powrót do indeksunastępna strona

nr 06 (XCVIII)
sierpień 2010

Autor
Zamek na grząskim podłożu braku logiki
Claudia Gray ‹Wieczna Noc›
Pretensjonalny tytuł oraz kiczowata okładka nie wróżą książce Claudii Gray zbyt dobrze, jednak to nie one są głównym problemem „Wiecznej Nocy”. Nie jest nim także kompilacja najpopularniejszych motywów: od „Romea i Julii” począwszy, a na współczesnych romansach paranormalnych skończywszy. Brak oryginalności to bułka z masłem w porównaniu z prującym się w szwach światem.
Zawarto¶ć ekstraktu: 30%
‹Wieczna Noc›
‹Wieczna Noc›
Akademia Wiecznej Nocy to szkoła kształcącą wampiry. Przepraszam, że zaczynam spojlerem, ale po pierwsze, bez tego nie dałabym rady napisać recenzji, a po drugie, akurat tej „niespodzianki” łatwo się domyślić, bazując już choćby na samej nazwie szkoły. Dwóch następnych zwrotów akcji, znacznie bardziej zaskakujących, obiecuję nie zdradzić.
I tak Akademia, po latach wypuszczania ze swych murów wyłącznie krwiopijców, postanawia pewnego dnia przyjąć też pewną ilość ludzi, aby – teoretycznie przynajmniej – wampiry mogły oswoić się z przeciętnymi obywatelami. I nie, nie oznacza to gryzienia ich w szyję, to jest zakazane, bo ludzie nie powinni dowiedzieć się, że wampiry istnieją (swoją drogą, że też nazwa szkoły nie wzbudza w nich wątpliwości…). Wówczas do akademii trafia szesnastoletnia Bianca, która rankiem w dzień rozpoczęcia roku szkolnego poznaje chłopaka o zielonych oczach. Jak łatwo się domyślić, Biankę oraz zielonookiego przystojniaka wkrótce połączy gorące uczucie.
Romansu dwojga młodych nie podejmuję się oceniać – docelowym odbiorcom, czyli nastolatkom, może się podobać, choć jak na mój gust Bianca oraz jej ukochany są zbyt wyidealizowani, i to zarówno pod względem charakteru, jak i fizycznej urody. Plusem mogą też być dwa wspomniane zwroty akcji. Niestety, twisty niewiele na brak oryginalności pomagają – dzięki nim książka po prostu z jednego schematu wpada w drugi.
Wracając do wątpliwości: pozostawionych bez odpowiedzi pytań jest w książce mnóstwo. Akcja rozgrywa się w USA (w każdym bądź razie mowa jest o amerykańskich nastolatkach), mamy początek XXI wieku, szkoła mieści się w zamku, a niedaleko jest miasteczko, gdzie w kinie grają „Podejrzenie” Hitchcocka (bynajmniej nie w ramach festiwalu starych filmów), obok zaś znajduje się knajpa jak z lat 60. Dlaczego tak? Ano problem w tym, że nie wiadomo, wygląda na to, że książką rządzi nie tyle logika, ile uniwersalne prawo malowniczości; jest jak jest, bo tak jest fajnie i koniec.
Podobne prawo rządzi całą Akademią, w której zarówno nauczyciele, jak i większość uczniów są wampirami, przy czym to, po której stronie biurka dana osoba się znajdzie, zależy od… wyglądu. Jeśli ktoś zmarł w starszym wieku, zostaje nauczycielem, jeśli zaś młodo, to uczniem, nawet jeżeli przykry fakt śmierci przydarzył mu się w średniowieczu. Jaki w tym sens? Autorka to i owo próbuje wyjaśniać, np. twierdząc, że kilkusetletnie wampiry od czasu do czasu ganiają do szkoły, żeby nadrobić zaległości i lepiej zrozumieć współczesność. Jest w tym pewna logika, ale zaraz pojawiają się kolejne pytania, bo dlaczego ta konieczność dotyczy jedynie wampirów o młodym wyglądzie? Czy to znaczy, że, powiedzmy, zmarły w XIX wieku czterdziestolatek z natury rzeczy lepiej rozumie XXI-wieczną technikę niż zmarły w tym samym czasie szesnastolatek? W książce Gray młodociany wampir zarówno fizycznie, jak i psychicznie zatrzymuje się na etapie dorastania – ale przecież jeśli kilkusetletni krwiopijcy mają mentalność nastolatków, to tym bardziej powinni szybko się uczyć, umiejętność przyswajania wiedzy jest przecież cechą młodości. I jak autorka wyobraża sobie lekcje, na których z jednej strony należy „unowocześnić” wampiry (np. nauczyć chłopaka ze średniowiecza, że iPodem nie sterują duchy), a z drugiej sprawić, by zwyczajni uczniowie nie domyślili się, że mają z wampirami do czynienia?
Są w książce i drobniejsze potknięcia, np. podczas pierwszego szkolnego dnia Bianki czas płynie zaskakująco szybko, ledwo skończyła się uroczystość rozpoczęcia roku, a już jest pora kolacji. Są dziwaczne zachowania bohaterów – jeden z nich, widząc biegnącą dziewczynę, uznaje, że grozi jej niebezpieczeństwo, po czym w ramach „ratowania damy w opałach” rzuca się na nią szczupakiem i przewraca na ziemię, a nastolatka bojąca się chodzącego za nią chłopaka, zamiast rozsądnie pozostać w towarzystwie znajomych, idzie samotnie w głąb nieznanego lasu, gdzie tenże chłopak może dopaść ją na osobności. O fundamentalnym pytaniu, jakim cudem ludzcy uczniowie nie zauważają, że z ich kolegami jest coś nie tak (większość wampirów ledwo potrafi skorzystać z telefonu), nawet nie wspominam.
Oczywiście można nie zwracać uwagi na te i podobne potknięcia, wszak logika niekoniecznie musi być najważniejszym składnikiem powieści dla romantycznych nastolatków. Jeśli jednak ją pominiemy, i tak niewiele zostanie. Styl, bohaterowie, fabuła – wszystkie te elementy zasługują co najwyżej na miano przeciętnych, w rezultacie czego powstaje takie sobie czytadło dla tych, którzy podczas lektury nie lubią za dużo myśleć nad sensownością przedstawionego w książce świata.



Tytuł: Wieczna Noc
Tytuł oryginalny: Evernight
Wydawca: Amber
ISBN: 978-83-241-3650-6
Format: 272s. 130×205mm
Cena: 29,80
Data wydania: 18 maja 2010
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Ekstrakt: 30%
powrót do indeksunastępna strona

34
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.