W 101 (swoją drogą – bardzo ładna liczba, choć jakoś tak złowrogo, Orwellowsko się kojarzy) numerze „Esensji” kontynuujemy temat jubileuszu. Nasze dziesięciolecie postanowiliśmy uczcić, podsumowując dekadę w popkulturze. Niedawno w serwisie, a dziś w magazynie ukazał się szereg rankingów. Zaczęliśmy od 100 najlepszych filmów dekady, potem 100 płyt muzycznych (podzielonych na dwie 50-tki – polską i zagraniczną), wreszcie trzy pakiety gier planszowych i dwa zestawienia RPG. W kolejce czekają książki i komiksy, ale te zobaczycie raczej w numerze 102 (który z kolei ładnie kojarzy się z „Czterema pancernymi”). Oczywiście, wyniki naszych rankingów nie zadowoliły nikogo. Wielu zaś wzburzyły (naprawdę nie macie ważniejszych tematów do denerwowania się, niż nasze gusty?). Taki już los zestawień – gdy są wynikiem kompromisu między zdaniem różnych ludzi, zapewne nie reprezentują niczyjego zdania. Dla nas to było oczywiste, ale dla czytelników najwyraźniej nie. Po co się w ogóle bawimy w te rankingi (bo i takie pytania padały)? Powodów jest kilka: - bo to naprawdę szczerze lubimy robić,
- bo nic nie nabija nam tak oglądalności,
- bo to pretekst, by sobie przypomnieć pewne zapomniane dzieła,
- bo zwykle jest to powodem gorącej dyskusji, a taka, jeśli prowadzona ze smakiem, zawsze jest mile widziana,
- bo Wy – przyznajcie się szczerze – też to lubicie; choćby dlatego, że możecie autorytarnie stwierdzić, że się nie znamy,
- bo czekamy zawsze, aż ktoś się oburzy, że w zestawieniu nie ma „Zmierzchu”.
Dlatego też damy Wam (i sobie) trochę odpocząć, ale rankingi powrócą. I znów będziecie mogli się oburzać, wieszać na nas psy, stwierdzać, że się nie znamy. A my będziemy patrzyli na komentarze z rozbawieniem, że znajdą się tacy, którzy będą mieli nam za złe, że nasz gust nie odzwierciedla ich sympatii. Szczerze – mało co sprawia nam większą frajdę, niż przygotowywanie kolejnego zestawienia. Esensja rankingami stoi. |