„Walentynki” to produkt promocyjny: zrobiony na konkretną okazję, dostarczający oczekiwanej przyjemności z cyklu prostych romantycznych uniesień zwieńczonych happy endem, po brzegi wypełniony gwiazdami i błogą aurą idealnego życia, w którym dobrzy zawsze znajdą kogoś do kochania. I jeśli tylko produktu oczekujemy, to w kategoriach ”łatwy lekki i przyjemny”, nowy film Garry’ego Marshalla może się sprawdzić, ale tylko jeżeli wolicie popcorn od, dajmy na to, orzechów w czekoladzie.  |  | ‹Walentynki›
|
Kogo tu nie ma! Gwiazdorska obsada rozszerza docelową grupę odbiorców „Walentynek” o wiernych fanów wszystkich występujących w filmie aktorów i to w dodatku z każdej grupy wiekowej: ci, którzy lubią romantyczną klasykę ucieszą się z obecności Julii Roberts, wielbiciele starej aktorskiej szkoły z radością popatrzą na Shirley McLane, a piszczące fanki wampirycznego „Zmierzchu” zamilkną w zachwycie nad nastoletnim Taylorem Lautnerem. I chyba tylko dla oszałamiającego przemarszu znanych twarzy warto z „Walentynkami” się zapoznać, chociaż zdeklarowani miłośnicy komedii romantycznych też nie powinni kręcić nosem – w końcu kto, jak nie oni, przyzwyczaił się do schematyzmu i przewidywalności w kinie. Jednak z perspektywy przeciętnego zjadacza filmów, „Walentynki” mogą przypominać obciachową laurkę z tandetnym czerwonym sercem przyczepionym na samym środku – niby romantyczne i przyjemne dla obdarowanego, ale zdecydowanie żenujące i ewidentnie zrobione na pokaz jednocześnie. Nie każdy reżyser potrafi przekonująco zarysować krótkie historie składające się na jedną wielowątkową opowieść tak, aby ledwo zaznaczone postaci faktycznie zainteresowały widzów. Każdemu wątkowi przypada tak mało czasu, że trudno pokazać w sposób angażujący wszystkich bohaterów oraz ich problemy i zagwarantować przy tym, że widz będzie chciał cieszyć się razem z nimi ich słodkim finałowym szczęściem. Już w pierwszych scenach musi pojawić się to „coś” określające daną historię – ale niestety nie każdy twórca komedii romantycznych jest Richardem Curtisem, który w „To właśnie miłość” był w stanie zainteresować nawet najmniejszym wątkiem, przy czym nic nie wydawało się niepotrzebne, a co najważniejsze – mdłe. Tymczasem, nijakość i brak zaangażowania to grzechy główne „Walentynek”. Można lubić Garry’ego Marshalla za klasyczną już komedię romantyczną, „Pretty woman” lub powtórkę z rozrywki z Julią Roberts i Richardem Gere’em czyli „Uciekającą pannę młodą”, ale nie można zapominać, że to wciąż tylko zręczny rzemieślnik, który nigdy nie wyjdzie ponad bezpieczny standard. W rezultacie „Walentynki” to film taki, jak i samo święto zakochanych – gładki, grzeczny i słodki. A co Marshall oferuje od strony fabularnej? Różne oblicza walentynkowej miłości: głupiutkie zadurzenie licealne, związek starszej pary, rozczarowanie kochanki nieświadomej, że jest „tą drugą”, para gejów, chłopiec zakochany w nauczycielce i wiele innych. W niektórych momentach zdarza się Marshallowi wybić ponad przeciętność, ale dzieje się tak przede wszystkim dzięki aktorom. Aż szkoda, że tak mało czasu poświęcono Jessice Biel grającej samotną dziewczynę, która organizuje imprezę antywalentynkową, oraz Jamiemu Foxxowi w roli dziennikarza sportowego zmuszonego do pytania ludzi na ulicy o ich miłosne opowieści. Bawi autoironiczny wątek Taylora Lautnera i Taylor Swift, którzy zupełnie świadomie robią z siebie idiotów, jednocześnie naśmiewając się ze swoich wizerunków w szołbiznesie, a zaciekawia samolotowa historia Julii Roberts i Bradleya Coopera. Niestety reszta to oczywiste rozwiązania, klasyczne postaci i nieco wymuszone szczęśliwe zakończenia. W sumie trudno się przyczepić w „Walentynkach” do czegokolwiek innego, jak po prostu do braku ikry. I tylko jeśli szalejesz za którąś z gwiazd lub za gatunkiem w ogóle nie powinieneś być rozczarowany. Ale w sumie czego oczekiwać od filmu, który stoi między bombonierką w kształcie serca a grającą kartką walentynkową? Kupujesz z całym dobrodziejstwem inwentarza, albo zaszywasz się daleko od miłosnego komercyjnego szumu i starasz się go przeczekać.
Tytuł: Walentynki Tytuł oryginalny: Valentine's Day Obsada: Taylor Lautner, Bradley Cooper, Jessica Biel, Jennifer Garner, Jessica Alba, Anne Hathaway, Julia Roberts, Ashton Kutcher, Emma Roberts, Jamie Foxx, Topher Grace, Patrick Dempsey, Taylor Swift, Eric Dane, Kathy Bates, Queen Latifah, Shirley MacLaine, Christine Lakin, Carter Jenkins, Hector Elizondo, Brooklynn ProulxRok produkcji: 2010 Kraj produkcji: USA Data premiery: 12 lutego 2010 Czas projekcji: 90 min. Gatunek: komedia Ekstrakt: 50% |