powrót; do indeksunastwpna strona

nr 08 (CX)
październik 2011

Między oczy i prosto w serce
Chickenfoot ‹III›
Namnożyło się ostatnimi czasy w rockowym światku supergrup. Bez względu jednak na to, ile ich będzie, jedną z tych, które najbardziej zasługują na uwagę, jest Chickenfoot. Za wystarczającą rekomendację niech posłuży informacja, że za mikrofonem stoi w niej Sammy Hagar, a na gitarze wymiata Joe Satriani. Na albumie „III” proponują oni słuchaczom pokaźną, choć nie przesadnie, porcję najklasyczniejszego hard rocka.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Dobry klasyczny hard rock zawsze był, jest i będzie w cenie. A kto miałby zagrać go lepiej niż panowie z amerykańskiej supergrupy Chickenfoot? Gwoli ścisłości warto wyjaśnić, że za tą nazwą kryją się wokalista Sammy Hagar (niegdyś między innymi w Montrose i Van Halen), wirtuoz gitary Joe Satriani, basista Michael Anthony (również wieloletnia podpora zespołu Eddiego Van Halena) oraz perkusista Chad Smith (który swoim talentem wspierał i Glenna Hughesa, i Johnny’ego Casha, i Red Hot Chili Peppers). Już na sam dźwięk tych nazwisk pod każdym fanem rocka powinny ugiąć się kolana – mamy przecież do czynienia z najprawdziwszymi żywymi legendami. Grupa powstała w 2008 roku i początkowo miała być typowym okazjonalnym projektem, powołanym po to, aby uświetnić jeden z solowych koncertów Sammy’ego. Jak się jednak okazało, starsi panowie szybko złapali wspólny język i zabrali się za pracę nad premierowymi kompozycjami. Debiutancki album – zatytułowany po prostu „Chickenfoot” – ujrzał światło dzienne w czerwcu następnego roku. Wypełniło go jedenaście kawałków (w wersji limitowanej, opublikowanej w Japonii, dorzucono jeszcze jeden) skomponowanych przez Hagara i Satrianiego. Muzyka chwyciła, fani wykupywali bilety na koncerty, więc naturalną koleją losu, zamiast myśleć o zarżnięciu kury znoszącej może jeszcze nie złote, ale na pewno wartościowe jajka, kwartet przystąpił do pracy nad drugim albumem, któremu dla zmyłki nadano tytuł „III” (przed laty podobny patent zastosowała inna amerykańska supergrupa – The Traveling Wilburys, która dwa lata po debiutanckim krążku „Vol. 1” wydała od razu „Vol. 3”).
Trud przygotowania nowego materiału ponownie wzięli na siebie Sammy i Joe; jedynie w trzech (z jedenastu) utworach wspomogli ich pozostali członkowie zespołu. Na otwarcie zafundowano słuchaczom, oparty na – inaczej zresztą być nie mogło – bluesowych skalach, prawdziwy wymiatacz – „Last Temptation”, w którym sekcja rytmiczna rozjeżdża uszy jak walec, gitara wwierca się w świadomość z ostrością brzytwy, a wokalista bez trudu udowadnia, że gdy za ileś tam lat – oby stało się to jak najpóźniej – przyjdzie mu rozstać się z tych łez padołem, zajmie honorowe miejsce w Panteonie najpotężniejszych głosów rocka obok Bona Scotta i Ronniego Jamesa Dio. Nie mniej energetycznie brzmi „Alright, Alright”, choć akurat temu kawałkowi bliżej do szalonego rock’n’rolla niż do dostojnego bluesa. Rozkołatane nerwy koi nieco, mający spory potencjał komercyjny, trzeci na liście „Different Devil”, którego brzmienie udanie zmiękcza grający gościnnie na klawiszach Mike Keneally oraz śpiewający w chórku Michael Anthony. W „Up Next” oraz „Lighten Up” panowie odzyskują wigor, serwując kolejną porcję najwyższej próby hard rocka. Z kolei „Come Closer” to piękna, choć wcale nie ckliwa, ballada, na dodatek okraszona wyborną solówką Satrianiego. Hagara wokalnie wspomaga tu żeńskie trio w składzie Monique Cleber, Joani Bye i Linda Bye. Ukojenie nie trwa jednak zbyt długo, ponieważ „Three and a Half Letters” to następny kawałek, który jest w stanie zrobić w mózgu niezłe spustoszenie (zwłaszcza gdy do „głosu” dochodzi Joe). Podobnie zresztą jak „Big Foot”. Trudno sobie wyobrazić, by na koncercie w chwili, gdy Chickenfoot sięgną po ten właśnie kawałek, ktoś mógł na widowni nie poderwać się do zabawy, względnie nie zaczął przytupywać obiema nogami.
„Dubai Blues” zgodnie z tytułem przenosi nas w trochę inne obszary muzyczne. Ale to wcale nie oznacza, że będzie lżej, co najwyżej tylko trochę wolniej. Zresztą w drugiej części utworu z bluesa zostaje w nim już tylko wyśpiewywany przez Hagara (który notabene bardzo przypomina w tym kawałku Roberta Planta z wczesnych płyt Led Zeppelin) w refrenie tytuł; dzieła zniszczenia dopełnia natomiast solo na gitarze Joego. Przedostatni na płycie „Something Going Wrong”, zaczynający się od gitary slide, przywodzi na myśl country-rockowe kapele z południa Stanów Zjednoczonych. Melodyka i nostalgiczny klimat czynią go zaś kolejnym – po „Big Foot” – potencjalnym hitem singlowym z tego krążka. Album zamyka „ukryty” „No Change”, w którym panowie z Chickenfoot pozwalają sobie na odrobinę psychodelicznego szaleństwa. Hagar dosłownie wykrzykuje tekst, a Satriani po raz pierwszy (i jednocześnie ostatni) zapuszcza się w rejony dużo bardziej znane z jego solowych dokonań, gdzie – przez nikogo nie ograniczany – może sobie pozwolić na podobne w stylu wirtuozerskie ekstrawagancje. Choć zupełnie inny od „Last Temptation”, „No Change” ma taką samą siłę rażenia. Zespół z każdą kolejną minutą nabiera rozpędu, w efekcie czego końcowe takty brzmią już jak niemal żywcem wyjęte z „Immigrant Song”. Biorąc pod uwagę fakt, że wszyscy członkowie Chickenfoot mają wspólnie ponad dwieście dwadzieścia lat, forma – zarówno fizyczna, jak i artystyczna – w jakiej się znajdują, musi budzić podziw. Cóż, widocznie rock’n’roll ma szczególne właściwości konserwujące. „III” to krążek, który z czystym sumieniem można polecić wszystkim wielbicielom Led Zeppelin, Van Halen i Guns’N Roses. Odnajdą na nim te same emocje i potęgę brzmienia.



Tytuł: III
Wykonawca / Kompozytor: Chickenfoot
Wydawca: earMUSIC
Nośnik: CD
Data wydania: 26 września 2011
Wyszukaj w: Wysylkowa.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Utwory
CD1
1) Last Temptation
2) Alright, Alright
3) Different Devil
4) Up Next
5) Lighten Up
6) Come Closer
7) Three and a Half Letters
8) Big Foot
9) Dubai Blues
10) Something's Gone Wrong
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

172
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.