„Pana Magorium cudowne emporium” jest jak dziecięca przytulanka: sympatyczne, naiwne i przyjemne w wyglądzie. Ale do tego trochę puste w środku, bo wypełnione nie duszą żywej istoty, a tylko miękkim puchem.  |  | ‹Pana Magorium cudowne emporium›
|
Nie można odmówić reżyserowi, Zachowi Helmowi, ambicji. Chciał stworzyć bajkę o śmierci, zastanowić się nad poważnymi tematami w barwnej i radosnej oprawie filmu familijnego oraz wykorzystać ciepłe wspomnienia widzów z dzieciństwa do skonstruowania postulatu: nie bądźmy cały czas tacy dorośli, mądrzy i doświadczeni, bo to nudne, przygnębiające i niezdrowe. Z tych ambitnych planów nie wszystko wyszło i w efekcie otrzymaliśmy co najwyżej połowiczną realizację początkowych założeń. Jedno natomiast w ogóle nie szwankuje – wizja plastyczna filmu. Jeśli widz lubi wspominać dzieciństwo i za sprawą swojego niepoprawnego sentymentalizmu ma skłonność do szybkich wzruszeń, łatwo wpadnie w pułapkę zastawioną przez Helma i da się oczarować cudami zagracającymi magiczny sklep tytułowego bohatera. Wbrew pozorom Helm nie opowiada historii o odnajdywaniu w sobie dziecka, tylko o afirmacji życia i pogodzeniu z losem. Wydaje się mówić, że warto żyć pełną piersią i czasem zaszaleć. Nie należy też zdejmować zbyt często różowych okularów, aby na starość nie odwrócić się i nie stwierdzić, że nie wykorzystaliśmy wielu szans i że żałujemy wielu niezrobionych rzeczy. Magiczny sklep to nie tyle świat dziecięcej fantazji i ciągle świeżego entuzjazmu, którego często brakuje dorosłym, lecz również – jeśli nie przede wszystkim – symbol optymizmu, wiary w pozytywny rozwój wydarzeń, pogodzenia z zasadami rządzącymi rzeczywistością. To ciekawy punkt widzenia, jednak interesujący temat został zmieszany ze stereotypowymi rozwiązaniami fabularnymi i zbyt dużą dozą infantylizmu. Problemem wydaje się również druga połowa filmu, kiedy grana przez Natalie Portman asystentka pana Magorium, Molly, zostaje sama ze swoimi wątpliwościami, niewiarą i rezygnacją. Reżyser traci werwę i każe bezcelowo snuć się Portman po osowiałym, poszarzałym emporium, aż do żywego, energicznego finału. Popełnia błąd, przenosząc akcję ze sklepu stanowiącego istotę filmu do innych miejsc, którym brakuje jakiegokolwiek znaczenia i niezwykłości. Zawodzi też niewiarygodna przemiana sztywnego księgowego Harry’ego – z czasem bardziej radosnego i optymistycznego niż sama Molly, od początku przecież zaznajomiona z magią emporium. Nie zmienia to jednak tego, że pomysł bajki poruszającej w bezpośredni sposób temat odchodzenia z tego świata liczy się na plus wycyzelowanemu wizualnie filmowi Helma. „Pana Magorium cudowne emporium” każe myśleć, że nie ma problemu, którego nie dałoby się rozwiązać, przeszkody niedającej się pokonać, i nawet śmierć jest czymś, co zaakceptowane, traci upiorny kształt i staje się po prostu zwykłą koniecznością, końcem nadającym życiu niepowtarzalny smak. Duża dawka optymizmu wydaje się nieco ratować film i jego bohaterów, bo chociaż często postępują nielogicznie i błądzą w przedstawionej historii razem z reżyserem/scenarzystą, to wciąż trudno ich nie polubić. W końcu nawet pluszowy miś, mimo że bez duszy, sprawia radość nie tylko małym, ale także dużym.
Tytuł: Pana Magorium cudowne emporium Tytuł oryginalny: Mr. Magorium's Wonder Emporium Reżyseria: Zach Helm Zdjęcia: Roman Osin Scenariusz: Zach Helm Obsada: Dustin Hoffman, Natalie Portman, Jason Bateman, Jonathan Potts, Ted Ludzik Muzyka: Alexandre Desplat, Aaron Zigman Rok produkcji: 2007 Kraj produkcji: USA Data premiery: 30 listopada 2007 Gatunek: familijny, komedia Ekstrakt: 50% |