Piąty tom „Fantasy komiks” to kolejne trzy albumy fantasy na wysokim poziomie. Więcej nagości nie oznacza jednak, że mamy do czynienia z produkcjami tylko dla dorosłych.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„Cień Kengisa” („L’ombre de khengis”) to czwarty album cyklu o rozbitkach z Ythaq. Jakby mało było już otwartych wątków, scenarzysta otwiera kolejne – tym razem rzucając nieco światła na losy głównej części macierzystego promu kosmicznego, który rozbił się w krainach skutych lodem. W po części retrospekcyjne obrazki zgrabnie wplótł dwa bardzo zastanawiające, intrygujące kadry – z istotami, które być może „stoją za tym wszystkim”. Niewątpliwie nieuchronne spotkanie z nimi będzie finałem serii, której – przypomnijmy – ukazało się dotąd siedem części. Z ciekawostek, w albumie znajdziemy kadry z nagą Kalistą oraz prawie nagą porucznik Granit, której usta spotkają się z ustami zarówno technika Narvarta, jak i czarnowłosej pasażerki… Ładne, żywe kolory podkreślają piękno świata, a żywa akcja nie pozwala nabrać oddechu. „Valnes” to pierwszy album zamkniętej trylogii „Zaraza” („Le Feul”), autorstwa Jean-Charlesa Gaudin (scenariusz) i Frédérica Peynet (rysunek, kolor). Określana we wstępniaku jako opowieść drogi, może budzić skojarzenia z zapisem sesji RPG. Mamy tu do czynienia z grupką bohaterów, wspólnie szukającymi odpowiedzi na pytanie nurtujące wszystkie znane ludzkie plemiona (żyjące wzdłuż rzeki): skąd się wzięła wyniszczająca je zaraza i jak zapobiec dalszemu wymieraniu coraz mniejszych społeczeństw. Graficznie bardzo ładna historia (budząca skojarzenia z cyklem „Murena”) stawia mocny akcent na potrzebę tolerancji dla cudzych obyczajów. Oto w pierwszym z plemion (Oldisi) rodzi się o wiele mniej mężczyzn niż kobiet, przez co wykształciła się potrzeba wielożeństwa i rozwiązłości. Drugie plemię (Buruwnowie) to z kolei naród bardzo religijny, a przy tym zadziorny i wojowniczy. O trzecim (Albintach) na razie wiemy niewiele, tyle tylko, że po śmierci męża, przy jego stosie ginie także żona. Kilka scen nagości, w tym jedna gorrrąca, w sam raz na pobudzenie wyobraźni dojrzewających chłopców. Miejmy nadzieję, że kolejne albumy nie okażą się natrętnie moralizujące w zakresie politycznej poprawności, nakazującej tolerancję bez granic. „Rytuał Morinagi” („Le rituel de Morinaga”) zamyka pierwszy podcykl „Samuraja”. Dzieje się dużo, ale wyjaśnia niewiele. Robią wrażenie niesamowite, rysowane z dużym rozmachem sceny batalistyczne – i kontrastujące z nimi kadry przedstawiające krajobraz po bitwie: dobijanych rannych, kaleki, trupy. Z mankamentów wspomnieć należy o co najmniej dwóch pojedynkach, nad którymi duet twórców przeszedł niemal bez wzmianki (zapowiadając je, by następnie ukazać ich skutki), a które z pewnością warte byłyby stosownego rozrysowania. Dużo tu wszelkich cięć – zarówno tych wspomnianych scenariuszowych, jak i tych wykonywanych przez wojowników oraz… rysownika. Kadry przedstawiające starcie armii… to trzeba zobaczyć samemu! Dwie strony numeru przeznaczono na publicystykę, a w jej ramach na przedstawienie głównych postaci serii o Usagim Yojimbo. Do humorystycznych stripów – „Goblinów” i „Heroic Pizza” – łączących w sobie humor czarny i kloaczny, doszedł „Barbok i Blondella”. Piękna księżniczka mieszkająca razem z rubasznym smokiem strasznie się nudzą, toteż każda (zapowiedziana czy nie) wizyta w ich zamku stanowi okazję… by się wyżyć. Mało kto wraca z tego spotkania w jednym kawałku… W tym komiksie też niespodziewanie napotykamy na nagość! Czyżby więc golizna ominęła tylko przygody samuraja? Ależ nie, tam dla odmiany, w scenie przygotowania tortur, ujrzeć można związanych, prawie nagich mężczyzn… Dla każdego coś miłego?
Tytuł: Fantasy Komiks #5/2010 Cena: 19,99 Data wydania: wrzesień 2010 |