„Mgnienia” Lewisa Shinera to efekt wielkiej miłości do muzyki lat sześćdziesiątych – a takie uczucie w połączeniu z talentem zdarza się rzadko. Tym razem się udało.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Beatlesi, Doorsi, Beach Boysi, Jimi Hendrix… Legendy muzyki, zespoły i postacie „większe niż życie”. Jestem za młody, by pamiętać okres ich największych sukcesów, jednak znam tę muzykę – słyszę ją co i rusz w radiu, w filmach, w okaleczonej wersji dzwonków komórkowych. Wychodzą wciąż nowe reedycje, pełne dyskografie (które za rok okazują się niepełne, bo z otchłani archiwów wytwórni płytowych wydobyto krótką pioseneczkę, jaką Lennon nucił wchodząc do studia), odnowione cyfrowo klasyczne albumy, remiksy, covery, duety… I wciąż istnieją fani, którzy gotowi są wydać ostatnie pieniądze, by usłyszeć „nowy” utwór Paula, Johna, Jima czy Briana. Co zrobiłby prawdziwy miłośnik muzyki mając do czynienia z absolutnie nowym, autentycznym nagraniem albumu, którego faktycznie nie nagrano? Czy zastanawiałby się nad jego pochodzeniem? Pewnie tak, ale i tak by kupił i hołubił. A co by zrobił, gdyby sam mógł powołać taki album do istnienia? Taką niewyjaśnialną zdolność posiadł Ray Shackleford – niespełniony perkusista, właściciel i jedyny pracownik zakładu naprawy sprzętu stereo. Pewnego zwykłego popołudnia 1988 roku, wyobrażając sobie podczas pracy przebieg sesji Beatlesów w studiu na Abbey Road, do której faktycznie nie doszło, słyszy z głośników nową wersję „The Long and Winding Road”. Nie tę zrealizowaną przez Phila Spectora, lecz przez George’a Martina. Ray wie, że takiej wersji nie ma. A jednak ma ją na taśmie. I wie, że jest autentyczna. Graham Hudson, właściciel małej wytwórni Carnival Dog Records w Los Angeles, również jest o tym przekonany. Co więcej, wierzy w dziwaczną opowieść Raya. I chce więcej. Chce Morrisona, Wilsona, Hendrixa. W ten sposób rozpoczyna się prywatna odyseja Raya do początków – początków muzyki, która go fascynuje, konfliktu z niedawno zmarłym ojcem, który powraca w snach i wspomnieniach oraz przyczyn kryzysu swego małżeństwa. Odyseja, która jest również terapią. Do tytułu powieści (w oryginale: „Glimpses”) autor kilkakrotnie nawiązuje w jej treści: „Glimpses” to nazwa serii antologii zapomnianych kawałków z lat 60., zarazem tytuł utworu Yardbirds z 1967 roku, ale także opis tego, w jaki sposób Ray nawiązuje kontakt z dawno minionymi czasami: na krótko, bez znajomości wszystkich faktów, bez wpływu na to, ile potrwa jego wizyta w przeszłości, która nigdy się nie wydarzyła. Ray jest może cudotwórcą, ale nie jest wszechmocny. Spotyka się z gigantami muzyki, wpływa na nich w sposób, jaki jemu wydaje się najlepszy, lecz potem musi żyć z konsekwencjami. A w życiu poza show-businessem musi dać sobie radę z kryzysem związku, poszukiwaniem miłości, relacjami z matką. Musi zrozumieć, że nie wszystkie albumy mogą powstać, a także, że muzyka potrafi nieść ze sobą nie tylko pozytywną energię. Powieść Lewisa Shinera trudno byłoby zakwalifikować do szufladki „historie alternatywne”. Wprawdzie początek powieści od razu przywołuje na myśl opowiadanie Stephena Baxtera „Dwunasty album” (w którym dwóch pasjonatów muzyki odnajduje w kajucie kumpla nieznany, 12. album Beatlesów „God”), jednak utwór nie idzie w kierunku eksplorowania innych wersji rzeczywistości. Powieść została określona jako realizm magiczny – i z tym określeniem chyba trzeba się zgodzić. Wszak zdolności Raya nie są nijak objaśnione ani zanalizowane – po pierwszej udanej próbie nagrania nieistniejącego utworu, zostają zaakceptowane przez bohatera i ich natura nie jest więcej kwestionowana. Jednak nie jest to jedynie powieść obyczajowa z elementami psychoanalizy i odrobiną magii. Shiner porusza kwestie czasu, przeznaczenia, relacji pomiędzy przyczyną a skutkiem, nie sprowadza swojego utworu do fanowskiej fantazji o usłyszeniu najważniejszych nienagranych albumów. Muzyczna podróż poza rzeczywistość jest pretekstem do podróży narratora w głąb siebie. A jednocześnie powieść nie przestaje być hołdem dla ludzi, którzy swoją muzyką zmienili lub mogli zmienić świat. Glimpses of clouds in a forest, Can review well within us, And to never linger on one is life, Energy radiates from the source, The life around us is but a reflection of our own, Flowing within never-ending boundless infinity, Time is just a cumular limit, Which with one glimpse can overcome, Can overcome, Can overcome, Can overcome, Can overcome, Can overcome, Can overcome. „Glimpses” – The Yardbirds (Jimmy Page / Jim McCarty / Keith Relf / Chris Dreja)
Tytuł: Mgnienia Tytuł oryginalny: Glimpses Autor: Lewis Shiner Przekład: Mirosław P. Jabłoński ISBN-10: 83-7150-396-2 Format: 400s. 125×183mm Cena: 25,— Data wydania: 1999 Ekstrakt: 80% |