powrót do indeksunastępna strona

nr 01 (LXXXIII)
styczeń-luty 2009

Studium szaleństwa i zbrodni
Siergiej Eisenstein ‹Iwan Groźny›
„Iwan Groźny” Siergieja Eisensteina to film szczególny. Najpierw wyniósł on reżysera na sam szczyt popularności w Związku Radzieckim, by następnie zepchnąć go w otchłań niebytu i wydatnie przyczynić się do jego przedwczesnej śmierci. Jak to możliwe? Odpowiedź jest prosta: część pierwsza obrazu zyskała aprobatę Józefa Stalina, druga – doprowadziła go do wściekłości.
Zawartość ekstraktu: 90%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Siergiej Michajłowicz Eisenstein nie bez powodu uznawany jest za jednego z najwybitniejszych reżyserów filmowych w dziejach światowej kinematografii. Choć większość jego filmów to bezprzykładne peany na cześć władzy sowieckiej, mimo wszystko potrafił on nadać swym dziełom wysoką rangę artystyczną. W dziedzinie filmowego montażu i narracji bezsprzecznie był rewolucjonistą – kino po „Pancerniku Potiomkinie” i „Październiku” nie było już takie samo. Życie artysty w Związku Radzieckim lat 20., 30. i 40. ubiegłego stulecia nie należało jednak do łatwych. Ludzie sztuki znajdowali się pod ciągłą presją i kontrolą, jakiekolwiek odchylenie się od normy mogło kosztować nawet życie. Eisensteinowi nie oszczędzono niczego – ani pochwał i nagród, ani upokorzenia i szykan. Największe dzieło jego życia – dwuczęściowy (choć reżyser planował również nakręcenie trzeciej odsłony) „Iwan Groźny” – stało się jednocześnie gwoździem do trumny artysty. Mimo że Lenin uważał kino za najważniejszą ze sztuk, nie oznaczało to wcale, że aktorzy i reżyserzy byli na specjalnych prawach. Hołubiono ich tak długo, jak długo byli użyteczni. Autor „Aleksandra Newskiego” bardzo boleśnie doświadczył tego na własnej skórze.
Eisenstein urodził się w 1898 roku w rodzinie inteligenckiej w łotewskiej Rydze. Ojciec, z pochodzenia niemiecki Żyd, był architektem. Po rozwodzie rodziców, nastoletni Siergiej zamieszkał właśnie z nim. To on zadbał o odpowiednią edukację syna, posyłając go najpierw do elitarnego ryskiego gimnazjum realnego, a następnie do petersburskiego Instytutu Inżynierii. Michaił Eisenstein wymarzył sobie bowiem, że syn pójdzie w jego ślady. Siergiej studiów jednak nie ukończył, w kilka miesięcy po przewrocie październikowym, wiosną 1918 roku, wstąpił jako ochotnik do Armii Czerwonej. Dwa lata później skierowano go do Akademii Sztabu Generalnego – miał zostać w przyszłości japonistą. Ale i tej uczelni nie było mu dane ukończyć. Ostatecznie lata 1921-22 spędził jako słuchacz moskiewskiej Państwowej Wyższej Pracowni Reżyserii, gdzie uczył się pod czujnym okiem awangardowego reżysera teatralnego (i okazjonalnie filmowego) Wsiewołoda Meyerholda. U jego boku Eisenstein wypracowywał własną koncepcję sztuki reżyserskiej – jej podstawowe założenia wyłuszczył w programowym manifeście zatytułowanym „Montaż atrakcji”, który ukazał się w 1923 roku we współtworzonym przez Włodzimierza Majakowskiego piśmie „Lef”. Jak to miało wyglądać w praktyce, przekonali się niebawem widzowie rewolucyjno-awangardowego teatru Proletkult, na deskach którego Siergiej Michajłowicz wystawił pierwsze reżyserowane przez siebie sztuki (między innymi „Meksykanina”, „Maski przeciwgazowe”, „Słyszysz, Moskwo” oraz „Mędrca”). Niebawem jednak ambitnego artystę całkowicie pochłonie kino.
Jako reżyser filmowy Eisenstein zadebiutował w 1923 roku pięciominutowym „Dniewnikiem Głumowa”, rok później nakręcił swój pierwszy pełnometrażowy obraz „Strajk” („Staczka”). Zaliczono go do nurtu dzieł historyczno-rewolucyjnych; w pewnym sensie było to zresztą dzieło prekursorskie, zapowiadające zadekretowany oficjalnie dopiero w następnej dekadzie socrealizm w sztuce. Wielkim sukcesem okazała się druga fabuła Siergieja Michajłowicza – nakręcony w dwudziestą rocznicę rewolucji 1905 roku „Pancernik Potiomkin” („Bronienosiec Potiomkin”). Film opowiada o jednym z najbardziej znanych epizodów tego zrywu rewolucyjnego – buncie załogi tytułowego okrętu wojennego przeciwko swoim carskim dowódcom. Autor zastosował w nim propagowany przez siebie od kilku już lat „montaż atrakcji”, co przyniosło zdumiewający efekt. Wystarczy przytoczyć jako przykład jedną tylko scenę – masakrę ludności na odeskich schodach. Dwa lata później miał swoją premierę „Październik” („Oktjabr’”) – kolejne rocznicowe dzieło Eisensteina, tym razem mające uświetnić dziesięciolecie Wielkiej Rewolucji Październikowej. I ten film przeszedł do historii, głównie dzięki scenie szturmu rewolucjonistów na Pałac Zimowy. Inscenizacja była tak przekonująca, że jeszcze wiele lat później zachodni dokumentaliści błędnie włączali te fragmenty do swoich filmów jako materiały… archiwalne. „Październik” – w swej warstwie wizualnej – nie wszystkim jednak przypadł do gustu. Gdzieniegdzie zaczęły się bowiem pojawiać oskarżenia o, wrogi w swych założeniach klasie robotniczej, „formalizm”. Równie krytycznie przyjęto „Stare i nowe” („Staroje i nowoje”, 1929) – nakręcony na zamówienie władz obraz o kolektywizacji wsi.
Nad Eisensteinem zaczęły się stopniowo zbierać czarne chmury. Wybawieniem dla reżysera był więc wyjazd do Stanów Zjednoczonych (z krótkimi przystankami w Niemczech i we Francji); w Hollywood miał on zdobywać wiedzę na temat wciąż jeszcze będącego wówczas w powijakach kina dźwiękowego. Efektem wyprawy za Ocean, poza nowymi doświadczeniami, były też filmy – dokumentalne, krótkometrażowe oraz pełnometrażowy, choć nieukończony za życia reżysera, „Que viva, Mexico!”. Wkrótce, wezwany przez Stalina, Siergiej Michajłowicz wrócił do ojczyzny i w 1937 roku przystąpił do realizacji swojego pierwszego filmu dźwiękowego. „Łąki bieżyńskie” („Bieżyn ług”) były inspirowane opowiadaniem Iwana Turgieniewa, ale miały mieć przesłanie jak najbardziej współczesne i rewolucyjne. Sowieckim propagandzistom marzyło się, aby powstało dzieło będące apoteozą Pawlika Morozowa – chłopca, który zgodnie z legendą został zamordowany przez dziadka i młodszego brata za to, że doniósł enkawudzistom na własnego ojca. Scenariusz napisał były czekista Aleksandr Rżeszewski, co dowodzi, jak bardzo władzy zależało na właściwej ideologicznej wymowie obrazu. Eisenstein nie spełnił jednak pokładanych w nim nadziei. Bohater filmu nie został w nim przedstawiony tak, jak tego oczekiwano. W efekcie jedenaście dni przed planowanym końcem zdjęć prace nakazano przerwać, a niezmontowane materiały trafiły do „aresztu”. W czasie wojny niemiecka bomba zniszczyła archiwum filmowe, w którym przechowywano kopię „Łąk bieżyńskich”. Do dziś przetrwało zaledwie nieco ponad trzydzieści minut tego obrazu.
Po tym niepowodzeniu Siergiej Michajłowicz dostał rok później kolejną szansę. Na polecenie Stalina miał stworzyć monumentalny historyczny fresk o żyjącym w XIII wieku księciu nowogrodzkim Aleksandrze, któremu udało się pokonać zarówno Szwedów, jak i Krzyżaków. W „Aleksandrze Newskim” skupiono się jednak na drugim z wrogów – w 1938 roku Szwecja była przecież neutralna, za to oficjalnie zadekretowanym śmiertelnym wrogiem Związku Radzieckiego była III Rzesza. Film, choć dzisiaj może razić pewną sztucznością i teatralnością, był dziełem wybitnym, do czego przyczyniła się nie tylko reżyseria, ale także tytułowa kreacja Nikołaja Czerkasowa, zdjęcia Eduarda Tissego (współpracującego z Eisensteinem od 1924 roku) oraz nade wszystko fenomenalna muzyka Siergieja Prokofiewa. Pech jednak nie opuszczał autora dzieła. Kilka miesięcy po premierze „Aleksander Newski” stał się politycznie nieaktualny – Stalin zawarł pakt z Hitlerem, film należało więc zdjąć z ekranów. Wróci na nie dwa lata później, kiedy to „podstępni” Niemcy zerwą porozumienie z Sowietami i zaatakują „pragnący pokoju” Związek Radziecki. W tym czasie Eisenstein będzie już pracował nad swoim kolejnym obrazem – również historycznym, chociaż, podobnie jak opowieść o księciu Nowogrodu, mającym jak najbardziej współczesne konotacje polityczne – „Iwanem Groźnym”. Pierwsze przygotowania do realizacji dzieła, którego bohaterem miał być najbardziej kontrowersyjny car Rosji, rozpoczęto w 1941 roku. Przerwano je jednak, kiedy front zbliżył się do Moskwy. Ale Stalin nie wyobrażał sobie, by – nawet w tak katastrofalnej dla kraju sytuacji – przerywać produkcję filmową. Wytwórnia „Mosfilm” została zatem przeniesiona na wschód, do Kazachstanu. Do końca Wielkiej Wojny Ojczyźnianej jej główną siedzibą stała się Ałma-Ata.
Eisenstein nakręcił dwie części „Iwana Groźnego”, prace nad trzecią przerwała najpierw ingerencja Stalina, a później śmierć reżysera. Akcja pierwszej części rozpoczyna się 16 stycznia 1547 roku, kiedy to wielki książę moskiewski (formalnie pełnił tę funkcję już od czternastu lat) Iwan Wasiliewicz z rodu Rurykowiczów, koronuje się na pierwszego w dziejach cara całej Rusi. Ma wtedy dopiero siedemnaście lat i cały bagaż traumatycznych przeżyć z dzieciństwa i wczesnej młodości. Jego matkę bowiem, która po śmierci męża Wasyla III pełniła w kraju regencję, otruli bojarzy, gdy Iwan był dzieckiem. Chłopiec dorastał później pod opieką znienawidzonego przez siebie rodu Szujskich, tego samego, który był odpowiedzialny za śmierć Heleny Glińskiej. Chłopiec z utęsknieniem wyczekiwał więc momentu ukończenia siedemnastego roku życia – wtedy, zgodnie z obowiązującymi na Rusi prawami, osiągało się pełnoletność. To wydarzenie otwierało Iwanowi drogę do koronacji i ślubu. Eisenstein już w tej pierwszej, bardzo długiej zresztą scenie, charakteryzuje swojego bohatera. Nowokoronowany władca Rosji niemal od razu po tej uroczystości oznajmia zebranym, że „nie może car rządzić bez postrachu”, po czym dodaje srogim tonem, że bezlitośnie będzie ścinał głowy zdrajcom bojarskim. I chociaż jest to już bardzo wyraźna zapowiedź późniejszych okrucieństw, jakich dopuści się Iwan wobec własnego społeczeństwa, to jednak na razie groźby te wydawać się mogą tylko surowym ojcowskim napomnieniem. Od samego początku filmu reżyser (i scenarzysta w jednym) jasno krystalizuje strony konfliktu: z jednej strony mamy więc cara, który ma zamiar za wszelką cenę dążyć do utrzymania jedności i wzmocnienia państwa, z drugiej – niemal na każdym kroku sabotujących jego poczynania bojarów. Tych ostatnich popiera zaś, licząc na szybką śmierć Iwana, jego ciotka – a mówiąc dokładniej: wdowa po bracie carskiego ojca, Andrieju – Eufrozyna Staricka, pragnąca osadzić na moskiewskim tronie swego syna, księcia Władimira.
Przełomowym momentem filmu jest scena choroby Iwana po jego powrocie z bitwy o Kazań. Spodziewając się rychłej śmierci, car żąda od bojarów, by ci złożyli przysięgę wierności jego malutkiemu pierworodnemu synowi Dymitrowi. Ale oni odpowiadają jedynie złowrogim milczeniem; nie zważając wcale na carskie błagania i zaklęcia. Andriej Moskwin – operator odpowiedzialny za zdjęcia realizowane w atelier (Tisse kręcił tym razem tylko sceny plenerowe) – przedstawia bojarów w nietypowej perspektywie: filmuje ich albo od dołu, albo od góry; tym samym nienaturalnie wydłużone sylwetki wydają się szczególnie złowieszcze. Wbrew oczekiwaniom, Iwan jednak nie umiera. Udaje mu się wprawdzie przezwyciężyć chorobę, ale niedługo spadają na niego kolejne nieszczęścia – klęska wojsk rosyjskich w bitwie z Zakonem Kawalerów Mieczowych pod Newlem, niespodziewana śmierć ukochanej pierwszej żony Anastazji (prawdopodobnie otrutej przez Eufrozynę Staricką), wreszcie zdrada i ucieczka na dwór króla polskiego Zygmunta Augusta jednego z najbliższych carskich współpracowników i przyjaciół, księcia Andrieja Kurbskiego. Załamany car coraz bardziej pogrąża się w depresji, a jego niechęć do bogatych bojarów stara się wykorzystać teraz drobna szlachta. Wywodzący się z niej Maluta Skuratow oraz Aleksiej Basmanow i jego syn Fiodor, namawiają Iwana, by ten otoczył się nowymi ludźmi, „prostymi, z ludu, wojakami”, którzy będą mu dozgonnie wierni, gdyż jemu wszystko będą zawdzięczać. Idąc za ich radą, car tworzy opryczninę – pierwszą w dziejach Rosji tajną policję, dzięki której ostatecznie rozprawi się z bojarskim spiskiem. Wkrótce potem decyduje się na zaskakujący eksperyment – opuszcza Moskwę i udaje się do niezbyt odległej od stolicy Słobody Aleksandrowskiej. Stamtąd będzie uważnie przyglądał się działalności swoich wrogów, słusznie wychodząc z założenia, że pod nieobecność kota myszy zapewne rozpoczną swe harce. Kot zaś powróci w najbardziej odpowiednim momencie, by zaprowadzić porządek.
Pierwsza część filmu, zaprezentowana sowieckiemu dyktatorowi pod koniec grudnia 1944 roku, spotkała się z jego pełną aprobatą. Efektem była bardzo prestiżowa w tamtych czasach Nagroda Stalinowska pierwszego stopnia, którą uhonorowano Eisensteina. Józef Wissarionowicz docenił przede wszystkim patriotyczny wydźwięk filmu, podobał mu się również sam Iwan Groźny, w którego filmowym portrecie tak naprawdę widział siebie samego (podobnie zresztą jak i autorzy dzieła). Stalin chciał, podobnie jak car, być postrzegany przez naród jako władca srogi, ale sprawiedliwy, bezlitosny dla wrogów wewnętrznych, którzy chcą sprzedać ojczyznę występnym sąsiadom. W osobistych tragediach, które dotykały Iwana, widział też zapewne dalekie echa własnych dramatów. Śmierć Anastazji mogła mu przypomnieć śmierć jego pierwszej ukochanej żony Jekatieriny Swanidze, zaś w zdradzie księcia Kurbskiego mógł dostrzec „niewdzięczność”, jaką okazywali mu liczni tak zwani „starzy bolszewicy”, dawni kompani Lenina przeciwstawiający się stalinowskiej dyktaturze. Kochający cara oprycznicy byli natomiast portretem niezłomnych enkawudzistów – najwierniejszych z wiernych, którzy bez zmrużenia oka wysyłali na śmierć lub do obozów koncentracyjnych miliony obywateli Związku Radzieckiego. A wszystko to dla dobra ojczyzny. W ostatnich fragmentach pierwszej części można już jednak dostrzec pewną zmianę tonacji – oblicze Iwana staje się coraz sroższe (co dodatkowo podkreśla coraz dłuższa broda), a jego zachowanie przy trumnie zmarłej małżonki zapowiada eskalację carskiego szaleństwa. Zmianę tę dostrzega się jednak dopiero z perspektywy całości filmu. Stalinowi, oglądającemu na razie jedynie jego pierwszą odsłonę, takie drobiazgi mogły wydać się nieistotne. Albo też w ogóle nie zwrócił na nie uwagi.
Dzięki akceptacji Stalina Eisenstein mógł od razu przystąpić do realizacji drugiej części filmu, noszącej tytuł „Spisek bojarów”. Zaczyna się ona dokładnie w tym samym momencie, w którym skończyła się część pierwsza. Mamy 1565 rok – car, przebłagany przez ludność Moskwy, wraca do stolicy. Od razu też ustanawia nowe porządki: ogłasza nowy podział ziemi, wprowadzając tak zwaną „ziemszczyznę”, co bezpośrednio uderza w niechętnych mu bojarów. Spodziewając się ich oporu, realizację planów zleca okrutnemu Malucie Skuratowowi i jego oprycznikom. Rosja zaczyna spływać krwią, a car staje się coraz bardziej nieprzewidywalny. Eisenstein, kręcąc drugą część filmu, musiał mieć świadomość, że zaprezentowany w niej portret Iwana Groźnego, choć był on tylko konsekwentnym rozwinięciem tego, co przedstawiono w części pierwszej, może nie spodobać się Stalinowi. Być może dlatego, by trochę złagodzić ów obraz i tym samym usprawiedliwić carskie okrucieństwo, autor wprowadził tu retrospekcje. W kilkunastominutowym fragmencie możemy więc zobaczyć młodość wielkiego księcia i nieustannie panoszące się wokół niego zło i podłość. W podtekście Siergiej Michajłowicz zdaje się mówić widzowi (a może nawet samemu Józefowi Wissarionowiczowi): powinniśmy zrozumieć człowieka, którego ukształtowało takie środowisko. Nie zmienia to jednak faktu, że „Spisek bojarów” to feeria szaleństwa i zbrodni. Car rozprawia się kolejno z wrogim mu metropolitą moskiewskim Filipem (którego każe Skuratowowi aresztować, a następnie – choć tego w filmie już nie zobaczymy – zabić) oraz swoim kuzynem i kontrkandydatem do tronu Włodzimierzem Starickim i jego matką Eufrozyną. Śmierci tej ostatniej Eisenstein także nie pokaże. Nie bez powodu, zarówno metropolita Filip, jak i księżna Staricka po śmierci uznani zostali przez Cerkiew Prawosławną za świętych. Sceny przedstawiające ich zabójstwa – metropolita został w celi uduszony poduszką przez Skuratowa, a Eufrozyna utopiona – przedstawiłyby Iwana (czytaj: Stalina) w jeszcze gorszym świetle.
W „Spisku bojarów” znajduje się najbardziej wstrząsająca scena całego filmu – uczta opryczników, podczas której zabity zostaje Włodzimierz Staricki. Stylizowana na wielkie operowe widowisko, jako jedyna nakręcona została na kolorowej taśmie (przywiezionej do Ałma-Aty jako łup wojenny z Niemiec). W żadnym innym fragmencie dzieła Iwan Groźny nie jest przedstawiony w sposób tak przerażający. Długa spiczasta broda nadaje jego twarzy upiorno-makabryczny wyraz. Jeśli dodać do tego jeszcze spływającą po ekranie, wszechobecną krwawą czerwień – efekt musi być piorunujący! Niestety, w tym momencie – na wydarzeniach 1569 roku – film się kończy. Dalsze lata rządów cara miały zostać przedstawione w trzeciej części, do jej realizacji nigdy jednak nie doszło. Stalin, który zachwycał się pierwszą odsłoną obrazu, na „Spisek bojarów” zareagował wściekłością. W lutym 1947 roku, a więc ponad rok po ukończeniu dzieła, Eisenstein i Nikołaj Czerkasow, odtwórca głównej roli, wezwani zostali na Kreml, gdzie czekali już na nich – poza Stalinem – także Wiaczesław Mołotow (ówczesny minister spraw zagranicznych) oraz Andriej Żdanow (odpowiedzialny za ideologiczny nadzór nad kulturą radziecką). Rozmowa nie należała do przyjemnych. W jej efekcie film powędrował na półkę. I chociaż Józef Wissarionowicz wyraził zgodę na realizację trzeciej – już w pełni kolorowej – części „Iwana Groźnego”, to jednak w typowy dla siebie sposób ostentacyjnie wstrzymywał rozpoczęcie prac. Tymczasem Eisenstein, coraz bardziej chory i przerażony, spodziewający się w każdej chwili aresztowania i śmierci, przechodził kolejne zawały serca. Ten, który dopadł go w nocy w nocy z 10 na 11 lutego 1948 roku, okazał się śmiertelny. „Spisek bojarów” po raz pierwszy pokazany został publicznie dopiero w 1958 roku, pięć lat po śmierci Stalina i w dwa lata po tym, jak Nikita Chruszczow rozpoczął na XX Zjeździe Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego demontaż kultu jednostki. Trzecia część nigdy nie powstała, choć gotowy już był – i nawet został opublikowany drukiem – jej scenariusz.
„Iwan Groźny” to trwające trzy godziny monumentalne, teatralno-operowe widowisko, które w wielu momentach swym rozmachem i przepychem dosłownie zapiera dech w piersiach. Idealna gra świateł i cieni (będąca zasługą kunsztu operatorskiego Andrieja Moskwina) przywodzi na myśl klasyczne dzieła niemieckiego ekspresjonizmu z lat 20. XX wieku. Wrażenie to pogłębia jeszcze fakt, że większość filmu, a druga część w całości, kręcona była w studiach. Zapewne było to wymuszone przenosinami „Mosfilmu” do Kazachstanu i brakiem w promieniu co najmniej kilkuset kilometrów odpowiednich plenerów. Ale może i lepiej się stało. Dzieło Eisensteina zyskało dzięki temu niepowtarzalny klaustrofobiczny klimat szaleństwa. Strona wizualna obrazu idealnie współgra także z muzyką, którą ponownie napisał wielki rosyjski kompozytor Siergiej Prokofiew. Osobną wartością są kreacje aktorskie. Nikołaj Czerkasow zagrał w „Iwanie Groźnym” rolę swego życia. A był to przecież artysta niezwykle doświadczony i ceniony. Zadebiutował w kinie w 1927 roku, w następnych latach wcielił się między innymi w carewicza Aleksego Romanowa w „Piotrze I” (1937-38) Władimira Pietrowa, był również Aleksandrem Newskim (1938), Maksymem Gorkim w „Leninie w 1918 roku” (1939) Michaiła Romma i „Akademiku Iwanie Pawłowie” (1949) Grigorija Roszala, prezydentem Rooseveltem w „Bitwie stalingradzkiej” (1949) Pietrowa i don Kichotem w adaptacji powieści Miguela de Cervantesa dokonanej przez Grigorija Kozincewa w 1957 roku. W żadnym z tych filmów nie stanął jednak przed tak poważnym zadaniem, jakim była rola Iwana Groźnego – cara, który dla dobra ojczyzny popełnia największe niegodziwości. Warto także wspomnieć o chłopcu, który zagrał – znakomicie zresztą – wielkiego księcia w młodości. Był nim Erik Pyriew, syn słynnego reżysera Iwana Pyriewa (wielkiego ekranizatora twórczości Fiodora Dostojewskiego, który przeniósł na duży ekran między innymi „Idiotę”, „Białe noce” i „Braci Karamazow”) oraz aktorki Ady Wojcik (która notabene zagrała w dziele Eisensteina epizodyczną rolę Heleny Glińskiej). Pyriew junior później także został reżyserem, kariery jednak nie zrobił, zmarł – z powodu choroby serca – mając zaledwie trzydzieści lat.
Na szczególną pochwałę zasłużył również Michaił Nazwanow, czyli filmowy książę Kurbski. W filmie zadebiutował on zaledwie rok wcześniej, w wojennym dramacie Aleksandra Stolpera i Borysa Iwanowa „Żdi mienja” („Czekaj na mnie”). W następnych latach wyspecjalizował się w roli cara Mikołaja I. Grał go trzykrotnie: w „Tarasie Szewczence” (1951), „Kompozytorze Glince” (1952) oraz „Bielinskim” (1953). Wcielił się także w cara Aleksandra I w drugiej części opowieści Michaiła Romma o admirale Uszakowie – „Korabli szturmujut bastiony” (1953). Po raz ostatni pojawił się na ekranie w „Hamlecie” (1964) Grigorija Kozincewa, gdzie zagrał króla. Z kolei filmowy Maluta Skuratow – postać tak odpychająca, że aż fascynująca – zawdzięcza swą twarz Michaiłowi Żarowowi. Co ciekawe, aktor ten zadebiutował w 1915 roku w czterdziestominutowym filmie „Car Iwan Wasiliewicz Groźny”, w którym zagrał… oprycznika. Później zaliczył także udział w legendarnej dzisiaj fantastyczno-naukowej „Aelicie” (1924) Jakowa Protazanowa oraz wspomnianym już „Piotrze I”. Niedorozwiniętego umysłowo Włodzimierza Starickiego zagrał natomiast Paweł Kadocznikow – aktor, który na kolejne ważne role w swojej karierze musiał czekać aż do lat 70. XX wieku. Dopiero wtedy dane mu było wystąpić w filmach tak uznanych reżyserów, jak Nikita Michałkow („Niedokończony utwór na pianolę”, 1977; „Kilka dni z życia Obłomowa”, 1979) oraz Andriej Konczałowski („Syberiada”, 1979). Wspomnieć warto też o epizodzie, w którym na ekranie pojawił się słynny radziecki reżyser Wsiewołod Pudowkin, choć jego obecność należy potraktować raczej w kategorii ciekawostek.
Eisensteinowi nie udało się dokończyć swego dzieła. W sześćdziesiąt lat po śmierci legendarnego reżysera ten sam temat postanowił jednak podjąć Paweł Łungin (autor osławionej „Wyspy” i „Bukietu bzu”), który kończy właśnie pracę nad filmem noszącym roboczy tytuł „Iwan Groźny i metropolita Filip”. Tego pierwszego zagra Piotr Mamonow (Anatolij w „Wyspie”), drugiego – Oleg Jankowski, Skuratowem będzie Jurij Kuzniecow, natomiast w Aleksieja Basmanowa wcieli się Aleksandr Domogarow (czyli pamiętny Bohun z „Ogniem i mieczem”). Jak Łungin wyjdzie z konfrontacji z klasycznym dziełem Eisensteina, powinniśmy przekonać się już za kilka miesięcy.
Zobacz też:



Tytuł: Iwan Groźny
Tytuł oryginalny: Иван Грозный
Rok produkcji: 1944
Kraj produkcji: ZSRR
Cykl: Klasyka Kina Radzieckiego
Czas projekcji: 103 min.
Gatunek: dramat, historyczny
Ekstrakt: 90%
powrót do indeksunastępna strona

142
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.