródło” to też opowieść o miłości. Co zaskakuje, Aronofsky tym razem nie szokuje i nie wstrząsa – tym razem po prostu wzrusza. Trudno pisze się o „Źródle”, gdyż jednak w głównej mierze odwołuje się ono do podstawowych emocji, które najtrudniej przelewa się papier. Czy przemówi do widza, dla którego temat śmierci własnej czy najbliższych nie może być obcy, finałowe, buddyjskie w duchu, przesłanie? Być może moja ocena podniesie po kolejnych seansach tego filmu – odnoszę wrażenie, że nie odkrył wszystkich kart.
Borat: Podpatrzone w Ameryce, aby Kazachstan rósł w siłę, a ludzie żyli dostatniej Dramatyczna zmiana nastroju. To moje pierwsze spotkanie z humorem Sachy Barona Cohena alias Ali G, alias Borat Sagdiyev. Spotkanie miłe, acz spazmów śmiechu nie wywołujące. Film jest dokumentem telewizji Kazachstanu, opowiadającym o wyprawie ich przedstawiciela do Stanów Zjednoczonych, gdzie ma nakręcić szereg reportaży, które pomogą w rozwoju narodu kazachskiego. Nie no, pewnie, jaja sobie robię. Przecież każdy wie, że w Kazachstanie nie mówi się: „Jak się masz”, „Dzień dobry” i „Dziękuje”. To znaczy ten film to parodia jest.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Parodia, ale naprawdę śmieszna tylko momentami. O dziwo, najlepiej wypada w początkowych i końcowych sekwencjach w Kazachstanie, przedstawiających życie w tym pięknym kraju. No wiecie, mieszkanie razem z krowami, tłuste żony, tańce na ulicach w błocie, samochody ciągnięte przez konie, żarty z niepełnosprawnych i kobiet plus szczypta parodystycznego antysemityzmu (rozbudowana w dalszej części, z niezłym dowcipem o strachu przed lataniem, gdyż Żydzi mogą powtórzyć zamachy 9/11). Jest śmiesznie, bardzo niepoprawnie politycznie i należy mieć nadzieję, że obywatele tego kraju (z którym notabene gramy dziś w piłkę – ale będą jaja, jak wybiegnie drużyna podobna do tych z filmu, bramkarz pewnie z kurą pod pachą) są tak zajęci tłamszeniem swych żon i krów, że nie znajdą czasu na słuszny akt zemsty na twórcy „Borata” (choć rząd podobno ostro protestował). Po przyjeździe do USA robi się jednak mniej śmiesznie, część dowcipów jest jednak bardziej wymuszona (podobał mi się pomysł targowania się z recepcjonistą o cenę w hotelu), momentami seans zaczyna lekko nużyć. Sacha Baron Cohen stara się oczywiście dopiec komu się da – politykom, feministkom, homoseksualistom i homofobom, zwykłym Amerykanom, bogatym snobom czy wieśniakom z centralnych Stanów. Pokazuje, jak łatwo mogą podchwycić rasistowskie hasła, i jak cienka warstwa ogłady odróżnia ich od niecywilizowanych Kazachów (po alkoholu różnice znacznie się zacierają). Najsłabszy właściwie jest tu motyw przewodni filmu – podróż, by poślubić Pamelę Anderson – i nie zmartwiłbym się, gdyby został zastąpiony jakimś innym zestawem gagów. Rekompensuje to jednak kotłowanina dwóch nagich mężczyzn (w tym jednego obrzydliwie tłustego) w hotelowym pokoju, poprzedzona masturbacją jednego z nich. Kto nie zobaczy, nie zrozumie. Publiczność jednak przez cały seans reagowała żywiołowo, ja byłem spokojniejszym wyjątkiem 1). Cóż poradzić, że my Kazachowie nie mamy poczucia humoru, jeśli chodzi o nasz wielki naród. Największy na świecie, inne kraje są rządzone przez małe dziewczynki. 1) No dobra, momentami trochę chichotałem.
Organizator: Warszawska Fundacja Filmowa Cykl: Warszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy Miejsce: Warszawa Od: 6 października 2006 Do: 15 października 2006
Tytuł: Źródło Tytuł oryginalny: The Fountain Reżyseria: Darren Aronofsky Zdjęcia: Matthew Libatique Scenariusz: Darren Aronofsky Obsada: Hugh Jackman, Rachel Weisz, Ellen Burstyn, Cliff Curtis, Sean Gullette, Mark Margolis, Donna Murphy, Ethan Suplee, Sean Patrick Thomas Muzyka: Clint Mansell Rok produkcji: 2006 Kraj produkcji: USA Data premiery: 5 stycznia 2007 Gatunek: SF Ekstrakt: 70%
Tytuł: Borat Tytuł oryginalny: Borat: Cultural Learnings of America for Make Benefit Glorious Nation of Kazakhstan Reżyseria: Larry Charles Zdjęcia: Luke Geissbuhler, Anthony Hardwick Scenariusz: Sacha Baron Cohen, Anthony Hines, Peter Baynham, Dan Mazer Obsada: Sacha Baron Cohen, Pamela Anderson, Ken Davitian Rok produkcji: 2006 Kraj produkcji: USA Data premiery: 24 listopada 2006 Gatunek: komedia Ekstrakt: 50% |