W „Kadrze, który…” pasek z komiksu „Schlock Mercenary” uczy, że systemy wentylacyjne nie muszą wywoływać jęku zawodu, a także demonstruje, jak przemyślane ułożenie paneli może pomóc opowiedzieć historię.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Przewody wentylacyjne to ulubiona droga ucieczki z więzień i infiltracji niezdobytych fortec. W rzeczy samej używana i nadużywana od tak dawna, że obecnie może wywołać narzekanie na lenistwo autora, któremu nie chciało wymyślić się nic oryginalniejszego, jak i uciekające w postmodernizm pytanie, czemu czarne charaktery w końcu nie zadbają o lepszą i bezpieczniejszą architekturę. 1) Nawet realistyczna wentylacje by wystarczyła, pełna ostrych kątów, krat i wentylatorów, a co najważniejsze zbyt ciasna, nawet dla wygłodzonych aktorek. Czasem jednak bohater okazuje się odpowiednio wyekwipowany przez naturę i może swobodnie, nie narażając zawieszenia niewiary skorzystać z tej drogi. Tak jest w przypadku widocznej na załączonym obrazku zielonej, ciągliwej masy, która naprawdę nazywa się Schlock i ma stopień sierżanta. Dzielny sierżant należy do rasy amorfów, bezkształtnych istot i jako taki zdolny jest do przyjmowania wielu kształtów, przemieszczania oczu, przeciskania się przez ciasne otwory oraz pożerania istot, które zirytują go lub zagrożą jego przyjaciołom. Ma też socjopatyczną osobowość, ale tę już wykształcił osobiście. Sierżant i jego przypominający latającą, odwróconą do góry nogami wiśnię towarzysz – sztuczna inteligencja imieniem Ennesby – służą w Twardzielach Tagona, formacji międzygwiezdnych najemników z XXXI wieku, a pojawiają się, razem z innymi nietuzinkowymi postaciami, w komiksie internetowym Howarda Tylera „Schlock Mercenary”, recenzowanym w „Esensji”. W prezentowanej scenie zajmują się poszukiwaniem porwanego towarzysza na olbrzymim statku kosmicznym. Czytelnik, który przyjrzy się temu panelowi, zachichocze nad dowcipem i kliknie w łącze prowadzące do następnego odcinka, powinien się jednak zatrzymać, by rozważyć, w jaki sposób kierowano jego uwagą. Kształt komiksowego obrazka czy jego pozycja względem innych paneli na stronie może, odpowiednio użyty, stać się nierozdzielną częścią opowiadanej historii. Za ich pomocą autor może przekazać klimat historii, manipulować emocjami czytelnika, sterować tempem, kierunkiem czytania strony oraz zwiększyć zaangażowanie czytelnika w opowieść. W omawianym wypadku oko próbuje podążać tradycyjnie, jak Bóg przykazał, z lewa do prawa i od razu się gubi. Dochodzi do końca paska, zaraz potem musi się cofnąć, by przeczytać umieszczoną pośrodku chmurkę z tekstem (dla komplikacji „podpiętą” do pierwszego panelu), potem skacze wokół niej po rozmieszczonych naokoło obrazkach, a sprawnemu odczytaniu całości nie pomaga bynajmniej przelewający się przez ramki Schlock. W ten sposób układ paneli zaplątuje nasz wzrok, a nasze spojrzenie mimowolnie naśladuje drogę części ciała sierżanta podczas podróży przez system wentylacyjny. 1) W rzeczy samej problem został już dostrzeżony przez zainteresowane strony, wskazano też odpowiedni środek zaradczy, zresztą o samej jego wadze świadczy wysoka, druga pozycja w „Katechizmie Złego Władcy”. Żeby tylko Hollywood wziął to w końcu pod rozwagę. |