powrót do indeksunastępna strona

nr 09 (LXXXI)
listopad 2008

Świetność widzę, świetność
Peter Watts ‹Ślepowidzenie›
Zapomnijcie o zielonych ludzikach i latających spodkach. Zapomnijcie o spisku porozumiewającego się z kosmitami rządu. Zapomnijcie o rozumieniu w ogóle. „Ślepowidzenie” Petera Wattsa przynosi niezwykle świeżą i ożywczą wizję Kontaktu, po której dotychczasowe opowieści o Obcych włożycie między bajki. I to te mocno kulawe bajki.
Zawartość ekstraktu: 90%
‹Ślepowidzenie›
‹Ślepowidzenie›
Jest sobie statek kosmiczny, Tezeusz na niego wołają. Wyrusza ów statek w podróż daleką, a nie czyni tego sam – załogę ma, i to nie byle jaką. Dowodzi wampir, a na pokładzie znajdzie się jeszcze między innymi Banda Czworga – wtłoczona do jednego ciała. Tezeusz, co jest do przewidzenia, po jakimś czasie napotyka kosmitów. I jest to ostatnia rzecz, jaką czytelnikowi przewidzieć się udaje.
Kluczem do „Ślepowidzenia” jest pojęcie relatywizmu. W wykreowanej przez Wattsa rzeczywistości wszystko może w krótkim czasie ulec przemianie, spowodowanej zmianą punktu widzenia – dzieje się tak nader często i w pewnym momencie zaczynamy się już automatycznie zastanawiać nad tym, jakież to drugie dno ukrywa się pod danym problemem tym razem. Ten zabieg podtrzymuje zainteresowanie odbiorcy właściwie nieustannie, jest to jednak operacja w tym wypadku niezbędna, bowiem autor uwagę przykuwa nie widowiskowymi, międzygalaktycznymi potyczkami, a sukcesywnym odkrywaniem kolejnych „dziwności”. I wiecie co? To działa.
Oprócz masy faktów i teorii z zakresu nauk ścisłych Watts upchnął w swojej książce niesamowicie dużo problematyki humanistycznej – zarówno tej, z jaką mamy do czynienia na co dzień, w świecie zupełnie nieprzystającym do znanego z książek SF, jak również z pogranicza poznania, a idąc dalej – z przestrzeni, o których jeszcze nam się nawet nie śniło. Powiem więcej – był w tym „upychaniu” tak dobry, że właśnie warstwa filozoficzno-refleksyjna wybija się w „Ślepowidzeniu” na plan pierwszy. Bardzo obszernie poruszana jest problematyka świadomości, a swoje miejsce mają również teoria gier czy „chińskiego pokoju”, mówiąca o tym, że porozumiewaniu się niekoniecznie musi towarzyszyć rozumienie – jedna ze stron po prostu przepracowuje wzorce, nawet bez udziału inteligencji. I jeśli ktoś w tym momencie pomyślał, że zdradzam właśnie clou problemu z powieści, to tkwi w dużym błędzie. To wszystko tylko hipotezy, hipotezy i jeszcze raz hipotezy. Tutaj naprawdę nic nie jest takim, jakim się wydaje.
Można „Ślepowidzenia” nie lubić – za to na przykład, że jest to książka odkrywcza, pełna wspaniale realizowanych pomysłów, że porusza odbiorcę i nie pozwala mu przestać myśleć o zawartej w niej problematyce. Można narzekać, że stawia niewygodne pytania i jeśli daje odpowiedzi, to nie są one dla nas zbyt optymistyczne. Nie da się za to odmówić dziełu Wattsa znakomitości, którą czuje się każdą zaangażowaną w lekturę komórką mózgu.



Tytuł: Ślepowidzenie
Tytuł oryginalny: Blindsight
Wydawca: MAG
ISBN: 978-83-7480-097-6
Format: 328s. 135×205mm; oprawa twarda
Cena: 35,—
Data wydania: 25 lipca 2008
Ekstrakt: 90%
powrót do indeksunastępna strona

42
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.