W „Białym zamku” Orhan Pamuk zrezygnował z wieloosobowej narracji na rzecz jednego wątku. Postaci mamy dwie: porwanego przez Turków Wenecjanina, a także bliźniaczo podobnego doń Hodżę. Jest jeszcze, niestety, wyraźny spadek formy autora.  |  | ‹Biały zamek›
|
„Biały zamek” można by nazwać literackim spin-offem. To jeden z dokumentów („Manuskrypt, to oczywiste”) znaleziony przez bohatera z wcześniejszej książki Pamuka – „Domu ciszy”. Wątek chaotycznej historii, która nie chce poddawać się narracji był jednym z ciekawszych elementów wspomnianej powieści. Pamukowi tak bardzo się spodobał, że postanowił uczynić zeń oddzielną fabułę – moim zdaniem, niepotrzebnie. XVII-wieczna opowieść snuta przez Wenecjanina porwanego przez tureckich korsarzy może być odczytana jako historia bliźniaczych kontaktów Wschodu i Zachodu. Trudne relacje głównego bohatera i jego przyjaciela, Hodży (dworzanina i badacza) jak ulał pasują do wzajemnej fascynacji obu cywilizacji. Pamuk posuwa się dalej, Wschód i Zachód są sobowtórami, wprawdzie o odmiennych charakterach, ale często trudnymi do odróżnienia. Widać to w narracji, która niby prowadzona przez Wenecjanina, często staje się wspólnym głosem obu postaci – Hodży i jego europejskiego bliźniaka. Oczywiście, to tylko jedna z możliwych interpretacji książki. Równie ważny jest emocjonalny stosunek przyjaciół – ich wzajemna fascynacja, nienawiść przeplatająca się z miłością, wreszcie zastąpienie, zmieszanie się obu natur w jedną. Tyle że powieści o życiu dwójki bohaterów brakuje trochę spoiwa, a w każdym razie niespecjalnie wychodzi to z motywem sobowtóra. Pamuk nie umiał rozwinąć owego mocno oklepanego w literaturze schematu. W efekcie mimo rozmów z Kartezjuszem w tle, mimo budowy machiny mającej zmieść Lechistan i króla Sobieskiego z powierzchni ziemi – jest po prostu nudno. Ale jest też w „Białym zamku” parę pereł. Pierwsza to – powiedzmy – coś na kształt psychoanalizy, która pojawia się w historii głównych bohaterów. W pewnym momencie zaczynają oni spisywać swoje grzechy, a także przeglądać się w lustrze znajdującym się w mieszkaniu Hodży. Dzięki studiom nad własnymi winami bohaterowie zaczynają nie tylko lepiej się poznawać, ale wręcz wymieniać wspomnieniami. Na oczach czytelnika okazuje się, że – wydawałoby się – najbardziej różniący bohaterów element, czyli historia, zanika. Drugi wspaniały fragment to walka z dżumą w Stambule. Jest to przykład świetnej kooperacji obu bohaterów. Dzięki naukowemu podejściu Wenecjanina i odpowiedniemu – powiedzielibyśmy dzisiaj – pijarowi Hodży, udaje się opanować zarazę. Zarazem jest to jedno z nielicznych miejsc, kiedy bohaterowie naprawdę współpracują ramię w ramię, porzuciwszy dotychczasowe spory. Spin-off nie jest najlepszym pomysłem na powieść. Przynajmniej, takie wrażenie odnoszę po lekturze „Białego zamku”. W porównaniu z innymi książkami Pamuka, omawiana wypada dość blado. Nie chodzi o to, że „Biały zamek” jest napisany słabo – przywodzi na myśl rezerwuar wątków i tematów, które pojawią się w późniejszej twórczości tureckiego noblisty. Co więcej, autor chyba na złość czytelnikowi wyjaśnia w posłowiu o co mu chodziło i skąd pożyczył sobie główne tematy występujące w powieści. Niepotrzebnie.
Tytuł: Biały zamek Tytuł oryginalny: Beyaz Kale ISBN: 978-83-08-04374-5 Format: 222s. 145×205mm Cena: 26,– Data wydania: 7 października 2009 Ekstrakt: 50% |