powrót do indeksunastępna strona

nr 02 (LXXIV)
marzec 2008

Autor
Next level
Garth Nix ‹Ponury Wtorek›, Garth Nix ‹Utopiona Środa›
Po lekturze „Pana Poniedziałka”, którego akcja rozgrywała się w poniedziałek, rozsądnie uznałam, że we wtorek młody Arthur będzie musiał stawić czoła Wtorkowi (dla ścisłości i zgodnie z tytułem: „Ponuremu Wtorkowi”) a w środę Środzie („Utopionej Środzie”). Potem przeczytałam kolejne dwie części cyklu Gartha Nixa i zorientowałam się, że rację, owszem, miałam… ale jednak nie do końca.
Zawartość ekstraktu: 50%
‹Ponury Wtorek›
‹Ponury Wtorek›
Główny bohater nie ma ani chwili spokoju. Ledwo pokonał Pana Poniedziałka i przejął rządy w jego domenie, a już Ponury Wtorek znalazł kruczek prawny, na mocy którego domaga się oddania Pierwszego Klucza. A ponieważ Wtorek grozi, że zrujnuje rodzinę Arthura finansowo, chłopcu nie pozostaje nic innego jak tylko ponownie udać się do Domu i tam, bezpośrednio w domenie Ponurego, odnaleźć drugi fragment Woli oraz zdobyć Drugi Klucz, tym samym pozbawiając Wtorka władzy.
Brzmi znajomo? Ano nie da się ukryć, że fabuła „Ponurego Wtorka” w dużym stopniu powtarza schemat „Pana Poniedziałka”. Co prawda Garth Nix, rozpisując swój cykl na siedem części zatytułowanych imionami kolejnych Dni, z góry dał czytelnikowi do zrozumienia, czego może się spodziewać. Nie ma więc co się dziwić, że każda kolejna książka przypomina grę komputerową, w której po zdobyciu Klucza rozlega się triumfalna muzyczka, a potem pojawia się plansza z napisem „next level”. Uczciwość autora może i jest godna pochwały, ale nie zmienia to faktu, że fabuła cyklu Nixa dotąd niczym mnie nie zaskoczyła i raczej już chyba nie zaskoczy (bardzo chciałabym się mylić). Bo drobne urozmaicenia schematu (w „Utopionej Środzie” głównym zagrożeniem dla Arthura jest nie tytułowa bohaterka, lecz pirat o dźwięcznym imieniu Złocień) niewiele pomagają.
Po przeczytaniu „Pana Poniedziałka” miałam mieszane uczucia, a po lekturze kolejnych dwóch części nadal je mam. Garth Nix jest genialny jeśli chodzi o szczegóły, zwłaszcza te, które tworzą scenerię. Sam pomysł Domu, steampunkowe kopalnie Wtorka oraz morska domena Utopionej Środy – to aż się prosi o sfilmowanie. Są tu też pomysły rewelacyjnie absurdalne – np. statek, na którego pokład trafia Arthur w „Utopionej Środzie”, niegdyś był… biurem rachunkowym i do pewnego stopnia wciąż nie przestał nim być, co skutkuje między innymi tym, że w porze podwieczorku, magicznym sposobem i na skutek nigdy nieodwołanego przepisu, dostarczane są tam herbata i ciasteczka. Podobać się mogą także gry, jakie autor prowadzi z czytelnikiem. Te przeznaczone raczej dla dorosłych (każdy z siedmiu Dni reprezentuje jeden z grzechów głównych) i te, które zrozumieć mogą nawet dzieci, jak w momencie, gdy Arthur sugeruje, że magiczne przejście mogłoby znajdować się w szafie, na co urażony pokładowy steward odpowiada, że przecież szafa służy do trzymania ubrań…
Zawartość ekstraktu: 60%
‹Utopiona Środa›
‹Utopiona Środa›
Niestety, wszystkie te zalety równoważy wada w postaci kiepskiej fabuły. Ja wiem, że to powieść dla dzieci, więc trudno spodziewać się skomplikowanych relacji między bohaterami czy niespodziewanych zwrotów akcji (i tak wiadomo, kto wygra) – ale na litość, czy ciąg zdarzeń musi być aż tak prosty? Przyjaciel pozostaje przyjacielem, wróg wrogiem, wątki drugoplanowe niemal nie istnieją, zaś akcja to typowy quest, w którym dobrzy pomagają, a źli przeszkadzają. Ponadto irytuje wszechobecność magii. Arthur chce zobaczyć, co dzieje się z jego koleżanką? Arthur musi przepłynąć dłuższy dystans pod wodą? Nie ma sprawy, na wszystko zaradzi taki czy inny magiczny wynalazek, podsunięty w odpowiedniej chwili ręką znajomego czy przyjaciela. Co z tego, że wynalazki są fajnie wymyślone, skoro ich nadmiar oraz ogólna „deus-ex-machinowatość” skutecznie mordują napięcie. Przynajmniej z punktu widzenia czytelników dorosłych, bo dzieciakom raczej nie będzie to przeszkadzać.
Z punktu widzenia dorosłych zarówno w „Ponurym Wtorku”, jak i w „Utopionej Środzie” najlepsze są początki. Z trzech powodów. Po pierwsze, początek to w dużej mierze prezentacja nowego, ciekawego świata (domena każdego z Dni jest odmienna), po drugie, na początku Arthur jest samotny i pozbawiony magicznych ułatwień, dzięki czemu jego przeżycia są bardziej przejmujące, a po trzecie wreszcie, na początku jest wciąż jeszcze miejsce na pewien margines niepewności, np. nie wiadomo, czy przypadkowo spotkania osoba okaże się przyjacielem, czy też wrogiem, można też przez chwilę łudzić się, że tym razem czeka nas coś innego niż kolejny quest. Niestety, im dalej, tym gorzej i bardziej przewidywalnie. Od tej reguły jest tylko jeden wyjątek – otóż epilog „Utopionej Środy” jest naprawdę dobry, mroczny i nawet nieco horrowaty, jakby z powieści dla nieco starszych dzieci. Tyle że ów epilog tak naprawdę nie jest zamknięciem tomu trzeciego, lecz zajawką czwartego, który oby był równie dobry. I oby przyniósł parę niespodzianek, innych niż tylko zmodyfikowana sceneria czy zmiana Głównego Złego.



Tytuł: Ponury Wtorek
Tytuł oryginalny: Grim Tuesday
Autor: Garth Nix
Przekład: Małgorzata Hesko- Kołodzińska
Cykl: Klucze do Królestwa
ISBN-10: 83-08-03895-6
Format: 281s. 123×197mm
Cena: 24,99
Data wydania: 5 października 2006
Ekstrakt: 50%

Tytuł: Utopiona Środa
Tytuł oryginalny: Drowned Wednesday
Autor: Garth Nix
Przekład: Małgorzata Hesko- Kołodzińska
Cykl: Klucze do Królestwa
ISBN-10: 83-08-03929-4
Format: 352s. 123×197mm
Cena: 29,99
Data wydania: 7 grudnia 2006
Ekstrakt: 60%
powrót do indeksunastępna strona

52
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.