Kolejny dzień relacji z Warszawskiego festiwalu Filmowego. Dzisiejsze tytuły to „Dzieciństwo”, „Włóczykij”, „Jak brat z siostrą” i „Milczące dusze”.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„Dzieciństwo” (reż. Carlos Carrera, Meksyk 2010) Ekstrakt: 60% W interpretacji Wojciecha Marczewskiego okres dzieciństwa jest doświadczanym przez jednostkę horrorem. Nie inaczej jest u Carlosa Carrery. O ile jednak u polskiego twórcy dostawaliśmy bogato w przeszkody ścieżkę dziecięcej traumy, o tyle południowoamerykański reżyser lokuje bohaterów w domu na przedmieściach, otwiera przed nimi puszkę Pandory i rozkoszuje się kolejnymi wydostającymi się z niej torturami. Momentami robi się z tego remake „Piły”, gdzie fizyczne okrucieństwo zastąpiły niezdrowe relacje rodzinne. Myliłby się jednak ten, kto zakłada, że w Meksyku wynaturzenia takie zdarzają się jedynie w slumsach. Nie inaczej, właściwie nawet gorzej, jest w klasie średniej, która w łożu pod wytworną kołdrą ukrywa nieprawe stosunki. Przesada sięga tak daleko, że próby uporządkowania brudnej rzeczywistości, może podjąć się jedynie… duch członka gangu. Kino zaangażowane w społeczny absurd. „Włóczykij” (reż. Avishai Sivan, Izrael 2010) Ekstrakt: 60% Kolejny po „Oczach szeroko otwartych” głos młodego Izraela, wyzwalającego się spod jarzma ortodoksyjnych przodków. Bohater Sivena nie ma jednak homoseksualnych skłonności. Nie jest tez buntownikiem z wyboru. Właściwie przeciwstawienie poukładanemu, stanowczemu światu rodziców wynika u niego z chorobowych powikłań. Te z kolei przynoszą konieczność zbadania nasienia, która zmusza bohatera do zakazanego samogwałtu. Zestawiając film młodego Izraelczyka z propagującym masturbację dokumentem Diany Fabianovej „Księżyc w nas” mamy wrażenie obcowania z dziełami z różnych epok. Tymczasem dzieli je zaledwie rok. Różnicy między mentalnością wyzwolonych Czechów a konserwatywnych Żydów nie da się jednak wyrazić w czasie. Podczas spotkania z reżyserem po projekcji padło określenie izraelskiej Nowej Fali. Choć do wiatru z Zachodu daleko, w powietrzu czuć bryzę orzeźwienia. „Jak brat z siostrą” (reż. Daniel Burman, Argentyna 2010) Ekstrakt: 40% Autor ciekawego „Paszportu do raju” tym razem przedstawił widzom opowieść duchem z Ferzana Ozpetka. Niestety tak jak „Mine Vaganti”, czyli ostatni film włoskiego twórcy, tak i „Jak brat z siostrą” podważają pokładaną w reżyserze nadzieję. Burman przedstawia nam tytułowe rodzeństwo z wyższych sfer, które boryka się nie tyle z pustym portfelem, co raczej z bankructwem uczuć. To okazuje się jednak chwilowe, bo przecież wystarczy, że rodzina trzymała się razem. Mitomaństwo. „Milczące dusze” (reż. Aleksei Fedorchenko, Rosja 2010) Ekstrakt: 50% Przegadana (właściwie „przerecytowana” – najczęściej narrator raczy nas poetyckimi komunałami) wizualizacja wyobrażeń zwyczajów Maryjczyków – jednej z ugrofińskich mniejszości rosyjskich, od których pochodzą nazwy rzek w Rosji środkowej. Woda jest w ich kulturze podstawowym żywiołem. Film Federochenki nie nadaje jej jednak żadnych nad uniwersalne wartości. Pozostaje utartym symbolem oczyszczenia i odrodzenia. Podróż do jednej z wód jaką odbywają bohaterowie, choć motywowana szczytnymi celami, nie przynosi żadnych wartościowych odkryć. Zamiast nich dostajemy utarte frazy o nieśmiertelności miłości. Po te nie warto jednak wsiadać do samochodu.
Cykl: Warszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy Miejsce: Warszawa Od: 8 października 2010 Do: 17 października 2010 |