Z małym opóźnieniem spowodowanym między innymi pracami nad rankingiem opowiadań (oraz, oczywiście, odpoczynkiem po nim) redakcja Esensji prezentuje wybór najlepszych ksiażek wydanych od czerwca do września 2009 roku.  | Zestawienie najlepszych książek minionego kwartału podzieliliśmy na trzy części. Książki kwartału, czyli swego rodzaju podium – trzy absolutnie znakomite pozycje, których wstyd nie znać. Warto przeczytać – pozostali finaliści, pięć bardzo dobrych książek, które również polecamy. Zobacz też to, jak sama nazwa wskazuje, pozycje nie bez wad, ale również wysoko przez nas ocenione, a tym samym warte zainteresowania i po przeczytaniu recenzji wyciągnięcia samodzielnych wniosków. W naszym rankingu braliśmy oczywiście pod uwagę wyłącznie nowości (zestawienia najciekawszych wznowień znajdziecie w comiesięcznym przeglądzie zapowiedzi wydawniczych „Do księgarni marsz…”). |  |
Dla takiej książki warto nawet zarwać noc – i to nie tylko z powodu naprawdę wciągającej fabuły. Z jednej strony „Miedziany Król” to znakomita klasyczna powieść fantasy o wspinaczce społecznego wyrzutka na szczyty władzy – nie brakuje tu magii, przedstawicieli „obcych” ras czy niezwykłych stworzeń. Z drugiej zaś strony historia Razwijara, który składa ofiary Miedzianemu Królowi, wymyka się jednoznacznej interpretacji i kryją się w niej niebanalne pytania o charakterze egzystencjalnym. Fascynująca jest też zarówno barwna, jeszcze bardziej rozbudowana wizja uniwersum znanego już z „Warana”, jak i niezwykle skomplikowana osobowość głównego bohatera. Prawdziwy zachwyt budzi zaś zapadające w pamięć, wręcz genialne zakończenie. Krótko mówiąc – wszystko, co najlepsze w fantasy i twórczości Mariny i Siergieja Diaczenków. „Mężczyzna, który przychodził w niedzielę” to znakomity kryminał. Ale nie tylko. To również świetna powieść obyczajowa, kapitalnie konfrontująca dwie wizje – tę z lat 70. ubiegłego i tę z połowy pierwszej dekady XXI wieku – szwedzkiego państwa opiekuńczego, z jego nader rozwiniętą biurokracją i obciążeniami podatkowymi. To także spora porcja bardzo realistycznej prozy psychologicznej, ze świetnie nakreślonymi portretami bohaterów – zarówno tych pierwszo-, jak i drugoplanowych. Kanger potrafi bowiem zaledwie kilkoma zdaniami przedrzeć się przez skorupę i wedrzeć do głębi duszy człowieka, wywlekając na wierzch to, co w nim najlepsze, i to, co najgorsze. Unika przy tym schematów – dobro nigdy nie jest idealnie białe, a zło czarne. W literackim świecie szwedzkiego pisarza zbrodniarz może nawet wzbudzić sympatię, a wzorowy stróż prawa pogardę. Czytelnik do ostatniej strony trzymany jest w wielkim napięciu, a gdy już dotrze do końca i przetrawi finał, ma ochotę tylko na jedno – zacząć lekturę od nowa. Świetny debiut, w klimacie urbanistycznego new weird – miasto Ararat to równoprawny bohater tej powieści, koncentrującej się na poszukiwaniach jak najbardziej realnego bóstwa. Rzeczywistości alternatywne, burzliwe czasy zamieszek, skalany ludzkimi żądzami bóg – wyobraźnia Gilmana buzuje wysokim płomieniem. Skojarzenia mocno mieville’owskie, chociaż i VanderMeer by się tej powieści nie powstydził. Warta lektury powieść polskiego autora z nurtu fantasy historycznej, będąca początkiem cyklu. Krzyżacy u szczytu potęgi sięgają chciwymi rękoma po Żmudź. Ale ich motywacje to nie tylko żądza posiadania, to także kabalistyczne knowania o władzę nad całym światem. Rzetelnie napisana i intrygująca pierwsza powieść Dariusza Domagalskiego. „Awantury na tle powszechnego ciążenia” są czymś pomiędzy luźną gawędą a biografią Stanisława Lema. Ta pozycja jest po prostu swobodnym i pogodnym wspomnieniem arcyciekawej osoby – własnego ojca. „Awantury…” są ciepłym wspomnieniem syna, który widząc czasem wady swego słynnego ojca, patrzy na nie z wyrozumiałością i sympatią. I ten pozytywny nastrój całej tej historii musi udzielić się czytelnikowi. Marcus Chown umiejętnie lawiruje między fachową terminologią fizyczną, a popularnym ujęciem dla czytelnika bez doktoratu z fizyki. Co więcej, jego wykład jest spójny, kolejne fakty wynikają z poprzednich, a uzasadnienia są jasne. Nie jest to też kopia zapisu ze szkolnego podręcznika fizyki, dowody i uzasadnienia bywają oryginalne i niesztampowe, odwołujące się do pojęć powszechnie znanych. |