Na stronach wydawnictwa/księgarni „Solaris” zbiór Aldissa ma wpisane w rubrykę określającą gatunek (obok „science fiction”) słówko „obyczajowa”. I jest to najszczersza prawda: w „Chwili zaćmienia” ów niedookreślony, przez fantastów niezbyt lubiany „główny nurt” nie jest jedynie marginesem pojawiającym się w jednym czy dwóch opowiadaniach – on tutaj dominuje. Niestety, ze szkodą dla książki jako całości.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Owszem, Aldiss był głównym przedstawicielem „nowej fali”, jednym z tych, którzy pisząc fantastykę humanistyczną, skupili się na człowieku, a nie technicznych wynalazkach, ale w najlepszych jego dokonaniach wciąż tę fantastykę było widać. Również w „Chwili zaćmienia” najciekawsze są teksty niebudzące wątpliwości co do swojej przynależności gatunkowej. Najlepsze wrażenie sprawiają zresztą opowiadania podnoszące odwieczny w SF temat – człowieczeństwo widziane przez pryzmat sztucznego życia. Seria „Superzabawek” (na podstawie których powstał Spielbergowski „A.I.”) czy „Kto zastąpi człowieka” to już klasyka opowieści o robotach i sztucznej inteligencji, do tego klasyka niestarzejąca się. W „Superzabawkach na lato” Aldiss, oprócz przyjemności czytania zgrabnie napisanego opowiadania z zaskakującą puentą, serwuje temat do rozmyślań: czy szukający miłości i odpowiedzi na pytanie „co jest prawdziwe?” robot nie jest przypadkiem bardziej ludzki od swoich opiekunów? Ten sam problem powraca w dopisanych po latach (i po premierze filmu) „Superzabawkach zimą” i „Superzabawkach przez resztę roku” – choć brak im już elementu zaskoczenia i pazura, wciąż jest to ciekawe spojrzenie na człowieka oczyma robota. Równie dobry jest tekst „Kto zastąpi człowieka” – humorystyczna, groteskowa wręcz opowieść o robotach próbujących ułożyć sobie życie po zniknięciu człowieka – oczywiście w momencie „uwolnienia” w ich sztucznych umysłach dochodzą do głosu cechy typowo ludzkie, tyle że tym razem negatywne: żądza władzy, wywyższanie się, egoizm, a nawet swoisty rasizm. Figura robota pojawia się zresztą też w kilku innych tekstach i zwykle są to opowiadania co najmniej przyzwoite („Nawet nie zapytałeś jak się nazywam”, „W stoczni kosmicznej”). Niestety sporo jest też opowiadań zwyczajnie słabych i są to przede wszystkim te, które miękko poddają się brzytwie Lema, w których fantastyka jest jedynie nieistotnym tłem, pretekstem albo gadżetem. Wśród nich są na przykład krótkie historyjki, sprawiające wrażenie wprawek pisanych na zadany temat, choćby spotkanie z podstarzałym Hitlerem w „Swastyce”, z Williamem Blakiem w „Tygrysie w mroku” czy „Mortistan” – dwustronicowa wariacja na temat zbrodniczego reżimu. Nie brak w „Chwili zaćmienia” rozwlekłych filozoficznych opowiastek, zbliżających się formą do „strumienia świadomości”, a oddalających od fabuły sensu stricte i jakiegokolwiek sensu (choćby „Chwila chwały Evansa”). Owszem, w kilku „obyczajowych” opowiadaniach można docenić umiejętność budowy nostalgicznego nastroju czy ładny język („Tarzan wśród Alp”), ale wtedy dla odmiany zdaje się to być pusta forma, bez treści. „Chwilą zaćmienia” Brian W. Aldiss przypomina, że jest pisarzem niebanalnym, piszącym teksty mało przebojowe, z leniwą narracją, nastrojowe, skupiające się na psychologii i wnętrzu bohatera. Niestety, w zbyt wielu wypadkach jest to ślepa uliczka – forma okazuje się być celem samym w sobie, a opowiadania w efekcie niestrawne. Ten zbiór zapewne nie przysporzy Aldissowi fanów spoza fantastycznego światka, ale do tego rozczaruje znających „Cieplarnię” czy „Non stop”. Dla dosłownie kilku perełek nie warto mozolić się z wyławianiem i otwieraniem aż 31 muszli – większość okaże się pusta.
Tytuł: Chwila zaćmienia ISBN: 978-83-89951-94-6 Format: 376s. 125×195mm; oprawa twarda, obwoluta Cena: 37,90 Data wydania: 31 lipca 2008 Ekstrakt: 50% |