Na Warszawskich Spotkaniach Komiksowych nie brakowało utytułowanych rysowników i scenarzystów. Pojawił się także Rafał Bąkowicz, zdobywca I nagrody w konkursie na komiks ogłoszony przez Muzeum Powstania Warszawskiego. Jego nowela graficzna „Sierpień” trafiła do antologii „Powstanie ’44 w komiksie”, więc redaktorzy „Esensji” wzięli go na spytki.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Paweł Sasko: Podczas pierwszego dnia Warszawskich Spotkań Komiksowych 2009, w czasie panelu dotyczącego antologii „Powstanie ′44 w komiksie”, powiedziałeś, że obecnie na temat Powstania Warszawskiego trzeba opowiadać inaczej. Czy mógłbyś rozwinąć tę myśl? Rafał Bąkowicz: Jeśli ktoś miałby opowiadać o Powstaniu w ciekawy i autentyczny sposób, musiałby w nim uczestniczyć. Uwierzyłbym wyłącznie w historię powstańca, który własnoręcznie narysował komiks. W innym wypadku jest to kolejna woda po kisielu. Historia opowiedziana przez innego człowieka staje się inną historią. Z tego powodu obecnie Powstanie Warszawskie staje się wyłącznie ideą – uczestnicy konkursów na prace o tematyce powstańczej powielają to, co usłyszeli. Coś w stylu „Jak wyobrażamy sobie życie na Marsie?”. PS: Tych, którzy mogą dostarczyć informacji z pierwszej ręki na temat powstania pozostało niewielu. Myślisz zatem, że sposób opowiadania, jaki ty zaprezentowałeś, jest taką współczesną alternatywą na mówienie o historii? RB: Nie wiem, jak się powinno opowiadać o tych wydarzeniach. To jest mój sposób. Trochę się obawiam, że ludziom starszym, którzy pamiętają powstanie, moja wizja nie przypadnie do gustu – już coś takiego mówił Papcio Chmiel. W pewnym momencie jeden z bohaterów mówi „zastanawiam się, jak o tym wszystkim opowiem wnukom”, co w kontekście tych dziwności, które tam widać jest trochę zabawne, ale dla mnie było ważną kwestią. Bo jak opowiedzieć komuś, kto nie widział wojny o jej potwornościach? Nie sądzę, żeby to było w pełni możliwe. Dziadek mojej dziewczyny walczył w powstaniu i nie opowiedział o tym rodzinie, co roku zamykając się w rocznicę jego wybuchu na cały dzień w swoim pokoju. Marcin Osuch: To może postawię inaczej pytanie. Jak wiele jest zapożyczeń w twojej historii?  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
RB: Mało i wiele jednocześnie. Poza nawiązaniem do „Wojny światów” praktycznie nie ma dosłownych cytatów, tylko raczej jakieś echa i skojarzenia. MO: Ale jednak jakieś cytaty się pojawiają. RB: Tak, ale chciałem uniknąć ich dosłowności. Nie ma także nawiązań do historii konkretnego powstańca. W zasadzie, w tym komiksie praktycznie nie ma historii. Pada kilka strzałów i jest po wszystkim. Ta fabuła nie jest szczególnie wciągająca – dla mnie istotna wydała się cała reszta, otoczka. MO: Ciekawi mnie twój stosunek do komiksu. Bardziej zafascynowało cię to, że ogłoszony został konkurs na opowieść o Powstaniu Warszawskim, czy konkurs na komiks? RB: Zdecydowanie konkurs na komiks – w naszym kraju nie ma ich zbyt wiele albo dowiaduję się o nich za późno. Zazwyczaj docierają do mnie jakieś informacje, gdy już jest po terminie albo zostały dwa dni. PS: Podczas panelu na temat antologii „Powstanie ′44 w komiksie” Maciej Parowski powiedział, że w swoim scenariuszu chciał opowiedzieć nie tyle o tym, że Powstanie zabijało ludzi, ale że zabiło komiks. Czy możesz skomentować tę wypowiedź? RB: Niestety na razie nie czytałem komiksu Parowskiego, ale po tej wypowiedzi jestem bardzo ciekawy jaki on jest. Uważam, że to świetny pomysł – nie na historię o powstaniu, ale na historię komiksu, która została opowiedziana za pomocą powstania. Ciekaw jestem realizacji. MO: Gdybyś miał opowiedzieć o swojej drodze do komiksu, jakie tytuły byś podał? Dla mnie był to „Świat młodych”, „Tytus”, „Kajko i Kokosz”, „Funky Koval” i tak zostało. Jak było w twoim wypadku?  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
RB: Rzeczywiście, u mnie także były to „Świat młodych”, przede wszystkim „Binio Bill”. Od tego się zaczęło. Był też „Thorgal”, ale wtedy jeszcze nie zacząłem kreślić. Pierwszy komiks narysowałem na studiach – przyszło mi do głowy, żeby coś nabazgrać i to zrobiłem. Oczywiście nie spodobało mi się, było beznadziejne. Stwierdziłem, że nie umiem rysować i sobie darowałem. Dopiero kilka lat później pomyślałem, że mógłbym się tym zająć na poważnie. I tak się to zaczęło. PS: Czy jest coś większego, nad czym obecnie pracujesz, albo coś nad czym pracowałeś nim pojawił się konkurs o Powstaniu? RB: Oczywiście, że tak, ale na razie nie mam czasu się za te pomysły zabrać. Dzięki temu konkursowi pojawiły się zlecenia, które teraz realizuję i jestem ciągle zajęty. Albo pracuję etatowo albo rysuję na zlecenie i pomysły pełzną bardzo powoli. MO: Może to zabrzmi trochę górnolotnie, ale czy masz jakieś swoje komiksowe marzenie? RB: Moje komiksowe marzenia powoli się spełniają. W czasie panelu siedziałem obok Parowskiego na scenie, a wczoraj dałem pierwsze autografy. Podszedł do mnie jakiś człowiek i powiedział, że chciałby, żebym mu podpisał album... MO: Czyli powoli dochodzisz do siebie i szukasz kolejnych marzeń, by je ustawić daleko na horyzoncie i w końcu do nich dotrzeć? RB: Chciałbym opowiedzieć i wydać historię, z której byłbym naprawdę dumny. Myślę, że mogę powiedzieć, że to moje obecne marzenie. PS: Skoro wyszliśmy od twojego komiksu, proponuję byśmy na nim zakończyli rozmowę. Dlatego zapytam o wszystkie intertekstualne nawiązania w twoim komiksie. Jaka jest ich rola? RB: Wszystkie te elementy funkcjonują w świadomości społecznej i mnie kojarzą się właśnie z tym powstańczym okresem, z mitem narodowym i tym klimatem. Każdy z nich podbudowuje atmosferę: wyciągnąłem te cytaty i wrzuciłem do tego komiksu. To jest historia o tym, jak ja widzę Powstanie Warszawskie. PS: Nawiązania powodują, że komiks „Sierpień” to zupełnie nowe spojrzenie na Powstanie, ale jednocześnie ta historia jest głęboko osadzona w kulturze. RB: Moja praca nie jest analizą Powstania Warszawskiego. To raczej zbiór tego, co mi zostało opowiedziane na jego temat w ciągu całego życia. PS: Dziękujemy za rozmowę.
Tytuł: Powstanie '44 - Antologia prac konkursowych Data wydania: marzec 2009 |