„Dzikie białko” Joanny Chmielewskiej opisuje dalsze przygody pracowników pewnego biura projektowego, sportretowanego w nieśmiertelnym „Lesiu”. Tym razem zwariowani architekci przeprowadzają akcję ukradkowego przesunięcia ogrodzenia szpitala, dokonują zadziwiających odkryć na wsi oraz podejmują próbę upolowania dzika bez użycia broni palnej. Jest to zdecydowanie jedna z tych książek, do których wraca się dziesiątki razy. Doskonała na chandrę!  |  | ‹Dzikie białko›
|
„Dzikie białko” nosi podtytuł „Powieść historyczna z okresu międzykartkowego”. Jak to często bywa z powieściami Chmielewskiej, trudno dokładnie określić, kiedy rozgrywa się akcja – prawdopodobnie gdzieś w latach 70. Nie jest to jednak istotne – jak na porządną groteskę przystało, „Lesio” i „Dzikie białko” czerpią z pewnych absurdów życia peerelowskiego, lecz nie skupiają się na nim. Bohaterami są pracownicy warszawskiego biura projektów, obdarzeni wyjątkowym talentem do pakowania się w przedziwne sytuacje. Akcja – choć trudno mówić tu o fabule sensu stricte, tak naprawdę książka stanowi zbiór dość luźno powiązanych gagów – zaczyna się w momencie, kiedy Barbara, Janusz, Karolek, Lesio, Włodek i Stefan wraz z naczelnym inżynierem postanawiają w nocy, potajemnie, przesunąć ogrodzenie między szpitalem onkologicznym a willą pewnego partyjnego bonzy, by zyskać niezbędne dla projektu nowego budynku pięćdziesiąt pięć centymetrów. To niełatwe przedsięwzięcie dodatkowo komplikuje się w momencie, gdy do willi przybywa furgonetka z tajemniczym (i krwawym) ładunkiem… Po zakończeniu akcji „Ogrodzenie” nasi bohaterowie angażują się w poszukiwanie po podwarszawskich wsiach jajek „od dzikich kur”, jako zdrowej żywności (termin „organiczna” jeszcze wtedy nie istniał, chyba, że w odniesieniu do chemii). Przy tej okazji oglądają hodowlę kur podobieranych w pary monogamiczne, trafiają na trop kolejnej krwawej afery, a także usiłują podjąć działania odwetowe na Amerykanach. Scena z usiłowaniami wysłania do USA pudełka stonki ziemniaczanej jest tak nieziemsko zabawna, że trafiła nawet do esensyjnej „Wesołej dziesiątki”. Nie jest to zresztą jedyna zabawna scena w tej powieści: właściwie wszystkie poczynania dzielnych architektów generują gigantyczny ładunek komizmu. Styl Joanny Chmielewskiej jest bardzo dynamiczny, pełen humoru zarówno w dialogach jak i narracji. Opis polowania na dzika (tytułowe dzikie białko, przeciwstawione wyhodowanemu na hormonach i sztucznych paszach mięsu dostępnemu w sklepach) przy użyciu siatki hamakowej i ogrodzeniowej, wilczych dołów, ciupagi oraz szpady po przodku stanowi efektowne ukoronowanie książki.
Tytuł: Dzikie białko Wydawca: Kobra Media ISBN: 978-83-88791-91-8 Format: 316s. 125×185mm Cena: 32,50 Data wydania: 6 lutego 2008 Ekstrakt: 100% |