Chociaż rok 2008 dawno za nami, pozwolę sobie na jeszcze jedno podsumowujące zestawienie. Tym razem 10 najlepszych płyt koncertowych wydanych w 2008 roku – a było w czym wybierać.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
10. „Live in Anaheim”, Ian Gillan „Live in Anaheim” to solidny kawałek hard rocka w starym stylu. Gillan śpiewa na luzie, podobnie towarzyszący mu muzycy. Nawet zgrane szlagiery Deep Purple potrafią zagrać świeżo i z polotem. Jest też gratka dla fanów obeznanych z koncertowym wcieleniem Głębokiej Purpury – spory set przekrojowy prezentujący solowe dokonania Gillana.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
9. „At the Arena ov Aion – Live Apostasy”, Behemoth Pierwsze wydawnictwo koncertowe w dorobku Behemotha to rzecz na najwyższym światowym poziomie. Zresztą nie mogło być inaczej. Mięsiste brzmienie, energia i rewelacyjnie zgrana publiczność, która energicznie wyśpiewuje gitarowe riffy. Śmiało poczyna sobie Inferno wyciskający pot z perkusji – tłucze z siłą karabinu maszynowego. Uczta dla uszu każdego fana brutalnej odmiany metalu.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
8. „Shine a Light”, The Rolling Stones Czyli ścieżka dźwiękowa do filmu Martina Scorsese. Każdy fan rocka powinien obejrzeć ten obraz, co nie znaczy, że ma pominąć CD. Wręcz przeciwnie – Rolling Stonesi to klasa sama w sobie i bez względu na to, ile płyt koncertowych mają w dorobku, zawsze warto sięgnąć po następną. Zwłaszcza że mamy tu kilka zacnych niespodzianek: gościnne występy takich gwiazd jak Buddy Guy, Christina Aguilera i Jack White z The White Stripes.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
7. „Black Symphony”, Within Temptation Nie jestem specjalnym fanem Within Temptation i sięgnąłem po tę płytę bez przekonania. Jednak to, co usłyszałem, zwaliło mnie z nóg. Potężne brzmienie – nie tylko żywej orkiestry, ale też elektrycznych instrumentów – a do tego anielski głos Sharon den Adel, która na żywo wypada nawet lepiej niż na płytach studyjnych. Jej duet z Anneke van Giersbergen (ex The Gathering) to prawdziwa ozdoba tego wydawnictwa. Polecam nie tylko mrocznej młodzieży.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
6. „Live at Palladium”, Aga Zaryan Zmieniamy klimat na bardziej subtelny. Każdy, kto widział klub Palladium, mógł się zastanawiać, czy nadaje się on na koncert delikatnej muzyki jazzowej, jaką proponuje Aga Zaryan. Po przesłuchaniu tej płyty znikają wszelkie wątpliwości. Jest tak, jak powinno być – kameralnie i nastrojowo. Znalazło się miejsce zarówno dla szalonych improwizacji, jak i dla pięknego głosu Zaryan. Pozycja obowiązkowa dla każdego fana jazzu, ale nie tylko.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
5. „Live in Warsaw”, IAMX Tak wysokie miejsce w niniejszym notowaniu IAMX zdobył nie tylko dlatego, że koncert został nagrany w Polsce. To kawałek porażającej energią muzyki. Studio imienia Agnieszki Osieckiej w radiowej Trójce to miejsce magiczne, może dlatego grupa Chrisa Cornera dała tam tak niesamowity koncert. Na tyle się wyróżniający, że Corner, nie mając ochoty na wydawanie albumów na żywo, bez wahania zgodził się opublikować ten materiał – za co jestem mu dozgonnie wdzięczny.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
4. „Chaos in Motion 2007–2008”, Dream Theater W spisie oficjalnej dyskografii zespołu album ten widnieje pod hasłem DVD. Na szczęście można znaleźć też edycję na CD, i to nie byle jaką – od razu trzypłytową. Ci, którzy mieli styczność z bogatą ofertą koncertowych dokonań zespołu, wiedzą, że Dream Theater nie zawodzi. W końcu to jeden z najlepszych estradowych zespołów świata. Najwyższa jakość wykonania, a przy tym luz, jakiego nie powstydziłyby się kapele punkowe. A przecież utwory Dream Theater do prostych nie należą – ot, choćby na trzeciej płycie są dwa liczące grubo ponad 20 minut.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
3. „Begins”, Blue Floyd Blue Floyd to jedyny cover band na świecie, który może się równać ze swoimi mistrzami. Nie dlatego, że gra perfekcyjnie jak oni, tylko dlatego, że robi to po swojemu. W bluesowej stylistyce kawałki Pink Floyd zyskały całkiem nową jakość, ale jednocześnie wyraźniej widać ich genialność. Choć w sumie nic dziwnego, skoro zabrali się do nich członkowie takich formacji jak The Allman Brothers Band, Gov’t Mule, The Black Crowes i Bloodline.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
2. „Live in Pittsburgh Civic Arena”, The Doors I kolejne po Blue Floyd nagranie wyciągnięte z archiwum. Wiadomo, że scena była żywiołem Jima Morrisona. Tu jednak mamy do czynienia z nieco innym obrazem Doorsów – nie jako teatru jednego aktora, ale pełnokrwistego zespołu. Każdy z jego członków ma tu swoje pięć minut, a szaleństwa Morrisona nie przysłaniają pozostałych trzech muzyków. Na tej płycie wyraźnie słychać, że każdy z nich miał swój własny styl i stanowił idealne dopełnienie całości, jaką znamy pod nazwą The Doors.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
1. „Live in Gdańsk”, David Gilmour Nie mogło być inaczej. „Live in Gdańsk” w zeszłym roku zmiótł konkurencję. Nie dość, że jest to zapis pierwszego występu Gilmoura w naszym kraju, to jeszcze w tak niezwykłym miejscu, jakim jest Stocznia Gdańska. Może nie było to aż tak porywające widowisko jak Jeana Michela Jarre’a, ale od strony muzycznej stanowiło ucztę dla duszy. Przypominam, by nie zadowalać się półśrodkami. Jeśli jesteś prawdziwym fanem Pink Floyd, twoim obowiązkiem jest zdobycie boksu z trzema płytami CD, dwoma DVD, plakatem, naklejką, zdjęciami, reprodukcjami biletu i wejściówki VIP-a oraz kostką do gitary z logo artysty! |