Kino Davida Lyncha ma tyluż zwolenników, co przeciwników. Widzowie mniej przychylni amerykańskiemu twórcy zarzucają mu przede wszystkim pójście na łatwiznę, polegające na wykorzystaniu marzeń sennych, z których każdy, kto śni, mógłby jako taki filmik sklecić. Czy to prawda, czy jednak można doszukać się u Lyncha czegoś więcej?  | ‹Inland Empire›
|
„Sny to dziwna rzecz” – mówi jeden z bohaterów „Dyskretnego uroku burżuazji” Luisa Buńuela. Ta prosta myśl wyraża stosunek przeciętnego człowieka do alternatywnej rzeczywistości. Z jednej strony mamy do czynienia z naiwną ludową wiarą w mistyczną proweniencję snu, z drugiej do zupełnego absolutyzowania jego bytu, jak to bywa w przypadku ortodoksyjnej psychoanalizy. Z trzeciej natomiast (żeby było surrealistycznie) ze swoistym podejściem twórców, którzy nie opierają swych filmów jedynie na irracjonalnym marzeniu sennym, ale dostrzegają pewne zbieżności między obiema rzeczywistościami, w których żyjemy. Kilkadziesiąt lat temu „Wielki Starzec”, opowiadając przedziwne lub całkiem zwyczajne historie, drwił sobie z przyzwyczajeń i schematów tkwiących głęboko w głowach widzów. Obecnie tę magiczną pałeczkę, potrafiącą otwierać wrota do niewidzialnego świata dzierży David Lynch. Rzeczywistość oniryczna interesuje reżysera od początków twórczości. Już „Głowa do wycierania” (1977) dzieje się w bliżej nieokreślonej rzeczywistości, a postacie zaludniające ten film tworzą swoistą galerię cudaków. Ale na poważnie Lynch zwróci się w kierunku sennej rzeczywistości w „Zagubionej autostradzie” (1997). Niektóre zabiegi zastosowane w warstwie fabularnej tego filmu, jak i w dwóch kolejnych (poza „Prostą historią”), zdających się być naturalną konsekwencją „Zagubionej autostrady”, czyli „Mulholland Drive” (2001) i „Inland Empire” (2006), sprawiają wrażenie przemyślanych i zaskakująco zbieżnych z obserwacjami i teoriami Junga. Ale nie ma to służyć uwiarygodnieniu w naukowy sposób prywatnych dociekań Lyncha w tej materii. Chodzi raczej o wzrost jego samoświadomości twórczej. W „Dzikości serca” (1990) Lynch pokazał, że interesuje go kicz jako wyraz pewnego prymitywizmu naszych czasów. Zmieszał naiwne ludowe wierzenia z rekwizytami charakterystycznymi dla popkultury, aby ośmieszyć jej absolutną powagę. O ile w „Dzikości serca” była to tylko zabawa z konwencją, o tyle tryptyk zamykający twórczość reżysera (pomijając „Prostą historię”) świadomie wykorzystuje prymitywizm w celu pełniejszego wyeksponowania pewnej prelogiczności, którą rządzi się senna rzeczywistość. Pokazuje przez to, w jaki sposób sny stanowią nasz łącznik ze światem przodków, którzy myśleniem prelogicznym posługiwali się na co dzień. Jednym z takich przekonań jest ludowa wiara, mająca zapewne korzenie w dawnym myśleniu o własnym wizerunku jako o części duszy lub jednej z dusz. Do dzisiejszego dnia we wsiach można spotkać ludzi, którzy niechętnie pozwalają się fotografować z powodu lęku przed utratą części siebie. Zabrana im, zostaje uwieczniona na celuloidowej taśmie bądź papierze. A przywłaszczona przez kogoś, może zostać użyta do niecnych celów, jak choćby rytuału voodoo. W taki sam sposób członkowie prymitywnych plemion troszczyli się o własne cienie.  | ‹Zagubiona autostrada›
|
Swej książce analizującej film F. F. Coppoli „Rozmowa” Grzegorz Królikiewicz nadał tytuł: „Diabeł nas podsłuchuje”. O „Zagubionej autostradzie” można by napisać książkę „Diabeł nas filmuje”. W jednej z ostatnich scen, w chatce pasera (Robert Blake), który jest oczywiście przywołanym przez Freda (Bill Pullman) diabłem, widzimy jak filmuje on natrętnie bohatera, by później (w filmie dzieje się to wcześniej) podrzucić mu te materiały o nim samym, co można uznać za początek nieszczęścia. Pomysł diabelskiej proweniencji filmu, ma swój zalążek właśnie w „Zagubionej autostradzie”. Rozwinie się on w dwóch późniejszych filmach. Lynch nieprzypadkowo poświęca tutaj sporo miejsca okrutnym i obrzydliwym „snuff movies”. Gdyby na tym filmie kończyła się jego twórczość, moglibyśmy uznać to jedynie za element upiornego sztafażu. Patrząc jednak przez pryzmat „Mulholland Drive” a przede wszystkim „Inland Empire” dostrzegamy, że mamy tu do czynienia z głębszą refleksją na temat kina w ogóle. I, co dosyć dziwne, ta refleksja ma w sobie sporo z prymitywnego myślenia o wizerunku jako odzwierciedleniu duszy. Jedno przejście montażowe zrównuje w „Mulholland Drive” Hollywood ze złem. Obraz osłupiałego z przerażenia Adama Keshera (Justin Theroux) po spotkaniu z Kowbojem (Monty Montgomery) zostaje nałożony na wzgórze Hollywood. W warstwie dosłownej filmu, Kowboja można by pewnie wziąć za autorytarnego producenta filmowego, ale wnikając głębiej, widać, że jest on kimś w rodzaju złego „Wujka Sama”, który chce nam wmówić, co jest dobre, a co złe. Amerykańskie filmy obyczajowe czy gatunkowe należące do mainstreamu to kopalnia zabiegów ideologicznych, które wspierają interesy korporacji (jak na przykład film „Dziękujemy za palenie”) albo reprezentują w zawoalowany sposób politykę rządu (jak często bywało choćby z westernami). Lyncha zdaje się interesować kwestia wpływu kinematografii jako zbiorowego snu na życie i kulturę ludzi. Czy i w jaki sposób filmy nas zmieniają? Może tak naprawdę dalej jesteśmy dziećmi, którym ktoś opowiada bajki i one determinują nasze zachowanie i spojrzenie na świat? Problem tej ukrytej władzy (propagandy) jest dla Lyncha dość istotny. Ten film mówi też o wpływie, jaki ważni ludzie chcą na nas wywierać, sugerując pewne rozwiązania. Bracia Castigliane (Angelo Badalamenti i Dan Hedaya), którzy przynoszą producentowi zdjęcie dziewczyny są tego przykładem.  | ‹Mulholland Drive›
|
Jak do tej pory najbardziej mroczną obsesją Lyncha jest utrata duszy, porwanie jej przez diabła i poddanie manipulacji. Ale jeszcze straszniejszym efektem tego „eksperymentu” jest spotkanie z samym sobą, ale już tym innym, po diabelskiej metamorfozie. Według Junga „ego” jest takim samym kompleksem jak każdy inny. Wobec tego jego dominująca rola zostaje poważnie zachwiana. Podobnie wygląda to w filmach Lyncha, gdzie bohaterowie są jednocześnie sobą i kimś innym. Ale nawet, gdy wydają się być różnymi postaciami, zostaje zachowana między nimi pewna tożsamość. Freddy odbiera jedynie wiadomość od samego siebie. Ale już Betty/Diane (Naomi Watts) zastyga w przerażeniu, gdy zdaje sobie sprawę z prawdy. Gdy orientuje się, że Rita (Laura Harring), przyjaciółka, która ją zdradziła, i którą chciała zabić, jest w rzeczywistości nią samą… I w efekcie zabija samą siebie. Ale to nic w porównaniu z tym, co przeżyje (choć nie wiem czy to adekwatne słowo) Nikki/Susan (Laura Dern) w „Inland Empire”. Tutaj bohaterka grana przez Laurę Dern zstąpi do piekła, czyli na plan filmowy, z którego już nie wyjdzie… Nawet śmierć nie jest rozwiązaniem, bo niczego nie kończy. W porównaniu z „Zagubioną autostradą” tu również mamy do czynienia z motywem wędrówki bohaterki, którejś z jej inkarnacji albo dusz w czasie. I tutaj także nie sposób wyciągnąć wniosków z informacji, bo nie wiadomo, że się je posiada. Według koncepcji buddyjskich jedną z przyczyn piekła samsary jest niewiedza. Lynch zdaje się hołdować temu pomysłowi. Ani Fred ani Nikki nie są w stanie wykorzystać swojej wiedzy. Ta koncepcja powtarza się również w „Mulholland Drive”. Betty, starająca się o rolę w hollywoodzkiej produkcji, dostaje ją tutaj jako Nikki. Choć nie ma w „Inland Empire” postaci wszechpotężnie złej, jak Kowboj czy Mystery Man, to rzeczywistość przedstawiona jest niepomiernie bardziej upiorna, głównie za sprawą efektów wizualnych. Oglądając „Ukryte” Michaela Haneke odniosłem wrażenie, że wyciągnął wnioski z lektury „Zagubionej autostrady”. Dodał trochę suspensu do swojego filmu. Wydaje mi się, że Lynch skorzystał na estetyce pozbawianej stylizacji psychologicznej, z jaką mamy do czynienia w ostatnim filmie Austriaka. A fakt, że większość akcji dzieje się na planie filmowym, który do tej pory był trochę taką milutką oazą Lyncha (na przykład serial „On the Air”), sprawia naprawdę upiorne wrażenie. Pomieszanie obu rzeczywistości jest naprawdę daleko posunięte. Być może właśnie na tym Lynch zbudował swoje imperium. Bazując na bardzo głębokich, pierwotnych ludzkich obsesjach, w myśl których nie wolno mieszać rzeczywistości świętej ze świecką. A źródłem sacrum często były sny lub wizje. Porządek świata został w ten sposób zachwiany i już nie wiadomo, co jest czym. Co jest snem, a co jawą? Lekarstwem na ten lęk jest u Lyncha mityczna kraina szczęśliwości Amerykanina – lata pięćdziesiąte i wszystko to, co z nimi związane: telewizja, moda, topos oddanej „kury domowej”, ale też to, co swojskie, codzienne i amerykańskie jak jajka na bekonie w barze „Winkies”. To swoiste fetysze reżysera i jego bohaterów. Ale to też taki upiorny żart. Mitologia lat pięćdziesiątych ze swym bożkiem telewizorem, ogniskiem zapalanym na pilota, które jednoczy całą rodzinę. A tam historie mniej lub bardziej zakłamane, serwowane przez mocodawców tego świata, bo media to władza. Słynne powiedzenie Witkacego, że świat wariata jest światem zwykłego człowieka tyle, że widzianym przez lupę, można zastosować i do techniki twórczej Lyncha. Jego filmy są tak upiorne, jak upiorna jest nasza rzeczywistość. Choć być może oglądając w wieku dwunastu lat „Beverly Hills 90210” nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Tytuł: Inland Empire Tytuł oryginalny: Inland Empire Reżyseria: David Lynch Zdjęcia: David Lynch Scenariusz: David Lynch Obsada: Laura Dern, Jeremy Irons, Harry Dean Stanton, Justin Theroux, Peter J. Lucas, Karolina Gruszka, Krzysztof Majchrzak, Grace Zabriskie, Diane Ladd, Julia Ormond, Ian Abercrombie, William H. Macy, Emily Stofle, Jordan Ladd, Kristen Kerr, Kat Turner, Terryn Westbrook, Jamie Eifert, Michelle Renea, Adam Zdunek, Marcin Brzozowski, Mary Steenburgen, Leon Niemczyk, Terry Crews, Laura Harring, Nastassja Kinski, Michael Paré, Naomi Watts Rok produkcji: 2006 Kraj produkcji: Francja, Polska, USA Data premiery: 27 lipca 2007 Czas projekcji: 172 min. Gatunek: dramat
Tytuł: Zagubiona autostrada Tytuł oryginalny: Lost Highway Reżyseria: David Lynch Zdjęcia: Peter Deming Scenariusz: David Lynch, Barry Gifford Obsada: Bill Pullman, Patricia Arquette, Balthazar Getty, Richard Pryor, Giovanni Ribisi, Gary Busey, Robert Loggia, Marilyn Manson, Twiggy Ramirez Muzyka: Angelo Badalamenti Rok produkcji: 1997 Kraj produkcji: Francja, USA Data premiery: 25 kwietnia 1997 Czas projekcji: 135 min. Gatunek: thriller
Tytuł: Mulholland Drive Tytuł oryginalny: Mulholland Dr. Reżyseria: David Lynch Zdjęcia: Peter Deming Scenariusz: David Lynch Obsada: Laura Harring, Naomi Watts, Robert Forster Muzyka: Angelo Badalamenti Rok produkcji: 2001 Kraj produkcji: Francja, USA Data premiery: 11 stycznia 2002 Czas projekcji: 145 min. Gatunek: dramat, thriller |