Dwudziestoletniego Pawlika zagrał w rzeczywistości starszy o piętnaście lat – urodzony w Moskwie w 1969 roku – Danił Spiwakowski. Aktorem postanowił zostać jeszcze jako dziecko, gdy – będąc przykładnym pionierem – uczęszczał na zajęcia amatorskiego kółka teatralnego. Kiedy dorósł, wybrał jednak, pod wpływem i naciskiem matki, bardziej przyziemne studia. W ślad za swą rodzicielką miał zostać psychologiem. Ale los zrządził, że nie dostał się na studia. Chcąc przeczekać rok do następnych egzaminów, zatrudnił się jako sanitariusz w szpitalu psychiatrycznym, co – jak można sądzić – wiele lat później okazało się Daniłowi niezwykle przydatne podczas pracy nad rolą Pawła Zacharowa. Drugie podejście na studia zostało uwieńczone sukcesem, lecz co z tego, skoro o nastolatka upomniała się armia. Po odbyciu służby w wojskach łączności Spiwakowski uznał najwyraźniej, że psychologia nie jest mu jednak pisana i wstąpił do Państwowego Instytutu Sztuk Teatralnych (GITIS). Zadebiutował na małym ekranie w 2001 roku. W ciągu czterech lat pojawił się w obsadzie aż siedmiu telewizyjnych seriali. Rola Pawlika była jego debiutem kinowym. Na tyle udanym, że od tej pory na atrakcyjne propozycje nie mógł już narzekać. Nadal grał w telewizji (seriale „Dzieło o Martwych duszach”, „Jesienin”), ale coraz częściej pojawiał się również w kinie, między innymi w „ Windzie” (2006) Wsiewołoda Płotkina, „ Korolowie” (2007) Jurija Kary, „ Iluzji strachu” (2008) Aleksandra Kirienki, a nawet – choć tylko w epizodzie – w „ Przenicowanym świecie” (2008) Fiodora Bondarczuka. Ojca nieszczęsnego Pawlika zagrał Leonid Jarmolnik, absolwent Szkoły Teatralnej im. Borisa Szczukina (1976), w latach 1976-1984 aktor legendarnego moskiewskiego Teatru na Tagance, dziś nie tylko chętnie występujący przed kamerą, ale także produkujący filmy. Chociaż swą pierwszą filmową rolę zagrał w 1974 roku, głośno zrobiło się o nim dopiero trzynaście lat później, kiedy pojawił się w cieszącym się w Związku Radzieckim ogromną popularnością komediowym westernie Ałły Surikowej „Człowiek z bulwaru Kapucynów”. Ostatnio zagrał w opartym na powieści Iwana Turgieniewa serialu „Ojcowie i dzieci” oraz najnowszej produkcji Todorowskiego juniora – „Stiljagi” (oba filmy z 2008 roku). Kto wie, czy jednak najważniejszą dla Jarmolnika nie okaże się kreacja w obrazie, który dopiero za kilka miesięcy pojawi się na ekranach – dokonanej przez Aleksieja Giermana ekranizacji kultowej powieści Braci Strugackich „Trudno być bogiem”, w której zagra rolę Rumaty. Na brak popularności nie może też narzekać Jelena Jakowlewa, czyli filmowa Rita Krymowa. Tę niedoszłą bibliotekarkę i kartografkę, rozpoznałby dzisiaj na ulicy chyba każdy mieszkaniec Rosji. A to za sprawą serialu kryminalnego Jurija Moroza „Kamieńska”, w którym wcieliła się w stworzoną przez Aleksandrę Marininę postać oficera moskiewskiej milicji. Wcześniej ta absolwentka GITIS-u, na co dzień zatrudniona w teatrze „Sowriemiennik”, zdobyła uznanie kreacjami w dwóch skandalizujących filmach Piotra Todorowskiego – „Interdiewoczka” (1989) oraz „Ankor, jeszczjo ankor” (1992). Po roli we „Frankensteinie” Moroz zatrudnił ją jeszcze w swoich „ Prostytutkach” (2006); zagrała także matkę Rodiona Raskolnikowa w najnowszej serialowej adaptacji „Zbrodni i kary” (2007). Warto wspomnieć również o pojawiającym się w epizodzie – w roli Timura Kurbatowa, dowódcy czeczeńskiego oddziału Pawlika – Siergieju Garmaszu („ Nasi”, „ 72 metry”, „ 12”, „ Katyń”, „ Rosyjska gra”, „ 18/14”, „ Ten, który gasi światło”, „ Przenicowany świat”, „ Morfina”, „ Iluzja strachu”). Trudno dziś o znaczący rosyjski film, w którym nie pojawia się – albo w roli głównej, albo tylko na drugim planie – ten wybitny, niezwykle charyzmatyczny aktor. I pomyśleć, że w młodości był tzw. trudnym dzieckiem, parokrotnie wyrzucanym z różnych szkół. Chciał zostać marynarzem, ale zrezygnował ze zdawania egzaminów do szkoły morskiej, bo za dużo musiałby się do nich przygotowywać. Wybrał uczelnię, do której przyjęto go bez większych kłopotów – Szkołę Teatralną w ukraińskim Dniepropietrowsku. Uczył się w niej jednak tylko sztuki lalkarskiej. Po jej ukończeniu utrzymywał się przez jakiś czas z chałtur w kołchozach w okolicy rodzinnego Chersonia. Dopiero po wyjściu z wojska pojechał do Moskwy, by w 1979 roku wstąpić do szkoły aktorskiej przy Moskiewskim Akademickim Teatrze Artystycznym (MChAT). Debiut filmowy zaliczył pięć lat później. Od tamtej pory wciąż znajduje się na fali wznoszącej. Jest jednym z tych aktorów, którzy – jak w Polsce nieżyjący już Leon Niemczyk – pojawiając się na ekranie nawet na kilka minut, potrafią stworzyć niezapomnianą kreację. Podobnie jest z postacią Kurbatowa, którą Garmasz zagrał z dużą dozą typowej dla siebie autoironii. Scenariusz „Mojego przyrodniego brata Frankensteina” wyszedł spod pióra Giennadija Ostrowskiego. Co ciekawe, nim ukończył on wyższe kursy reżyserii i pisania scenariuszy (1992), studiował w rostowskim konserwatorium (w klasie saksofonu). Z Todorowskim juniorem pracował już wcześniej przy „Ljubowniku” (2002), ostatnio natomiast do spółki z Siergiejem Dworcewojem napisał „Tjulpana” (2008). Autorem ścieżki dźwiękowej jest natomiast zafascynowany minimalistyczną twórczością Johna Cage’a, lider awangardowego ansamblu 4’33’’ Aleksiej Ajgi (prywatnie syn poety czuwaskiego pochodzenia Giennadija Ajgiego). Choć trudno uznać, że pracując nad „Frankensteinem” obaj panowie osiągnęli szczyt swych możliwości, to jednak na pewno będzie to ważny punkt w ich artystycznym dorobku. Dzieło Walerija Todorowskiego, choć niepozbawione wad, zmusza jednak widza do pogłębionej refleksji. W niektórych fragmentach – szkoda jedynie, że nie ma ich jeszcze więcej – niemal namacalnie odczuwamy obłęd bohatera. To przykre doświadczenie, jak zejście Piekła. Może więc jednak powinniśmy być wdzięczni reżyserowi, że nie zafundował nam podróży aż do jego dziewiątego kręgu?…
Tytuł: Mój przyrodni brat Frankenstein Tytuł oryginalny: Мой сводный брат Франкенштейн Rok produkcji: 2004 Kraj produkcji: Rosja Czas projekcji: 120 min. Gatunek: dramat Ekstrakt: 70% |