Sztuka „Daily Soup” wystawiana na deskach Teatru Narodowego to niezła opowieść o pokoleniowych konfliktach, nadopiekuńczości i braku porozumienia. Galeria postaci jest ciekawa, problemy bohaterów trudne, a reżyseria Małgorzaty Bogajewskiej wprawna.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Autorkami „Daily Soup” są siostry Gabriela i Monika Muskała, skrywające się pod pseudonimem Amanita Muskaria. Ta łacińska nazwa w rzeczywistości oznacza muchomora czerwonego, który przez plemiona syberyjskie używany był do wprowadzania się w stan religijnego odurzenia. Pomijając fantazję autorek w wymyślaniu przydomków, ich pisarstwo nieźle się broni i sztuka „Daily Soup” ma ręce i nogi. Wieść gminna niesie, że pisarki pracowały nad tekstem dość długo, ponieważ powstawał on za pośrednictwem poczty elektronicznej. Jest to drugi tekst, po monodramie „Podróż do Buenos Aires”, w karierze sióstr przygotowany na potrzeby teatru. Podczas spektaklu poznajemy trzypokoleniową polską rodzinę. Janusz Gajos jako ojciec biega z wielkim brzuszyskiem po mieszkaniu, wkłada palce do garów małżonki, by, jak twierdzi, „wyrobić sobie ślinę przed obiadem” i prowadzi nieskrępowane tyrady na temat raka odbytu. Jako weterynarz zna się na rzeczy jak mało kto, więc pozwala sobie na medyczne detale. Drugą jego ulubioną rozrywką jest przesiadywanie na kanapie i oglądanie filmów sensacyjnych. Matka (Halina Skoczyńska) jest nie lepsza: terroryzuje rodzinę obiadami, lunatykując znosi mężowi do łóżka sztućce i jak zahipnotyzowana śledzi losy bohaterów serialowego tasiemca „Szczęście i sukces”. Niezadowolona przybiera wyraz twarzy ćwiartowanej męczennicy i w dziewięćdziesiąte urodziny swojej matki wpada na pomysł zafundowania jej profilaktycznego ostatniego namaszczenia. Jasnym elementem tej chorej konfiguracji jest siwa babcia (Danuta Szaflarska), która w swoim zdziecinnieniu snuje się po mieszkaniu, śpiewając tajemniczą piosenkę z dalekiego Lwowa. Babcia żyje przeszłością, nie odnajduje się w rodzinie, a przekupić da się jedynie miodem. Staruszka nawiązuje ulotne połączenie z najważniejszą postacią sztuki, trzydziestoletnią Iwoną, zagraną przez Annę Grycewicz. Rodzice panują nad każdym aspektem jej życia – decydują nawet o diecie i możliwości weekendowego wyjazdu.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„Daily Soup” podejmuje wiele problemów codziennego życia. Na czubku góry lodowej znajduje się komunikacja (bohaterowie zamiast rozmawiać warczą na siebie), nadopiekuńczość (matka terroryzuje miłością rodzinę), brak zrozumienia (ojciec na złość żonie podkręca głośność filmu wojennego) i skrywane rodzinne tajemnice (czyli przeszłość babci). Wszystko to doprowadza do uaktywnienia w bohaterach ogromnej regresji, mechanizmu obronnego, który powoduje, że zaczynają zachowywać się jak dzieci. I wówczas reżyser Małgorzata Bogajewska serwuje odbiorcom świetną metaforę zamknięcia i braku wyjścia z sytuacji, gdy przerażona Iwona biega w szklanym pudełku, w które nagle zamieniła się scena. Sztukę sióstr Muskała przyswaja się łatwo, bo napisana została w konwencji czarnej komedii – trudne i poważne treści skrywają się nieco pod powierzchnią, dzięki czemu spektakl na swój sposób zrozumie różna widownia. Pewnym mankamentem jest wielość tematów – powoduje to, że inscenizacja zamienia się w obrazek rodzajowy z życia polskiej rodziny, a przestaje być studium problemu. Taka poetyka ma swoje zalety, bo daje odbiorcom świadomość, że zobaczyli i zrozumieli coś istotnego. Jednak to ułuda. Siostrom Muskała zabrakło siły by iść za ciosem i pogłębić swoją analizę. Spektakl ratuje świetne zakończenie, wynikłe z interpretacji Bogajewskiej, rozwijającej wątki dramatu. Bezwzględnie najlepsza z obsady jest Danuta Szaflarska w roli babci, która radzi sobie doskonale ze swoją rolą, jest szczera i przekonująca. Niewiele gorzej wypadają Janusz Gajos i Halina Skończyńska, którzy niebywale sprawnie tworzą toksyczną atmosferę rodzinną.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Tragiczna niestety jest Anna Grycewicz, która ponownie pokazuje dobrze znaną twarz płaczliwej dziewczynki. Jej gra ociera się miejscami o wystąpienia na apelach z okazji 3 maja i jest na poziomie licealnym. Oczywiście, momentami także ona ma lepsze momenty, ale przy pozostałych aktorach wypada naprawdę słabo. „Daily Soup” ma w sobie ziarno ideału: piekielnie trudna tematyka jest tu podana w komediowy sposób, ciekawe zabiegi reżyserskie Bogajewskiej mogą się podobać. Szkoda jedynie, że autorkom tekstu zabrakło odwagi, by bardziej zamieszać w tej zupie.
Tytuł: Daily Soup Autor: Gabriela Muskała, Monika Muskała Reżyseria: Małgorzata Bogajewska Muzyka: Michał Litwiniec, Rafał Kowalczyk Scenografia: Maciej Chojnacki Choreografia: Jacek Badurek, Iwona Runowska Obsada: Janusz Gajos, Danuta Szaflarska, Halina Skoczyńska, Anna Grycewicz Ekstrakt: 70% |