powrót do indeksunastępna strona

nr 10 (XCII)
grudzień 2009

Pot i Kreff – Oni czasem wracają: Prawie robi różnicę
The Doors Of 21th Century ‹Live in Hollywood (New Year’s Eve 2004)›
Wyobraźmy sobie, że nauka jest już na tyle rozwinięta, że jesteśmy w stanie klonować dorosłego człowieka. Kogo byście wybrali? Ray Manzarek i Rob Krieger zapewne sklonowaliby Jima Morrisona. A że zrobić tego nie mogą, znaleźli jego sobowtóra i ruszyli z nim w trasę koncertową, ogłaszając, że The Doors powrócili.
Zawarto¶ć ekstraktu: 40%
‹Live in Hollywood (New Year’s Eve 2004)›
‹Live in Hollywood (New Year’s Eve 2004)›
Przypadek zespołu Queen nie jest jedynym, kiedy żyjący członkowie legendarnej kapeli starali się zastąpić zmarłego lidera sobowtórem. I chociaż stwierdzenie to jest krzywdzące dla Paula Rodgersa, to wyjątkowo pasuje do tego, co zrobili panowie z The Doors. W 2002 r., na fali wielkich powrotów, Ray Manzarek i Rob Krieger postanowili odkurzyć legendarną markę. Namówili Johna Densmore’a by ponownie zasiadł za perkusją, a miejsce Jima Morrisona powierzyli znanemu z The Cult Ianowi Astburemu. Szybko okazało się, że Densmore nie jest zainteresowany odcinaniem kuponów od legendy i wycofał się z projektu. Jego miejsce zajął niejaki Stewart Copeland, czyli były Policjant. Ze względu na trudności prawne, reaktywowana grupa nie mogła występować pod pierwotną nazwą i ochrzciła się jako The Doors of 21th Century.
Ich pierwsze koncerty okazały się sporym sukcesem. Muzycy wciąż potrafili wykrzesać z siebie ogień, a Astbury robił wszystko, by brak Morrisona był jak najmniej odczuwalny. Oglądając zapisy wideo ich występów, można pomyśleć, że jest jego bratem bliźniakiem – charakteryzował się nie tylko podobną posturą i fryzem, ale też ruchem scenicznym. W składzie za to długo nie utrzymał się Copeland, który niesiony nutą sentymentalną wkrótce dał się namówić na występy ze Stingiem i Summersem. Okazało się również, że nazwa, pod jaką występowali Manzarek i Krieger, jest problematyczna. W efekcie czego zostali zmuszeni do kolejnej zmiany, tak by nie kojarzyła się bezpośrednio z „The Doors”. Od 2003 roku grupa zaczęła więc używać skrótu D21C, by wreszcie przemianować się na Riders On The Storm.
Chętni mogą posłuchać, jak w tym okresie brzmiała grupa, na oficjalnym bootlegu „Live in Hollywood (New Year’s Eve 2004)”. Płyta firmowana jest jeszcze nazwą The Doors of 21th Century i została nagrana 1 stycznia 2004 roku. Na 3 płytach CD zawarte jest ponad dwie i pół godziny popisów możliwości efemerycznego składu z Astburym. Wokalista z lepszym („Alabama Song”) lub gorszym („Riders on the Storm”) skutkiem stara się jak może naśladować manierę Jima. Nawet wydaje podobne okrzyki. Owszem, może się to podobać, biorąc pod uwagę, że niektórych utworów Morrison nie zdążył zaśpiewać na żywo („Riders on the Storm”, „L.A. Woman”). Dzięki temu można chociaż wyobrazić sobie, jak mógłby to zrobić. Z drugiej strony Astbury nie dając nic z siebie, a jedynie naśladując, jest karykaturalny i mało przekonujący. Dobrze, że chociaż ze starego składu zostali Manzarek i Krieger – co do ich gry nie mam żadnych zastrzeżeń. Wciąż potrafią porwać długimi solówkami i finezją („Spanish Caravan”, „Light My Fire”). Odnoszę wrażenie, że całość wypadłaby lepiej, gdyby panowie w ogóle zrezygnowali z wokalu i postawili wyłącznie na wersje instrumentalne utworów. Bo choć Astbury jest niezłym wokalistą, to prawie robi wielką różnicę…
Muzyk chyba zdawał sobie z tego sprawę, dlatego w 2007 roku ostatecznie zrezygnował ze współpracy z dwoma Doorsami i powrócił do The Cult. Wkrótce okazało się, że i nazwę Riders On The Storm chronią prawa autorskie. I znów trzeba było zmienić szyld. Ostatecznie od 2008 roku panowie występują jako Ray Manzarek And Robby Krieger Of The Doors, a wokalistą został Brett Scallions z formacji Fuel.
W międzyczasie pojawiła się pogłoska o ewentualnym nagraniu nowego albumu The Doors, na którym miałby się udzielać John Densmore. Ten jednak szybko zdementował plotki, ogłaszając, że nie chce współpracować z Ianem Astburym. Twierdził, że choć ten jest zdolnym wokalistą, to jednak nie zasługuje by w pełni zastąpić miejsce Morrisona. Przyznał, że w jego miejsce widziałby kogoś, kogo spokojnie można by nazwać zwierzęciem koncertowym, kogoś jak… Eddie Vedder z Pearl Jam. Szkoda, że pozostało to tylko marzeniem. Choć trzeba przyznać, że pięknym…



Tytuł: Live in Hollywood (New Year’s Eve 2004)
Wykonawca / Kompozytor: The Doors Of 21th Century
Data wydania:
Czas trwania: 153:08
Utwory
1) Peace Frog: 3:45
2) Roadhouse Blues: 6:21
3) Break on Through (To the Other Side): 5:29
4) When the Music's Over: 13:54
5) Love Me Two Times: 6:14
6) Alabama Song (Whiskey Bar) / Backdoor Man: 8:27
7) Five to One: 7:29
8) The Crystal Ship: 4:25
9) People Are Strange: 3:02
10) Spanish Caravan: 6:52
11) The Changeling: 5:04
12) Love Her Madly: 4:12
13) Been Down So Long: 5:30
14) Riders on the Storm: 11:50
15) L'Merica: 6:05
16) Cars Hiss by My Window: 5:02
17) Hyacinth House: 3:04
18) Texas Radio: 5:33
19) Not to Touch the Earth: 4:36
20) L.A. Woman: 10:18
21) Wild Child: 3:38
22) Soul Kitchen: 8:07
23) Light My Fire: 14:11
Ekstrakt: 40%
powrót do indeksunastępna strona

156
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.