Nie każdy człowiek odczuwa emocje tak samo, a mimo to społeczeństwo wywiera nacisk, by w szablonowy, zwyczajowy, po cichu zaaprobowany sposób kochać, pojmować świat, cierpieć. W filmie „Cichy chaos” Antonio Luigi Grimaldi wraz ze znanym włoskim aktorem, scenarzystą i reżyserem, Nannim Morettim, pochyla się nad problemem emocjonalnego konformizmu, snując opowieść równie spokojną i przejmującą jak cierpienie głównego bohatera.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Pietro nie płacze. Nagle, bez żadnych symptomów nadchodzącej tragedii, zmarła jego żona, a on nie płacze, nie lamentuje, nie prosi nikogo o wsparcie, nie szuka pocieszenia. Jedyne, co zmienia się w jego codziennym życiu, to fakt, że zamiast iść do pracy, Pietro przesiaduje na ławce przed szkołą swojej córki, czekając cierpliwie na koniec zajęć. Szwagierka zarzuca mu, że może nigdy nie kochał swojej żony, skoro podchodzi do jej śmierci z obojętnością i przerażającym spokojem. Otoczenie zaczyna postrzegać go jako dziwaka, ale nie jako wrażliwego wdowca, który cierpi po stracie ukochanej osoby. Bo Pietro stanowi zaprzeczenie wszystkiego tego, co tworzy współczesną kulturę społeczną. Świat żywi się głośnym szlochem, wyrzucaniem z siebie bólu i manifestowaniem swych uczuć, choćby nawet nie były do końca prawdziwe, a tymczasem jednostki takie jak główny bohater „Cichego chaosu” są skazane na odrzucenie i przezwyciężanie cierpienia w zamkniętym pomieszczeniu własnego jestestwa: po cichu i bez zrozumienia. Grimaldi podejmuje niewesoły temat – samotności w cierpieniu i radzenia sobie z pustką po stracie – ale nie chce przygnębiać. Zamiast zaproponować przytłaczający dramat, reżyser decyduje się na ciepły, rozrysowany w jasnych barwach film obyczajowy, w którym dominuje pogoda ducha, a tylko raz na jakiś czas, spod nietypowo poprowadzonej narracji, wyziera autentyczny smutek. Konstrukcja filmu współgra ze stanem bohatera – pozornie pogodny, tak naprawdę ciągle mocuje się z poczuciem winy, świadomością nieodwracalności rzeczy, żalem i nieprzystosowaniem do nowej, z jego perspektywy bezbarwnej rzeczywistości. Pietro nie jest typowym bohaterem filmowym, który spektakularnie cierpi, a co najważniejsze, zdaje sobie sprawę z własnych emocji. Raczej nie potrafi odczytać własnego stanu ducha, nie wie, czy ganić się za obojętność, która okazuje się być obezwładniającą niemocą, czy też próbować zrozumieć swoje skomplikowane odczucia. Oczywiście bohater nie miałby podobnych wątpliwości, gdyby nie społeczeństwo, próbujące wszystkich przypasować do obowiązującego wzorca. Skoro większość zachowuje się w danych okolicznościach w określony sposób, to czy oznacza, że jednostki niestandardowe są gorsze, nierozumne, godne potępienia? Wiadomo, że nie, ale silna presja otoczenia potrafi zmienić sposób myślenia. Mimo sennej, wyciszonej atmosfery filmu, wokół Pietro cały czas coś się dzieje. Reżyser i scenarzyści starają się zainscenizować życiową codzienność, która nieustępliwie upomina się o bohatera, choć dla niego świat zmienił się nieodwracalnie i znalezienie na nim nowego miejsca wydaje się misją niewykonalną. Bohater szamocze się ze swoimi dobrymi i złymi wspomnieniami, pozwala sobie na słabość, szorstkość lub cynizm, a w tym czasie inni ludzie żądają jego uwagi. Jednak nie wszystkie wątki udało się Grimaldiemu zręcznie rozegrać. Najciekawsze – córki, Claudii i brata, Carla – sąsiadują z nieco mniej trafionymi, a dotyczącymi życia zawodowego Pietra i słabo uzasadnionego, wyrachowanego romansu na jedną noc, który tak naprawdę nie wnosi wiele nowego do fabuły. Świetnie zrealizowano za to epizody: dziewczyna wyprowadzająca psa na placyk przed szkołą, autystyczny chłopiec, właściciel przyszkolnej kawiarni. Nierówności narracyjne rekompensuje jedynie subtelnie potraktowany temat oraz aktorstwo – „Cichy chaos” w stu procentach należy do Nanniego Morettiego. Jego zwyczajny, ludzki, zmizerowany, zamknięty w sobie Pietro budzi sympatię i zrozumienie, a przedstawiony dramat zyskuje na wiarygodności. W jednej ze scen, córka bohatera uczy się w szkole o palindromach, przyrównując je do odwracalności rzeczy. Od razu pojawia się skojarzenie z tym, co okazuje się prawdziwym tematem „Cichego chaosu” – ze śmiercią. Śmierci nie da się cofnąć, ale czy odczytywać ją w normalnym porządku czy wspak nigdy nie zmieni swojego kształtu i zawsze uderzy tak samo, niezależnie od tego jak cierpimy, jak czujemy, jak kochamy. I niezależnie od tego, co narzuca nam ogół. Jak cały film Grimaldiego, słodko-gorzka to refleksja, która jednak trafnie podsumowuje przeżycia bohatera i podkreśla przekaz tej prostej, choć niejednoznacznej historii.
Tytuł: Cichy chaos Tytuł oryginalny: Caos calmo Obsada: Nanni Moretti, Valeria Golino, Alessandro Gassman, Isabella Ferrari, Silvio Orlando, Hippolyte Girardot, Kasia Smutniak, Charles Berling, Roman Polański, Laura Paolucci, Francesco Piccolo, Blu YoshimiRok produkcji: 2008 Kraj produkcji: Wielka Brytania, Włochy Data premiery: 24 lipca 2009 Czas projekcji: 105 min. Gatunek: dramat Ekstrakt: 70% |