Hiszpanie najwyraźniej pozazdrościli zagranicznym kinematografiom dreszczowców o rozbitkach na oceanie i wespół z ekipą z Meksyku postanowili zmierzyć się z tym – nie ukrywajmy – dość wyeksploatowanym już tematem. Żeby zaś umocnić się w nadziei sięgnięcia w głąb portfeli światowej widowni, do kompletu dodali jeszcze budzący grozę statek, a opakowania płyt i kaset opatrzyli modnym ostatnio napisem „horror”. Tak oto światło dzienne ujrzał „Ładunek strachu”.  |  | ‹Ładunek strachu›
|
Niestety, chęci twórców i odpowiedni napis na okładce to za mało, by z przeciętnego filmu zrobić hit sezonu na rynku kina grozy. „Ładunek strachu” to w rzeczywistości zwyczajny thriller, w dodatku pozbawiony czytelnej fabuły i wiarygodnych bohaterów. Z początku złudnie podobny do „Oceanu strachu” rozwija się w kierunku krwawego slashera, tyle że do niego nie dociera. Grzęźnie gdzieś w połowie drogi, potykając się o porozkładane po scenariuszu sidła i pułapki logiczne co i rusz podające w wątpliwość zdrowie psychiczne bohaterów (bo nie odważę się na tezę, że twórcy również mieli nierówno pod sufitem). Dzięki temu po zakończeniu seansu film łatwo wyślizguje się z pamięci, zwłaszcza że w całym „Ładunku strachu” nie ma ani jednej sceny, która byłaby warta większej uwagi. A szkoda, bo zarówno zdjęcia, jak i plenery dawały ogromne pole do popisu. Film opowiada o losach grupki turystów, którzy – marząc o nurkowaniu na pełnym morzu – wynajęli na meksykańskim wybrzeżu niedużą łódź sterowaną przez młodego tubylca. Grupę niedzielnych nurków tworzy młode małżeństwo (dziewczyna jest w ciąży), reporterka oraz dwójka znudzonych młodzianów. Po nieoczekiwanym spotkaniu z dryfującym po powierzchni morza trupem w wyniku bzdurnego ciągu przyczynowo-skutkowego łódź bohaterów wylatuje w powietrze, a cała szóstka ląduje w wodzie. Nie mając szans na dotarcie do odległego lądu dryfują sobie w oczekiwaniu na jakiś ratunek, podnosząc się na duchu sprzeczkami, docinkami i udawaniem, że są zjadani przez rekina. W końcu, pod wieczór, spostrzegają statek i z pewnym trudem (to moje założenie, bo z filmu wynika, że przepłynięcie kilkuset metrów dla wyziębionej ciężarnej kobiety nie było żadnym problemem) dostają się na jego pokład. Pech chce, że są świadkami egzekucji pasażera na gapę. Przestraszeni chowają się w ładowni. Dalsza część fabuły jest dosyć niejasna, bo nie do końca wiadomo, co bohaterowie konkretnie chcą osiągnąć opuszczając po kolei względnie bezpieczne schronienie… Absurdalność motywacji i pozbawione zdrowego rozsądku (czy raczej psychologicznego prawdopodobieństwa) zachowania potrafią momentami wprawić widza w prawdziwe oszołomienie. Całe to bieganie po apteczkę dla kobiety ugryzionej przez szczura w palec, to stawianie na szali życia całej grupy dla rzeczy, które w sumie nie są wcale tak istotne, jakieś roszady z walkie-talkie, bezsensowne dyskusje w idiotycznych miejscach, to poddawanie się, żeby „ratować” resztę – a wszystko w sytuacji, gdy rozbitków jest sześcioro, zaś marynarzy pięciu (co dość oczywiste – również postępujących niezbyt rozsądnie). Dzięki temu – naturalnie – nie ma mowy o wiarygodnie zbudowanych postaciach, przez co film ogląda się z wielkim trudem, bo nie da się brać na serio większości podejmowanych przez rozbitków inicjatyw. Co gorsza, końcówka „Ładunku strachu” jest skonstruowana w tak mętny i nieprzemyślany sposób, że stawia pod znakiem zapytania sens robienia całego filmu. Tak na dobrą sprawę rzeczywiście nie wiadomo, dlaczego mógł powstać ten film. Do kogo miał być adresowany? Przecież nie ma tu ani grozy, ani specjalnego napięcia, ani szczególnie urokliwych ciał. Ot, trochę krzyków, odrobina biegania w ciekawych plenerach, a na dokładkę „tajemnica”, której rozwiązania zapomniano podać przed końcowymi napisami. Oczywiście, od strony technicznej „Ładunek strachu” jest i tak lepiej zrealizowany od prawie każdego polskiego filmu, nie znaczy to jednak, że warto się z nim zapoznawać. Nawet jeśli jest interesujący ze względu na to, że filmy hiszpańskojęzyczne bardzo rzadko trafiają na nasz rynek DVD. Zwyczajnie lepiej nie zaśmiecać sobie nim głowy.
Tytuł: Ładunek strachu Tytuł oryginalny: Cámara oscura Reżyseria: Pau Freixas Zdjęcia: Julián Elizalde Scenariusz: Hèctor Claramunt, Pau Freixas Obsada: Silke, Unax Ugalde, Hèctor Claramunt Muzyka: Manel Gil, Rudy Gnutti Rok produkcji: 2003 Kraj produkcji: Hiszpania, Meksyk Czas projekcji: 106 min. Parametry: Dolby Digital 5.1; format: 1,85:1 Gatunek: thriller Ekstrakt: 40% |