powrót; do indeksunastwpna strona

nr 06 (CVIII)
sierpień 2011

Autor
Czworonóg w pelerynie
Frederik Du Chau ‹Underdog›
„Ultrapies” to nadzwyczaj porządnie zrealizowane kino familijne, oparte na starym, animowanym serialu „Super Pies”. Pełno w nim akcji i humoru, a brylujący na ekranie beagle bez problemu potrafi skraść serce widza.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
‹Underdog›
‹Underdog›
Bez końca można pisać, że dłubanie przy tytułach nie jest tym, czego widzowie najbardziej oczekują od dystrybutora. Oryginalny tytuł filmu brzmi „Underdog”, bowiem tak też nazywał się będący jego bazą animowany serial z lat 1964-1973. Ten zaś z kolei dostał za tytuł słowo używane potocznie na określenie kogoś, kto z góry jest uważany za przegranego w grze, walce czy zawodach, w których bierze udział. Pies będący bohaterem kreskówki, a teraz także filmu, początkowo jest właśnie takim typowym przegranym, który najprawdopodobniej do końca życia będzie robił z siebie ofiarę losu. Gdy jednak pewnego dnia nabywa nadnaturalnych mocy, decyduje się przyjąć miano Underdoga jako swój pseudonim, pod którym będzie nieść pomoc potrzebującym. Na polski oczywiście nie da się tego słowa przełożyć tak, aby zachowało swoje pierwotne znaczenie, ale jako że pies nosi na koszulce „U” od „Underdog”, to film ochrzczono u nas tytułem „Ultrapies”. I wszystko byłoby pięknie, tyle że animowany serial, goszczący swego czasu w Polsce, był wyświetlany jako „Super Pies”. Używając tytułu „Ultrapies” dystrybutor automatycznie odciął się więc zarówno od znanego u nas serialu, jak i od wszelkich konotacji z „Supermanem”, spychając obraz do roli przeciętnego filmu familijnego. Jeszcze większą krzywdą było puszczenie „Ultrapsa” bezpośrednio na rynek DVD, mimo że w zagranicznych kinach radził sobie całkiem nieźle.
Osią fabuły są przygody policyjnego beagle’a, który popełniwszy o jedną spektakularną pomyłkę za dużo (szynka zamiast bomby), zdruzgotany porzuca służbę. Złapany przez hycla, trafia do laboratorium, w którym niskopienny szalony naukowiec (bardzo sympatyczna rola Petera Dinklage’a, gwiazdy „Dróżnika”) próbuje przeprowadzić na nim jakiś – co oczywiste, szalony – eksperyment. Psu jednak udaje się wyrwać z uścisków twardogłowego pomocnika naukowca i w trakcie ucieczki przewraca na siebie etażerkę pełną wściekle fosforyzujących preparatów. Przebiwszy się chwilę później przez grube drzwi na ulicę, wpada wprost pod koła samochodu zgorzkniałego byłego policjanta, samotnie wychowującego nastoletniego syna. Naturalną koleją rzeczy pies – ochrzczony imieniem Shoeshine ze względu na to, że polizał kierowcy buty – trafia pod opiekę chłopaka, który niezbyt jest z tego faktu zadowolony. Do czasu, gdy okazuje się, że pies gada ludzkim głosem.
Reszta jest raczej łatwa do przewidzenia. Pies zaczyna pomagać ludziom, przywdziewając odpowiednią pelerynkę (to raczej nie zaskoczenie, że przeważają w niej barwy czerwona i niebieska), a także wikła się w romans z pewną spanielką. W tym czasie chłopak stara się podtrzymywać na duchu czworonogiego przyjaciela i – dla odmiany – wikła się w romans z właścicielką spanielki. Zaś wkurzony na świat naukowiec próbuje złapać psa, żeby posiąść jego DNA i z jego pomocą zbudować armię superpsów, dzięki której opanuje… może nie od razu świat, ale na początek miasto.
Jak to u Disneya, film został zrealizowany z odpowiednim rozmachem i dbałością o najdrobniejszy detal. Wszystkie techniczne składowe są na najwyższym poziomie, w związku z czym oglądanie psich przygód jest samą przyjemnością. Bardzo dobrze radzą też sobie aktorzy – wspomniany Peter Dinklage, a także robiący za idiotę Patrick Warburton (jego bohater ciągle chodzi z leksykonem, żeby móc od czasu do czasu błysnąć znajomością co trudniejszego słowa). Trochę słabiej wypada jednak James Belushi, mimo że jego rola została skrojona tak, by korespondować z dawnym kinowym hitem „K-9”, w którym grany przez niego, rozwiązujący kryminalną sprawę policjant, miał do pomocy etatowego owczarka niemieckiego.
Oczywiście, „Ultrapies” to czystej wody kino familijne – nawet mimo odrzucenia infantylności, jaką cechował się serial – i wiele w nim zagrywek, które zwyczajnie mogą irytować widza dojrzałego, wliczając w to nieznośną momentami umowność wielu scen. Wystarczy jednak przymknąć na to wszystko oko i dać się ponieść wartkiej, pełnej niewymuszonego humoru akcji, by dostrzec pozytywne aspekty seansu. Wśród nich z pewnością należy wymienić przesympatycznego psa, który na szereg spraw patrzy z odświeżającej perspektywy (na przykład pamięta imię spanielki, ale już nie jej pani), a także rozmaite odniesienia do klasyki gatunku. To po prostu bardzo miły film na wspólne popołudnie.



Tytuł: Underdog
Reżyseria: Frederik Du Chau
Zdjęcia: David Eggby
Rok produkcji: 2007
Kraj produkcji: USA
Dystrybutor: Forum Film
Gatunek: familijny, komedia
Wyszukaj w: Wysylkowa.pl
Wyszukaj w:
Wyszukaj w: Allegro.pl
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

126
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.