powrót do indeksunastępna strona

nr 05 (LXXXVII)
czerwiec-lipiec 2009

Narkotyki i poszukiwania
Zachwycałem się już komiksami Paula Pope’a. I dziś się też będę zachwycać, albowiem właśnie przeczytałem „Heavy Liquid”. Nie powalił mnie na kolana tak jak „100%”, ale i tak jest to jeden z lepszych albumów jaki trzymałem w rękach w ostatnim czasie. Bo Pope to, co tu dużo gadać, mistrz i geniusz komiksowej formy.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
„Heavy Liquid” pierwotnie ukazał się w pięciu zeszytach w latach 1999-2000. Co ciekawe, Pope (o czym napisał w posłowiu) tworząc tę historię pracował jednocześnie nad drugim komiksem, który miał się ukazać w Japonii, ale się nie ukazał i w końcu ewoluował w „100%”. Co to za facet, który w jednym okresie robi dwie tak genialne historie? Jakiś cyborg, czy co? Geniusz po prostu. W każdym razie wydanie zbiorcze „Heavy Liquid” w twardej oprawie ukazało się za pośrednictwem DC/Vertigo w 2008 r.
Główny bohater tego komiksu o wdzięcznym pseudonimie „S” to były glina, który potem zaczął parać się nie do końca zgodnymi z prawem praktykami. Wraz ze znajomymi natrafił na tytułową tajemniczą substancję – taki dziwaczny metal. Troszkę z nim zaczęli kombinować, stopili to dziadostwo i zagotowali, i przypadkowo odkryli jego halucynogenne działanie. Heavy Liquid stał się dla nich narkotykiem, z jakim nie mieli wcześniej do czynienia. Pope wrzuca czytelnika w środek historii, gdy już sporo się wydarzyło i potem prezentuje retrospekcje, które wszystko pięknie tłumaczą. S i jego śp. kumpel Luis rąbnęli jakimś gangsterom całkiem sporą ilość substancji. Tylko że gangsterzy nie zamierzają tego puścić płazem i depczą po piętach bohaterom. Ich śladem podąża także tajemniczy jegomość w elegancko skrojonym garniaku. Tymczasem S otrzymuje zlecenie, by odnaleźć pewną kobietę – genialną rzeźbiarkę-instalatorkę Rodan Esperellę, z którą kiedyś łączyło go to i owo. Gdzieś w centrum całego zamieszania jest oczywiście Heavy Liquid…
Pope, podobnie jak w „100%”, pokazuje świat przyszłości, który, gdyby pominąć nowinki techniczne, jest całkiem zwyczajny. Owszem, podróż z Nowego Jorku do Paryża trwa pół godziny, ludzie wszczepiają sobie różne typowo cyberpunkowe urządzonka ułatwiające to i owo, ale bohaterowie są wciąż targani zwykłymi ludzkimi uczuciami, popełniają zwykłe błędy itd. Taka forma science fiction najbardziej mnie przekonuje i bardzo mi odpowiada. Ten album to kolejny popis wirtuozerii graficznej autora. Pope doskonale prowadzi historię za pomocą rysunków, dzięki czemu komiks czyta się płynnie i nie sposób się od niego oderwać (ok, frapująca fabuła też jest tego powodem). Wizerunki postaci są utrzymane w stylistyce, do której rysownik już zdążył przyzwyczaić, co nie zmienia faktu, że są fenomenalne (a zwłaszcza postać pięknej rzeźbiarki). Wszystkie inne elementy różnych płaszczyzn graficznej kompozycji albumu zasługują na najwyższe uznanie – czy to ujęcia architektury, kadrowanie, liternictwo czy wreszcie płaskie, ponure kolory, idealnie pasujące do klimatu opowiadanej historii. „Heavy Liquid” to kolejny majstersztyk, który wyszedł spod ręki Pope’a.
Wydawnictwo Kultura Gniewu przebąkuje na swoim blogu, jakoby miało wkrótce opublikować jakiś komiks nowojorskiego twórcy. Być może będzie to któraś z opowieści już przeze mnie opisywanych, być może coś jeszcze innego. Jednak co by to nie było, nazwisko autora gwarantuje wysoki poziom i na pewno będzie warte uwagi. Także trzymajcie rękę na pulsie!
Więcej tekstów Daniela Gizickiego o komiksach i nie tylko znajdziesz tutaj.
powrót do indeksunastępna strona

171
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.