powrót do indeksunastępna strona

nr 03 (LXXXV)
kwiecień 2009

Boże, zachowaj nas przed marnymi komiksami
John Bolton, Mike Carey ‹Boże, zachowaj królową›
„Boże, zachowaj królową” Careya i Boltona być może zadowoli zagorzałych miłośników „Sandmana”, ale przeciętnych czytelników niestety raczej rozczaruje.
Zawartość ekstraktu: 40%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Dlaczego rozczaruje? Czyżby ktoś obiecywał, że będzie dobrze? Ano, po części myśmy to rekomendowali – w cyklu „Po komiks marsz…” – a poza tym znaczek Vertigo mówi sam za siebie. Imprint wydawnictwa DC skierowany do dojrzalszego odbiorcy (zarówno pod względem gustów, jak i wieku) wyrobił już sobie znakomitą markę: zekranizowane „V jak Vendetta” i „Historia przemocy” czy rozciągnięte w całe serie „Sandman”, „Kaznodzieja”, „100 naboi” oraz „Y: Ostatni z mężczyzn”, a także dziesiątki innych komiksów wyrobiły w czytelnikach przekonanie, że Vertigo prawie zawsze gwarantuje bardzo wysoką jakość. „Boże, zachowaj królową” empirycznie potwierdza, że rzeczywiście „prawie”.
Bo w komiksie Mike’a Careya i Johna Boltona nie ma się specjalnie czym zachwycać. Drugi z panów, rysownik, nie popełnia jakichś rażących błędów, ale prezentowana przezeń fotorealistyczna technika czasami szwankuje – choćby w przypadkach, gdy aż się prosi o włączenie kadrów do narracji, skadrowanie z innej perspektywy. Tymczasem przez większość czasu, szczególnie w scenach rozgrywających się w naszej rzeczywistości, strona graficzna przypomina jakieś fotostory z pisma młodzieżowego, pełniące czysto ilustracyjną rolę. W scenerii fantastycznej jest już dużo lepiej, ale za to w najciekawszych momentach Bolton jakby uciekał w rozmazany abstrakcjonizm niczym u Jacksona Pollocka (przykład oczywiście z premedytacją, nomen omen, przerysowany). Naturalnie to kwestia gustu – jeśli ktoś uwielbia style prezentowane przez rysowników „Sandmana”, zapewne i tu nie będzie narzekał.
Nieprzypadkowo wspominam ciągle słynne dzieło Neila Gaimana – „Boże, chroń królową” odwołuje się do tej serii choćby poprzez niektóre postacie. Co prawda komiks jest samodzielną historią, w której nietrudno się odnaleźć, ale czytelnik znający dobrze „Sandmana” pewnie czerpałby większą radość z lektury. Bo w samym komiksie Careya radować się za bardzo nie ma czym. Fabuła to dwie przeplatające się historyjki: walki między dwoma królowymi o Magiczne Królestwo i banalna opowieść o nastolatce wciągniętej w środowisko outsiderów. Tym samym można „Boże, zachowaj królową” rozpatrywać na dwóch płaszczyznach – jako opowieść fantasy o obaleniu złej królowej i jako historię dla nastolatków, w której główne role grają samoakceptacja, próba porozumienia z rodzicami czy ucieczka w narkotyki. Obie warstwy jednak cechuje ten sam banał, sztampa i powierzchowność. Wątek fantastyczny jest rozwiązany deus ex machina i nawet nie wszystkie wątki zostają splątane, natomiast historia nastolatki jest prosta jak konstrukcja cepa, z obowiązkowym, obrzydliwie przesłodzonym happy endem i natrętnym moralizatorstwem.
„Boże, zachowaj królową” ma jedną zaletę – szybko się czyta. Jednak to raczej marna przeciwwaga dla powyższych wad i słabe uzasadnienie, by w czasach kryzysu lekką ręką wydać 70 złotych.



Tytuł: Boże, zachowaj królową
Tytuł oryginalny: God Save the Queen
Scenariusz: Mike Carey
Rysunki: John Bolton
Wydawca: Egmont
Format: 96s. oprawa twarda
Cena: 69,—
Data wydania: 15 grudnia 2008
Ekstrakt: 40%
powrót do indeksunastępna strona

117
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.