…tylko dokąd, skoro Słońca nie widać zza zasłony pyłu i popiołu ze spalonych miast? Dokąd, skoro wszędzie jest tak samo – zimno, samotnie i niebezpiecznie? Dokąd i po co? Zostaje tylko sama „Droga”. A na niej ojciec i syn. I przejmująca opowieść Cormaca McCarthy’ego.  |  | ‹The Road›
|
O McCarthym ostatnio głośno z powodu Nagrody Akademii dla filmu „ To nie jest kraj dla starych ludzi”. Przynajmniej po części dzięki temu wydarzeniu, a także zapewne dzięki entuzjastycznej recenzji Jacka Dukaja w „Czasie Fantastyki”, Wydawnictwo Literackie wydało właśnie „ Drogę”. To świetna wiadomość dla polskich czytelników. Ja jednak przeczytałem „Drogę” w oryginale i właśnie tekstu oryginalnego dotyczyć będzie ta recenzja. Kilka lat wcześniej coś się wydarzyło. Coś, co sprawiło, że obecnie Ameryka jest martwa. Martwe są lasy, potoki, miasta; nie ma niedźwiedzi, łososi, kotów, nawet szczurów; drzewa walą się pokotem, a trawy schną i wyrywa je wiatr. Przy życiu pozostały jedynie niedobitki najtwardszego gatunku zwierzęcego na tej planecie: człowieka. Zapewne to właśnie zwierzę doprowadziło do upadku: można się domyślać, że zagładę zapoczątkowały skonstruowane przez ludzi bomby. Jednak teraz to nieważne. Obecnie ważne jest, by przetrwać kolejny dzień, by uciec przed zimą, którą potęguje unoszący się w powietrzu szary pył, by znaleźć jakieś konserwy i nie paść łupem kanibali. Bo tylko ludożercy nie chodzą głodni po tym umarłym świecie. A jak przetrwać w inny sposób, skoro wszystkie sklepy i magazyny zostały splądrowane lata temu? Jak się ogrzać i wysuszyć, gdy ogień i dym mogą wskazać ludzkim drapieżnikom miejsce odpoczynku? Jak dotrzeć na południe, na wybrzeże, i co tam czeka na ojca i syna, drepczących z wózkiem zapasów po drogach niegdysiejszego imperium? McCarthy w swej powieści stosuje oszczędny, wręcz minimalistyczny warsztat: krótkie dialogi dotyczą przede wszystkim przetrwania, zdawkowe opisy koncentrują się na czynnościach mężczyzny-ojca. Brak wyodrębnienia dialogów, brak rozdziałów, brak jakichkolwiek nazw geograficznych czy oznaczeń czasu, rezygnacja z części interpunkcji – nieistotne szczegóły nie przesłaniają rozpaczliwej walki o przeżycie, a prostota narracji potęguje emocjonalne wrażenie pustki i desperacji. Nie ma tu falloutowych mutantów, baz wojskowych, stimpaków i leżącej w schowkach broni maszynowej. Jest za to opowieść o ekstremach, skrajnościach, do jakich zdolna jest ludzka natura, biegunach miłości, czułości i poświęcenia (prometejskiego „ognia” człowieczeństwa, jaki niosą w sobie ojciec i syn) oraz zezwierzęcenia, okrucieństwa i podłości. Dzięki temu „Droga” uderza mocno i nie pozostawia obojętnym, na długo zapadając w pamięć. Nie można się oprzeć pytaniom: co JA bym zrobił? Czy JA walczyłbym w obliczu zagłady? Czy JA byłbym w stanie ochronić swą rodzinę, swego syna? Na szczęście nie musimy odpowiadać na te pytania. W ten sposób McCarthy uświadamia nam, w jakim tak naprawdę raju toczymy swe beztroskie żywoty. Wspaniała powieść.
Tytuł: The Road ISBN: 978-0307387899 Format: 287s. 8,0×5,1” Cena: 14,95$ Data wydania: 28 marca 2007 Ekstrakt: 100% |