Poniedziałek minął pod znakiem „Chrztu” Marcina Wrony – to jedyny polski akcent w Konkursie Głównym festiwalu. Rodzimy rodzynek wpisuje się jakościowo w przeciętny poziom artystyczny tegorocznej edycji WFF. Wyjątek stanowi prezentowany dziś, brytyjski debiut Hattie Dalton „Trzecia gwiazda”. Przyzwoicie wypada Iran („Trzecie piętro”), trochę lepiej Czechy („Zniewoleni”). Ten poniedziałek warto było polubić.  | ‹26 Warszawski Festiwal Filmowy›
|
„Trzecie piętro” (reż. Bijan Mirbagheri, Iran 2010) Ekstrakt: 60% Kameralna psychodrama. Dwie kobiety zamknięte w jednym mieszkaniu. Skonfrontowane ze sobą potrzebują 90 minut filmu, by przekonać się, że znajdują się po tej samej stronie barykady. Wiek ani zdobyte doświadczenia nie mają tu znaczenia – każda jest świadoma, że w pojedynkę nie jest w stanie niczego w swoim losie zmienić. Smutna wizja sytuacji irańskich kobiet. Wczoraj pisałem o wyczekiwaniu Nowej Fali kina izraelskiego. W kinematografii Iranu czuć ją znacznie intensywniej („Myśliwy”, „Co wiesz o Elly”). „Trzecia gwiazda” (reż. Hattie Dalton, Wielka Brytania 2010) Ekstrakt: 75% Filmy o umieraniu obciążone są patosem i ckliwością. Grają na emocjach widzów i podnoszą sprzedaż chusteczek higienicznych w kinowych barach. Hattie Dalton nie próbowała nawet powyższych unikać. Zamiast tego skonfrontowała chorego na raka bohatera z inteligentnym cynizmem kompanów jego ostatniej podróży. Całość dopełniła sprawna ręka operatora i znakomita gra aktorska. W efekcie otrzymaliśmy brutalny obraz śmierci, który paraliżuje otoczenie. Nie można już nic zrobić, a nie sposób się z sytuacja pogodzić. Bezradność zmusza do akceptacji nawet najbardziej absurdalnych decyzji. Temat wart przypomnienia. „Związani” (reż. Radim Spacek, Czechy 2010) Ekstrakt: 65% Komunizm staje się w byłym Bloku Wschodnim coraz bardziej modnym okresem do osadzania w nim akcji. Film Spacka prezentuje połączonych siatką zależności agentów Służb Bezpieczeństwa z ich ofiarami. Klaustrofobiczne pomieszczenia, szare zdjęcia i szereg gadżetów z tamtego okresu (moim ulubionym został wiszący na ścianie plakat Solidarności) oddają atmosferę grozy nie mniejszą niż w „Domu złym” Smarzowskiego, gdyby pozbawić go elementów groteski. Poetyka przypomina najlepsze dzieła z okresu czechosłowackiej Nowej Fali z „Przypadkiem dla początkującego kata” Juraceka na czele. Głównym bohaterem jest tu agent Rusnak. Inwigilując dysydenta Sykorę, zakochuje się w jego kochance . Niszcząc inwigilowanego, Rusnak wpływa destrukcyjnie także na własne życie. Manipulując otoczeniem dąży do zbliżenia z dziewczyną, jednak możliwości, jakie niesie ze sobą sprawowana funkcja, tylko potęgują świadomość niemocy w zdobyciu intrygującej kochanki. Stalowe oblicze Rusnaka ulega kiełkującemu uczuciu, które nawet wypraną z emocji bestię czyni słabym. Nie jest to bowiem film polityczny – wręcz przeciwnie – szary komunizm służy jedynie za tło uniwersalnej historii. Jak to zwykle bywa polityczne aspekty okazują jednak ciekawsze.
Cykl: Warszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy Miejsce: Warszawa Od: 8 października 2010 Do: 17 października 2010 |