Szósty tom „Kroków w nieznane” to nie antologia tematyczna ani wybór najlepszych opowiadań roku. To autorski zbiór tekstów ciekawych, zaskakujących i przejmujących. Świetna kontynuacja legendarnej serii.  |  | ‹Kroki w nieznane. Almanach fantastyki 2010›
|
W trakcie lektury 11 opowiadań składających się na tegoroczny tom „Kroków w nieznane” czytelnicza satysfakcja utrzymywała się na wysokim poziomie. Wyjątkiem było opowiadanie „Me-gi-do” Julii Zonis, bowiem – inaczej niż w przypadku pozostałych tekstów – nie czułem, po co zostało ono napisane. Ani to odkrywcze, ani specjalnie rozrywkowe czy przejmujące. Możliwe jednak, że to wynik słabej alergii, jaka wykształciła mi się w stosunku do współczesnych tekstów naszych wschodnich sąsiadów. Pozostałe utwory to anglojęzyczna fantastyka naukowa, z tylko jednym wyjątkiem – znajdującej się na pograniczu mainstreamu i fantastyki grozy „Feralnej sztuki” MacLeoda. Nie dostrzegłem w doborze opowiadań jakiejś jednej myśli przewodniej, jednej tematyki, która zdominowałaby antologię – widać, że Mirosław Obarski wybierał teksty przede wszystkim ciekawe. Można także zauważyć, że kilka tekstów zajmuje się konsekwencjami wynalazków, które już są w naszych rękach lub zdają się znajdować prawie w naszym zasięgu. W „Betonowej dżungli” Stross opisuje złowieszcze skutki pokrycia Wielkiej Brytanii siecią kamer telewizji przemysłowej, Chianga interesuje moment przejścia symulowanej inteligencji elektronicznej w prawdziwą osobowość, zaś Kosmatkę – klonowanie. Mamy tu jednak także opowiedzianą z perspektywy obcego fabułę znaną z filmu „Coś” Johna Carpentera („Rzeczy” Wattsa) czy połączenie space opery z fantasy w „Bożych napędach” Scalziego (element fantasy daje się jednak zracjonalizować). Z kolei subtelne, spokojne, ale tym bardziej przejmujące opowiadania Felicity Shoulders i Rachel Swirsky, podobnie jak teksty McIntosha i MacLeoda skupiają się na emocjach. Teksty zebrane w tegorocznych „Krokach w nieznane” różnią się od siebie nie tylko tematyką. Od krótkich opowiadań Wattsa czy Kosmatki do stustronicowych nowel Strossa, Scalziego (na Zachodzie ten tekst miał nawet osobne wydanie książkowe) czy Chianga – dostałem do rąk prawie sześćset stron zróżnicowanej lektury. Niestety, w tej beczce miodu musi pojawić się łyżka dziegciu. Większość tłumaczeń sprawia wrażenie rzetelnej roboty, jednak przy jednym tekście poczułem, że coś jest nie tak, i zacząłem porównywać tłumaczenie z oryginałem. Była to jedna z dłuższych form w tomie – oszałamiające rozmachem opowiadanie „Wisznu w Kocim Cyrku” Iana McDonalda, osadzone w tym samym świecie, co „Rzeka bogów”. No cóż, kiedy z tekstu wypadają jakieś zdania czy frazy, to jeszcze nie jest tragedia, o ile nie mają one znaczenia dla fabuły (chociaż uważam, że znikać nie powinny, jeśli nie jest to konieczne ze względów redakcyjnych). Ale kiedy w opowiadaniu przetłumaczony zostaje opis braku reakcji ojca bohatera, a nie zostaje fragment o uprzednim działaniu bohatera, a ten brak reakcji jest ważny dla zrozumienia, czym stał się ojciec, wtedy mowa już o poważnej dziurze. W tym samym tekście uprzedzający atak kobiety („pre-emptive strike”) zamienia się w „strajk ostrzegawczy” mężczyzny, a genomodyfikowane, sterylne ziarno siewne („sterile GM seed”) zmienia się w „ziarno siewne wolne od modyfikacji genetycznych”. Szeregu innych pominięć (a mowa tu o liczbie dwucyfrowej) i błędów w tym samym tekście nie przytaczam, nie jest to już konieczne. Pomijając ten jeden zgrzyt trzeba przyznać, że tom szósty pokonuje wysoko zawieszoną przez poprzednie części poprzeczkę. Oby za rok przyszło nam postąpić krok dalej w nieznane.
Tytuł: Kroki w nieznane. Almanach fantastyki 2010 ISBN: 978-83-7590-064-4 Format: 550s. oprawa twarda Cena: 55,99 Data wydania: 7 grudnia 2010 Ekstrakt: 80% |