Na swojej ostatniej płycie The Antlers brzmią dość złowieszczo, a jednocześnie bardzo przejmująco. Na dodatek przesłuchaniu całego „Burst Apart” towarzyszy pewien niepokój, ale mimo tego krążek swoją melancholią i klimatem przyciąga naprawdę mocno.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Najwcześniejsze, singlowe „Every Night My Teeth Are Falling Out” zapowiadało się przy pierwszym kontakcie na spokojną, wygraną na akustycznej gitarze, rytmiczną balladę. Po chwili zyskuje jednak żywsze tempo, gitary nabierają mocy, a do tego w tle pojawiają się rozmyte i migoczące dodatki. Niezmienny jest za to wysoki wokal Petera Silbermana – znak firmowy, początkowo przecież jednoosobowego, The Antlers. Jego falset zdominował również kolejny, zapowiadający najnowszy materiał numer – „Parentheses”, który jest cały trzeszczący, z wyraźniejszą perkusją i linią basu oraz dołączającymi z czasem ostrzejszymi gitarami i mroczną, ale ciągle rozedrganą elektroniką. Na szczęście już pierwsze na playliście, może nawet odrobinę zbyt proste, „I Don’t Want Love” nakazuje zweryfikować oczekiwania i daje nadzieję na bardziej różnorodne muzyczne doznania. Wszystko za sprawą delikatnego podkładu oraz przyjemnego rozmycia dźwięków, które razem ze spokojnym śpiewem tworzą znacznie łatwiej przyswajalną piosenkę. Z kolei następne „French Exit” to więcej typowo indierockowych, kołyszących brzmień, ale czystego, gitarowego grania na „Burst Apart” raczej nie uświadczymy. Niemal wszędzie jest miejsce na jakieś syntetyczne udziwnienie, zmianę nastroju czy zaburzenie wcześniej skonstruowanego spokoju. Wszystko to nie pozwala na błogie, bezmyślne oddanie się melancholijnemu i jednak smutnemu krążkowi. Ostatnie cztery utwory to najbardziej stonowane i balladowe momenty albumu, niepozbawione także depresyjnych emocji. Instrumentalne „Tiptoe” to ciche, migoczące brzdąkania ze specyficzną, przytłumioną trąbką. Kolejne „Hounds” zostało właściwie całe zbudowane wokół przeszywającego „uuu” w wykonaniu Silbermana. Później jest jeszcze odważniej: bardzo wysoko zaśpiewane „Corsicana” w akompaniamencie pojedynczych dźwięków, by wreszcie płytę zamknęło szumiące i miarowe „Putting the Dog to Sleep” – dla mnie najpiękniejsza kompozycja z całego zestawu. Na „Burst Apart” sporo jest różnego rodzaju szumów i cichych trzasków, które nadają temu wydawnictwu, razem z niewysokim tempem, dużej, ale nie do końca spokojnej, senności. Według mnie od poprzedniego „Hospice” nowojorczycy nie zrobili wcale wielkiego odwrotu (przede wszystkim w większym stopniu postawili na elektronikę i solidniejszą produkcję, tudzież zrezygnowali z, i tak rzadkiego, zapędzania się w pewnych momentach), ale to dobrze. Bo w budowaniu refleksyjnych, intymnych kompozycji są całkiem nieźli.
Tytuł: Burst Apart Wydawca: Universal Nośnik: CD Data wydania: 24 czerwca 2011 Czas trwania: 41:06 EAN: 0602527701462 Utwory CD1 1) I Don’t Want Love: 3:19 2) French Exit: 4:02 3) Parentheses: 3:25 4) No Widows: 5:19 5) Rolled Together: 4:36 6) Every Night My Teeth Are Falling Out: 3:25 7) Tiptoe: 2:20 8) Hounds: 5:18 9) Corsicana: 3:36 10) Putting The Dog To Sleep: 5:48 Ekstrakt: 80% |