powrót do indeksunastępna strona

nr 01 (LXIII)
styczeń-luty 2007

Polowanie na bohatera
‹Polowanie na lwa›
Ostatnio sporo antologii opowiadań na naszym fantastycznym poletku. I bardzo dobrze. „Polowanie na lwa” – osiem utworów polskich autorów – spełnia większość oczekiwań, które można postawić takiemu zbiorowi.
Zawartość ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
„Polowanie na lwa” jest drugim tomem opowiadań mających ukazać się w nieistniejącym już (zawieszonym?) czasopiśmie „Ubik”, a tym samym pewną kontynuacją zbioru „Bez bohatera”. Podobnie jak w pierwszym tomie, nie znajdziemy tu znanych nazwisk, ikon polskiej fantastyki. Jednak – jak ma nadzieję redaktor Sławomir Spasiewicz – „brak gwiazd nie musi oznaczać skazania ‘drużyny’ na pożarcie przez niechętny debiutantom rynek”. I tu trzeba mu przyznać rację.
Jest to bowiem zbiór naprawdę niezłych opowiadań. Rozpoczyna się dosyć ryzykownie tekstem Mateusza Józefowicza „Po dzikie zioło wyprawa przez Galaktykę”, który wbrew pierwszym skojarzeniom nie ma nic wspólnego z kulturą ziomów i poszukiwaniem dilera dobrze zaopatrzonego w niezbyt legalny zamiennik tytoniu. Pojęcia w rodzaju Uniwermaginstytucja Pankulturowa czy ś-licznik albo jemiochłonnice i świniołak palczasty mogą na początku nieco zdezorientować. Jednak osoba głównego bohatera Trystama Trysfada Odrali, zawodowego Szperacza wędrującego od jednej zatłoczonej planety do drugiej śladem intrygujących wieści, plotek i podań, stawia wszystko w jasnej perspektywie – oto mamy przed sobą nowe wcielenie Ijona Tichego i utwór pisany w tradycji Lemowskich „Dzienników gwiazdowych”. Czy godnie wpisuje się w tę tradycję – to już każdy musi ocenić samodzielnie. Tekst jest sprawnie napisany i równie dobrze wystylizowany (kłótnia naukowców Unipanku jako żywo przywodzi na myśl Lema), momentami skrzy się humorem niezłej klasy.
Z kolei opowiadanie Szczepana Grzybowskiego „Ziemianie” kojarzy się z „Funkym Kovalem” – intryga wojskowo-rządowa, permanentny stan wojenny, szybka akcja, Obcy, którym nie wiadomo, czy można wierzyć, ale jednak zaufać trzeba… Trochę irytowały językowe niezręczności („jej oczy w niespokojnych przeskokach wędrowały po całej jego twarzy”, „ubierając elastyczne skarpetko-buty”), jednak jako całość opowiadanie nie jest złe.
Tytułowy utwór antologii, czyli „Polowanie na lwa” Michała Cetnarowskiego, jest najbardziej poetyckim i obrazowym opowiadaniem zbioru. Niestety, również jednym z dwóch najmniej fantastycznych. Po przeczytaniu pozostaje w pamięci widok niesamowitego polowania – kwieciste opisy nie nużą, czas teraźniejszy nie przeszkadza, a barwy i odczucia zapadają głęboko w pamięć. Utwór zdaje się być ą fasetą struktury, której całości nie widać – częścią czegoś większego. Jednak ten widok to trochę za mało, dlatego opowiadanie pozostawiło mnie z pewnym niedosytem.
Zupełnym nieporozumieniem jest natomiast zamieszczenie w antologii krótkiego tekstu Tomka Włodarskiego „Filozofia mgły (Mglista filozofia)”. Ten krótki opis rozterek sercowych Polaka na emigracji, utrzymanka holenderskiej rozwódki, w ogóle nie pasuje do antologii tekstów fantastycznych. Jego miejsce jest w weekendowym wydaniu gazety codziennej zatroskanej losem rodaków na obczyźnie. Możliwe, że tam wypadłoby nawet przyzwoicie, jednak w „Polowaniu na lwa” jest po prostu nie na miejscu.
Mglisty niesmak łagodzi na szczęście kolejny utwór „emigracyjny” – „Jedyni mieszkańcy” autorstwa mieszkającej obecnie w Anglii Joanny Skalskiej. Odwróceniu i przełamaniu ulega tutaj schemat nawiedzonego angielskiego domu – nie stara się on wystraszyć lokatorów, przynajmniej nie wszystkich. Wchodzi w układ z rozmaitymi rozbitkami życiowymi, a oni poddają się kaprysom złośliwego nieraz budynku. Dzięki temu mają bowiem – w sensie dosłownym – zapewniony dach nad głową. Zależność jest obopólna – lepka i leniwa atmosfera Domu łamie stopniowo wolę mieszkańców, uzależniając ich, odseparowując od siebie i sprawiając, że Plagi i Losowania pokojów stają się jedynymi tematami rozmów i myśli. Nie istnieje nic poza Domem. Dom pasożytuje na nich – zatem ich potrzebuje. A oni stają się naprawdę jego mieszkańcami.
Poziom utrzymuje Jewgienij T. Olejniczak opowiadaniem „Dom Marty”. Prowincjonalny ksiądz styka się z tajemnicą rodem z „Archiwum X”, nie jest to jednak kalka cyklu „Pies i klecha” Urbaniuka & Orbitowskiego, a w pełni samodzielny i wartościowy utwór. Autor kilkoma dobrze wymierzonymi pociągnięciami pióra odmalowuje codzienność żyjącego plotkami małego miasteczka, atmosferę zastoju i leniwego schyłku upalnego lata. Opowiada swoją historię zwięźle i w dobrym stylu, zręcznie wykorzystując obrazy i oszczędne porównania. Jest to także tekst o kryzysie wiary wywołanym szarą codziennością, który może zostać przezwyciężony dzięki upośledzonemu chłopcu i czemuś, co poza tę codzienność zdecydowanie wyrosło. I to, w połączeniu ze sprawnością warsztatową, sprawia, że tekst ten jest najlepszym opowiadaniem tomu.
O ile „Filozofia mgły” była nieporozumieniem zbioru, a „Dom Marty” jego najmocniejszym punktem, o tyle „Odszczurzanie” Doroty Kotwicy jest jego porażką. Niewątpliwie najsłabszy tekst antologii. Chyba za dużo było już takich cynicznych opowiastek o blokowym życiu, żeby opowiadanie o psychopatach i dziwnych kreaturach ukrywających się pod maskami emerytów i nastolatków na Osiedlu Żadnym mogło mieć choćby wartość nowości. Utwór jest przegadany, zaś zabawne w zamierzeniu teksty nie śmieszą. No i w sumie nie wiadomo, po co powstał. „Król szczurów” to nie jest.
Kończąca zbiór „Krotochwila” Michała Niewęgłowskiego prezentuje ciekawy świat – ocean podświadomości utrzymywany w luźnych cuglach przez Anty-Antenę, zaludniony wytworami ludzkiej wyobraźni – Romantykami, Lotniarzami, Mastertonami – dla których jesteśmy Sprawcami istnienia. Przypadkowość i chaos to czynniki w nim powszechne i jednocześnie przyczyny opłacalności procederu kradzieży Rzeczywistości, któremu oddaje się Docent. Jednak Docent poznaje kobietę. I wiadomo, że przewróci mu ona życie do góry nogami. Opowiadanie jest napisane sprawnym językiem – szczególnie podobały mi się niektóre porównania i nazwy własne, jednak w pewnym momencie następuje przełamanie konstrukcji utworu – dobrze zapowiadająca się historia detektywistyczna w wariackiej nierzeczywistości przeradza się w… coś. W żart. W krotochwilę. I choć można powiedzieć, że tytuł ostrzegał, jednak trochę żal tej interesującej kreacji. Autor mógł być Sprawcą, lecz poszedł inną ścieżką. Szkoda.
Trudno podsumować zbiór tak różnych tekstów. Zatem krótko: jest nieźle. Tom nie zawiera samych perełek i diamentów, jednak większość opowiadań czyta się dobrze, a kilka z nich pozostaje w pamięci na dłużej. Ciekawe pomysły, interesujące światy, kilka głębszych myśli. Czego można sobie życzyć więcej? Podnoszenia poziomu z niezłego do bardzo dobrego przez młodych autorów. Bo nigdy nie jest tak, żeby nie mogło być lepiej.



Tytuł: Polowanie na lwa
Wydawca: Fantasmagoricon
ISBN-10: 83-86758-48-1
ISBN: 978-83-86758-48-7
Format: 272s. 125×190mm
Cena: 25,90
Data wydania: 13 listopada 2006
Ekstrakt: 70%
powrót do indeksunastępna strona

51
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.