„Writer′s block” to zjawisko dotykające zwłaszcza ludzi pióra. Ot, pewnego dnia siada się przed pustą kartką (czy ekranem monitora) z zamiarem kontynuowania pisania – a tu… nic. Ani jedno zdanie. Ani słowo. Nazajutrz to samo. Tydzień. Miesiąc. Blokada potrafi trwać latami – bywało, że była powodem przerwania dobrze rokujących karier pisarskich. Jak sobie radzić z tą dolegliwością? W sieci znajdziemy wiele rad – niektórzy wręcz ostrzegają: ilu pisarzy, tyle możliwości rozwiązania problemu. Nie ma więc tej jednej sprawdzonej, najlepszej. Wśród tych wysoko ocenianych znajdziemy między innymi: - narzucenie sobie sztywnego harmonogramu; od tej do tej godziny masz siedzieć przed pustą kartką czy monitorem – i nie robić nic innego poza próbą pisania;
- pisz swobodnie, na redakcję tekstu przyjdzie czas później;
- myśl o pisaniu jako o pracy, a nie sztuce – traktuj siebie jako rzemieślnika, nie jako artystę;
- weź sobie wolne po zakończeniu pewnej zamkniętej części – tym bardziej po napisaniu całości;
- ustaw sobie końcowy termin i pilnuj go;
- poszukaj właściwego (głębokiego) powodu blokady – pogadaj z innymi piszącymi, być może także z psychoterapeutą;
- pisz kilka różnych rzeczy na raz; jeśli z jednym tematem nie wychodzi, może drugi akurat pójdzie łatwiej;
- spróbuj zreorganizować miejsce pracy – może inne światło? krzesło? porządek na biurku?
- pamiętaj, po co piszesz – czy robisz to z przymusu, czy dlatego, że po prostu to lubisz?
I jeszcze jeden: czyń różne doświadczenia pisarskie. Spisuj sobie co chcesz: początki nowych opowieści, pomysły na fabułę, opisuj zdjęcia, sny… Lub napisz wstępniak do magazynu. |