powrót do indeksunastępna strona

nr 08 (C)
październik 2010

Autor
Jak epigon przerósł mistrza
Tad Williams ‹Smoczy Tron›
Powieść Tada Williamsa „Pamięć, Smutek, Cierń” to klasyczna „high fantasy” opowiadająca o ratowaniu świata. Rozpisana na wiele tomów, angażująca całą plejadę postaci (z których nawet te pozornie trzecioplanowe mogą mieć do odegrania niespodzianie kluczową rolę), książka ta porywa czytelnika barwnymi, przekonującymi opisami, realizmem i precyzją w splataniu wątków.
Zawarto¶ć ekstraktu: 80%
‹Smoczy Tron›
‹Smoczy Tron›
„Pamięć, Smutek, Cierń” (często mylnie nazywany trylogią1)) to epicka powieść fantasy w wydaniu klasycznym: mamy oto spokojne królestwo, któremu zaczyna zagrażać starodawne zło z północy, a głównym bohaterem – z licznej plejady postaci pierwszoplanowych – jest piętnastoletni pachołek z królewskiego zamku, rzucony w sam środek wydarzeń decydujących o losach świata.
Nastoletni bohater, długie wyprawy, czarodziejskie artefakty, Przedwieczne Zło Zagrażające z Jakiegoś Kierunku Geograficznego – to może być opis i „Belgariady” Eddingsa, i „Koła Świata” Jordana, i wielu jeszcze innych powieści fantasy, wyrastających na pożywce z „Władcy Pierścieni” Tolkiena. Jednak powieść Williamsa jest moim zdaniem pod wszystkimi względami lepsza, niż dzieło oksfordzkiego profesora: od kreacji postaci poczynając, a na geografii kończąc.
Popularne cykle fantasy opowiadają o dziejach nastolatków, aby docelowy czytelnik łatwiej mógł się z nimi identyfikować – w recenzjach lub wydawniczych zapowiedziach często pojawiają się słowa-klucze w rodzaju „powieść o dorastaniu”. W „Smoczym tronie” niewątpliwie obserwujemy dorastanie Simona: z gapowatego chłopaka na posyłki staje się osobą zastanawiającą się nad sobą i światem, starającą się swoim postępowaniem dorównać etosowi rycerza, i jednocześnie boleśnie świadomą własnych ograniczeń. Jednakże jego postać jest tylko jedną z wielu pojawiających się na kartach powieści; rozmaite wydarzenia obserwujemy oczami Miriamele – córki króla Erkynlandu, Maegwin – córki króla Hernystiru, Isgrimnura – starego księcia Rimmersgardu, Eolaira – młodego księcia Hernystiru, czy wreszcie Tiamaka – skromnego uczonego z bagiennej krainy Wran. W miarę, jak akcja się rozrasta, autor oddaje głos nawet postaciom trzecioplanowym, jak przełożona pokojówek oraz były królewski zausznik. Co ciekawe, nigdy nie śledzimy akcji z punktu widzenia postaci nie będących ludźmi, jak trolle czy Sithowie, co niewątpliwie służy podkreśleniu ich obcości.
Ta obfitość postaci o skomplikowanych imionach odstrasza niektórych czytelników, lecz zwiększa wielowątkowość powieści. Tad Williams świetnie poradził sobie z ukazaniem rozmaitości i odmienności kultur: wyraźnie widać na przykład różnice w trybie życia na dworze erkynlandzkim (przypominającym arturiańską Anglię) a hernystirskim, gdzie królewska córka osobiście dogląda świń czy pomaga zaganiać bydło. Jeszcze inna jest kultura Nabbanu, wzorowanego po części na kapiącym od złota przepychu Bizancjum, po części na pełnych intryg średniowiecznych Włoszech. Autor zadbał o wtrącanie wyrażeń z lokalnych języków, ukazanie tradycyjnych wierzeń2) i codziennych obyczajów.
Wymienione krainy to tylko część ukazanego w powieści kontynentu Osten Ard: mamy tam również plemiona koczowników, księstwo Rimmersgard, wzorowane wyraźnie na Wikingach, czy wspominany już bagnisty, porośnięty namorzynową dżunglą Wran – a mowa jest też o pustynnych krainach leżących jeszcze dalej na południu, choć aż tam bohaterowie się nie zapuszczają. A to wszystko to tylko kraje zamieszkane przez ludzi, którzy nie są jedyną rasą tego świata. Daleko w górach północy żyją trolle, których język i zwyczaje kojarzą się z Eskimosami – z tą różnicą, że trolle nie polują na foki, natomiast jeżdżą wierzchem na baranach. W głębi lasu Aldheorte mieszkają nieśmiertelni Sithowie, ich imiona i zachowania przypominają tradycyjną Japonię, co sprawia, że są znacznie bardziej obcy niż tolkienowscy elfowie. A nad morzem oraz pod ziemią żyją jeszcze inne tajemnicze rasy…
Rzecz jasna, ktoś mógłby powiedzieć, że co to za wielka filozofia, opisać krainy wzorowane na ziemskich nacjach. Zaiste, żadna – szkoda więc, że nie zrobił tego Tolkien, skutkiem czego królestwa we „Władcy Pierścieni” zupełnie nie różnią się od siebie, za wyjątkiem nie przystającego do reszty Shire (parasolki i serwisy do herbaty obok średniowieczno-późnoantycznego Gondoru?!). Ale nie tylko w bogactwie kulturowym Tad Williams pobił swojego poprzednika. „Pamięć, Smutek, Cierń” jest powieścią znacznie bardziej realistyczną niż kreowany na mityczną sagę „Władca”. W Osten Ard widać przerażające zniszczenia, jakie pozostawia wojna: spalone wsie, głodujący ludzie, błąkający się z resztkami dobytku, unicestwienie wielu dzieł sztuki i architektury, rozpad społeczeństwa. Czy w zaatakowanym przez orków Gondorze znajdowały się jakieś osady? Zapewne tak, lecz na kartach książki o tym głucho, przez co królestwo to upodabnia się do filmowej wizji Jacksona, przedstawiającej wielkie miasto wyrastające z połaci pustego stepu. Bohaterowie Williamsa są również bardziej od tolkienowskich prawdziwi, ludzcy: zarówno ci dobrzy, jak i łajdacy. Kapłan Pryrates stanowi przerażający obraz psychopaty, ale jest to obraz najzupełniej realny. Król Elias przedstawiony jest jako ofiara rozpętanego na własne życzenie zła. Królewski zausznik Guthwulf, w pierwszych rozdziałach pokazany jako okrutnik, w kolejnych zyskuje ludzką twarz, a Przerażające Zło z Północy, czyli królowa Nornów i jej potomek Ineluki, również ma własne motywacje i zaszłości.
Dodatkowym atutem powieści Williamsa są piękne opisy – autor ma dużą wyobraźnię, a wykreowane przez niego obrazy utkanego z jedwabi leśnego miasta Sithów czy misternie rzeźbionych podziemnych komnat pozostają w pamięci na długo. Popatrzmy chociaż na fragment opisu mroźnych gór północy:
W jednym miejscu tuż przy krawędzi ginącej w lodowej mgle szczeliny stały szkielety dwóch zamarzniętych drzew, które przypominały pozostawionych tu dawno temu strażników. Łącząca je lodowa powłoka topniała powoli i teraz była już cieniutka jak pergamin. Zmumifikowane drzewa przypominały słupy bramy do nieba. Lód pomiędzy nimi był jakby migocącym, efemerycznym wachlarzem, który rozbijał blask dnia, tworząc z niego lśniące, rubinowe i brzoskwiniowe tęcze albo róże o złocisto lawendowych płatkach, przy których – zdaniem Simona – nawet słynne witraże Sancellan Aedonitis były jak woda ze stawu czy też kapiący ze świecy wosk.
„Pamięć, Smutek, Cierń”, jak wiele innych dzieł fantasy, bez wątpienia nie powstałby, gdyby nie książka Tolkiena. Jednak w porównaniu z „Władcą Pierścieni” wygląda niczym najnowszy model Boeinga zestawiony z machiną braci Wright.
1) Przywykliśmy używać tego określenia do dowolnej powieści (zwłaszcza fantasy) podzielonej na trzy odrębnie zatytułowane tomy. Niewiele osób pamięta, że prawdziwa trylogia składa się z trzech odrębnych powieści – jak sztandarowe dzieło Sienkiewicza. Powieść Williamsa składa się co prawda z trzech części („Smoczy tron”, „Kamień Rozstania”, „Wieża Zielonego Anioła” – ten ostatni w polskim wydaniu podzielony dodatkowo na cztery księgi), jednak nie są to osobne utwory, lecz kolejne tomy.
2) Kolejna przewaga nad „Władcą Pierścieni”, gdzie w żadnej z pokazanych społeczności nie istnieje jakakolwiek religia. Williams przedstawił świat, w którym panuje dość młoda jeszcze wiara podobna do chrześcijaństwa, lecz mieszkańcy Hernystiru i Rimmersgardu w chwilach kryzysu nadal odruchowo wzywają starych bogów.



Tytuł: Smoczy Tron
Tytuł oryginalny: The Dragonbone Chair
Przekład: Paweł Kruk
Wydawca: Rebis
ISBN: 978-83-7510-553-7
Format: 824s. 150×225mm
Cena: 49,90
Data wydania: 31 sierpnia 2010
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Ekstrakt: 80%
powrót do indeksunastępna strona

32
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.