Tylko jedna postać, tło zredukowane do żółto-pomarańczowych mazajów… czy naprawdę ten obrazek zasługuje na to, by znaleźć się w cyklu „Kadr, który zrobił na mnie wrażenie”? Komiks „Obsesja” rysowany jest szorstką, postrzępioną kreską z bardzo charakterystycznym „łukowatym” sposobem przedstawiania podartych ubrań (na tym rysunku można go zaobserwować, przyglądając się krawędzi płaszcza Kenobiego). Brian Ching rysuje bardzo dokładnie, a twarze jego postaci są realistyczne i trzeba przyznać, że nieźle oddają podobieństwo do aktorów grających w „Ataku klonów”. Jednak ma on tendencję do tworzenia ludzi, których głowy są tak malutkie, że nawet jak na typowy dla komiksów superbohaterskich sposób rysowania jest to przesada i wygląda nienaturalnie. Na szczęście tego wszystkiego nie widać na obrazku, który mi się – pewnie właśnie dlatego – spodobał. Przedstawia moment, gdy Obi-Wan Kenobi zostaje odrzucony wybuchem granatu, którego zapalnik przyciskała ręka nieżywej twi’lekanki (ukrywanie granatu pod zwłokami to sposób zastawiania pułapek typowy również dla naszej rzeczywistości), poruszona przez jak zwykle narwanego Anakina. Na ułamek sekundy przed eksplozją Obi-Wan zdołał Mocą odepchnąć swojego popędliwego ucznia na bezpieczną odległość – niestety, przez to sam nieźle oberwał falą uderzeniową. Rysunek bardzo przekonująco to przedstawia: odrzucona wybuchem postać Kenobiego jest cała skulona, z dłońmi zesztywniałymi w spazmatycznym skurczu i głową wciśniętą w ramiona, tak że z twarzy widać tylko gwałtownie zaciśnięte powieki. W połączeniu z wirującymi kłębami ognia w tle sprawia to, że czytelnik komiksu niemal na własnej skórze może odczuć gorący podmuch eksplozji. |