powrót do indeksunastępna strona

nr 06 (LXXXVIII)
sierpień 2009

Książki kwartału: Wiosna 2009
W drugim kwartale 2009 roku na podium króluje historia w róznych odmianach: historia alternatywna, historia starożytna i historia przygodowa. Mamy nadzieję, że wyróżnione książki nie zaginą w mrokach historii…

Zestawienie najlepszych książek minionego kwartału podzieliliśmy na trzy części. Książki kwartału, czyli swego rodzaju podium – trzy absolutnie znakomite pozycje, których wstyd nie znać. Warto przeczytać – pozostali finaliści, pięć bardzo dobrych książek, które również polecamy. Zobacz też to, jak sama nazwa wskazuje, pozycje nie bez wad, ale również wysoko przez nas ocenione, a tym samym warte zainteresowania i po przeczytaniu recenzji wyciągnięcia samodzielnych wniosków. W naszym rankingu braliśmy oczywiście pod uwagę wyłącznie nowości (zestawienia najciekawszych wznowień znajdziecie w comiesięcznym przeglądzie zapowiedzi wydawniczych „Do księgarni marsz”).

KSIĄŻKI KWARTAŁU
To jest TA jedna książka, której nie można przegapić w kwartale kwiecień-czerwiec 2009. Oryginalny miszmasz składników w porywającym wykonaniu Michaela Chabona to coś więcej niż kolejna historia alternatywna. To raczej cały zaginiony świat z żywymi bohaterami, kulturą, historią i przestępczością. Jeden z zachodnich recenzentów określił tę powieść jako „hyperconfident” – nie sposób się nie zgodzić. Chabon ma pióro tak cięte i pewne, że na czas lektury istnieje tylko Sitka i detektyw Mejer Landsman.
Michał Kubalski
Najnowsza powieść Le Guin nie jest powieścią realistyczną, ale trudno też zaliczyć ją do gatunku fantasy. Historię swojego życia opowiada Lawinia znana z kart Eneidy „Wergiliusza”. Poeta poświęca jej zaledwie kilka zdań, Le Guin daje jej życie. Miłośnicy „Eneidy” mogą jednak spać spokojnie – Le Guin nie chciała pokazać „prawdziwej” historii zakłamanej przez Wergiliusza, „Lawinia” jest jej dopełnieniem. Nie wymaga przy tym znajomości starożytnego poematu – broni się doskonale również jako samodzielna powieść.
Joanna Słupek
Z pozoru rzecz typowa – burzliwe dzieje kilku rodzin na tle ważnych wydarzeń historycznych. Jednak świetne pióro Lehane’a, wszak speca od historii sensacyjnych, mała znajomość owych wydarzeń dla czytelnika (nie musimy po raz kolejny czytać o II wojnie światowej) i wyraziste, niejednoznaczne postacie bohaterów czynią różnicę. Bardzo dobra, bardzo wciągająca, intrygująca na wielu poziomach książka. Czytadło, źródło wiedzy historycznej i powieść problemowa w jednym.
Konrad Wągrowski
• • •
WARTO PRZECZYTAĆ
Pratchettowi po raz kolejny udało się dokonać niemożliwego – absurdalny, płaski świat, leżący na grzbiecie czterech słoni, zapełniony mętlikiem ras, bogów i szaleńców, staje się soczewką, ukazującą niedorzeczności i problemy naszego własnego padołu. Konstrukcja Świata Dysku mogła się stać ograniczeniem – początkowa humorystyczna konwencja cyklu, z założenia niepoważny jego charakter mogły utrudnić autorowi poruszanie kwestii „poważnych”. Tak się jednak nie stało, wręcz przeciwnie.
Idealny materiał na ciekawą książkę. I to się Krzysztofowi Gajdzie udaje – jego książkę czyta się jednym tchem. Gajda jak najczęściej stara się oddawać głos rodzinie, znajomym, przyjaciołom barda, dzięki czemu uzyskuje zarówno bardzo dobrą dynamikę opowieści, jak i zapewnia jej wiarygodność. Wyłania się z tego postać złożona, fascynująca, budząca wiele sprzecznych uczuć u ludzi ją wspominających, jednocześnie na długo zajmująca myśli czytelnika. Od czasu „Boskich inwazji” Sutina o Philipie K. Dicku nie było chyba żadnej tak poruszającej biografii.
Arnaldura Indriđasona okrzyknięto w ojczyźnie islandzkim Henningiem Mankellem. Nie bez powodu. Sądząc po właśnie wydanym w Polsce „W bagnie”, seria jego powieści o komisarzu Erlendurze Sveinssonie w niczym nie ustępuje cyklowi Szweda, w którym głównym bohaterem jest komisarz Kurt Wallander. Powieść Indriđasona jest mroczna jak Islandia jesienią, a intryga przyprawia o ciarki, strasząc nie gorzej niż klasyczne historie grozy. Świetny kryminał w prawdziwie klasycznym stylu. Skandynawscy pisarze mają w ostatnich latach w Polsce dobrą passę i prasę. Indriđason nie popsuje ani jednego, ani drugiego. „W bagnie” okaże się zapewne nad Wisłą sporym wydawniczym sukcesem. Zasłużenie zresztą!
Stephen King pisze świetne powieści, ale jest także autorem wielu pamiętnych opowiadań grozy. Najnowszym, pierwszym po siedmiu latach przerwy, zbiorem krótkich form „Po zachodzie słońca” amerykański pisarz nie zawiedzie fanów swej twórczości mimo, że w części opowiadań nadprzyrodzony pierwiastek horroru zastąpiony jest racjonalnym thrillerem.
„Nacja” nie jest zwykłą powieścią przygodową dla młodego czytelnika. Wybory, przed którymi stają bohaterowie, nie są proste i jednoznaczne, a i zakończenie nie sprowadza się do tradycyjnego „żyli długo i szczęśliwie”. Po Terrym Pratchetcie nie spodziewałam się niczego innego, jednak nie byłby on sobą, gdyby nie wprowadził do książki charakterystycznych dla siebie fragmentów, które ubarwiają tylko fabułę, nie przesłaniając jej, podobnie jak ma to miejsce w późniejszych powieściach ze „Świata Dysku”. Jednak „Nacja” jednak jest o wiele bardziej od nich optymistyczna. Być może taka odmiana potrzebna była Pratchettowi po latach zanurzenia w świecie rządzonym przez cynicznego Patrycjusza – efekt okazał się być ze wszech miar godny polecenia.
Jak została zbudowana potęga Ameryki? Dzięki imigrantom – i to nie tylko tym „założycielom” sprzed kilku wieków, którzy ustanowili fundamenty demokracji i przedstawili wartości, którymi młody naród miał się kierować, ale także (a może przede wszystkim) tym z drugiej fali, z przełomu XIX i XX wieku. Właśnie o takich ludziach, którzy wpływając do portu, z rozdziawionymi gębami gapili się na monumentalną Statuę Wolności, pisze Małgorzata Szejnert. Pisze jednocześnie o Amerykanach, postaciach z drugiej strony barykady, którzy na tytułowej wyspie Ellis Island dokonywali sumiennej selekcji nowych obywateli – niczym bogowie decydując, kto będzie miał dostęp do nowego, wspaniałego świata, a kto nie jest go godzien. Udało się autorce, zgodnie z jej zapowiedzią, trafić w arcyciekawą lukę reportażową.
Pomysł niby zgrany, ale jak to jest napisane! Po pierwsze, klimat Wenecji, gdzie toczy się spora część akcji, po drugie, lekko oniryczny nastrój, po trzecie wreszcie… nie, nie powiem, zdradzę tylko, że główny bohater niezupełnie jest tym, za kogo można by go uznać na podstawie pierwszych stron, a autor bardzo ładnie potrafi tę niepewność wygrać. No i zakończenie – naprawdę mocne i przewrotne.
• • •
ZOBACZ TEŻ
powrót do indeksunastępna strona

141
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.