powrót do indeksunastępna strona

nr 05 (LXXXVII)
czerwiec-lipiec 2009

Sensacja czy dziennikarska kaczka?
Kevin Macdonald ‹Stan gry›
Thriller Kevina Macdonalda ma wszystko to, co dobry film mieć powinien: nośny temat, wyważone tempo, świetne aktorstwo, rosnące napięcie i fabułę, która oprócz intrygi kryminalnej skupia się na kwestii moralności w mediach i środowisku władzy. Macdonald wszystkie te pozytywy wykorzystuje maksymalnie, dzięki czemu „Stan gry” to filmowa rewelacja ostatnich miesięcy.
Zawartość ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Cal McAffrey to dziennikarz z krwi i kości. Cały czas w biegu, w poszukiwaniu nowych informacji, rzetelny, zdecydowany, nieustępliwy i pełen poświęcenia dla swojej pracy. Inaczej sprawa ma się z Dellą Frye, młodą i niedoświadczoną, ale pełną zapału autorką witryny dziennika „Washington Globe”, gotową pożywić się każdą sensacją. Tych dwoje jakże różnych bohaterów rozpoczyna za plecami policji śledztwo związane z morderstwami, kongresem i prywatną armią najemników tajemniczej organizacji Pointcorps. Patrząc na zarys intrygi, może się wydawać, że „Stan gry” tylko przetasuje znane motywy współczesnego kina sensacyjnego, takie jak Irak, amerykańska armia, polityczne brudy i skorumpowane media, ale na szczęście Macdonald, wykorzystując już wcześniej podejmowane tematy, buduje nietuzinkowy, świeży i znakomicie zagrany film, w którym każdy zwrot akcji naprawdę przykuwa do ekranu. Za zgrabnie skonstruowaną intrygą sensacyjną kryje się tymczasem historia niebagatelnej roli mediów w tworzeniu rzeczywistości, subiektywizmu przedstawiania wydarzeń, lojalności, dziennikarskiej rzetelności i moralności wśród osób publicznych.
Wrażenie wiarygodności reżyser zyskuje dzięki obsadzie, a zwłaszcza dzięki Russellowi Crowe’owi w roli dziennikarskiego wygi. Australijski gwiazdor wydaje się być w najwyższej możliwej formie, nadaje filmowi wigoru, drapieżności i dynamiki. Jego charyzmatyczna osobowość aktorska mobilizuje również resztę obsady, na przykład utalentowaną Rachel McAdams, powracającą po dłuższej przerwie gwiazdę „Pamiętnika” Nicka Cassavetesa w roli uroczej, ale nieprzejednanej adeptki dziennikarstwa. A jeśli ktoś ma na ekranie walczyć z charyzmą Russella Crowe’a, to na pewno może to być jak zawsze zjawiskowa Hellen Mirren, która jako szefowa gazety wyciska maksimum ze swojego występu drugoplanowego. Od tej grupy świetnych aktorów odstaje niestety Ben Affleck, czyli kontrowersyjny kongresman Stephen Collins, bohater będący w centrum kryminalno-politycznej afery w filmie. Lepszym wyborem dla Afflecka byłoby zajęcie się reżyserią kolejnego filmu, bo przecież jako twórca „Gdzie jesteś, Amando?” zebrał dużo więcej laurów niż recenzenckich batów za swoje wątpliwej jakości występy aktorskie.
Dużą zaletę „Stanu gry” stanowi na pewno stopniowe piętrzenie zwrotów akcji oraz ich przemieszanie z prywatnymi powiązaniami McAffreya z problematyczną postacią kongresmana. Dzięki temu zaciekawienie rozwojem wydarzeń nie słabnie, a bohaterowie przestają być tylko marionetkami w precyzyjnej grze sensacyjnej. Zamiast tego zwracają uwagę widza na swoje dylematy i pokazują, że są tylko ludźmi, popełniającymi błędy i podejmującymi nieudane decyzje, a nie odległymi tworami filmowego scenariusza. Kiedy złożona fabuła prowadzi bohaterów przez kolejne tropy i komplikacje, reżyser subtelnie zaczyna opowiadać bardziej szczegółowo o mediach i etyce dziennikarskiej. Jednak to nie żerowanie prasy na przejściowych skandalach i medialnych samograjach czy decyzyjna rola mediów w postrzeganiu rzeczywistości znajduje się w centrum obiektywu Macdonalda. To raczej granice, te moralne i psychiczne, których lepiej nie przekraczać, a których sforsowania tak blisko jest McAffrey, stają się najważniejszym fundamentem intrygi. W rezultacie okazuje się, że według reżysera to jednak prawda jest najwyższą wartością. Dla niej warto poświęcić wszystko inne, nawet ludzi, którzy często zawodzą zaufanie, dają ponieść się słabościom i wreszcie skłaniają się ku samolubnym wyborom. Tyle że prawda potrafi być względna, a w gąszczu domniemań i subiektywnych reakcji trudno odnaleźć to, o co trzeba walczyć. Podobnie niejednoznacznie zostaje potraktowany temat dobra i zła symbolizowany przez walecznego kongresmana i podejrzaną organizację wojskową. W tym przypadku również okazuje się, że strony nie są w sposób oczywisty wyznaczone, wszystko jest płynne i wątpliwe, a elementem najbardziej zmiennym jest sam człowiek. A fakt, że to jakże „ludzkie” tło fabularne wysuwa się w filmie Macdonalda często na pierwszy plan, decyduje o tym, że „Stan gry” to po prostu coś więcej niż zwykły thriller sensacyjny.



Tytuł: Stan gry
Tytuł oryginalny: State of Play
Reżyseria: Kevin Macdonald
Zdjęcia: Rodrigo Prieto
Muzyka: Alex Heffes
Rok produkcji: 2009
Kraj produkcji: Francja, USA, Wielka Brytania
Dystrybutor: UIP
Data premiery: 29 maja 2009
Czas projekcji: 127 min.
WWW: Strona
Gatunek: dramat, thriller
Ekstrakt: 80%
powrót do indeksunastępna strona

117
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.