To, co tygrysy lubią najbardziej
Kolejny tomik przygód Calvina i Hobbesa "Dni są po prostu za krótkie" zdecydowanie nadaje się do polecenia wszystkim miłośnikom komiksów, w szczególności zwolennikom krótszych form. | | ‹Calvin i Hobbes #8: Dni są po prostu za krótkie›
|
O nowym tomie przygód małego łobuziaka i jego futrzastego przyjaciela trudno właściwie powiedzieć coś, czego nie wymieniliśmy już w poprzednich recenzjach. Calvin jak zwykle ma kłopoty ze skupieniem uwagi na lekcjach, prześladują go potwory spod łóżka i szkolny zabijaka, zaś rozrywki – oprócz własnej nieposkromionej wyobraźni – dostarcza mu rzucanie balonami z wodą w koleżankę z klasy i z sąsiedztwa, Zuzię. W tym tomiku nie pojawia się natomiast jego opiekunka. Moje ulubione historyjki to rozpisana na kilka pasków opowieść o tym, jak Calvin przenosi się w czasie, próbując zdobyć zadane do domu wypracowanie bez potrzeby pisania go (końcówka jest dość zaskakująca) oraz przykłady jego niekończącej się inwencji w dziedzinie lepienia dziwnych i w większości przerażających śniegowych bałwanów. Nowy tomik przyniósł zmianę szaty graficznej – wydawca zmniejszył format i zrezygnował z umieszczania na grzbiecie numeru kolejnego tomu. Za to dłuższe, „weekendowe” historyjki zostały wydrukowane w pełnym kolorze. Zalety: - wszystko. Przecież to C&H!
Wady:
Tytuł: Dni są po prostu za krótkie ISBN: 978-83-237-2422-3 Format: 176s. 165 x 215 mm Cena: 26,90 Data wydania: luty 2008 Ekstrakt: 90%
Kid Paddle, ciemno to widzę
Żałowałem, kiedy Kid Paddle zniknął z polskiego rynku. Razem z Titeufem i Calvinem tworzyli przecież niezwykłe trio zakręconych dzieciaków. A rozkoszna nicponiowatość całej trójki była komiksową odskocznią od nonsensów codziennego życia. Jesienią zeszłego roku Kid powrócił, ale… | | ‹Kid Paddle: Ciemność, uwielbiam ciemność!›
|
Po lekturze „Ciemność, uwielbiam ciemność” można odnieść wrażenie, że autorowi powoli kończą się pomysły. Owszem, kilkakrotnie uśmiechnąłem się półgębkiem, ale do salw śmiechu towarzyszących lekturze pierwszych albumów dużo brakowało. Do tej pory podstawowym obszarem aktywności jedenastoletniego Kida były oczywiście gry komputerowe. Epizody z ojcem, siostrą czy szkołą pojawiały się sporadycznie i stanowiły raczej przerywniki dla głównego nurtu. Tymczasem w najnowszym tomiku one właśnie dominują. I cały problem polega na tym, że po prostu nie są śmieszne. Wymyślane na siłę, wyraźnie pozbawione są polotu, lekkości i zabawnej puenty, czyli tego, co najważniejsze w krótkich historyjkach. Co gorsza, nawet te klasyczne epizody z grami są w większości na jedno kopyto. Kid z ekipą majstrują przy automatach do gier, pojawia się właściciel, jeden z dzieciaków ląduje w szpitalu. Nie jest to ani zabawne, ani oryginalne, a za dziesiątym razem robi się zwyczajnie nudne. Owszem, jest kilka rodzynków w tym lekko zakalcowatym cieście. Moje ulubione to kostnica dla lalek oraz nowi adepci stylu gotyckiego. Ale to zdecydowanie za mało. Poprzednie albumy przyzwyczaiły wszak czytelników do dużo wyższego poziomu. Może Michel Ledent (Midam) zdecydował się wyprowadzić Kida z niszy gier komputerowych i ukazać życie jedenastoletniego urwisa w szerszym ujęciu? Ale w ten sposób wszedł na tereny opanowane przez wspomnianych Calvina i Titeufa. I na razie w starciu z nimi przegrywa. Pozostaje mieć nadzieję, że to tylko przejściowe kłopoty Kida. Trzymam kciuki za Midama, aby odnalazł nowa formułę dla swojego bohatera lub wrócił do tej starej, sprawdzonej. W przeciwnym razie – ciemno to widzę.
Tytuł: Ciemność, uwielbiam ciemność! Tytuł oryginalny: Dark, j'adore! ISBN: 978-83-237-2987-7 Format: 48s. 175 x 205 mm Cena: 9,90 Data wydania: luty 2008 Ekstrakt: 50%
Smok pożerający wszystko
„Suppli” Mari Okazaki to komiks opowiadający o losach pracowników wielkiej japońskiej agencji reklamowej. A ta agencja to taki żarłoczny smok, który pożera wszystko wokół, przede wszystkim czas i prywatne życie zatrudnionych… | | ‹Suppli, tom 1›
|
Główna bohaterka, 27-letnia Fujii Minami, została wchłonięta przez smoka. Czas, jaki poświęca agencji odbija się na jej życiu osobistym, co skutkuje rozstaniem z partnerem. I nagle dziewczyna zdaje sobie sprawę, że jest bardzo samotna i zagubiona, bo jak dotąd wszystko przesłaniała jej praca. Teraz młoda kobieta musi odnaleźć się na nowo we własnym życiu. „Suppli” pokazuje również jak funkcjonują takie duże firmy. Ciągła bieganina, urywające się telefony, napięte terminy, zawalanie nocek i krótkie drzemki na podłodze biura. Trudno się dziwić, że bohaterowie mają problemy z wygospodarowaniem czasu dla siebie. Praca zastępuje wszystko. Strona graficzna komisu jest bardzo interesująca. Autorka ciekawie zakomponowała plansze, nieco szkicowe rysunki uzupełniła rastrami, często stosuje też karykaturalne uproszczenia mające oddawać skrajne stany emocjonalne. Jednak komiks nie jest łatwy w odbiorze. Troszkę przytłaczające są pierwszoosobowe wstawki narracyjne, a jednocześnie ogół narracji wydaje się być nieco pozrywany. „Suppli” to dobry komiks obyczajowy, skupiający się na postaciach i ich stosunku do pracy. Okazaki pokazuje rożne aspekty harówki w dużej firmie i jej wpływ na życie osobiste pracowników. Nie powiem, żebym był zachwycony tą pozycją, ale na pewno jest to dzieło interesujące i godne polecenia.
Tytuł: Suppli, tom 1 Tytuł oryginalny: サプリ ISBN: 978-83-60740-03-3 Format: 224s. 150×210mm Cena: 26,— Data wydania: 10 września 2007 Ekstrakt: 70%
Żurnal
Trzynasty tom cyklu „Jak powstaje manga”, zatytułowany „Wielka encyklopedia strojów”, jest dokładnie tym, co tytuł zapowiada. I, niestety, niczym więcej. | ‹Jak powstaje manga #13: Wielka encyklopedia strojów›
|
Niniejszy tom współtworzyła para rysowników – znany z poprzednich części Hikaru Hayashi oraz projektantka i znawczyni mody Kimiko Morimoto. I wydaje się, że to właśnie ta druga osoba odwaliła gros roboty. Trzynasty tom JPM jest bowiem od pierwszej strony (no, powiedzmy – od trzynastej) po ostatnią (237!) jednym wielkim żurnalem mody – oraz wstępem do amatorskiego krawiectwa. Każda strona jest z reguły podzielona na cztery kadry, w ramach każdego z nich przedstawiono inną kreację w kilku ujęciach. Czasem w jednym, za to dodano zbliżenia na szczegóły. Są też strony poświęcone jednemu wybranemu detalowi lub ukazaniu różnic między pewnymi ogólnymi krojami. Niewiele tu informacji tekstowych, sugestii czy wskazówek. Album jest kierowany do tych, którzy rysować potrafią, za to chcą urozmaicić charakteryzację swych komiksowych bohaterów. Zalety: - mnogość przedstawionych strojów uzasadniająca tytuł albumu
Wady:
Tytuł: Wielka encyklopedia strojów Tytuł oryginalny: Kosuchumu Egakikata Zukan ISBN: 978-83-61023-05-0 Format: 240 s. 185×200 Cena: 39,50 Data wydania: luty 2008 |