powrót do indeksunastępna strona

nr 05 (LXXVII)
czerwiec 2008

Sensacyjne puzzle
‹8 części prawdy›
„8 części prawdy” można by potraktować jako całkiem niezłą, narracyjnie oryginalną, ale wciąż jednorazową rozrywkę z polityką w tle. I film Pete’a Travisa taką rozrywką jest, choć dzięki intrygującemu zakończeniu zyskuje na jakości i przestaje być jedynie sensacyjną łamigłówką.
Zawartość ekstraktu: 60%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W filmie „8 części prawdy” nie chodzi tylko o akcję, zabawy formą, pościgi, strzelaniny i wielowątkową fabułę, ale także, a może nawet przede wszystkim, o manipulowanie faktami i ideę względności prawdy. Ekspozycja tego problemu zostaje wprowadzona do filmu Travisa poprzez kilka zależnych od siebie perspektyw obserwowania i poznawania wydarzeń. Widz razem z kolejnymi bohaterami przechodzi przez główny punkt wyjściowy fabuły – zamach na prezydenta Stanów Zjednoczonych podczas spotkania na szczycie z liderami politycznymi krajów arabskich. Za każdym razem akcja cofa się do początku, by pójść o krok dalej, odsłonić kolejną kartę, rozjaśnić jeszcze jeden szczegół. Niestety, mimo intensywnych prób przeskoczenia już bardziej znajomych fragmentów, po trzecim wątku napięcie wyraźnie spada, a do historii wkrada się nuda. Dopiero ostatni powrót do otwarcia filmu, który owocuje doprowadzeniem fabuły do końca i zamknięciem wszystkich wątków, skutecznie ożywia atmosferę.
Ceną za stosunkowo rzadko wykorzystywaną w kinie mozaikową strukturę narracji jest spowolnienie akcji, którą trzyma na przyzwoitych obrotach przede wszystkim szybka, bardzo dynamiczna jazda kamery. Jednak oczywistość postaci nie ma już żadnego związku z wybraną formą. Mamy do czynienia z zadomowionymi w Hollywood typami osobowymi. Jest mężny ochroniarz zmagający się z traumą z przeszłości, podły zdrajca, bezwzględni terroryści, tajemnicza femme fatale i oczywiście prawy, mądry i odważny prezydent USA. Wydaje się, że Amerykanie bardzo tęsknią za rozsądnymi politykami i przywódcami, którzy woleliby „być silni, a nie pokazywać siłę”, jak w filmie mówi grany przez Williama Hurta prezydent. Warto zaznaczyć, że obok Foresta Whitakera wcielającego się w Amerykanina, który nagrywa kamerą video dramatyczne wydarzenia dotyczące zamachu, to właśnie Hurt dostarcza w filmie najlepszej kreacji aktorskiej. Reszta, z Dennisem Quaidem w roli prezydenckiego ochroniarza na czele, nie ma wystarczającej charyzmy i umiejętności, by wycisnąć ze swoich równorzędnych epizodów coś więcej niż tylko nudne schematy.
Dobrze, że Travis ucina każdy wątek w najbardziej newralgicznym momencie (tak, że widząc cofnięcie taśmy przeklinamy w duchu scenarzystę za pogrywanie sobie w ten sposób). To, jak i rozpędzenie akcji w ostatnim akcie filmu, pozwala wreszcie skupić się na dynamice wydarzeń, a nie na szablonowości postaci. W końcu należy koncentrować się nie tyle na nich, co na kolejnych kawałkach układanki. Ostateczny obrazek pewnie nie robiłby większego wrażenia, ale Travis osadził „8 części prawdy” we współczesnym świecie i zadał kilka pytań pomiędzy kolejnymi zakrętami fabularnymi, co dodaje jego filmowi zasadności i logiki. Nieprzypadkowo film zaczyna się i kończy wątkiem telewizji pokazującej media jako spójny organ, który powoli tworzy własną wersję rzeczywistości, dorabiając ideologie i opisując świat wybiórczo. A co najważniejsze, robiąc tak, prowokuje wątpliwość, czy coś takiego jak prawda w ogóle istnieje.



Tytuł: 8 części prawdy
Tytuł oryginalny: Vantage Point
Reżyseria: Pete Travis
Zdjęcia: Amir M. Mokri
Scenariusz: Barry Levy
Rok produkcji: 2008
Kraj produkcji: USA
Dystrybutor: UIP
Data premiery: 4 kwietnia 2008
Czas projekcji: 90 min.
WWW: Strona
Gatunek: sensacja
Ekstrakt: 60%
powrót do indeksunastępna strona

84
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.