powrót do indeksunastępna strona

nr 06 (LXXXVIII)
sierpień 2009

Nie oglądać na kacu!
Todd Phillips ‹Kac Vegas›
…bo przyciężki umysł może nie docenić vis comica „Kac Vegas”. Lepiej do filmu podejść dopiero pracując nad syndromem dnia następnego, przy piwie, z obowiązkowym przypominaniem sobie dawnych imprez – „a pamiętacie, jak Janek się napił i…”.
Zawarto¶ć ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Sam film opiera się nie na wspominkach – chociaż w finale przyjaciele oglądają zdjęcia dokumentujące ich wyczyny (koniecznie zostańcie na napisach końcowych!) – ale na przeżyciu takiej właśnie szalonej imprezy. Bez dwóch zdań w Las Vegas, bo w opinii Douga, Phila, Stu i Alana to jest najodpowiedniejsze miejsce, by przeżyć wieczór kawalerski. Oczywiście zalewając się w trupa, przepuszczając fortunę w kasynach i podrywając panienki. Standardzik? Oni też tak myśleli, ale rozmiar imprezy przekroczył ich oczekiwania. Przynajmniej tak się domyślają, bo gdy budzą się następnego ranka z kacem-gigantem, żaden z nich niczego nie pamięta. Przede wszystkim nie mogą sobie przypomnieć, gdzie zapodział się jeden z nich – ten najważniejszy, który za dwie doby ma stanąć na ślubnym kobiercu.
Za sukces „Kac Vegas” odpowiada z pewnością genialna prostota pomysłu – nie pokazujemy imprezy, ale jej skutki, które bohaterowie odkrywają wraz z widzami. Oczywiście zanik pamięci i stopniowe rekonstruowanie wydarzeń szalonej nocy jest śmieszne samo w sobie, ale scenarzyści postarali się, by dodatkowo to ubarwić. Czego tu nie ma! Tygrys w łazience, ukradziony radiowóz, porzucony niemowlak, chińska mafia, ślub z nieznajomą i prawy sierpowy Mike’a Tysona. Co najlepsze, nagromadzenie szalonych wydarzeń nie przytłacza, a całość splata się w logiczną całość – oczywiście jeśli można tak nazwać zachowania kompletnie pijanych, szukających zabawy facetów. W finale widać też, jak wiele filmowi dało przedstawianie wydarzeń stopniowo, poprzez ich rekonstrukcję, a nie po prostu pokazanie całej zabawy – która owszem, jest dzika, ale nie jakoś specjalnie szokująca. Poza tym gdy na napisach końcowych oglądamy zdjęcia z imprezy, już jesteśmy z bohaterami zaznajomieni, już ich lubimy, więc i ich wyczyny wydają się śmieszniejsze.
O dziwo, postacie wzbudzają sympatię, mimo że nie są jakoś specjalnie scharakteryzowane. Ot, raptem kilka podstawowych cech: jeden playboy i imprezowicz, drugi zahukany pantoflarz, trzeci dziwak i outsider. To jednak tylko pomniejsza wada – istotniejszym problemem może być typ humoru, który na pewno nie wszystkim przypadnie do gustu. Nabijanie się z mężczyzny rażonego paralizatorem, machanie rączką niemowlaka w naśladowaniu onanizmu, powybijane zęby i rzucone tu i ówdzie pawie to bardzo wyraźny, ale na szczęście nie stały element krajobrazu skacowanego Vegas. Choć głupkowate to strasznie, to istotniejsze są wszystkie te szalone zdarzenia, które przytrafiają się kumplom szukającym pana młodego, i to właśnie one powodują ciągły niekontrolowany rechot i przyjemny ból przepony po seansie. Jak powtarza ojciec pana młodego: jak się bawić, to tylko w Vegas!



Tytuł: Kac Vegas
Tytuł oryginalny: The Hangover
Reżyseria: Todd Phillips
Zdjęcia: Lawrence Sher
Scenariusz: Jon Lucas, Scott Moore
Rok produkcji: 2009
Kraj produkcji: USA
Dystrybutor: Warner
Data premiery: 7 sierpnia 2009
Czas projekcji: 100 min.
WWW: Strona
Gatunek: komedia
Ekstrakt: 80%
powrót do indeksunastępna strona

171
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.