powrót do indeksunastępna strona

nr 08 (C)
październik 2010

Arcydzieła na celowniku: Dorobkiewicz
Michał Krzywicki
Jak w każdym dobrym kryminale, i tutaj mamy morderstwo. I nie będzie niespodzianką, jak zdradzę, że sprawcą zbrodni jest młody student, zresztą całkiem sympatyczny, a jego ofiarą staruszka, ta niestety nieco mniej sympatyczna, bo bogata i wredna, na dodatek lichwiarka.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Przed napisaniem tego dzieła autor podpisał umowę na wydanie książki ze znanym aferzystą, dusigroszem i lichwiarzem (zapewne też Żydem) – niejakim Stellowskim. Pisarz zobowiązał się, że odda mu ukończone dzieło do 1 listopada, a jeżeli nie wywiąże się z kontraktu, każde kolejne jego dzieło miało być wydawane wyłącznie przez Stellowskiego bez należnego wynagrodzenia.
W tym czasie finanse autora były w opłakanym stanie, więc podpisał tę szarlatańską umowę.
Nie dziwi więc ani temat, ani gorycz, jaka bije z kart książki.
Jak w każdym dobrym kryminale, i tutaj mamy morderstwo. I nie będzie niespodzianką, jak zdradzę, że sprawcą zbrodni jest młody student, zresztą całkiem sympatyczny, a jego ofiarą staruszka, ta niestety nieco mniej sympatyczna, bo bogata i wredna, na dodatek lichwiarka – ten ograny zabieg pozwala czytelnikowi nieco utożsamić się z biednym studentem. Motywy zbrodni są jednak banalne – pieniądze, i to nie jakaś wielka fortuna. Gdyby dziś pokusić się o przelicznik, wyszłoby na to, że student zamordował, by zrobić nieco taniej zakupy w Biedronce albo spędziłby popołudnie w Aqua Parku. Narzędzie zbrodni też nie jest wyszukane – siekiera. W epoce teksańskiej piły mechanicznej takie efekty nie zaskakują, dziś wydają się zbyt ograne, choć warto czasami sięgnąć do źródeł takich inspiracji.
Niestety, dalej też książka zawodzi. Po dokonanym morderstwie nie uświadczysz, drogi czytelniku, śledztwa na szeroką skalę albo choćby pościgów uliczkami miasta. Autor skupia się raczej na nudnych rozterkach głównego bohatera, które sprowadzają się do pytania, czy zasady moralności religijnej obowiązują, a to ogniskuje się w dekalogu, a to z kolei w jednym z najważniejszych przykazań, czy człowiek może zabijać.
Może w czasach, gdy żył autor, takie pytanie intrygowało, ale na pewno mało kogo zainteresuje po tym, jak Nietzsche ogłosił, że człowiek zabił Boga, co widać w XX i XXI wieku.
Najgorsze jest jednak to, że autor podsuwa czytelnikowi odpowiedź, wykluczając morderstwo nawet dla dobrych celów, podkreśla, że każde z przykazań jest jak granit, a co za tym idzie, że świat bez Boga to kraina skazanych na niepowodzenia szaleńców, jak nasz studencina. Według autora świat bez Boga nie ma prawa istnieć.
Trudno zresztą utożsamić się czytelnikowi z bohaterem, pomimo że na pewno wielu z nas też ma chwile słabości, w których pobawiłoby się w nadczłowieka i pobiegało z siekierą po ulicach swojego miasta.
W tej, dość przygrubawej książce są oczywiście też plusy. Jednym z nich jest wiernie oddany klimat miasta, od cerkwi po klatki schodowe. Myślę jednak, że zbrodnią było pisać tę książkę w pośpiechu, ale to – o czym już wspomniałem – wymusiła na autorze zła sytuacja finansowa. Karą są niedociągnięcia, nie do końca przemyślana akcja, ograne schematy, jak w dobrym scenariuszu rodem z Hollywood, choćby ostatnia scena, gdzie student kaja się przed ludem.
Mam nadzieję, że kolejne książki tego autora, po które na pewno sięgnę, nie będą pisane w pośpiechu, i że autor miał nieco więcej czasu, by popracować nad warsztatem.

Zaskoczony recenzją? Domyślasz się, jaka powieść jest opisywana, ale coś ci nie gra? Przeczytaj najpierw wprowadzenie Anny Brzezińskiej, a dowiesz się, o co chodzi w tej zabawie!

Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Michał Krzywicki


Urodzony w 1975 r. Gdańszczanin. Historyk. Pięć dni w tygodniu wykonuje pracę na pańskim folwarku – czyli w liceum. I robi to z wielką uciechą mało z czym porównywalną. W weekendy ucieka do lasu z imitacją karabinu Kałasznikowa, by bawić się w Air Soft Gun, albo oddaje się pasji gier planszowych, ale wyłącznie w domu.

Autor dwóch historii alternatywnych z czasów średniowiecza – „Plag tej ziemi” o krucjacie połabskiej oraz „Psalmodii”, w której nad Pomorzem pęka niebo, a zagadkę sączącej się przez nią pieśni usiłują rozwiązać opętany przez diabła mistrz Florencjusz z rycerskiego zakonu Calatrava oraz młodziutki pruski jeniec.

powrót do indeksunastępna strona

41
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.