Może dwa: naturalny i czarujący Gad Elmaleh oraz francuski glamour. Poza tym „Miłość. Nie przeszkadzać!” jest zwyczajną komedią romantyczną zapewniającą przewidywalną rozrywkę na jeden raz.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Trochę zabawnych dialogów, odrobina uśmiechu i dużo luksusu, w którym pławią się bohaterowie – w ten sposób można opisać film Pierre’a Salvadoriego. Na uwagę zasługuje też sam pomysł, który nie jest dokładnym powielaniem znanych schematów, a szukaniem czegoś nowego. Ona jest utrzymanką podstarzałych bogaczy, on – skromnym kelnerem, ale oboje skończą po tej samej stronie barykady, wykorzystując swój wdzięk do oskubania naiwniaków z fortuny. Niestety, kiedy zawodowa uwodzicielka Irène, szukająca kolejnej ofiary, myli biednego Jeana z następnym milionerem do złowienia, trudno uwierzyć, że dziewczyna zmieni nagle upodobania i zadurzy się w skromnym poczciwcu. Wiadomo jednak, że jest to cel, do którego muszą dobrnąć nie tylko bohaterowie, ale także widzowie. Droga do koniecznego happy endu będzie niewątpliwie wyboista dla tych pierwszych, natomiast prosta i przyjemna dla drugich. Bo też w tle głównej intrygi możemy podziwiać ładne plenery, wykwintne restauracje i pięciogwiazdkowe hotele. Ponadto lekkość, z jaką Salvadori przedstawia rozgrywkę Irène i Jeana, ujmuje i nadaje filmowi kształt nieskomplikowanej, choć sympatycznej komedii. Szkoda, że równie pozytywnie nie można wypowiedzieć się na temat scenariusza. Rozwleczona akcja oraz niemrawo rozwijający się związek głównych bohaterów mocno odstrasza od dalszego oglądania. Trudno także zgadnąć motywy postaci. Co powoduje, że prosty Jean i ładna, choć przebiegła i odrobinę antypatyczna materialistka Irène łączą swoje siły? Jak to możliwe, że tylko dla niej były kelner zaczyna bawić się w tę samą grę – czerpania korzyści z uwodzenia? Jednak mętne motywacje mogłyby zniknąć w cieniu ciętych dialogów i komedii pomyłek, o którą podobny materiał aż się prosił. Tymczasem romansowe przepychanki nabierają rumieńców dopiero pod koniec, kiedy bohaterowie zaczynają współpracować. Razem od razu stają się sympatyczniejsi, a i chętniej się im kibicuje. Mimo wszystko w filmie Salvadoriego jest kilka udanych scen oraz chwytliwych, trafnych ripost ratujących film przed upadkiem. Rozbawienie budzi Jean jako pracownik room service, kiedy dzwoni do nowego „narzeczonego” Irène z ofertą dla starszych mieszkańców hotelu lub podczas lekcji zniewalającego spojrzenia. Żal, że takich zabawnych scen w filmie nie ma więcej. „Miłość. Nie przeszkadzać” na pewno bardziej angażowałoby w pojedynek bohaterów, gdyby istniała większa chemia między Audrey Tautou i Gadem Elmalehem. A tak, mimo dobrej gry obojga, mała iskierka, jaka tli się między nimi, nie wystarcza na wywindowanie filmu na wyższy poziom romantycznej rozrywki. A szkoda, bo francuski czar jak zawsze działa, nawet po seansie.
Tytuł: Miłość. Nie przeszkadzać! Tytuł oryginalny: Hors de prix Reżyseria: Pierre Salvadori Zdjęcia: Gilles Henry Scenariusz: Pierre Salvadori, Benoît Graffin Obsada: Gad Elmaleh, Audrey Tautou, Vernon Dobtcheff Muzyka: Camille Bazbaz Rok produkcji: 2006 Kraj produkcji: Francja Data premiery: 14 lutego 2007 Czas projekcji: 104 min. Gatunek: komedia Ekstrakt: 50% |