powrót do indeksunastępna strona

nr 10 (LXXII)
grudzień 2007

Dar opowiadania
Ursula K. Le Guin ‹Dary›
Le Guin w swoich powieściach fantastycznych krąży wokół ważkich, ale jednak wciąż bardzo podobnych tematów. Również „Dary” nie są żadnym większym novum, mimo to stanowią przyjemną lekturę, zwłaszcza w zimowy wieczór przy ciepłym kominku.
Zawartość ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Zwykle piękno książek Le Guin wynika z innych cech niż błyskotliwość pomysłu – również „Dary” to fantasy oparte na dość prostym pomyśle. Wyżyny zamieszkują ludzie władający magią. Ten lud, podzielony na zwalczające się (i tylko okazjonalnie zawierające sojusze) rody, nazywa swoje umiejętności „darami”. Przechodzące z ojca na syna i z matki na córkę dary są przeróżne, pozwalają na przykład przyzywać zwierzęta, odbierać ludziom wzrok czy słuch lub też przesuwać przedmioty. Są też rody posiadające dużo bardziej przerażające umiejętności: Gerrowie potrafią zdeformować człowieka, Drummowie umieją rzucać klątwy, a tym samym skazać ofiarę na powolną, lecz nieuchronną śmierć, a dar Casprów, zwany odczynianiem, to zdolność całkowitego niszczenia – zarówno rzeczy martwych, jak i istot żywych. Orrec z Casprów ma problem: jest już nastolatkiem, a jego dar jeszcze się nie ujawnił. Przyczyną tego może być „nieczysta” krew – jego matka jest obcą branką z Nizin, krainy zamieszkałej przez ludy bardziej cywilizowane (zakładają miasta, znają pismo i druk, mają sformalizowane religie itp.), ale nieposiadające żadnych mocy i traktujące dary jak zabobony ciemnych górali. Jednak równie dobrze Orrec może posiadać „dziki” dar, ujawniający się nieregularnie, w niespodziewanych momentach. Dar, nad którym nie można panować, a więc śmiertelnie niebezpieczny. Jeśli to ostatnie jest prawdą, to Casprom nie grozi upadek (jak byłoby w przypadku nieposiadania daru przez dziedzica), a wręcz przeciwnie – „dziki” dar to narzędzie, które może wynieść Casprów ponad inne rody i zapewnić im spokój na długie lata.
Każdy, kto miał styczność z prozą Le Guin, domyśla się zapewne, że mimo takiego zawiązania akcji nie chodzi w „Darach” wcale o dworskie rozgrywki ani tym bardziej o bitwy między szlachcicami-czarownikami czy magię rozumianą jako rzucanie niszczycielskich fireballi. „Dary” to głęboko humanistyczna powieść (baśń? legenda?) o ludziach – ich życiu, problemach, rozterkach i wyborach. Autorka porusza tu mnóstwo przeróżnych zagadnień, opowiada o zmaganiach po stracie bliskiej osoby, o dojrzewaniu, o trudnych decyzjach, o powinności i odpowiedzialności, o niepoddawaniu się tradycji, o niszczycielskiej sile emocji, o krzepiącej sile opowieści i legend, o odkrywaniu świata innymi zmysłami niż wzrok, i tak dalej, i tak dalej. Czytając tę 150-stronicową mikropowieść, czytelnik wzruszy się przejmującą historią (a jednocześnie opowiedzianą dyskretnie i bez taniej ckliwości) chłopca patrzącego bezsilnie na śmierć ukochanej matki, zachwyci się pięknie opisanym odkrywaniem świata przez ociemniałą osobę, ale też przerazi się opowieścią o zgubnej sile gniewu i być może, widząc w tej historyjce fantasy uniwersalne i zupełnie „zwyczajne” charaktery ludzkie, zastanowi się nad paroma istotnymi sprawami.
Niestety, mnogość podejmowanych tematów to tyleż zaleta, co i wada „Darów”. Niewielka objętościowo książeczka sprawia wrażenie trochę chaotycznej i niespójnej, autorka jakby nie mogła się zdecydować, o czym właściwie chce opowiadać. Co gorsza, nie może też zdecydować się na wybór jednej konwencji. Na początku „Dary” sprawiają wrażenie snutych przy kominku legend o Wyżynach, powiązanych osobą narratora. Później klarują się i bohater, i główny wątek, ale… w tym momencie książka, opowiadana dotąd powolnym rytmem, nabiera prędkości ponaddźwiękowej i urywa się w skrótowym i zupełnie niesatysfakcjonującym zakończeniu. Kolejną łyżką dziegciu jest fakt, że o ile stawia Le Guin ważne pytania i porusza istotne problemy, o tyle ich rozwiązania są czasem zbyt banalne, a bohaterowie nadto egzaltowani w swych rozterkach. Wreszcie, autorka trochę się powtarza, zajmując się w nie dość nowatorski sposób tematami, które poruszała już nieraz w swojej bogatej twórczości.
„Dary” mają natomiast trzy bezsprzeczne zalety, które pozwalają cieszyć się książką bez względu na jej niedociągnięcia. Po pierwsze: język. Autorka jest prawdziwą mistrzynią Słowa, a że tłumaczka sprawiła się bardzo dobrze (nie licząc nieszczęsnego „odczyniania” – konia z rzędem temu, kto skojarzy to słowo z niszczeniem, zabijaniem i anihilacją) język jest przebogaty i wysmakowany, opisy działające na wyobraźnię choć minimalistyczne, a narracja wciągająca, mimo że dyskretna, prowadzona jakby z dystansu odczytywanej po wiekach legendy. Po drugie i najważniejsze: kreacja świata przedstawionego. Le Guin nie raz udowadniała, że potrafi tworzyć światy wiarygodne, namacalne i zachęcające do bliższego poznania. Tak jest w „Darach” – za pomocą skąpo dawkowanych informacji o Wyżynach i Nizinach, oszczędnych opisów tła i bohaterów, ujawniających się przypadkiem powiązań i stosunków społecznych tworzy autorka swój Świat. Świat, w którym chciałoby się zanurzyć, dowiedzieć czegoś więcej o callucach i ich świętych księgach, poznać historie dumnych brantorów i ich rodowych walk, a także zaznajomić się z wieloma innymi miejscami, postaciami i wydarzeniami, o których Le Guin tylko napomyka. Wreszcie, trzecia zaleta, wynikająca z dwóch poprzednich, to urzekający nastrój ogniskowej gawędy, snującej się leniwie opowieści o czasach odległych i bajkowych, a jednocześnie, poprzez zamieszkujące je postacie, w jakiś sposób bliskich.
„Dary” z pewnością szczytowym osiągnięciem pisarki nie są, ale są za to lekturą miłą i przyjemną, a dla wielu, będąc pierwszym spotkaniem z niepodrabialną jakością Le Guin, z pewnością okażą się fantasy zaskakującą i nietypową na tle całego gatunku. Co prawda, kilka wad, związanych częściowo z faktem, że jest to pierwsza część większego cyklu1) (stąd przyspieszenie akcji kosztem nastroju w końcówce), psuje trochę odbiór, ale jeśli pod ręką nie ma akurat „Ziemiomorza” albo „Hain lub jeśli ktoś nie zna tych cykli, „Dary” będą jak znalazł i pozwolą przyjemnie spędzić czas przy inteligentnej i nastrojowej lekturze.
1) „Dary” („Gifts”) to pierwsza część cyklu „Zachodni brzeg” (kolejne tomy to „Voices” („Głosy”) i „Powers” („Moce”)), choć wydawca w ogóle o tym nie wspomina w żadnym miejscu książki.



Tytuł: Dary
Tytuł oryginalny: Gifts
Autor: Ursula K. Le Guin
Przekład: Maciejka Mazan
Cykl: Kroniki Zachodniego Brzegu
ISBN-10: 83-7469-294-4
Format: 152s. 147×208mm; oprawa twarda
Cena: 19,90
Data wydania: 20 kwietnia 2006
Ekstrakt: 70%
powrót do indeksunastępna strona

44
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.