powrót do indeksunastępna strona

nr 09 (LXXXI)
listopad 2008

Psychika zmienną jest
Robert Bloch ‹Psychoza›
Hitchcockowska „Psychoza” należy do najsłynniejszych obrazów w historii kina – głównie dzięki stronie formalnej, a nie fabule czy poruszanym problemom. Podobnie można scharakteryzować powieść Roberta Blocha, na podstawie której mistrz grozy nakręcił swój film.
Zawartość ekstraktu: 80%
‹Psychoza›
‹Psychoza›
Różnica między dziełami Blocha i Hitchcocka jest taka, że literacki oryginał nie zapisał się w historii jako bezdyskusyjne arcydzieło. I w sumie nic dziwnego – przynajmniej z punktu widzenia współczesnego czytelnika. Dzisiejszy odbiorca w książce Blocha dostrzega jedynie przeciętną fabułkę o psychopacie i dręczących go demonach – psychopacie ani wyjątkowo perwersyjnym, ani wyjątkowo okrutnym. Pół wieku temu, w momencie opublikowania, perfekcyjnie przygotowana historia o niczym niewyróżniającym się zbrodniarzu z sąsiedztwa zapewne mogła przerażać. Zwłaszcza że rzecz była oparta na faktach (seryjny morderca Ed Gein, obdzierający ofiary ze skóry, zainspirował zapewne w jakimś stopniu również twórców postaci psychopatów z „Milczenia owiec” i „Teksańskiej masakry piłą mechaniczną”) i solidnie podparta badaniami z dziedziny psychologii. Cały ostatni rozdział – rozwiązanie trącące trochę myszką – to niejako wykład pewnego profesora na temat przypadku Normana Batesa.
Wciąż jednak „Psychoza” pozostawała pulpową literaturą rozrywkową, mającą dostarczać czytelnikom dreszczyku emocji, a nie jakiegoś szczególnego literackiego przeżycia. I rzeczywiście – powieść Blocha to bardziej rzemiosło, a nie sztuka, tyle tylko, że rzemiosło na najwyższym poziomie. U Hitchcocka zachwycaliśmy się grą cieni, ujęciami, kadrowaniem, bo słynny reżyser podniósł użycie narzędzi, a nie tematykę, do rangi sztuki samej w sobie. Bloch tej granicy nie przekroczył, ale czytelnik jego powieści nie ma problemu, by – podobnie jak na seansie filmu – odczuwać namacalną grozę, a przynajmniej niepokój. Dobrze wprowadzone są postacie, udanie przepleciono sceny „sielankowe” z morderstwami, fajny klimat tworzą opisy hotelu. A czytając o relacji Normana Batesa z matką naprawdę ciężko nie wzdragać się z obrzydzeniem.
Książkowa „Psychoza” ma tylko ten mankament, że osobom znającym film przynosi niewiele nowego. Fabuła jest identyczna (ba, niektóre sceny, choćby finałowe, Hitchcock przeniósł na ekran dosłownie) i chyba jednak bardziej przewidywalna, chociaż zaletą książki jest dogłębne przedstawienie psychiki Batesa, który jest tu równorzędną postacią, a nie jedynie figurą potwora. Właściwie ciężko „Psychozę” polecić nieznającym tej historii – powinni oni jednak wybrać obraz Hitchcocka, gdzie emocje są pełniejsze i bardziej wyraziste, a i finał odbierany jako bardziej szokujący. Ale już później, znając film, mogą się spokojnie pokusić o przeczytanie pierwowzoru. Dostaną historię wtórną i już nie tak zaskakującą, ale wciąż będącą znakomitym, trzymającym w napięciu thrillerem, może nawet w pewnym stopniu uzupełniającą film. Poznać na pewno warto, choć w klimatach okołohitchcockowskich stawiałbym jednak na „Ptaki” Daphne du Maurier.



Tytuł: Psychoza
Tytuł oryginalny: Psycho
Przekład: Ewa Spirydowicz
Wydawca: Książnica
ISBN: 978-83-245-7662-3
Format: 301s. 110×175mm
Cena: 11,99
Data wydania: 10 września 2008
Ekstrakt: 80%
powrót do indeksunastępna strona

50
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.