Zespół Evermore najnowszym albumem tak zamieszał na Antypodach, że do jego pochodzenia przyznają się aż dwa kraje: Australia i Nowa Zelandia. Oba twierdzą, że to ich kapela, i w pewnym sensie oba mają rację, ale spór trwa. Gra jest jednak warta świeczki, bo zespół wydał właśnie bardzo udany concept album „Truth of the World: Welcome to the Show”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
O co w zasadzie chodzi w wyżej wspomnianym sporze? Ano o to, czy Evermore to kapela australijska, czy nowozelandzka. Pod względem większości udziałów wygrywa ten drugi kraj. W skład grupy wchodzi bowiem trzech braci Hume: Jon, Peter i Dann, z których pierwszy urodził się na kontynencie, a pozostali dwaj na wyspach. I to właśnie tam w 1999 roku w miejscowości Feilding chłopaki utworzyli grupę. Nazwę zaczerpnęli z utworu Led Zeppelin „The Battle of Evermore”. W Nowej Zelandii stawiali też pierwsze kroki, wydając debiutancki minialbum. Wtedy pojawił się znów wątek australijski, ponieważ pierwszy longplay nagrali właśnie w tym kraju i z nim są związani aż do dzisiaj. Dorobili się nawet własnego studia w Melbourne. Nowa Zelandia jednak nie odpuszcza i w 2007 roku Evermore otrzymał dwie nagrody nowozelandzkiego przemysłu fonograficznego VNZMA, a do następnych czterech został nominowany. Pod tym względem Australia przegrywa, ponieważ do tej pory do ARIA Awards kapelę nominowano w sumie sześciokrotnie (5 razy w 2005 i jeden raz w 2007 roku), ale nagrody ani razu jej nie przyznano. Podejrzewam, że w tym roku sytuacja się zmieni i od nagród Evermore się nie opędzi – pozostaje tylko pytanie, który kraj przyzna mu ich więcej. A wszystko to za sprawą „Truth of the World: Welcome to the Show”. Jest to trzeci i jednocześnie najlepszy album w dorobku braci Hume. Tym razem postawili na concept album i wyszli z tego zwycięsko. Mieszając umiejętność pisania zgrabnych melodii z elektroniką i garażowym rockiem i doprawiając całość różnorodnymi smaczkami produkcyjnymi, stworzyli dzieło może nie wybitne, ale naprawdę udane. „Truth of the World: Welcome to the Show” to opowieść o człowieku przytłoczonym ogromną ilością informacji. Zagubionym w pędzie świata, ogłupianym przez telewizyjną papkę, mamionym polityczną propagandą oraz bombardowanym setkami niepotrzebnych wiadomości. Interesujące są nie tylko idea i warstwa tekstowa całości, ale i sama muzyka. Panowie postarali się, by zawartość krążka była jak najbardziej urozmaicona. Nie stronili też od łączenia piosenek, najczęściej odgłosami programów telewizyjnych. Czasem stanowią one wręcz integralną część utworów, jak w przypadku otwierającego płytę „Plugged In” – jako intro robi piorunujące wrażenie i jest najlepszą zapowiedzią albumu, jaką ostatnio słyszałem. Wśród innych telewizyjnych wypowiedzi znalazły się cytaty z Johna F. Kennedy’ego („Between the Lines”) czy Adolfa Hitlera („Everybody’s Doing It”). Zgodnie z tytułowym zaproszeniem na show, muzyce nie brakuje dynamiki i przebojowości. Niektóre kawałki to wymarzone hity radiowe dla bardziej rockowych stacji – „Between the Lines”, „Hey Boys and Girls (Truth of the World Part II)” czy okraszony świetną „rwaną” solówką gitary „Everybody’s Doing It”. Nie brakuje jednak i łagodniejszych brzmień. Na przykład przypominający nieco początek „The Wall” Pink Floyd „Tonight on the Show (Truth of the Word Part I)” czy podszyty elektroniką „The Lonely One”. Mamy też sporą niespodziankę w postaci psychodelicznego kabaretu („Max Is Stable”). W tym wszystkich chyba najbardziej rozczarowują dwie ostatnie kompozycje. Po takiej porcji muzycznego miszmaszu ma się ochotę na miażdżące zakończenie. Niestety, tu wypada to bardzo blado. O ile motyw „Chemical Miracle / Faster” może się podobać, o tyle już w ostatnim „Can You Hear Me?” nie ma nic ciekawego. W jednym z wywiadów Jon Hume stwierdził, że tym albumem bracia chcieli udowodnić, że nieprawdą jest, iż płyty jako całość to zjawisko na wymarciu i że ludzie chcą słuchać wyłącznie trzyminutowych kawałków, które da się ściągnąć z sieci. Jeśli o mnie chodzi, to jestem co do tego przekonany, bo „Truth of the World: Welcome to the Show” połykam w całości. A wracając do dyskusji, czy Evermore jest zespołem australijskim, czy nowozelandzkim, chcę powiedzieć, że ani tym, ani tym. Od niedawna jest on mój, skrzętnie schowany w odtwarzaczu CD, z którego jeszcze długo go nie wypuszczę.
Tytuł: Truth of the World: Welcome to the Show Data wydania: 20 marca 2009 Czas trwania: 43:06 Utwory: 1) Plugged In : 3:54 2) Tonight On the Show (Truth of the World Pt.1) : 5:02 3) Between the Lines : 4:59 4) Max Is Stable : 4:22 5) Hey Boys and Girls (Truth of the World Pt.2) : 5:48 6) The Lonely Ones: 3:17 7) Girl With the World On Her Shoulders : 5:21 8) Front Page Story / Diamonds in the River : 5:21 9) Infotainmentology (Truth of the World Pt.3) : 4:23 10) Join the Party : 2:09 11) Everybody's Doing It : 5:56 12) Chemical Miracle / Faster : 5:20 13) Can You Hear Me?: 6:43 Ekstrakt: 80% |