Władimirowi Danichnowowi wychodzą opowiadania, dłuższa forma zaś – nie za bardzo, o czym można się przekonać przy okazji lektury jego drugiej powieści, „Czużoje. Dream sci-fi”. Ludmiła i Aleksander Biełaszowie – czyżby kolejny interesujący autorski duet? Wśród laureatów prestiżowej Bronzowoj Ulitki trafiają się także ewidentne niewypały, czego dowodzi powieść Jewgienija Filienki „Bumierang na odin brosok”. Co w „Jesli” piszczy, co się najlepiej sprzedaje, a co zalicza do tuzina najlepszych tekstów tak zwanej słowiańskiej fantasy?  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Niewielu autorów z pokolenia tak zwanych „nuliewikow”, czyli pisarzy rosyjskojęzycznej fantastyki debiutujących w roku 2000 i w latach późniejszych, zdołało zainteresować mnie swą twórczością na tyle, bym mógł – wyrwany w środku nocy ze snu – wymienić jakieś nazwiska. Jana Dubinianskaja, Julia Ostapienko, Julia Zonis… Same panie? Ależ skąd, jest przecież jeszcze Władimir Danichnow! Twórca ów dał się poznać od dobrej strony przy okazji kilku opowiadań, wyróżniających się świeżością pomysłów spośród tekstów napisanych przez jego rówieśników. Pierwsza, opublikowana jeszcze w 2005 roku powieść Danichnowa „Brat’ja naszi mien’szije” („Bracia nasi mniejsi”), jakoś początkowo mi umknęła, choć zachęcony pozytywnymi recenzjami zdołałem ją niedawno zdobyć (wrażenia z lektury, mam nadzieję, uda mi się przedstawić już wkrótce). Drugiej powieści, „Czużoje. Dream sci-fi” („Obce. Dream sci-fi”), postanowiłem już nie przepuścić. W utworze tym Danichnow zmaga się z próbą odkrycia prawdziwej natury otaczającej nas rzeczywistości; można potraktować to jako próbę przejęcia po zamilkłym od kilku lat Jewgieniju Proszkinie miana „rosyjskiego Dicka”. Niestety – nie do końca udaną. „Czużoje…” składa się z czterech części powiązanych postaciami bohaterów oraz motywem tajemniczych obcych, badających reakcje (choć zapewne dałoby się obronić tezę o swoiście pojmowanej zabawie) ludzi na kreowane przez nich, nieraz mocno pokręcone światy. Dla przykładu: w części pierwszej, zatytułowanej „Cudzy raj” i osadzonej w realiach postapokaliptycznych, próbują oni tak wpłynąć na jednego ze swych ludzkich królików doświadczalnych, by dobrowolnie wszedł razem z pozostałymi obiektami badań na pokład pewnego helikoptera… Co chcą przez to osiągnąć? Ba! Wizja Danichnowa, sama w sobie interesująca, ginie, rozpływa się w rozlicznych niepotrzebnych dygresjach i przydługich dialogach. Przez pierwszą część zdołałem jakoś przebrnąć, początek drugiej kusił klimatem znanym z utworów braci Strugackich, jednak w miarę postępów lektury coraz częściej łapałem się na myśli: o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi? I bynajmniej nie chodziło mi o wyjaśnienie tajemnicy rozsnuwanej przez autora… Skutkiem zadania sobie po raz piąty czy szósty tego samego pytania było odstawienie tomu na półkę. Czyżby kolejny autor – po Leonidzie Kaganowie – któremu udają się opowiadania, a powieści – wręcz przeciwnie?  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Po rocznej absencji ukazały się kolejne edycje – corocznych z założenia – fantastycznych almanachów: dwunastej w kolejności „Fantastiki” wydawnictwa AST („Fantastika 2008”) oraz drugiej „Gorodskoj fentezi” wydawanej przez Eksmo („Gorodskaja fentezi 2008”). Pierwsza z wymienionych serii z tomu na tom obniżała dramatycznie poziom; szczerze mówiąc, uznałem brak ubiegłorocznej edycji za efekt jak najbardziej zrozumiałej decyzji wydawcy o rezygnacji z coraz bardziej poddawanego krytyce dzieła. Jak widać, myliłem się. I, szczerze mówiąc, nie wiem, czy jest się z czego cieszyć, bo choć nazwiska twórców tekstów zebranych pod okładkami „Fantastiki 2008” wzbudzają spore nadzieje na smakowitą ucztę duchową, to zaserwowane w jej ramach dania wystarczyłyby co najwyżej na skromny podwieczorek. Książka składa się z trzech części. Pierwszą z nich tworzą opowiadania i nowele Siergieja Palija, Andrieja Ruzankina, Aleksieja Tałana, Wasilija Gołowaczewa, Jurija Manowa, Jewgienii Szataliny, Jewgienija Łukina, Swiatosława Łoginowa, Jewgienija Malinina, Władimira Michajłowa i Iriny Sierebrowej. W skład drugiej weszły teksty wybrane spośród utworów złożonych na organizowaną na ubiegłorocznym Rosconie kolejną „Griełkę” (tym razem tematem przewodnim konkursu było hasło „Nasz świat jest płaski!”); wśród ich autorów znaleźli się między innymi Dmitrij Kołodan, Szimun Wroczek, Leonid Kaganow, Władimir Bierezin, Karina Szainian, Iwan Naumow i Aleksandr Siwinskich). W części trzeciej wreszcie znaleźć można rozprawy H.L. Oldiego i Andrieja Szmalko (czyli Andrieja Walentinowa) o – odpowiednio – powieści jako jednej z form literackiego wyrazu oraz o współczesnej fantastyce historycznej (rzecz jasna, rosyjskojęzycznej).  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Niestety, żaden z zamieszczonych w zbiorze utworów nie zapadł mi głębiej w pamięć. Raz jeszcze okazało się, że najlepsze opowiadania i nowele ukazują się na łamach branżowej prasy i w autorskich zbiorach, a najbardziej interesującą część książek wchodzących w skład tej serii stanowią teksty krytyczne. Nieco lepiej jest z drugą z wymienionych na wstępie antologii: lepiej, gdyż znalazł się w niej jeden tekst godzien polecenia. Mam na myśli nowelę kilka razy ciepło opisanych w tym miejscu Ludmiły i Aleksandra Biełaszów „Wrażda” („Wrogość”). Jej akcja toczy się w świecie przypominającym do złudzenia dziewiętnastowieczną Europę. Do pewnego miasta przybywa tajemnicza kobieta, ścigana przez dwóch nie mniej tajemniczych mężczyzn. I ścigana, i ścigający obdarzeni są mocami pozwalającymi wpływać zarówno na postępowanie innych, jak i na właściwości otaczającego ich świata. Wydaje się, że los kobiety jest przesądzony, wtedy jednak na scenę wkracza pewien student – jedyna, jak się okazuje, osoba zdolna powstrzymać jej wrogów. Sprawy zaczynają się komplikować… Zdaję sobie rzecz jasna sprawę, iż powyższy opis brzmi niesłychanie banalnie. Historia opowiedziana przez Biełaszów jednak potrafi zafascynować, w szczególności opisem tego niby podobnego, a zarazem tak bardzo odmiennego od znanego z naszych podręczników historii świata. I jeszcze jedno – ścigający, by zmniejszyć szanse uciekinierki, zaczynają błyskawicznie ochładzać klimat panujący w mieście, w którym ta usiłowała znaleźć schronienie. Od razu nasunęło mi się skojarzenie z „Lodem” Jacka Dukaja, z zachowaniem, co oczywista, wszelkich proporcji (u Biełaszów ochłodzenie wywołują ludzie, ma ono charakter czysto lokalny i zdecydowanie tymczasowy). Prócz tekstu Biełaszów w skład „Gorodskoj…” wchodzą opowiadania i nowele Anastazji Parfienowoj, Kiriłła Bienediktowa, Aleksandra Siwinskicha, Artema Biełogłazowa, Siergieja Czeliajewa, Wiktora Toczinowa, Władimira Rogacza, Aleksieja Biessonowa, Andrieja Daszkowa, Michaiła Klikina, Andrieja Basirina oraz H.L. Oldiego. Jeśli nie liczyć tych ostatnich, autorzy zbioru publikują raptem od kilku lat. Szkoda tylko, że tak niewiele interesującego mają do powiedzenia.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Po raz kolejny (nie drugi, nie trzeci…) przekonałem się, że niekoniecznie muszę podzielać gusta szanownych jury odpowiedzialnych za przyznawanie literackich nagród. Nawet jeśli nagrodą tą jest prestiżowa Bronzowaja Ulitka, gdzie decydujący głos przy wyborze laureatów posiada Borys Strugacki. Ten kolejny raz nastąpił przy okazji lektury powieści Jewgienija Filienki „Bumierang na odin brosok” („Bumerang na jeden rzut”). Kilkanaście lat przed wydarzeniami opisywanymi przez Filienkę załoga kobiecego statku kosmicznego znalazła wrak statku śmiertelnych wrogów ludzkości, czarnych echajnów, a w nim – żywe echajnijskie niemowlę. Jedna z członkiń załogi zaopiekowała się maleństwem, a następnie zaadoptowała je i wychowuje niczym własnego syna. Teraz, gdy chłopak kończy czternaście lat, coraz więcej zaczyna wskazywać na to, że ma do odegrania niebagatelną rolę w przyszłych losach świata. Nastolatkiem zaczynają interesować się potęgi owego wszechświata… Fantastyka Filienki jest strasznie staroświecka; tak pisało się w ZSRR w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego stulecia. Jeśli ktoś lubi ów styl (a jestem przekonany, że takich amatorów znajdzie się niemało), to „Bumerang…” powinien przypaść mu do gustu. Ja, co tu kryć, do grupy zwolenników takiego pisania nie należę.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Miesięcznik „Jesli”, cieszący się bodaj największą renomą spośród ukazujących się obecnie na obszarze rosyjskojęzycznym pism sf&f, w numerze styczniowym zaproponował opowiadania „Połkownik nawieki” („Pułkownik na zawsze”) Aleksieja Mołokina, „Orużije »X«” („Broń »X«”) Dalii Truskinowskiej oraz „Wstriecznaja połosa” („Przeciwny pas ruchu”) Swiatosława Łoginowa. Najlepsze wrażenie wywarł na mnie ostatni z wymienionych tekstów – prosta, spokojna opowieść o ludzkiej ciekawości w sprawiającym wrażenie z lekka odrealnionego postapokaliptycznym świecie. Niestety, jego zakończenie nieco rozczarowuje. Część literacką uzupełniły teksty Davida Molesa („Finisterra”, opublikowany w ubiegłym roku na łamach „The Magazine of Fantasy & Science Fiction”), Alastaira Reynoldsa („Tiger, Burning”), Mary Rosenblum („Home Movies”), Teda Kosmatki („The Prophet of Flores” z zeszłorocznego „Asimov’s SF”) oraz Cory’ego Doctorowa („When Sysadmins Ruled the Earth”, czyli znane z ostatnich „Kroków w nieznane” „Gdy sysadmini rządzili światem”). W dziale krytycznym centralne miejsce zajmuje wspomnienie o klasyku radzieckiej fantastyki, Georgiju Gurewiczu, pióra innego klasyka, Jewgienija Wojskunskiego.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Numer lutowy otwiera z lekka prowokacyjny „Ljudojed” („Ludojad”) Leonida Kaganowa (klonowanie może doprowadzić do otwarcia restauracji, w których w menu figurować będą dania z ludzkiego mięsa). Poza tym – kolejny kryminał SF Pawła Amnuela „Dwoje” („Dwoje”) oraz „Polie boja” („Pole walki”) Władimira Michajłowa, z zagranicy zaś – „Retrospect” Ann Miller („The Magazine of Fantasy & Science Fiction” z 2007 r.), „Maelstrom” Kage Baker, „On the Quantum Theoretic Implications of Newton’s Alchemy” („Analog” z 2007 r.) i „The Worm Turns” Gregory’ego Benforda. Ponadto znaleźć można w numerze esej Gleba Jelisiejewa o występujących w fantastycznej prozie rozumnych ciałach niebieskich (za jeden z przykładów posłużył rozumny ocean z Lemowskiego „Solarisu”) oraz wyniki redakcyjnej sondy na temat „Kto jest winien kryzysowi rodzimej fantastyki”. Zdaniem głosujących: wydawcy, którym po prostu wygodnie jest wyrabiać u czytelników kiepski gust (13% spośród 702 oddanych głosów), sprzedawcy, traktujący książki jak zwykły towar (4% głosów), niekompetentni krytycy, którzy ugrzęźli w klanowych rozrachunkach i korporacyjnej solidarności (1%), pisarze, którzy troszczą się tylko o nakłady własnych książek i honoraria (9%), czytelnicy, głosujący portfelem na kiepskiej jakości „bojewiki” (16%), nikt nie jest winien, gdyż – zgodnie ze znanym prawem Sturgeona – 90% tego, co się ukazuje, nie nadaje się do czytania (28%), i wreszcie – nie ma żadnego kryzysu, a pogłoski na jego temat pojawiają się cyklicznie co parę lat (28%). Wyniki sondy komentują Jurij Burnosow, Aleksander Rojfe i Oleg Diwow. W numerze marcowym honoru rosyjskojęzycznej fantastyki bronią: Aleksiej Kaługin opowiadaniem „Łuczszyj striełok” („Najlepszy strzelec”), w którym rewolwerowiec z Dzikiego Zachodu przenosi się w czasy nam współczesne, Borys Rudenko i jego „Zamiestitiel’” („Zastępca”) o niełatwym losie osoby zastępującej skazanych na śmierć, przedstawiciel najnowszej fali rosyjskojęzycznej SF (pokolenia „nuliewikow”) Iwan Naumow z tekstem „Jesli czto-to słuczitsja” („Jeśli coś się wydarzy”) i debiutantka Jekaterina Kartamysziewa, której opowiadanie „Licom k ljudiam” („Twarzą do ludzi”) uznane zostało za najciekawszy utwór przesłany na trwający non stop, a rozstrzygany co pół roku konkurs „Al’tiernatiwnaja real’nost’”, czyli „Alternatywna rzeczywistość” (swoją drogą tekst ów, delikatnie mówiąc, nie zachwycił; jakoś nie potrafię wykrzesać w sobie zapału do opowieści o świecie, w którym zaawansowana technologia pozwala na wielokrotne zmienianie twarzy).  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Centralne miejsce numeru zajmuje obszerna nowela Jewgienija Łukina „Lieczit’sja budiem” („Będziemy się leczyć”). To historia – w tak charakterystycznym dla tego autora ironicznym ujęciu – w której przedstawiono dyktaturę lekarzy. Wszyscy starają się nie okazywać odchyleń od powszechnie uznanych norm, bowiem to, co od owych norm odbiega, może spowodować wykluczenie ze społeczeństwa i skazanie na przymusowe leczenie. Utwór ten wydał mi się zbyt hermetyczny, skierowany w zasadzie do rodaków autora; czytelnicy z innych krajów mogą nie załapać rozsianych gęsto aluzji do rzeczywistości, w której przyszło żyć jego twórcy. Szkoda – bardzo cenię sobie twórczość Łukina, ale tę z ostatniego dwudziestolecia ubiegłego wieku. Odnoszę wrażenie – oby mylne – że Łukin jako pisarz już się wypalił, tylko od czasu do czasu wychodzi spod jego pióra coś na poziomie opowieści o czarowniku Niechorosziewie. Numer marcowy dopełniają: teksty Richarda A. Lovetta i Marka Niemanna-Rosasa „A Deadly Intent” („Analog” z 2008 r.), Steve’a Beina „Odin’s Spear”, Stephena Kotowycha „Borrowed Time” i Jamesa L. Cambiasa „Balancing Accounts” („The Magazine of Fantasy & Science Fiction” z 2007 r.), refleksje Marii Galiny na temat odwrotu od hard SF w rosyjskiej fantastyce oraz komentarze do nich autorstwa Dmitrija Wołodichina, Aleksandra Gromowa i Borysa Rudenki.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Na zakończenie – powrót do korzeni niniejszego cyklu, czyli prezentacja zestawienia najlepiej sprzedających się w Rosji książek sf&f. A w zasadzie dwóch zestawień – bo pochodzących z dwóch konkurujących ze sobą sieci księgarni: „Kniżnyj dom” i „Snark”. Obie listy zostały opublikowane na łamach lutowego numeru „FANtastiki”, interesującego magazynu ukazującego się w Sankt Petersburgu. Na początek zestawienie „Kniżnowo doma”: 20. G. McNeill – „False Gods” 19. G. J. Orłowskij – „Riczard Dlinnyje Ruki – Kennetabl’” 18. A. Bielanin – „Aargh” 17. A. Bielanin – „Posramitiel’ szajtana” 16. N. Pierumow – „Siem Zwieriej Rajlega. Tern” 15. S. Łukjanienko – „Czernowik” („Brudnopis”) 14. O. Szełonin – „Biezumnyj lord” 13. A. Kosz – „Ogniennyj patrul’” 12. A. Orłow – „Dwojnoj eskort” 11. G. J. Orłowskij – „Riczard Dlinnyje Ruki – Owerlord” 10. R. Złotnikow, O. Markiełow – „Kryło angieła” 9. A. Rudazow – „Wojna kołdunow: Szturm Citadieli” 8. Antologia – „Stalkier. Tieni Cziernobylia” 7. A. Rudazow – „Wojna kołdunow: Wtorżenije” 6. W. Oriechow – „Stalkier. Zona porażienija” 5. M. Siemienowa, A. Konstantinow – „Miecz miertwych” 4. A. Kaługin – „Stalkier. Dom na bołotie” 3. A. Stiepanow – „Stalkier. Dezertir” 2. R. Złotnikow – „Arwendejl. Impierator liudiej” 1. S. Łukjanienko – „Czistowik” A teraz zestawienie drugie: 20. D. Ferring – „The Konrad Saga: Warblade” 19. M. Siemienowa – „Tam, gdie lies nie rastiet” 18. S. Łukjanienko – „Linija griez” („Linia marzeń”) 17. Antologia – „Dwa kryła: russkaja fentezi 2007” 16. A. Iwanow – „Ziemlia-Sortirowocznaja” 15. W. Wasiliew – „Lik Cziernoj Pal’miry” („Oblicze Czarnej Palmiry”) 14. B. Stoker – „Dracula” 13. Antologia – „Łuczszeje za god 2007: rossijskoje fentezi, fantastika” 12. Antologia – „Łuczszeje: Wampiry” 11. M. Siemienowa – „Wołkodaw: Prawo na pojedinok” 10. A. Buszkow – „Kołdun’ja” 9. G. Rennie – „Shadow Point” 8. D. Głuchowskij – „Mietro 2033” 7. M. Siemienowa – „Wołkodaw: Znamienije puti” 6. S. Łukjanienko – „Princessa stoit smierti” 5. M. Siemienowa – „Wołkodaw” („Wilczarz”) 4. H. G. Wells – „The Time Machine” („Wehikuł czasu”) 3. M. Siemienowa, A. Konstantinow – „Miecz miertwych” 2. S. Łukjanienko – „Czistowik” 1. M. Siemienowa, D. Tediejew – „Busyj Wołk” Jak widać, poza kilkoma wyjątkami („Brudnopis” Łukjanienki, antologia „Łuczszeje za god 2007” czy klasyczne dzieła Wellsa i Stokera) na listach bestsellerów króluje w Rosji literacka popelina, kierowana do mało literacko wyrobionego i niezbyt wymagającego czytelnika. I, niestety, „dzieła” te zaczynają powoli trafiać również do nas dzięki wysiłkom niestrudzonej lubelskiej Fabryki Słów. Tylko patrzeć, jak panującą u nas całkiem przyzwoitą opinię o rosyjskiej fantastyce trafi jasny szlag.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Na owych zestawieniach miałem zakończyć. Trafił jednak niedawno do mych rąk kwietniowy numer wspomnianej „FANtastiki” (list bestsellerów tym razem nie zamieszczono), w którym znaleźć można między innymi zestawienie tuzina najlepszych – zdaniem krytyków współpracujących z pismem – rosyjskich powieści z kręgu tzw. słowiańskiej fantasy. Dla odreagowania dwóch wcześniejszych list proponuję zatem coś z innej beczki: 12. A. Walentinow – trylogia „Orija” 11. O. Jelisiejewa – „Chozain proliwow” 10. O. Grigorjewa – „Ładoga” 9. A. Buszkow – „Anastasja” 8. W. Arieniew – „Zakliatyj kład” 7. S. Łoginow, N. Pierumow – „Cziernaja krow’” 6. J. Dworieckaja – „Nocz’ bogow” 5. D. Skiriuk – „Osiennyj lis” 4. O. Diwow – „Chrabr” 3. M. Uspienskij – cykl o Żicharze 2. J. Łukin – „Katali my waszie słonce” 1. M. Siemienowa – „Wołkodaw” („Wilczarz”). Powieść Łukina jest rzeczywiście znakomita: chyba najlepsza rzecz, jaka wyszła spod jego pióra. Przez teksty Buszkowa, Skiriuka, Uspienskiego i Siemienowej nie zdołałem przebrnąć, choć może spowodowane to zostało nie poziomem tekstów, lecz moją wrodzoną niechęcią do fantasy. Arieniew czeka w kolejce do czytania – sądząc po jej długości, być może zdążę po niego sięgnąć w okolicy emerytury. O reszcie nie jestem w stanie nic powiedzieć, za wyjątkiem może powieści Diwowa, która zebrała sporo pozytywnych recenzji i kilka branżowych nagród. |