Wśród pojawiających się już prawie wszędzie reklam można znaleźć kreacje wzbudzające podziw i zażenowanie, poważne i wesołe, skierowane do starannie wyselekcjonowanej grupy odbiorców oraz stereotypowych wyobrażeń szerokiego grona odbiorców danego produktu. Niektóre się podobają – ba, niektóre aż chce się wielokrotnie oglądać, niezależnie od tego, czy mamy w ogóle ochotę na kupno reklamowanego produktu – inne nie. Czy to tylko sprawa gustu? Niestety, zdarza mi się oglądać telewizję. W tym – reklamy. Jednak gdy tylko pojawia się Jedna Z Nich (nie, nie powiem, która), mam ochotę przeskoczyć stół, przebieć całą długość pokoju, wyrwać gospodarzowi domu pilota z garści – i wyłączyć TV. Organicznie nie jestem w stanie patrzeć na te głupoty. I zdawać by się mogło, że wszyscy tak mają… Zdarzyło mi się jednak ostatnio słyszeć na ulicy rozmowę dwóch młodzieńców. Krótka była, a dotyczyła TEJ reklamy. I wiecie co? Im się ona podobała… Ręce mi nie opadły tylko dlatego, że już były w dole, trzymając zakupy. I pomyślałem sobie: czy obecna młodzież aż tak bardzo różni się gustami od nas – pokolenia lat 70. i 80. (którzy stanowimy trzon redakcji)? A w związku z tym – czy to, co robimy, trafia tylko do naszych rówieśników? Już wkrótce Wielka Ankieta Esensji, która – mamy nadzieję – pomoże rozwiać wątpliwości, wyjaśni to i owo, da wytyczne ku Lepszemu i tak dalej. A póki co – zapraszam do lektury. |