Kilka tygodni temu pisałem pozytywnie o pierwszym tomie z nowego rodzimego cyklu komiksowego „Biocosmosis” – „Enone”. Miło mi dziś stwierdzić, że część druga – „Savas” – nie tylko potwierdza dobry poziom cyklu, ale jest od „Enone” nawet lepsza.  |  | ‹BiOCOSMOSiS: Savas›
|
Powracamy do wszechświata „Biocosmosis” z jego złożonymi strukturami politycznymi i zakonem Equilibrium – emnichów, szlachetnych filozofów-naukowców-wojowników obdarzonych mocami nieznanymi innym śmiertelnikom. Każda z części cyklu (odważne stwierdzenie po dwóch tomach) przedstawia perypetie jednego z zakonników. W pierwszej Enone rozwiązywał kryzys na planecie Erra Nefia, w drugiej emnich imieniem Savas trafia na planetę Erra X. Oczywiście tu także nie jest zbyt wesoło – grupa niedobitków dawnej kolonii (ich historia jest dość złożona) musi bronić się przed atakującymi osadę zwierzęcymi mieszkańcami planety. Savas oraz przybyły na planetę preventorianin (o tej formacji mogliśmy dowiedzieć się z „Enone”) podejmują się obrony kolonii. To, co bardzo mi się podoba w scenariuszu tego tomu, to jego ogromna filmowość – przeniesiony na ekran (oczywiście nie w Polsce) mógłby być trzymającym w napięciu thrillerem SF. Mamy tu bowiem grupę osaczonych ludzi broniących się rozpaczliwie przed nie do końca zrozumiałymi siłami, mamy dwutorową akcję – misję, która może zakończyć bitwę, i obronę, która musi trwać tak długo, aż misja zostanie wypełniona. Mamy wreszcie sojusz z rozsądku między dwoma nie przepadającymi za sobą ludźmi, dla których jednak jedyną szansą na sukces jest pogrzebanie animozji i współpraca. W samym pomyśle pobrzękują (świadomie czy nie) echa klasycznej „Planety Śmierci” Harry’ego Harrisona, ale nie zmienia to faktu umiejętnego wykorzystania schematów SF. Postawienie na spójną, w miarę liniową fabułę według najlepszych sensacyjno-przygodowych wzorców bez wątpienia wyszło komiksowi na zdrowie. Nieco mniej niż w części pierwszej mamy tu budowania uniwersum – pojawiają się jednak nowe pojęcia („wojna incognito”), mamy nawiązania do części pierwszej, snute są pewne teorie spiskowe. Bez wątpienia jednak sprawne i spójne (a przede wszystkim zrozumiałe dla czytelnika) połączenie w ramach całego cyklu tych wątków będzie jednym z trudniejszych zadań, jakie stoją przed twórcami. Graficznie „Savas” utrzymuje dobry poziom pierwszego tomu, choć o ile pewne odwzorowania twarzy (zwłaszcza tytułowego bohatera) nie budzą mojego wielkiego entuzjazmu, to technologia, stroje, futurystyczne zwierzęta są rysowane absolutnie poprawnie. Całość zaś jest utrzymana w konsekwentnej, sugestywnej, mrocznej i chłodnej kolorystyce. Wielkie brawa za odważne pomysły w kadrowaniu – mamy tu i nieregularność ramek w ramach jednej planszy, i prowadzenie równoległych wątków, i zmiany orientacji z wertykalnej na horyzontalną – wszystko dodaje dynamiki scenom akcji, buduje też nastrój całej historii. Recenzując „Enone” stwierdziłem, że daję ocenę 7 nieco na wyrost, promując odważną inicjatywę rozrywkowej serii SF w polskim komiksie. Tym razem ocena jest w pełni adekwatna do jakości albumu.
Tytuł: Savas Scenariusz: Edvin Volinski Rysunki: Nikodem Cabała Kolor: Grzegorz Krysiński Wydawca: Pro-Arte Cykl: BiOCOSMOSiS ISBN: 978-83-924721-1-7 Format: 52s. A4, kolor; oprawa twarda Cena: 34,40 Data wydania: maj 2007 Ekstrakt: 70% |