„10,000 B.C.” Rolanda Emmericha to zły film. Zachowuje się jak wyciągnięty z mroków prehistorii mamut: jest wielki, robi wrażenie silnego i z ludzkiej perspektywy niesamowitego stwora, który jednak porusza się wolno i ociężale. Nie zmienia to jednak faktu, że na złych filmach można się czasem ubawić jak na żadnym udanym. W końcu i mamut ma swój urok.  |  | ‹10,000 B.C.›
|
Filmowi Emmericha nawet w kategorii odmóżdżającego blockbustera dużo brakuje. Zamiast akcji, akcji i jeszcze raz akcji zaprawionej konieczną dawką patosu i przyozdobionej zupełnie szalonymi pomysłami scenarzystów dostajemy wszystkie te elementy, ale w zupełnie zachwianych proporcjach – za dużo pomylonych wymysłów, niewyobrażalna dawka patosu. Zero dystansu. Zero czystej zabawy. Zero ekranowej magii. Owszem, jest akcja. Ale mało ekscytująca. Na szczęście przedstawiona historia, chociaż bez ikry, została podana z rozmachem i epickim oddechem. Niesamowite plenery zapierają dech w piersiach, komputerowe stwory i budowle robią pozytywne wrażenie ogromem i szczegółowością, różnorodność krajobrazów przewijających się podczas seansu rekompensuje braki rozrywkowe. Kiedy stado mocarnych mamutów biegnie przez równiny, głuche dudnienie ziemi wychodzi poza płaszczyznę kinowego ekranu. Złota piramida spada i roztrzaskuje się u podnóża świątyni, a kamera podąża za masą kamieni, dając uczucie pędu wciskającego w fotel. Profesjonalne wykonanie techniczne kontrastuje z hucpą odstawianą przez aktorów i scenarzystów. Odtwórcy głównych ról przeżywają losy swoich postaci, jakby grali przynajmniej w dramacie szekspirowskim (co nie znaczy, że umiejętności pozwalają im należycie ukazać godne pozazdroszczenia oddanie się pracy). Niemniej sposób, w jaki traktują granie w czysto rozrywkowym blockbusterze, w którym bynajmniej nie chodzi o dobre aktorstwo, bawi i budzi uśmiech sympatii, nie politowania. Po prostu ekipa Emmericha się stara. Tylko nijak im to nie wychodzi, bo panowie scenarzyści z reżyserem na czele nie dali sobie odpłynąć na bezbrzeżnych wodach wyobraźni. Opowieść o archetypicznym bohaterze nazwanym przez twórców D’Leh poprowadzili dość schematycznie i bezbarwnie, trzymając się sprawdzonych pomysłów wyznaczających kolejne etapy filmu. D’Leh jest popychany od punktu do punktu, by siłą rozpędu dolecieć do rzewnego finału. Oczywiście przechodzi pozytywną przemianę, bo przecież podróż i walka to doskonałe okazje do przemyślenia i przewartościowania tego, co dotychczas było dla bohatera ważne. Należy policzyć na plus, że twórcy chcą przemycić choć drobne przesłanie w swoim filmie (mimo jego prostoty), szkoda tylko, iż równie mocno nie starają się przy wyważeniu scen akcji.  | Zadziwiającą staranność twórcy przyłożyli do odtworzenia strojów z epoki w całej ich różnorodności.
|
Niestety, akcja nie ma dynamizmu, którego nie brak zdjęciom. Jej porwany rytm nie odciąga uwagi od słabości fabularnych. Dostajemy mieszankę motywów z “Jurassic Park”, “300”, “Pojutrze” i “Gwiezdnych wrót”. Czerpanie z udanych filmów gatunku nie należy do czynów niewybaczalnych bądź rzadkich w dzisiejszym kinie, ale cytowanie samego siebie, co ma miejsce w przypadku Emmericha i dwóch ostatnich z wymienionych tytułów, wykracza już poza teren czerpania inspiracji, a zakrawa na brak inwencji twórczej. Najbardziej rzuca się w oczy skopiowanie w finale “10,000 B.C.” motywów z “Gwiezdnych wrót”, klasycznego już filmu science fiction z połowy lat 90. ubiegłego wieku. Jednak zupełnie paradoksalnie ten, kto dobrze orientuje się w świecie kinowych blockbusterów i kto będzie umiał zdystansować się wobec ekranowych niedorzeczności (czego nie potrafi reżyser), najwięcej skorzysta z “10,000 B.C.”. Taki ktoś uśmieje się w duchu z pompatycznej narracji oraz z głębokich, przejmujących dialogów, zachwyci pracą specjalistów od efektów specjalnych i jazdą kamery, zapomni o ambicjach wielkiego kina i pozwoli sobie odpłynąć w świat pustyni z dzikimi plemionami, śnieżnych gór z mamutami, puszczy z krwiożerczymi pseudostrusiami czy kamiennego miasta ze świątyniami. To prawie jak grindhouse’y – zły film i czysty ubaw.
Tytuł: 10,000 B.C. Rok produkcji: 2007 Kraj produkcji: Nowa Zelandia, USA Data premiery: 14 marca 2008 Gatunek: przygodowy Ekstrakt: 30% |