powrót do indeksunastępna strona

nr 09 (LXXXI)
listopad 2008

Czas dorastania
Kenny Ortega ‹High School Musical 3: Ostatnia klasa›
Trzecia część młodzieżowego superprzeboju „High School Musical” ruszyła na podbój dużych ekranów. „Ostatnia klasa” to film zdecydowanie dla widzów do lat osiemnastu, ale jak na standardy filmu młodzieżowego spisuje się nadspodziewanie dobrze – i to nie tylko w box offisie.
Zawartość ekstraktu: 50%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Z serią HSM wiąże się dość niecodzienna historia. Z reguły bowiem kolej rzeczy jest taka, że to następne – i przeważnie o wiele słabsze od oryginału – części jakiegoś filmu omijają kina, trafiając od razu na rynek DVD. Tu sytuacja jest odwrotna. Popularność dwóch pierwszych odsłon disneyowskiego musicalu, które najpierw ukazały się na srebrnym krążku, sprawiła, że kinowa dystrybucja trzeciej części stała się niemal koniecznością. A przy okazji całkiem dochodowym biznesem.
Tym razem dla Troya, Gabrielli i spółki złote lata szkoły średniej dobiegają końca i wszyscy stają przez rozterkami życiowych wyborów kierunku, w jakim potoczy się ich dalsze, dorosłe już życie. Dla wielu to moment, w którym kończą się wieloletnie przyjaźnie, a młodzieńcza miłość i uczucia zostają poddane ogromnej próbie, gdy wraz z wyborem uczelni muszą przetrwać niekiedy oddalenie o kilka tysięcy mil.
Na swój sposób ważna, ale niezbyt ciężka tematyka stanowi oś całego filmu i decyduje o jego muzycznym profilu. Zresztą całe szczęście, że „Ostatnia klasa” to musical, bo dialogi wypełniające przestrzeń miedzy kolejnymi piosenkami są tak sztywne i drewniane, że prawdziwą ulgę przynoszą chwile, kiedy aktorzy wreszcie zaczynają śpiewać. I choć przy większości piosenek ma się wrażenie, że już się je kiedyś słyszało, to łatwo wpadają w ucho mimo swojego momentami zbyt przesłodzonego i popowego brzmienia. Ich treść podporządkowana jest motywowi przewodniemu filmu, dlatego w większości dominują uczucia przesadnej melancholii, zostawiania czegoś za sobą, wewnętrznego rozdarcia i obawy przed wejściem w dorosłość. Mimo że cały soundtrack jest w dużej mierze niemal jednorodny z podziałem na słodkawe ballady i przebojowe pop songi, to jak na musicalowe standardy prezentuje się przyzwoicie. Na uwagę zasługuje „Scream” – tradycyjny, ale całkiem udany protest song symbolizujący wewnętrzny głos każdego z nastolatków pragnących wyzwolenia się spod rodzicielskiego kierowania ich życiem i stania się kowalem własnego losu, jak na dorosłego przystało.
Pod względem choreograficznym HSM nie można wiele zarzucić, a już na pewno „Ostatnia klasa” wzbija się znacznie powyżej poziomu poprzednich filmów z serii. Niemal w każdym wykonywanym numerze widać, że to najbardziej wystawny film z dotychczasowych, do którego przygotowywano się znacznie dłużej niż do telewizyjnej i w pewien sposób taśmowej produkcji. Kolorowe i pełne życia i młodzieńczego ducha układy są świetnie zrealizowane i sfilmowane z odpowiednim rozmachem.
Tyle plusy. Nie będę nikogo przekonywał, że HSM 3 jest filmem, którego nie można pominąć. Nie da się ukryć, że jest skierowany do określonego młodzieżowego widza, który jeszcze przed jego premierą za obiekt kultu uznawał bohaterów poprzednich dwóch części. Kto do tej pory nie przekonał się do nich, jak i do realizacyjnego schematu, nie zmieni zdania po seansie „Ostatniej klasy”. Tym bardziej że HSM 3 popełnia wszelkie grzechy filmu dla nastolatków. Postacie nie wychodzą poza stereotypy ugruntowane przez setki podobnych filmów o amerykańskich nastolatkach, a fabuła jest którąś z kolei kalką, gdzie niezależnie od piętrzących się przeszkód i trudów wszystko i tak dobrze się kończy w przewidywalnym na kilometr happy endzie. Należy jednak uczciwie dodać, że ogląda się to bez większego bólu, a dla większości widzów, dla których musicalowe seanse na przykład „Mamma Mia” czy „Lakieru do włosów” nie są całkowitą męczarnią, również „High School Musical 3” nie powinien być jakąś szczególną katorgą. W każdym razie każdy, kto spodziewał się filmu na poziomie kiczowatych artykułów z „Bravo”, może zostać choć odrobinę pozytywnie zaskoczony.
Choć „High School Musical 3: Ostatnia klasa” ma być ostatnią odsłoną serii, Disney już rozpoczął podbój serc młodych widzów innymi młodzieżowymi produkcjami z roztańczonymi i rozśpiewanymi dzieciakami. W zeszłym roku wielką niespodziankę w amerykańskich kinach sprawił zapis koncertu z największymi przebojami kolejnej nastoletniej gwiazdki Miley Cyrus („Hannah Montana”). W kolejce po sławę czekają już następne lansowane przez familijną wytwórnię cud-nastolatki, jak na przykład bracia Jonas („Camp Rock”) czy siostrzany duet Aly & AJ („Cow Belles”). Możemy się spodziewać, że triumfalny pochód przez kina „High School Musical 3” to tylko początek większego zjawiska na kinowej scenie. Czy nam się to podoba, czy nie.



Tytuł: High School Musical 3: Ostatnia klasa
Tytuł oryginalny: High School Musical 3: Senior Year
Reżyseria: Kenny Ortega
Zdjęcia: Daniel Aranyó
Scenariusz: Peter Barsocchini
Rok produkcji: 2008
Kraj produkcji: USA
Dystrybutor: Forum Film
Data premiery: 24 października 2008
Czas projekcji: 100 min.
Gatunek: musical
Ekstrakt: 50%
powrót do indeksunastępna strona

80
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.