powrót do indeksunastępna strona

nr 10 (LXXXII)
grudzień 2008

Władcy Bólu strzeż się, strzeż
Dan Simmons ‹Upadek Hyperiona›
Słabe cykle powieściowe mają to do siebie, że zwykle nie potrafią utrzymać poziomu kolejnych części, tonąc w odmętach rozwodnionej akcji. Simmons uniknął tego głównie dzięki temu, że „Upadek Hyperiona” to właściwie nie kontynuacja, a po prostu druga część podzielonej na połowę fabuły. A poza tym „Hyperion” nie jest słaby. Jest jednym z najlepszych.
Zawartość ekstraktu: 90%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
„Upadek Hyperiona” (w poprzednim wydaniu znany jako „Zagłada Hyperiona”) to bezpośrednia kontynuacja pierwszej części cyklu – znów obserwujemy losy pielgrzymów, zdążających do Grobowców Czasu na tytułowej planecie, choć tym razem są oni częściowo przesunięci w cień. Na pierwszy plan wysuwają się za to zmagania Hegemonii z Intruzami, którzy dzięki serii sprytnych wybiegów przechylają szalę zwycięstwa na swoją stronę. Autor wprowadza też kilka nowych postaci – między innymi poznajemy bliżej przewodniczącą Senatu Meinę Gladstone i jej nadwornego artystę o niezwykłych zdolnościach i pochodzeniu, Josepha Severna. Nie zabraknie oczywiście inteligentnych maszyn, przerażającego Chyżwara i nawiązań do twórczości Johna Keatsa.
„Upadek” jest książką inną. Pierwsza część cyklu (po kilku latach Simmons dopisał kolejną dylogię – „Endymion” i „Triumf Endymiona”) oszałamiała wizją świata, a jednocześnie nosiła znamiona przypowieści. W „Hyperionie” pisarz mistrzowsko pokazał historię przyszłości przez pryzmat losów pojedynczych, konkretnych osób, a równocześnie, opowiadając o każdej z nich, składał w pewnym sensie hołd konwencjom od lat obecnym w literaturze science fiction. W fabule „Hyperiona” znalazło się miejsce i na motyw spotkania z niezrozumiałymi obcymi, i na detektywistyczną opowieść zahaczającą o cyberpunk. Jednocześnie Simmons nie szczędził sił, by wykreować aurę tajemniczości i swoistego mistycyzmu – zarówno postać Chyżwara, jak i osoby poszczególnych pielgrzymów można było odbierać symbolicznie.
W „Upadku” na pierwszy plan wysuwa się intryga i, jak się okazuje, to nie najbardziej poetyckie i alegoryczne historie Uczonego czy Kapłana są najważniejsze, ale bardziej realistyczna opowieść Detektywa. Dołożyć do tego można, jak to zwykle z sequelami bywa, mniejszą liczbę zaskoczeń dla czytelnika – świat jest już ukształtowany i Simmons jedynie odsłania jego kolejne karty i tajemnice, wprowadzając niewiele rzeczy nowych (co nie zmienia faktu, że niektóre sceny, jak choćby rozmowa z informatycznym bóstwem, to prawdziwy majstersztyk i zostają na długo nawet w pamięci oczytanego fana science fiction). Wszystko to daje w sumie opowieść spaceoperową – mamy wyrazistych bohaterów, coraz klarowniejszych wrogów i jasny cel, który trzeba osiągnąć. Owszem, można próbować interpretować całość dylogii jako rozważania na temat stagnacji cywilizacji czy przestrogę przed niekontrolowanym postępem albo zagłębić się w odczytywania nawiązań do oryginalnych poematów Keatsa, ale w samym „Upadku” na pierwszym planie zdecydowanie jest akcja: wojny i intrygi na kosmiczną skalę.
Oczywiście nie znaczy to, że mamy do czynienia z powieścią słabą, wręcz przeciwnie. „Upadek Hyperiona” to wciąż Dan Simmons w najwyższej formie1), sprawnie prowadzący fabułę, dobrze charakteryzujący bohaterów, zgrabnie zamykający wątki i bijący na głowę 99% pisarzy SF liczbą i jakością pomysłów. Owszem, można narzekać, że tym razem to „tylko” space opera, ale za to jaka!
1) No dobrze, przyznaję, w wyższej był w pierwszym „Hyperionie” i po latach w dylogii „Ilion”/„Olimp”.



Tytuł: Upadek Hyperiona
Tytuł oryginalny: The Fall of Hyperion
Wydawca: MAG
Cykl: Hyperion
ISBN: 978-83-7480-087-7
Format: 656s. 135×205mm; oprawa twarda
Cena: 49,—
Data wydania: 27 czerwca 2008
Ekstrakt: 90%
powrót do indeksunastępna strona

82
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.