powrót do indeksunastępna strona

nr 08 (C)
październik 2010

26 WFF: Mała syrenka w Tokio
Hirokazu Koreeda ‹Dmuchana lala›, ‹26 Warszawski Festiwal Filmowy›
Jak potoczyłyby się losy Andersenowskiej bohaterki, gdyby żyła ona we współczesnej Japonii? Odpowiedź na to stanowi „Dmuchana lala”, dobrze zagrana i świetnie sfilmowana opowieść o istocie człowieczeństwa i alienacji w wielkim mieście.
Zawarto¶ć ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Gdzieś w Tokio życiowy nieudacznik traktuje dmuchaną lalkę z sex-shopu jak namiastkę prawdziwej kobiety: kapie ją, ubiera, rozmawia z nią. Pewnego dnia lalka ożywa, wymyka się na zewnątrz i, udając zwykłą dziewczynę, zaczyna wieść normalne życie. Ale co właściwie należy uznać za normalne w miejscu, w którym ludzie traktują lalki jak ludzi, a ludzi jak lalki?
Film, oparty na mandze Gōdy Yoshiie, zalicza się do tych, które trudno streścić, nie narażając się przy tym na błędne skojarzenia. Dmuchana lalka – ożywa – w Tokio… Say no more, say no more! Z pewnością można by nakręcić (a może już nakręcono) film pornograficzny na tych motywach, jednak „Dmuchana lala” pornosem nie jest. To opowieść o poszukiwaniu istoty człowieczeństwa. Nozomi (tak ma na imię lalka) jest zafascynowana ludźmi, z uwagą studiuje ich zachowania i stara się je naśladować, pragnąc w końcu stać się jedną z nich. Im więcej jednak widzi, im więcej odpowiedzi otrzymuje na swoje pytania, tym bardziej przekonuje się, że granica między człowiekiem a przedmiotem jest niezwykle płynna.
Na tle sennego, monotonnego krajobrazu obrzeży Tokio, przemykają obok siebie obserwowani przez Nozomi mieszkańcy: starsza pani, przyznająca się na posterunku do niepopełnionych przestępstw, opuszczony przez żonę szef wypożyczalni wideo, wdowiec z córeczką, posterunkowy uwielbiający filmy gangsterskie, bezdomny staruszek-filozof, recepcjonistka lękająca się losu starej panny, unikająca wychodzenia z domu dziewczyna… Czasami dochodzi między nimi do interakcji, ale z reguły powierzchownej. A przecież, zauważa Nozomi, mamy w sobie pustkę, którą może pomóc wypełnić tylko drugi człowiek. Nasze życie spełnia się dopiero wtedy, kiedy otwieramy się na innych. Przemyślenia te ładnie przekładają się na fakt, że czerpie ona przyjemność seksualną z nadmuchiwania; ma to w sobie nieskończenie więcej erotyzmu, niż sprowadzony do techniki ludzki seks.
Wydaje się jednak, że ludzie zapomnieli o tym, co jest oczywiste dla obserwującej ich lalki: tęsknią za towarzystwem, a jednocześnie od siebie uciekają. Obcowanie z drugą istotą jest bowiem zbyt trudne i wiąże się z ryzykiem odtrącenia. Łatwiej korzystać z dostępnych na wyciągnięcie ręki rozmaitych namiastek, czekających cierpliwie na to, kiedy znów będą potrzebne. Z czasem, ludzie przywykają do wygody, jaką daje im korzystanie z ersatzów i stają się egoistami. Drugi człowiek jest dla nich już tylko irytującą przeszkodą utrudniającą im zaspokojenie potrzeb. Bliskość, zrozumienie, długodystansowe związki – komu to potrzebne?
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Fabuła „Dmuchanej lali” jest w dużym stopniu wzorowana na „Małej syrence”. Nozomi pragnie zostać człowiekiem, zakochuje się w jednym z nich, ale przebywanie między ludźmi poza szczęściem przynosi jej również cierpienie. Chociaż w filmie pojawia się aluzja do animacji Disneya, jego ogólny ton jest znacznie bliższy baśni Andersena, z wyjątkiem finału: Nozomi zdobywa serce swojego księcia i jest z nim (choć krótko) szczęśliwa, a na koniec brak „nagrody pocieszenia” w formie nieśmiertelnej duszy. Jak mówi Stwórca Nozomi (o twarzy Joe Odagiriego), ludzie i lalki w końcu stają się takimi samymi odpadami, jedyna różnica polega na tym, że ci pierwsi nadają się do utylizacji przez spalanie. Jest w tym coś głęboko shintoistycznego: być może istnieją jakieś zaświaty, ale nie celebruje się specjalnie ich istnienia; znacznie ważniejsze jest życie doczesne. Ponadto, japońskie pojmowanie duszy znacznie różni się od zachodniego (do tego stopnia, że już samo używanie tego samego słowa w obu kontekstach jest dużym uproszczeniem). W animistycznym shintoizmie człowiek nie ma na nią monopolu. Nozomi od początku ma w sobie więcej człowieczeństwa niż niejeden z ludzi, udowadnia to kochając, cierpiąc i współczując; nie liczy się fakt, że wykonano ją z winylu. Kiedy Stwórca mówi jej, że nie jest niczyją namiastką, potwierdza tylko to, co wiemy już od dawna.
Nie byłoby „Dmuchanej lali” bez fenomenalnej roli Bae Doony („Pan Zemsta”). Tak samo jak cały film, postać Nozomi zbudowana z motywów nieubłaganie wiodących do fetyszystycznych skojarzeń: dmuchana lalka, winyl, strój pokojówki… Bae ma jednak w sobie coś, co wprowadza zamieszanie w zestaw klisz i wprawia widza w niepokój. Jest dziwnie poważna, dojrzała, nie pasuje do roli lalki; i słusznie, bo Nozomi jest kimś więcej. Chociaż wykonano ją z tworzywa, nigdy się nie urodziła, nie rozumie wielu aluzji kulturowych, a kiedy się skaleczy, ucieka z niej powietrze, widz angażuje się w jej historię tak, jak gdyby była człowiekiem. Żeby nie być gołosłowną: po dokonanym na niej gwałcie Nozomi wyjmuje silikonową pochwę i myje ją nad zlewem. I nie jest to ani śmieszne, ani obrzydliwe, tylko takie, jakie powinno być: przejmująco smutne.



Tytuł: Dmuchana lala
Tytuł oryginalny: Kûki ningyô
Reżyseria: Hirokazu Koreeda
Zdjęcia: Pin Bing Lee
Scenariusz (film): Hirokazu Koreeda
Rok produkcji: 2009
Kraj produkcji: Japonia
Czas projekcji: 125 min.
Gatunek: dramat
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Ekstrakt: 80%

Cykl: Warszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy
Miejsce: Warszawa
Od: 8 października 2010
Do: 17 października 2010
WWW: Strona
powrót do indeksunastępna strona

106
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.