powrót do indeksunastępna strona

nr 09 (LXI)
listopad 2006

Komiks wart naszych podatków
‹Kotlet i Zombi: Chomik zagłady›
Pastisz, parodia i humor oparty na starych, sprawdzonych żartach oraz nierzadko postmodernistycznych wątkach sprawdzają się w polskim komiksie doskonale. Dowiodły tego takie pozycje, jak „Liga Obrońców Planety Ziemia”, „Jeż Jerzy” czy „48 stron”. Do tej listy możemy dopisać kolejne zabawne i prześmiewcze dzieło, jedną z premier tegorocznego Międzynarodowego Festiwalu Komiksu w Łodzi, „Chomika zagłady” Pawła Zycha.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W związku z dramatycznym spadkiem sprzedaży, wielkiej korporacji „Karaluch” działającej, o ironio, w branży spożywczej, grozi upadek. „Dziwnym nie jest”, jak rzekł pewien mędrzec, skoro produkty te pozbawione są nie tylko wysublimowanej nuty smakowej i zapachowej czy wartości odżywczych, ale w ogóle jakichkolwiek wartości, w tym tej najistotniejszej – przydatności do spożycia. Jako że tonący brzytwy się chwyta, do kolejnej kampanii reklamowej korporacja postanawia zatrudnić bohaterów komiksowych, aby wypromowali na nowo produkty „Karalucha”. Cóż, takich herosów nie znajduje się przecież tak po prostu na ulicy… Chyba że właśnie uciekli z Zakładu dla Nieudanych Bohaterów Komiksowych, tak jak Kotlet i Zombi – postacie pozbawione inteligencji i kondycji (czego zresztą dowiodły szczegółowe badania), ale z poczuciem misji ocalenia świata przed Kosmicznym Chomikiem. Ponieważ bohaterowie są bardzo zdeterminowani w swoim przedsięwzięciu, łatwo można się domyślić, że uciekają z pensjonatu, by wypełnić swój bohaterski obowiązek.
„Chomik zagłady” to przede wszystkim dobry pastisz. Duża część pomysłów i zwrotów w nim zawartych to stare, znane gagi. Czytając ten komiks, myślimy: „znam, to już było”. A jednak nadal nas śmieszy, momentami nawet do łez. I wcale nie pozostawia wrażenia, że jest to dzieło wtórne i pozbawione oryginalności. Na pewno jest niezwykle udaną trawestacją wielu wątków znanych z komiksów, filmów czy z codzienności (zarówno tej szarej, jak i politycznej), o spójnej i konsekwentnie poprowadzonej fabule wypełnionej przezabawnymi pomysłami. Moimi ulubionymi są m.in. sposób na kanary, świnie płynące w górę rzeki, Mały Książę łapiący stopa czy interwencja Śmierci w sprawie Elvisa.
Forma graficzna „Chomika zagłady” nie do końca przypadła mi do gustu. Rysunek jest raczej uproszczony i odbiegający w stronę karykatury, a do tego bazuje na umowności. Trzeba jednak przyznać, że komiks jest jednolity stylistycznie, co świadczy o profesjonalizmie twórcy.
Pomimo wątpliwości, że „Chomik zagłady” może wydawać się kalką wspomnianych na początku tytułów, nie jest to strata pieniędzy i papieru. Komiks Zycha, nawet jeśli odświeża jakieś żarty, to robi to w świetnym i zabawnym stylu. Razem z innymi pozycjami w konwencji pastiszu tworzy ciekawy dział w polskim komiksie, którego podstawą jest humor i parodia – nawet samego siebie. I chociaż w naszej szarej rzeczywistości nie można narzekać na nudę ani na brak irracjonalnych pomysłów czy ogólnej śmieszności ludzi na świeczniku, to i tak z przyjemnością sięgniemy po ten zabawny komiks. Po pierwsze dlatego, że jego akcja, na szczęście, rozgrywa się w wyimaginowanym świecie, a po drugie, za dużo mniejsze pieniądze niż równowartość naszych podatków.



Tytuł: Chomik zagłady
Scenariusz: Paweł Zych
Rysunki: Paweł Zych
Wydawca: Taurus Media
Cykl: Kotlet i Zombi
ISBN-10: 83-60298-21-1
Format: 72s. 215×295mm
Cena: 32,—
Data wydania: październik 2006
powrót do indeksunastępna strona

72
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.