powrót do indeksunastępna strona

nr 05 (LXVII)
czerwiec-lipiec 2007

Autor
Pieprzna historia z morałem
‹Ballada o Eulalii›
Polska odpowiedź na „Nagi Instynkt” – jak w materiałach promocyjnych przedstawiana jest „Ballada o Eulalii” – z grubsza sprowadza się do wykorzystania motywu szpikulca do lodu, który tytułowa bohaterka z pasją wbija w głowy kolejnych kochanków. Sam komiks podobnej siły rażenia czytelników jednak nie ma. W ogóle to jakaś pomyłka wydawnicza jest.
Zawartość ekstraktu: 20%
‹Ballada o Eulalii›
‹Ballada o Eulalii›
Potencja twórcza Jerzego Szyłaka może wzbudzać podziw. Ostatnimi czasy ten autor regularnie dostarcza na rynek nowe tytuły produkowane w kooperacji z młodymi zdolnymi. A w planach jest jeszcze kilka innych albumów. Niestety, ilość nie zawsze idzie w parze z jakością, a „Ballada o Eulalii” zdaje się potwierdzać tę smutną regułę. Komiks to bardzo dziwnie napisany. Przez pierwsze dwadzieścia osiem stron akcja toczy się niespiesznie, po czym nagle na ostatnich czterech stronach następuje błyskawiczne rozwiązanie. Zupełnie jakby autor zorientował się, że miał napisać scenariusz na 32 strony, a szkoda mu było już wcześniej wyprodukowanego materiału. Tak to przynajmniej wygląda z perspektywy czytelnika.
Rysunkowo też jest nie najlepiej – ni to kreskówkowo, ni to realistycznie. Widać pewną sprawność rysownika, ale jednocześnie niewielką dbałość o szczegóły – na przykład zauważalne różnice w wyglądzie postaci, i to z kadru na kadr. Niestety, jak na komiks „tylko dla czytelników dorosłych”, czarno-białe rysunki Jakuba Babczyńskiego są wyjątkowo mało pociągające, przydając jedynie jeszcze większej obleśności całej tej historii.
Bo nie da się określić tego komiksu inaczej niż „obleśny”. Liczne kadry z różnorakimi pozycjami seksualnymi i przebijanymi głowami nieszczęsnych klientów spaja dość mało przekonująca fabuła o prostytutce ślepo wykonującej zalecenia Szatana skrytego pod postacią krucyfiksu… Puentuje to wszystko strasznie moralizatorskie zakończenie, które dopełnia czary goryczy czytelnika. To czym niby ten komiks tak naprawdę jest – przyciężkawym głosem w dyskusji na temat niewystarczającej edukacji seksualnej w społeczeństwie? Że prowadzić ona może nawet do „seksualnej frustracji”, następnie do „rozlicznych dewiacji i zachowań aspołecznych”, a w końcu do przemiany w seryjnego mordercę? I to w dodatku takiego, który przez dłuższy czas regularnie popełnia swoje liczne zbrodnie jednym celnym uderzeniem szpikulca do lodu w głowę, w mieszkaniu W SAMYM ŚRODKU MIASTA, Z SĄSIADAMI ZA ŚCIANĄ I KLIENTAMI RZEKOMO STALE KŁĘBIĄCYMI ZA DRZWIAMI, I KTÓRY POTEM ZAKOPUJE SWOJE LICZNE OFIARY W NIEWIELKIM OGRÓDKU PRZY KAMIENICZCE JAK GDYBY NIGDY NIC?!
Jakoś nie jestem przekonany.
Nie za bardzo wiadomo, do kogo to wydawnictwo jest właściwie skierowane. Chyba tylko do najzagorzalszych fanów Jerzego Szyłaka – i nie mniej zagorzałych jego antyfanów. Tudzież do ludzi, którzy odnajdują dziką rozkosz w obcowaniu ze złymi produkcjami artystycznymi. A ponieważ i ja do takich należę, więc dlatego w ekstrakcie 20% a nie 10 lub 0 – komiks ten sprawił mi jednak sporo złośliwej frajdy. Na podstawie tej historii powstać mógłby idealny scenariusz dla produkcji sygnowanej przez wytwórnię Troma – coś na wzór „Killer Condom”, ekranizacji niemieckiego komiksu undergroundowego autorstwa Ralfa Königa. Ale byłoby wtedy fajnie.



Tytuł: Ballada o Eulalii
Scenariusz: Jerzy Szyłak
Rysunki: Jakub Babczyński
Format: 36s.
Cena: 12,—
Data wydania: marzec 2007
Ekstrakt: 20%
powrót do indeksunastępna strona

73
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.