powrót do indeksunastępna strona

nr 10 (LXXII)
grudzień 2007

Cienka ta zupa
Piotr Rowicki ‹Detektyw Żurek›
„Detektyw Żurek” zapowiadał się naprawdę ciekawie. Kryminał podany na wesoło przynajmniej w teorii powinien stanowić źródło radości literackich. Tak się jednak nie stało, w dodatku nazwisko głównego bohatera, Euzebiusza Żurka, okazało się niezobowiązujące – Piotr Rowicki zaserwował nam danie co najmniej wybrakowane.
Zawartość ekstraktu: 50%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Na początku trzeba wyjaśnić jedną rzecz: „Detektyw…” dziełem wybitnym nie jest, zresztą nie próbuje nawet do takiego tytułu aspirować. Przypomina raczej jedną z tych kieszonkowych lektur sprzedawanych w dworcowych kioskach. Ot, byle sobie tanim kosztem umilić podróż. Problem w tym, że ostatnie drukowane dziecko Rowickiego traktowane jest jak pełnowartościowa książka, kosztuje 19 złotych i treściwym nie jest ani pod względem rozmiaru, ani – co gorsza – przyjemności płynącej z czytania.
Fabuła oczywiście jest, ale jej brak nie byłby specjalnie zauważalny. Żurek szuka zaginionych zwierząt, boryka się z problemami małżeńskimi i odnajduje miłość swojego życia. Kłopot w tym, że każdą z tych rzeczy robi tylko raz. O ile w przypadku życiowego uczucia nie mam większych zastrzeżeń, o tyle zagadek mogłoby być więcej. Chociaż o jakich ja zagadkach właściwie mówię? Są one płytkie jak podeszczowe bajorko, w dodatku autor przeprowadza nas przez nie przy użyciu naprawdę grubej liny. Przez cały czas czułem się dosłownie holowany, a kolejne zdarzenia musiałem przyswoić błyskawicznie, jako że na jakiekolwiek dłuższe opisy, przybliżenie czytelnikowi miejsc, wypadków czy psychiki postaci najwyraźniej nie starczyło czasu. Zastanawiam się, kto odgórnie narzucił Rowickiemu ilość miejsca na ten „pełen czarnego humoru pastisz kryminału”, jak głosi opis na okładce. Zakładam, że żartem był również ów opis. W końcu nikt nie powiedział, że dowcipy muszą śmieszyć.1)
Jeśli cokolwiek w warstwie humorystycznej uznać tu za udane, to chyba tylko dzieci głównego bohatera – Nawojka i Mieszko przydają wydarzeniom kolorytu nie tylko ze względu na niecodzienność swoich imion. Te szkraby pędzą w swoim młodym, bo odpowiednio dwu- i czteroletnim świecie żywot iście hippisowski, nie przejmując się niczym i wywołując uśmiech na twarzy czytającego o ich codziennych zmaganiach z dorosłymi. Zaskakuje natomiast to, że postacie dzieci są o wiele bardziej wyraziste niż główny bohater. Czy to na pewno tak miało być?
W spore zdumienie wprawiła mnie również scena ze znikającym kotem, w której autor zaszachował czytelnika wprowadzeniem elementu magicznego. Osłupiały czytelnik najchętniej tkwiłby w tym stanie jak najdłużej, ale cóż – trzeba było czytać dalej. Na szczęście owym „dalej” okazał się zaanonsowany w spisie treści „koniec ostateczny, ale szczęśliwy”. Można się zastanawiać – po cholerę ten królik, to znaczy kot z kapelusza? Bardziej mi to pasuje do powiastki filozoficznej, z tym że w tym wypadku – bez pierwiastka filozofii. (Proszę mi wybaczyć karkołomność poprzedniego zdania. Jak widać, recenzentom też nie zawsze ironia wychodzi).
„Detektyw Żurek” pozostanie dla mnie książką do przekartkowania podczas około godzinnej podróży autobusem. Nie przyniósł spodziewanych wrażeń, nie wprawił w zdumienie, nie połechtał komórek mózgowych odpowiedzialnych za ulubienie dowcipu, sarkazmu. Słowem – nie zachwycił, bo i nie miał czym. Jednocześnie trudno byłoby mi go zakwalifikować do kategorii gniotów, bo jednak historyjkę (ledwie sto stron) czytało mi się całkiem znośnie, bez większych oporów przed zajrzeniem na kolejną stronicę. I kolejną. Szkoda tylko, że Rowicki uczynił lekturę tak wyjątkowo niezauważalną, bo już kilka godzin po niej „Detektyw Żurek” wyparował z mojej pamięci bezpowrotnie. A na sklerozę jeszcze u mnie zdecydowanie za wcześnie.
1) Tak się jednak utarło i warto, by przyszli twórcy pastiszów, parodii, etc. zwyczajnie o tym pamiętali.



Tytuł: Detektyw Żurek
Autor: Piotr Rowicki
Wydawca: Replika
ISBN: 978-83-60383-29-2
Format: 107s. 120×200mm
Cena: 19,90
Data wydania: 10 sierpnia 2007
Ekstrakt: 50%
powrót do indeksunastępna strona

50
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.