powrót do indeksunastępna strona

nr 01 (LXIII)
styczeń-luty 2007

Autor
W poszukiwaniu inspiracji
‹Pytając o miłość›
Bohater filmu „Pytając o miłość”, młody, początkujący pisarz, szuka natchnienia w Los Angeles lat 30. W ludzkich twarzach, meandrach zachowań, nawet w smaganych piaskiem palmach. Aż wreszcie znajduje Camillę – swoją inspirację i miłość. Reżyser filmu, Robert Towne, wydaje się działać analogicznie: błądzi, traci pewność siebie, trafia na stabilny grunt, by za chwilę go opuścić. Czy w efekcie znajduje jednak swoją własną Camillę?
Zawartość ekstraktu: 50%
‹Pytając o miłość›
‹Pytając o miłość›
W tym artystycznym kluczeniu trudno znaleźć jakąkolwiek prawidłowość. Towne, poprzez oczywiste niezdecydowanie i rozdarcie pomiędzy historią a klimatyczną formą filmu, powoduje, że konstrukcja „Pytając o miłość” chwieje się w posadach, ale chociaż odrobinę krzywa i wzniesiona bez wyraźnego planu, uwodzi wizją kina noir. Kiedy na pierwszy plan wychodzi pisarska niemoc głównego bohatera Arturo, film przeistacza się w opowieść o zdeterminowanym artyście szukającym muzy, tworzącym nie tylko dla sławy i pieniędzy, ale także dla bycia kimś więcej niż jedynie prostym imigrantem. Scenariusz zahacza właśnie o temat rasowych uprzedzeń i złudnych marzeń ludzi przybywających z Europy do Stanów w nadziei zrobienia kariery, gdy oko kamery koncentruje się na związku Arturo z meksykańską, temperamentną kelnerką Camillą. Wówczas Towne uparcie przekonuje o głębi przesłania swojego filmu. Zestawia różne światy, rozdzielone dysonansem kulturowym, łączy wybuchowe charaktery, odpychające się jak dwa jednoimienne bieguny, aby zjednoczyć je uczuciem. Kpi z american dream i rozwiewa wszelkie iluzje, zaznaczając, że słynne frazy o spełniających się marzeniach i o tym, jak wszystko może się zdarzyć, to jedynie słodkie bajki, w które nie ma sensu wierzyć. Nadal wychodzi mu jednak nic ponad wykwintne, nastrojowe romansidło.
Gdyby nakręcić „Pytając o miłość”, z góry zakładając, że będzie to film o trudnej miłości, film cyniczny, bo traktujący o miłości niepokonującej przeszkód, czyli innej niż w większości hollywoodzkich baśni, to mogłoby się okazać, że Towne stworzył historię nie tylko urzekającą formalnie, ale także udaną jako kompletna całość w obrębie danego gatunku. Niestety, wszelkie próby poruszenia widza kwestiami społecznymi, obyczajowo-kulturowymi lukami czy szukaniem swojego miejsca w świecie spełzają na niczym. Jedynie skupienie na zawiłościach niezbyt logicznego, ale na pewno niezwykle burzliwego związku głównych bohaterów prowadzi do otrząśnięcia się z zapatrzenia w pięknie i przekonująco stylizowany na lata 30. obraz. Dopiero gdy Colin Farrell i Salma Hayek są na ekranie razem, zauważamy językowe prztyczki i złośliwe aluzje pojawiające się w dialogach. Arturo przekształca się w interesującą, żywą postać tylko w towarzystwie Meksykanki; przez pozostały czas pozostaje snującym się po swoim pokoju smętnym nieudacznikiem. Piękna Salma odgrywa po raz wtóry rolę przebojowej, gorącej i niezależnej kobiety. Ciągła kalka jej aktorskiego emploi może irytować, ale że Fabryka Snów nie potrafi znaleźć Hayek innej roli, a ona sama wciąż w tych zużytych ramach wypada przekonująco, to na czas seansu można zapomnieć o jej aktorskim braku oryginalności. W końcu dwie gwiazdy w obsadzie i starannie odtworzony klimat kina noir to główne zalety „Pytając o miłość”, mające za zadanie przyciągnąć widzów. Szkoda tylko, że nie idą w parze z wciągającą fabułą lub chociaż z intrygującym portretem bohaterów. Bo film ogląda się bez znudzenia, ale też bez większego zaangażowania, aż do momentu, w którym zaczynamy współczuć bohaterom i – co więcej – wierzyć im. Wtedy, kiedy stylizowane kadry schodzą na drugi plan, a Towne’owi udaje się wydobyć trochę duszy i serca z opowieści o dwojgu życiowych rozbitków, którzy tak bardzo chcieliby znaleźć swoją przystań, odrzucić wszelkie maski, złudzenia i pozory, a zacząć żyć pełnią życia.
Założenie, że z filmu scenarzysty „Chinatown” wyszła – zupełnie niechcący – historia o strachu, nie wydaje się być pozbawione sensu. Bohater Farrella boi się biedy, odrzucenia, pisarskiego niespełnienia, utraty miłości, niepowodzeń. Camilla reaguje złością na zagrożenie samotnością i na nienawistne, zazdrosne, ale zarazem pogardliwe spojrzenia. W sumie tylko taka interpretacja ratuje „Pytając o miłość”, które trzyma się niezdarnie na temacie przygnębiającego uczucia. I tylko stereotypowy, ale tym razem zupełnie trafny i sceptyczny finał daje możliwość wyobrażenia sobie, ile ten film traci na braku spójności i odarciu go z ducha prawdziwego, poruszającego kina.



Tytuł: Pytając o miłość
Tytuł oryginalny: Ask the Dust
Reżyseria: Robert Towne
Zdjęcia: Caleb Deschanel
Scenariusz: Robert Towne
Obsada: Colin Farrell, Salma Hayek, Eileen Atkins, Justin Kirk, Idina Menzel, Donald Sutherland, William Mapother
Muzyka: Ramin Djawadi, Heitor Pereira
Rok produkcji: 2005
Kraj produkcji: USA
Dystrybutor: Kino Świat
Data premiery: 8 grudnia 2006
Czas projekcji: 117 min.
WWW: Strona
Gatunek: dramat
Ekstrakt: 50%
powrót do indeksunastępna strona

53
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.