Najnowsza odsłona popularnej serii kina muzyczno-tanecznego, „Step up”, pozbyła się już ostatecznie dramatycznego sztafażu i atakuje publiczność tylko i wyłącznie tym, co ma najlepszego w arsenale – tańcem. Hip-hop, R’n’B i wykręcone choreografie w starannie zrobionym 3D to podstawowe atuty widowiska tanecznego Jona Chu. Bo to dla wielbicieli wyrazistych rytmów trzecią część „Step up” zrobiono. Koneserzy ambitnych scenariuszy mogą z miejsca uciec z krzykiem.  |  | ‹Step Up 3-D›
|
„Step up 3D” to taneczny show, który robi wrażenie imponującym soundtrackiem, pomysłowymi choreografiami i niesamowitymi umiejętnościami młodych aktorów na ekranie. Chociaż oczywiście, do bohaterów filmu bardziej pasuje określenie „tancerze” niż „aktorzy”, bo przecież nie o zdolności dramatyczne tu chodzi, a o zwinność i poczucie rytmu. Nie można jednak ich krytykować za to, że bardziej występują niż grają, skoro właśnie w tym rzecz – mają powalać na kolana tańcem i udaje im się to znakomicie. Fantastycznych koncepcji tanecznych nie brakuje ani przez chwilę: mamy numer z użyciem gry świateł, uliczny występ w starym musicalowym stylu spontanicznie wykorzystujący elementy otoczenia, nawiązania do parkuru oraz elektroniczny i precyzyjny robot dance. Co najważniejsze, wszystko zostało zrealizowane na profesjonalnym poziomie i nietrudno zauważyć, że ludzie na ekranie faktycznie są świetni w tym, co robią. Nikt nie próbuje tuszować niedoróbek szybkimi cięciami montażowymi, bo niedociągnięć tanecznych po prostu nie ma. Co innego z niedociągnięciami innego typu… Dobrze się stało, że twórcy „Step up 3D” skupili się na istocie serii, czyli na tańcu. Spośród wszystkich części, to w „trójce” jest go najwięcej, podczas gdy fabuła schodzi na trzeci plan i tylko łączy kolejne wybuchowe sekwencje taneczne. Nikt nie próbuje nikomu wmówić, że chodzi o coś więcej niż o widowisko. Podobnie zresztą w blockbusterach nacisk kładzie się na efekty specjalne, a widownia nie oczekuje niczego innego. Stąd fabuła jest jeszcze bardziej śladowa niż zwykle, a błędów logicznych jest całe mnóstwo. W pierwszym „Step up” historia i bohaterowie byli w centrum, a taniec pełnił funkcję środka wyrazu. W „dwójce” nastąpiła równowaga między dwoma elementami, ale film i tak nie miał wielkich ambicji. Natomiast w „trójce” mamy kolejną skrajność, czyli dominację tańca. Po raz kolejny zmienili się główni bohaterowie: tym razem oglądamy Luke’a, który kieruje starym magazynem przekształconym w siedzibę dla grupy tanecznej. Luke musi poprowadzić swoją ekipę do zwycięstwa w mistrzostwach street dance’u, żeby utrzymać magazyn i wyciągnąć go z długów. I ot cała historia! Oprócz tego pojawia się obowiązkowy wątek romantyczny, przewidywalne małe konflikty i jedna duża zdrada oraz kiepskie dialogi. Sytuację naprawia na szczęście równie powierzchownie potraktowany wątek Moose’a, znanego ze „Step up 2”. Adam G. Sevani tak bardzo spodobał się wtedy fanom serii, że został zatrudniony także do pracy w kolejnej odsłonie. Tym razem jest z Lukiem równorzędnym bohaterem pierwszoplanowym i ma więcej scen do zatańczenia. I dobrze, bo Moose to jedyna naprawdę naturalna, zabawna i sympatyczna postać serii. Oprócz dużej ilości dobrej muzyki z gatunków hip-hop i R’n’B oraz wystrzałowych choreografii, elementem, dzięki któremu „Step up 3D” zyskuje, jest tytułowa technologia 3D. W przypadku widowiska tanecznego Jona Chu nie można być rozczarowanym. Łatwo zauważyć, że film od początku był pomyślany jako spektakl 3D. Poczucie przestrzeni oraz rozdział na pierwszy i dalsze plany pojawiają się w scenach obyczajowych, w sekwencjach tanecznych dochodzą do tego elementy wychodzące z ekranu i wrażenie ich bliskości. Sposób nakręcenia poszczególnych scen sugeruje, że twórcy bezustannie mieli na uwadze zaimplementowanie efektownych rozwiązań 3D w ostatecznej wersji. W rezultacie otrzymujemy dopracowany show wykorzystujący najnowsze technologie filmowe i najlepsze pomysły taneczne, który optymistycznie promuje pozytywne wartości – pasję i przyjaźń. Trzeba jednak dodać, że wszyscy ci, którzy czekają na pełnowartościowy film mają prawo być rozczarowani. „Step up 3D” ma mało wspólnego z kinem, za to z rozrywkowym widowiskiem dla fanów tańca hip-hopowego – wszystko. Jako film zasługuje zaledwie na 30%, jako show na 80%, dla fanów cyklu stanowi jazdę obowiązkową.
Tytuł: Step Up 3-D Rok produkcji: 2010 Kraj produkcji: USA Data premiery: 6 sierpnia 2010 Gatunek: obyczajowy Ekstrakt: 60% |