powrót do indeksunastępna strona

nr 06 (LXXXVIII)
sierpień 2009

Ciemno, chłodno i do domu daleko
Feliks W. Kres ‹Północna granica›
Choć Jakub Gałka w swojej recenzji wypunktował całkiem sporo elementów świadczących o tym, że „Północna granica” Kresa nie jest powieścią rewelacyjną, to z kilkoma zarzutami ciężko jest mi się zgodzić.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Może jestem mało wymagający, jeśli chodzi o fantasy, ale rzeczywistość, w której inteligencją zostały obdarzone na równi istoty ludzkie, koty i sępy, wygląda niesłychanie ciekawie. Szczególnie kiedy ktoś tak jak Kres (notabene właściciel kilku kotów) potrafi idealnie oddać charakter tych zwierząt.
Ciekawym zabiegiem, jaki stosuje Kres, są zmiany głównych bohaterów na tle całej historii. Początkowo można podejrzewać, że jest nim nadsetnik Rawat, człowiek sumienny i jednocześnie lubiany przez swoich żołnierzy. Niestety, w drugiej części schodzi on na drugi, a nawet na trzeci plan, podczas gdy główne skrzypce zaczynają grać jego bezpośredni przełożony oraz nowo mianowana setniczka Tereza, dotychczas rywalizująca z Rawatem. Nie da się ukryć, że galeria postaci jest niezwykle uboga, choć jednocześnie nie ograniczają się one do schematycznych żołnierzy o światopoglądzie „ja tu tylko walczę”. Kres robił, co mógł, by pogłębić portrety psychologiczne bohaterów (problemy życiowe Rawata, ciężkie dzieciństwo Terezy, ambicja Ambegena), nie sposób jednak oprzeć się wrażeniu, że było to robione na siłę. Najciekawiej wśród kilku tych charakterystycznych postaci wypada koci zwiadowca Dorlot, którego pogarda i obojętność dla wydawanych rozkazów i ludzkich zachowań została oddana w znakomity sposób.
Nie mogę niestety zgodzić się z zarzutem, iż język, którym operuje Kres, jest zbyt mało barwny. „Północna granica” to opowieść o żołnierzach i w taki właśnie żołnierski, lakoniczny sposób została napisana. Bez nadmiaru ozdobników, bez skomplikowanych metafor (którymi autor potrafi się posługiwać, czemu daje świadectwo w krótkim przerywniku poprzedzającym drugą część książki). Taki styl idealnie pasuje do opisywanych wydarzeń; dzięki niemu opis tortur, jakim została poddana jedna z kobiet z oddziału Rawata, wywiera o wiele większe wrażenie, niż gdyby został nakreślony w bardziej rozbudowany sposób.
O ile pierwsza część książki faktycznie jest mało wciągającym opisem jednej wyprawy, o tyle druga wprowadza nieco więcej tajemniczości. Problem w tym, że choć następujące po sobie wydarzenia związane z konfliktem między ludźmi a Alerczykami czyta się z zapartym tchem, to jednak cała tajemnicza atmosfera została potraktowana po macoszemu. Niby jest, niby niepokoi, ale ostatecznie główną rolę i tak pełnią opisy przemieszczania się wojsk, planowania i walk. A szkoda, bo cała historia z zapomnianym bogiem Alerów, gdyby ją odpowiednio rozbudować, mogłaby być niezwykle interesująca. A tak całe zakończenie powieści mocno rozczarowuje.
PS. Książkę łyknąłem podczas długiej podróży pociągiem. I chyba właśnie do zacierania niewygód PKP nadaje się ona najbardziej.



Tytuł: Północna granica
Wydawca: MAG
ISBN: 978-83-7480-128-7
Format: 350s. 135×205mm
Cena: 29,99
Data wydania: 22 kwietnia 2009
powrót do indeksunastępna strona

115
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.