powrót; do indeksunastwpna strona

nr 07 (CIX)
wrzesień 2011

Opowieść sentymentalna bez morału
Ursula K. Le Guin ‹Malafrena›
Ni to powieść historyczna, ni romantyczna, ni próba naśladowania dziewiętnastowiecznych klasyków. Po lekturze „Malafreny” Ursuli Le Guin nie pozostają praktycznie żadne wspomnienia, a jedyne, co ją może wyróżniać, to nadzwyczajna, jak na dzieło twórczyni Ziemiomorza, bezbarwność bohaterów.
ZawartoB;k ekstraktu: 40%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Prawdziwym paradoksem książki jest to, że mimo całkowicie banalnej historii nie nudzi, opowiadając o codziennych wydarzeniach w sposób całkiem urokliwy. Jednak jeśli chodzi o pozostałe elementy, to ani bohaterowie, ani świat, ani tym bardziej fabuła nie mają w sobie nic wciągającego, a banał goni w nich banał, poczynając od okładkowego cytatu („Kiedy mówił o wolności, nie wiedział, czym jest więzienie”) na finałowym dialogu kończąc.
Wydawać by się mogło, że stworzenie prze Le Guin nowego, nieistniejącego państewka europejskiego zdominowanego przez austriacki reżim będzie miało jakiś cel. Niestety, zarówno nowy kraj, jak i jego dziewiętnastowieczne perypetie (akcja książki rozgrywa się w drugiej połowie lat 20. dziewiętnastego wieku i kończy się niedługo po rewolucji lipcowej we Francji) nie stały się areną wydarzeń zmieniających oblicze świata, a jednie tłem dla przedstawienia losów paru bohaterów. Tym dziwniejszy wydaje się być blurb autorstwa Joanny Szczęsnej: „fanom twórczości Le Guin pozostaje wiara w jakąś alternatywną wizję historii czy istnienie jakiegoś równoległego świata”. Ciężko to w jakikolwiek sposób odnieść do „Malafreny”, skoro uniwersalność Orsini idzie w parze z jej bezbarwnością.
Choć postaci przedstawione w powieści ciężko nazwać schematycznymi, to ich losem praktycznie nie sposób się przejąć. Główny bohater, Itale Sorde, absolwent historii, młody i niepokorny propagator idei rewolucyjnych, przypomina wielu podobnych bohaterów starających się zmieniać swój świat. Ma on rzekomo silny charakter – rzecz, o której częściej słyszymy z ust innych bohaterów, niż możemy się przekonać na własne oczy. Jest pełen młodzieńczego zapału i wiary w możliwość zmian, a nawet rewolucji, która miałaby doprowadzić do obalenia austriackiego panowania i przywrócenia monarchii parlamentarnej w Orsini. Szlachetne ideały trafiają na podatny grunt, Itale gromadzi sporą grupę zwolenników i pomocników, ale są oni jedynie bezbarwnym tłem, których rola sprowadza się do uwidocznienia zalet Sorde oraz ukazania go jako prawdziwego, gotowego na poświęcenia bohatera.
Wyróżniają się tu kobiety: z jednej strony pewne siebie i dążące do wyzwolenia się z przypisanych im ról (na tyle, na ile pozwalałyby im na to osiemnastowieczne obyczaje), a z drugiej strony przesadnie sentymentalne, chwiejne i szukające nie wiedzieć czego. Odnosi się to w różnym stopniu do całej trójki najważniejszych kobiecych postaci w powieści: siostry Sorde, jego przyjaciółki oraz jego kochanki. Banalne monologi wewnętrzne i dialogi są wyznacznikiem rozdziałów, w których narracja koncentruje się na tych postaciach. Baronówna (kochanka Italego) szuka wolności i wyzwolenia, jednak nie może się zdecydować, czy sypianie z bohaterem stanowi właśnie to wyjście, o którym marzy, czy też jest jego przeciwieństwem. Piera, jego przyjaciółka, atrakcyjna młoda kobieta, rozkochuje w sobie mężczyzn, przyjmuje i odrzuca zaręczyny i nie może się zdecydować na to, co zrobić z własnym życiem. Laura, siostra Sorde, po jego wyjeździe z rodzinnego majątku pragnie przejąć część obowiązków ojca i zająć się opieką nad gospodarstwem.
W powieści, w której wszystko dotyczy właśnie bohaterów, ich perypetii, przeżyć, przemyśleń i zmian w nich zachodzących, są oni najsłabszym elementem. Pierwszoplanowi (jak Itale, baronówna czy Piera) interesują nas równie mało, co rzesza drugo- i trzecioplanowch postaci. Po prostu są, mają do odegrania jakąś rolę, a potem znikają gdzieś w odmętach świata i fabuły. Informacje o ich śmierci czy kłopotach życiowych można zbyć jedynie wzruszeniem ramion, a sentymentalne uniesienia (bo romantycznego zapału próżno w nich szukać) nie wywołują żadnych emocji.
Banały, którymi wypełniona jest książka, potrafiłyby zniechęcić do niej bardzo szybko, gdyby nie styl. Jak zwykle u Le Guin mamy do czynienia z bogatym, pełnym niezwykłych krajobrazów światem: górskimi przełęczami, winnicami, jeziorami czy miastami pełnymi pięknych katedr i kamienic. Pozwala to na chwilę zagłębić się w lekturze bez zwracania uwagi na kiepską fabułę i bohaterów, ale trwa to tylko do przerwania opisu scenerii przez kolejny dialog na temat niczego. Ale nawet w przypadku narracji autorka nie uniknęła olbrzymich uproszczeń: kiedy Itale przyjeżdża do przemysłowego miasta pełnego ciasnych uliczek i wielkich fabryk, od razu widać, że stanie się tam coś złego. Austriacy, występujący najczęściej w postaci żołnierzy broniących dawnego porządku, są przedstawieni bardzo jednostronnie jako ci „źli najeźdźcy”, konflikt między starym ładem a rewolucyjnymi ideałami kończy się zaś dokładnie tak, jak można było to przewidzieć na początku.
Co ciekawe, powieść nie kończy się happy endem ani radosnym powrotem do stron rodzinnych, gdzie po kilku latach ciężkich doświadczeń rewolucjonisty Itale mógłby podjąć się gospodarskich obowiązków i umrzeć otoczony gromadą dzieci i wnuków. Jednak nie oznacza to wcale, że otrzymujemy interesujące czy warte uwagi podsumowanie, o jakimkolwiek morale nie wspominając. Finał jest równie bezbarwny jak cała reszta. Jeśli dziewiętnastowieczna literatura rosyjska była dla Le Guin inspiracją do napisania „Malafreny”, to wolę jednak Tołstoja, Dostojewskiego i Czechowa.



Tytuł: Malafrena
Tytuł oryginalny: Malafrena
Wydawca: Książnica
ISBN: 978-83-245-7509-1
Format: 416s. 110×175mm
Cena: 12,–
Data wydania: 17 sierpnia 2007
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Wysylkowa.pl
Wyszukaj w
:
Ekstrakt: 40%
powrót; do indeksunastwpna strona

39
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.