powrót do indeksunastępna strona

nr 03 (LXXXV)
kwiecień 2009

Fantastyka z IV ligi
‹Białe szepty›
Pomysł był niby taki sam co w „Nowe idzie” – zebrać opowiadania polskich debiutantów, określić temat książki (sztuka) i hajże na czytelnika. Tyle że w przypadku „Białych szeptów” mamy do czynienia z klęską na całej linii. Może dlatego, że dobrano twórców naprawdę początkujących, a może powodem jest brak jakiejkolwiek refleksji redaktorów nad wydanymi tekstami.
Zawartość ekstraktu: 10%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Sztuka to temat szeroki i głęboki, przy czym nie dla debiutantów z „Białych szeptów”. Młodym wilkom polskiej fantastyki kojarzy się ona z ożywającymi pomnikami („Il mago del potere” Anny Zgierun, „Szklane oczy” Tomasza Wróbla), magicznymi obrazami („Znikające obrazy” Małgorzaty Brejnak, „Kościół w Auvers” Roberta Cichowlasa, „Malarz psów” Bogdana Lutnika), ewentualnie diabelską muzyką („Koncert wszechczasów” Radosława Schellera, „Białe szepty” Piotra Roemera). Z 20 opowiadań zamieszczonych w zbiorze większość traktuje o szalonych malarzach albo ich dziełach mordujących bohaterów, pozostałe zaś eksploatują bezlitośnie temat petryfikacyjnych zdolności Meduzy. A, jest jeszcze tekst o elfach bawiących się w teatr.
Wszystkie opowiadania z „Białych szeptów” to na dobrą sprawę tylko pomysły, zarysy tekstów. Żadnemu z twórców nie udało się przekuć ich w fabułę. Czytelnik otrzymuje mniej lub bardziej udolne koncepty, które najczęściej kończą się wymuszoną pointą albo łopatologicznym tłumaczeniem o co tu tak naprawdę chodzi. Tak jest na przykład w opowiadaniu „Koncert wszechczasów”. Streszcza się ono do posłowia, którego autor najwyraźniej nie mógł sobie (i czytelnikowi) podarować: „Opowiadanie inspirowane twórczością Mistrzów – prozą […] Lovecrafta i muzyką Ozziego Osbourna”. Mamy więc metalowego muzyka, który wpada podczas koncertu na pomysł… No właśnie, kogo mógłby przyzwać na scenę jako gościnną gwiazdę?
Pół bidy, jak to się mówi w Poznaniu, gdyby w „Białych szeptach” były tylko same szkice opowiadań. Ale, niestety, jest także czysta grafomania, jak choćby wyjęte chyba z bloga dla nastolatek opowiadanie „Elfy i artyści tańczą” Marty Uszyńskiej. Albo bełkotliwe „Arnie i Ash” Joanny Gładysek przedstawiające jakichś artystów opowiadających o swoich dokonaniach. Jednak w większości opowiadań największym grzechem, którym oczywiście nie należy obwiniać autorów, jest brak redakcji.
Czytając „Białe szepty” miałem wrażenie, że opowiadania zostały jedynie przepuszczone przez korektę, a i ta nie była najlepsza. Teksty roją się od tautologii, powtórzeń, braku logiki, a nawet zupełnych kretynizmów. Początkującym pisarzom takie rzeczy mogą się zdarzyć – to normalne. Ale fakt, że wydawca książki nie raczył kiwnąć palcem (w bucie) nad poprawą tekstów to już przesada.
Wymieńmy kilka kwiatków, które można znaleźć w zbiorze. Otóż, dowiadujemy się na przykład, że można złożyć tak dłonie, by nadać sobie wygląd „kapłanki przyjmującej pątników w chramie jakiegoś bóstwa”. Albo: „W sklepie nie było nikogo. Michał podszedł do lady. […] – Jakieś święto? – spytała ekspedientka”. Autorzy celują także oryginalną stylistyką i interpunkcją: „Stróżka która od kiedy otrzymywała regularnie opłatę za czynsz, a do tego kilka drobniaków za przepierkę, stała się innym człowiekiem uśmiechnęła się życzliwie ze swojego fotela”. Dowiadujemy się także, że ze szczęścia można „kroczyć w obłokach” (przez kilka dni), trzy zdania to już monolog, a komisarz „w tych czarnych marynarkach wyglądał upiornie”. Pewnie, nikt nie może wyglądać dobrze w kilku warstwach ubrań założonych jedno na drugie.
„Białych szeptów” nie warto czytać. Jeżeli Michał Kubalski ma rację i „Nowe idzie” to pierwsza klasa polskich młodych fantastów, autorów zbioru Repliki należy zaliczyć do najwyżej IV ligi. Nie warto marnować swojego czasu na męczenie tekstów, które może mogłyby stać się opowiadaniami po odpowiedniej redakcji i bardziej szczegółowej selekcji. Przydałby się chyba jakiś Leo Beenhakker dla polskiej fantastyki.



Tytuł: Białe szepty
Wydawca: Replika
ISBN: 978-83-60383-78-0
Format: 376s. 145×205mm
Cena: 29,90
Data wydania: 25 listopada 2008
Ekstrakt: 10%
powrót do indeksunastępna strona

37
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.