powrót do indeksunastępna strona

nr 01 (LXXIII)
styczeń-luty 2008

Wieczna wojna
Joe Haldeman
Fragment powieści
Prezentujemy 5 pierwszych rozdziałów powieści Joego Haldemana „Wieczna wojna”. Książka objęta patronatem Esensji ukazała się nakładem wydawnictwa Solaris.
Tytuł: Wieczna wojna<br/>Tytuł oryginalny: Forever War<br/>Autor: Joe Haldeman<br/>Przekład: Zbigniew A. Królicki<br/>Wydawca:  <A href='http://solarisnet.pl' target='_blank'>Solaris</A><br/>ISBN: 978-83-89951-57-6<br/>Format: 300s. oprawa twarda<br/>Cena: 39,90<br/>Data wydania: 12 marca 2007<br/>WWW: <a href='http://solarisnet.pl/oferta/wieczna_wojna/' target='_blank'>Polska strona</a><br/><a href='http://www.merlin.com.pl/frontend/cart/1,505160?skad=ikoymhuviz' target='_blank'><font color='#CC0000'><b>Kup w Merlinie (37,—)</b></font></a><br/><br/>Jedna z najsłynniejszych książek militarnej SF. Nagrody Hugo, Nebula i Locus dla najlepszej powieści roku 1976.<br/><br/>Wojna kosmiczna to piekło… Szczególnie dla szeregowca Williama Mandelli, uczestnika zaciekłej wojny międzygwiezdnej, toczonej miliony lat świetlnych od Ziemi. Jednak to nie walka z wrogo nastawionymi kosmitami stała się zadaniem najtrudniejszym. Prawdziwym wyzwaniem okazały się zdumiewające zmiany, jakie zaszły na Ziemi w czasie, gdy Mandella walczył w kosmosie. On sam postarzał o kilka lat, lecz jego macierzysta planeta o całe wieki…
Tytuł: Wieczna wojna
Tytuł oryginalny: Forever War
Autor: Joe Haldeman
Przekład: Zbigniew A. Królicki
Wydawca: Solaris
ISBN: 978-83-89951-57-6
Format: 300s. oprawa twarda
Cena: 39,90
Data wydania: 12 marca 2007
WWW: Polska strona
Kup w Merlinie (37,—)

Jedna z najsłynniejszych książek militarnej SF. Nagrody Hugo, Nebula i Locus dla najlepszej powieści roku 1976.

Wojna kosmiczna to piekło… Szczególnie dla szeregowca Williama Mandelli, uczestnika zaciekłej wojny międzygwiezdnej, toczonej miliony lat świetlnych od Ziemi. Jednak to nie walka z wrogo nastawionymi kosmitami stała się zadaniem najtrudniejszym. Prawdziwym wyzwaniem okazały się zdumiewające zmiany, jakie zaszły na Ziemi w czasie, gdy Mandella walczył w kosmosie. On sam postarzał o kilka lat, lecz jego macierzysta planeta o całe wieki…
Dla Bena i – zawsze – dla Gay
SZEREGOWIEC MANDELLA
1
– Dzisiaj pokażemy wam osiem sposobów bezgłośnego zabijania ludzi.
Mówiący to mężczyzna był sierżantem, nie wyglądającym nawet na starszego o pięć lat ode mnie. Tak więc jeśli kiedykolwiek zabił człowieka w walce, bezgłośnie czy nie, musiał to zrobić w kołysce.
Znałem już osiemdziesiąt sposobów zabijania ludzi, ale większość z nich była dość hałaśliwa. Wyprostowałem się na krześle, przywołałem na twarz wyraz uprzejmego zainteresowania i zasnąłem z otwartymi oczami. Wszyscy pozostali zrobili to samo. Nauczyliśmy się, że na tych wieczornych wykładach nigdy nie mówią niczego ważnego.
Obudził mnie szmer projektora. Pokazali krótki film demonstrujący „osiem cichych sposobów zabijania”. Niektórzy z aktorów musieli być po praniu mózgu, ponieważ naprawdę ich zabito. Po filmie dziewczyna siedząca w rzędzie przede mną podniosła rękę. Sierżant skinął na nią, więc wstała i wystąpiła naprzód. Całkiem niezła, tylko o trochę zbyt masywnej szyi i barkach. Każdy tak wygląda po kilku miesiącach noszenia ciężkiego plecaka.
– Sir. – Aż do promocji musieliśmy zwracać się do sierżantów „sir”. – Większość tych sposobów, wyglądała, no… dość głupio.
– Na przykład.
– Weźmy zabijanie kogoś ciosem saperki w nerki. Chcę powiedzieć, że chyba nigdy nie jest tak, żeby ktoś był uzbrojony tylko w saperkę, a nie miał pistoletu czy noża? I czy nie lepiej po prostu walnąć go w łeb?
– Może mieć na głowie hełm – odparł rezolutnie.
– Ponadto, Taurańczycy pewnie nawet nie mają nerek!
Wzruszył ramionami.
– Zapewne nie mają.
Był rok 1997 i nikt nigdy nie widział Taurańczyka; nie znaleziono choćby kawałka większego od przysmażonego chromosomu.
– Jednak ich fizjologia jest zbliżona do naszej, więc musimy założyć, że są równie skomplikowanymi organizmami jak my. Muszą mieć jakieś słabe punkty, czułe miejsca. Musicie je znaleźć. To ważne – rzekł, wskazując palcem na ekran. – Tych ośmiu skazańców zarżnięto dla was, ponieważ musicie dowiedzieć się, jak zabijać Taurańczyków, i umieć to robić zarówno megawatowym laserem, jak i tarczą szlifierską.
Usiadła z powrotem, niezbyt przekonana.
– Są jakieś pytania?
Nikt nie podniósł ręki.
– Dobra. Baa-czność!
Leniwie podnieśliśmy się z krzeseł, a on spojrzał na nas wyczekująco.
– Pieprz się, sir – ryknął znużony chór.
– Głośniej!
– PIEPRZ SIĘ, SIR!
Jeden z głupszych wojskowych sposobów podbudowywania morale.
– Już lepiej. Nie zapomnijcie, jutro przed świtem macie manewry. Pobudka o 3.30, wymarsz o 4.00. Każdy przyłapany w łóżku o 3.40 straci jedną belkę. Rozejść się.
Zapiąłem uniform i poszedłem po śniegu do kantyny, na filiżankę wywaru z soi i skręta. Zawsze wystarczało mi pięć czy sześć godzin snu i to były jedyne chwile, jakie miałem tylko dla siebie, przez moment daleko od armii. Przez kilka minut czytałem wiadomości odbierane przez faks. Załatwili kolejny statek, gdzieś w rejonie Aldebarana. To było jakieś cztery lata temu. Szykowali karną ekspedycję, ale przelot do celu zajmie flocie kolejne cztery lata. Do tej pory Taurańczycy obsadzą wszystkie przejścia planetarne.
W kwaterze wszyscy już spali i główne światła były wyłączone. Cała kompania tkwiła tu, od kiedy wróciliśmy z dwutygodniowego szkolenia na Księżycu. Rzuciłem ciuchy do szafki, sprawdziłem grafik i stwierdziłem, że śpię w koi 31. Do licha, tuż pod grzejnikiem.
Najciszej jak umiałem wślizgnąłem się za zasłonę, żeby nie budzić osoby śpiącej obok. Nie widziałem, kto to, ale nic mnie to nie obchodziło. Wsunąłem się pod koc.
– Spóźniłeś się, Mandella – ziewnął ktoś.
– Przepraszam, że cię zbudziłem – szepnąłem.
– W porząsiu.
Obróciła się na bok i wtuliła się we mnie. Była ciepła i dość miękka.
Poklepałem ją po biodrze, mając nadzieję, że robię to po bratersku.
– Dobranoc, Rogers.
– Dobranoc, ogierze.
Odpowiedziała takim samym gestem, tylko bardziej sugestywnym.
Dlaczego zawsze trafiasz na zmęczone, kiedy jesteś gotowy i na chętne, kiedy ty jesteś znużony. Pogodziłem się z nieuniknionym.
ciąg dalszy na następnej stronie
powrót do indeksunastępna strona

6
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.