Szczwani marketingowcy wiedzą, że wszystko można sprzedać. Wystarczy odpowiednio spreparować lub zaprezentować towar. Na przykład ciężki temat pedofilii oraz stosunkowo nudny temat feminizmu przejdą publice przez gardło jak ciepłe kakao, jeśli tylko pedofilowi raczy uciąć jaja psychopatyczna feministka (Bóg jeden zresztą wie, jak określić ten wybryk scenopisarskiej fantazji).  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Już po kwadransie wiadomo, co się święci. W następstwie czatowej konwersacji, anemiczna młódka (scenarzysta „wycenił” ją na czternaście lat, choć panna poczyna sobie znacznie bardziej dojrzale) spotyka się z kilkanaście lat od niej starszym fotografem (właściwie fotografikiem), specjalizującym się w utrwalaniu damskich wdzięków. Mężczyzna ten zachowuje się względnie odpowiedzialnie i bez zgrywy, choć ostatecznie ulega namowom podlotka na rendez-vous u siebie w domu. Szósty zmysł powinien podpowiedzieć nam, że to on będzie ofiarą (zdrowy rozsądek i opis dystrybutora sugerują, że jakaś musi być), bo: po pierwsze, ona jest dość nietypowo nachalna, po drugie, „ona” bywała ofiarą psychopatów zbyt często, żeby to nie stało się nudne, po trzecie, taki panuje ostatnio trend obyczajowy, że „ona” ma siłę, a „on” coraz słabiej udaje pana na włościach (vide: „Tajemnica Aleksandry”). „Pułapka” też coś udaje – może moralne zaangażowanie, a może dobry film. Małolata wymierza zemstę na domniemanym pedofilu, przeczesując jednocześnie jego mieszkanie w poszukiwaniu zbereźnych multimediów. Hayley (tak smarkatej na imię) wykonuje na Jeffie (fotograf) tak paskudne zabiegi, jakby terminowała u Jigsawa (wariat z „Piły”), mędrkując przy tym za trzech Wolterów, tyle że przy pomocy barokowych wynurzeń. W dodatku dziewczyna przejawia nadzwyczajną zwinność i nietypową siłę fizyczną w starciach z Jeffem. Może nieładnie czepiać się młodziutkiej Ellen Page (Hayley), która wykazała się niezłym warsztatem aktorskim, ale po dziesiątej zmanierowanej minie i bon mocie rodem z poradnika „Jak zostać dętą cwaniarą” miałem ochotę wytargać ją za uszy i przyłożyć w tyłek. Sprzączką. Page najwyraźniej za bardzo przejęła się rolą, a reżyser nie zechciał ostudzić jej aktorskiej gorączki. Postaci Hayley nie jestem w stanie potraktować inaczej niż jak pomyłki. Paranoiczna zabawa czternastolatki w anioła zemsty (o jej „nadprzyrodzonych” zdolnościach przekonuje finałowy popis siły przekonywania) wypada równie wiarygodnie, co świadectwo maturalne Renaty Beger. Szczególnie że jedyna właściwość Jeffa, za którą można darzyć go antypatią, to brak cech charakterystycznych (osobowości). Film do pewnego stopnia ratują zdjęcia (w końcu rzecz jest o mękach fotografika) i pomysłowa, niepokojąca praca kamery z dużą ilością drgawek oraz zbliżeń. Choć akurat buźkę Ellen Page wolałbym oglądać w trybie „zoom out”. Jeszcze jedno: z tymi uciętymi jajami, to nie do końca prawda, ale nie będę zaśmiecał tekstu spoilerami.
Tytuł: Pułapka Tytuł oryginalny: Hard Candy Reżyseria: David Slade Zdjęcia: Jo Willems Scenariusz: Brian Nelson Obsada: Patrick Wilson, Ellen Page, Sandra Oh, Jennifer Holmes, Gilbert John Muzyka: Harry Esscott, Molly Nyman Rok produkcji: 2005 Kraj produkcji: USA Data premiery: 3 listopada 2006 Czas projekcji: 103 min. Gatunek: dramat, thriller Ekstrakt: 40% |