powrót do indeksunastępna strona

nr 10 (LXXXII)
grudzień 2008

Mowgli 3001
Philippe Buchet, Jean David Morvan ‹Armada #1: Ogień i popiół (wydanie II)›, Philippe Buchet, Jean David Morvan ‹Armada #2: Kolekcjoner (wydanie II)›
Wykorzystywanie pomysłów obecnych w popkulturze od dawien dawna nie jest niczym nagannym, ale zbudowanie z tego wartościowego dzieła jest trudnym zadaniem, bo trzeba z dużym wyczuciem dobierać i odświeżać poszczególne elementy. Jeśli się nie umie, zawsze można ratować się gołym biustem – tak jak w „Armadzie”.
Zawartość ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
O „Armadzie” pisaliśmy w „Esensji” dużo i zwykle entuzjastycznie – dość spojrzeć na opinie wyrażone przez sporą część członków redakcji w artykule „Trzy komiksy, które wstrząsnęły redakcją”. Zdawałoby się, że nic w tym dziwnego, w końcu to uznana seria, bardzo popularna w rodzimej Francji, w Polsce i na całym świecie, tłumaczona na kilka języków, wznawiana i okraszona różnego rodzaju podseriami. A jednak, reedytowane niedawno dwa pierwsze tomy cyklu nie dają zbyt wielu powodów do zachwytu – i wcale nie chodzi tu o brzydsze niż w poprzednim wydaniu okładki.
„Ogień i popiół” i „Kolekcjoner” to po prostu niezłe historyjki science fiction – aż tyle i tylko tyle. Ani odrzucające nieporadnością, ani zachwycające geniuszem – przeciętne. Określenie „historyjki” też jest zamierzone. Czegokolwiek nie mówiłby Marcin Osuch, dwa pierwsze tomy cyklu nie porażają jakąś szczególną głębią albo nowatorstwem, to raczej sztampowe fabuły rozrywkowe czerpiące pełnymi garściami z dorobku gatunkowego. Bo cóż tutaj mamy? Tytułowy, olbrzymi konwój międzygalaktycznych statków, będący społecznością (zróżnicowaną) samą w sobie. Ludzkość jako istoty rzadko występujące w „cywilizowanym” wszechświecie, dziwne, budzące strach i niechęć, a jednak pociągające, bo odznaczające się szczególnymi cechami. Bohaterkę, silną dziewczynę, obłaskawioną dzikuskę, która – jak się okazuje – równie dobrze radzi sobie w dżunglach intryg, zawiści i niesprawiedliwych praw porastających Armadę. A wszystko to okraszone postaciami groteskowych obcych, inteligentnych zwierząt, sfrustrowanych robotów etc., etc. Jednym słowem: od „Księgi dżungli” po „Zapomnij o Ziemi”, a pomiędzy całe mnóstwo klasycznych pomysłów.
Czy to coś złego? Właściwie nie, wtórność nie kryje się w korzystaniu z tematów znanych, ale w ich nieumiejętnym albo niedostatecznym przekształcaniu. A scenariuszy Jeana Davida Morvana nie da się z marszu zdyskwalifikować, bo choć jego świat wywołuje déjà vu, jest w sumie spójny i na pierwszy rzut oka całkiem atrakcyjny. Problem tylko w tym, że nie dość atrakcyjny. Biorąc tak wiele z całościowego dorobku fantastyki, scenarzysta musiał się liczyć z tym, że jego dzieło stanie się „jednym z wielu” – tak jak multum niewiele różniących się od siebie nowelizacji gier RPG czy kolejnych przygód trzecioplanowych bohaterów „Gwiezdnych wojen”. Musiał, ale gdzieś po drodze jednak zapomniał i nie dodał zbyt wiele od siebie, a efektem jest właśnie przeciętność. Owszem, niby wszystko jest OK, pomysły znane i lubiane… ale brakuje czegoś, co by wciągnęło i zaintrygowało czytelnika, czegoś, co pozwoliłoby mu wyróżnić „Armadę” z całego tłumu mniej lub bardziej podobnych dziełek.
Zawartość ekstraktu: 50%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Oczywiście można doszukiwać się takiego wyróżnika w stronie graficznej. Nie dość, że twórcy – Morvan i Philippe Buchet – bardzo dobrze radzą sobie z komiksową narracją, kadrowaniem, rozmieszczeniem obrazków, to jeszcze ten drugi stworzył ilustracje po prostu bardzo ładne, staranne, na pograniczu realizmu i łagodzącej fabułę umowności. To ostatnie zresztą wywołuje w czytelniku pewien dysonans – często bowiem wokół bohaterki rozgrywają się zdarzenia raczej brutalne, a tematyka też nie należy do lekkich. Pobieżny rzut oka na jakiś obrazek, na przykład ten, na którym występuje „tygrysica” Hayo, przekonałby czytelnika, że to książeczka dla młodszego czytelnika. Spojrzenie jednak na inne sceny, jak choćby śmierć wspomnianego zwierzęcia albo wbijające się w głowę innej postaci metalowe przedmioty, budzi już wątpliwości. Prawdziwą konsternację wywołuje zaś nagi biust głównej bohaterki (i jej ogólna atrakcyjność), bo nie wiadomo, czy to oznaka celowania w publiczność dorosłą (w USA komiks był początkowo oskarżany o pornografię), czy raczej ukłon w stronę napalonych nastolatków. O ile kolejne tomy – a powstało ich już, nie licząc spin-offów, jedenaście – sugerują swoją tematyką raczej dojrzałego odbiorcę, o tyle „Ogień i popiół” i „Kolekcjoner” sprawiają jednak wrażenie niezbyt wyszukanej rozrywki dla młodszego (ale zdecydowanie nie najmłodszego) czytelnika.
Czy to znaczy, że nie warto zawracać sobie głowy? Nie, aż tak źle nie jest. W trakcie czytania komiksów właściwie nie odczuwa się dyskomfortu, gładko przechodząc przez kolejne wyzwania i tajemnice stojące przed bohaterką – chyba trochę na zasadzie „lubimy to, co już znamy”. Oczywiście oprócz ogólnego pomysłu, poszczególne tomy różnią się fabułą, która jest czasem mniej, czasem bardziej wciągająca i podobnież zróżnicowana, jeśli chodzi o sens i logikę. Pod tym pierwszym względem trochę lepiej od źle skomponowanego „Kolekcjonera” wypada „Ogień i popiół”, choć i tutaj zakończenie pozostawia sporo do życzenia. Jeśli chodzi o logikę, oba odcinki zawodzą – a to przez zbyt nagle rozbudzoną w tępych osobnikach inteligencję, a to przez techniczny geniusz wychowanego w lesie dzikusa (pisał już o tym Wojtek Gołąbowski w recenzji pierwszego wydania „Kolekcjonera”).
W kolejnych częściach pod względem fabularnym jest trochę lepiej, tylko że to w żadnym stopniu nie wpływa na odbiór pierwszych odsłon cyklu. Bo po lekturze tychże jedyne, co się zapamiętuje, to ograne fantastyczne motywy i fajne cycki. Raczej ciężko polecać komiks tylko ze względu na to ostatnie, choć oczywiście przeczytać (a właściwie pooglądać, bo grafika – i nie mówię tu tylko o nagich piersiach – to najjaśniejsza strona „Armady”) można. Ale szału nie ma.



Tytuł: Ogień i popiół (wydanie II)
Tytuł oryginalny: Sillage: A feu et a cendres
Scenariusz: Jean David Morvan
Przekład: Maria Mosiewicz
Wydawca: Egmont
Cykl: Armada
ISBN: 978-83-237-2509-1
Format: 48s. 215 x 290 mm
Cena: 24,90
Data wydania: kwiecień 2008
Ekstrakt: 70%

Tytuł: Kolekcjoner (wydanie II)
Tytuł oryginalny: Sillage: Collection privée
Scenariusz: Jean David Morvan
Przekład: Maria Mosiewicz
Wydawca: Egmont
Cykl: Armada
ISBN: 978-83-237-2510-7
Format: 48s. 215 x 290 mm
Cena: 24,90
Data wydania: kwiecień 2008
Ekstrakt: 50%
powrót do indeksunastępna strona

146
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.