„Zakazane owoce” wpisują się w nurt współczesnych filmów pokazujących życie dorastających nastolatków. W porównaniu z psychologiczno-społecznym ekstremizmem „Fish Tank” Andrei Arnold i „Galerianek” Katarzyny Rosłaniec nowy obraz Dome Karukoskiego odznacza się subtelnym liryzmem.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Ten film równie dobrze mógł powstać w Polsce. I to nie ze względu na temat religijnej ortodoksji, jaki porusza, ale z powodu zupełnego nieliczenia się z prawdopodobieństwem. Reżyser w najmniejszym stopniu nie przejmuje się faktem uwiarygodnienia swoich bohaterek, nie mówiąc już o środowisku, które jest jedynie płaskim, jakby doklejonym do głównych wydarzeń, tłem. Choć Karukoski wzbrania się od przemocy i wulgarności, fałszuje rzeczywistość w takim samym stopniu, choć w zupełnie inny sposób, jak pamiętne „Galerianki”. W filmie Katarzyny Rosłaniec fałsz brał się głównie z niewłaściwej realizacji twórczego zamierzenia. Reżyserka chciała pokazać przygnębiającą rzeczywistość polskich nastolatków w odarty z sentymentalnego postrzegania dzieciństwa sposób, ale zamiast realizmu, który mogła podpatrzeć chociażby u Glińskiego (skądinąd artystycznego opiekuna filmu), zdecydowała się na, delikatnie rzecz biorąc, konglomerat nieprzystających do siebie kalek. Jedną bohaterkę pożyczyła sobie od Moodyssona (konkretnie Agnes z „Fucking Amal), drugą od Masłowskiej. Jedna i druga pasują do jej filmu jak pięść do nosa. Film Karukoskiego również nie przynosi wiarygodnego portretu nastolatków. Dwie główne bohaterki filmu pochodzą z ortodoksyjnej grupy religijnej, która dosłownie odbierając religijne wskazówki zawarte w Biblii, wyrzeka się nie tyle uciech tego świata, co normalnej w nim egzystencji. Wyznawcy laestedianizmu nie używają alkoholu, nie uznają ani antykoncepcji, ani seksu przedmałżeńskiego. Dziewczyny przekraczają właśnie symboliczną granicę dorosłości i ta konfrontacja własnych przeżyć, a także doświadczania cielesności z opresyjną filozofią życia zamkniętej społeczności zaczyna budzić w nich chęć poznania innego świata. Maria (Amanda Pilke), zwiedziona przykładem starszej siostry, która się „wyrwała”, postanawia wyruszyć do miasta, aby przekonać się, jak naprawdę wygląda życie. Wspólnota zaniepokojona zachowaniem dziewczyny, wysyła za nią jej przyjaciółkę. Rozsądna Raakel (Marjut Maristo) ma przypilnować Marię w nowym, wrogim środowisku i w miarę możliwości skłonić ją do powrotu na łono wspólnoty. Ale oczywiście i ona dostrzega w egzotycznych warunkach nowe możliwości. W trakcie tej wielkiej eskapady bohaterki przeżywają swoją inicjację w dorosłość. Ma ona polegać przede wszystkim na pierwszych doznaniach prawdziwego życia. I chociaż dla dziewczyn wychowanych pod kloszem niesie ono ze sobą bardzo wiele niebezpieczeństw, w porównaniu z którymi przygodny seks czy butelka cydru to małe piwo, reżyser z uporem maniaka kieruje naszą uwagę na ten aspekt. Kulminacyjne momenty poszczególnych scen toczą się wokół tematyki erotycznej, choć, prawdę mówiąc, nie ma w nich ani zmysłowości, ani dziewiczego dreszczyku emocji. Natomiast gdzieś obok przemyka, zupełnie przez reżysera zlekceważone, poczucie rozczarowania i pustki, jaka nieuchronnie musi pojawić się po zderzeniu oczekiwań z szarą rzeczywistością. I chociaż film wybrzmiewa na końcu taką puentą rozgoryczenia, wydaje się, że reżyser nie do końca zdał sobie sprawę skąd ona się wzięła. Główny problem „Zakazanych owoców” polega na tym, że wszystko jest nieautentyczne. Scenki rodzajowe, które mają w zamierzeniu pokazywać konfrontację z prawdziwym światem wychowanych w bezpiecznych warunkach domowego zacisza dziewczyn są utkane z kalek, od których pękają w szwach obyczajowe seriale telewizyjne. Bardzo ciężko przebić się przez formalną sterylność tego filmu, która skutecznie izoluje nas od życia wewnętrznego bohaterek, skądinąd kluczowego dla tego filmu. I wcale nie jest ten emocjonalny chłód odzwierciedleniem stanu ducha Marii i Raakel, które, choć rzeczywiście zanurzone w pewnym stanie odrętwienia, wynikającym z nieprzygotowania na nadmiar doznań i bodźców, jakie oferuje miejska dżungla, mają przecież masę sposobów, aby ten stan wyrazić. Zamiast tego jednak reżyser stara się zbudować napięcie wokół pseudomoralnego dylematu w rodzaju: „chcę, ale się boję”. Mniej w tym dramaturgii niż w chowających się czułkach ślimaka.
Tytuł: Zakazane owoce Tytuł oryginalny: Kielletty hedelmä Rok produkcji: 2009 Kraj produkcji: Finlandia, Szwecja Dystrybutor (kino): Solopan Data premiery: 23 kwietnia 2010 Czas projekcji: 104 min. Gatunek: dramat Ekstrakt: 50% |