Kinematografie, które nie doświadczają czasowego spadku formy, nie istnieją. Inna rzecz, że w przypadku naszej rodzimej okresy regresu przychodzą nadspodziewanie często. Nigdy jednak wysyp słabych polskich filmów nie był masą jednolitą, nie dopuszczającą wyjątków. Tak też spośród gąszczu nieciekawych i sztampowych polskich filmów okresu niemego wyłania się „Mocny człowiek” Henryka Szaro.  | W naszym cyklu co tydzień prezentujemy wybrane tytuły należące do klasyki kina. Niekoniecznie bardzo znane, niekoniecznie obsypane nagrodami, ale z pewnością nadal warte uwagi. |  |
 | ‹Mocny czlowiek›
|
Zaginiony w czasie wojny niemy blockbuster z 1929 roku powrócił do życia. Już sam fakt owego powrotu jest gwarancją jakości tego polskiego obrazu – już w latach 20. pozwoliła mu bowiem zaistnieć w europejskim obiegu festiwalowym, dzięki czemu jedna z eksportowanych kopii przetrwała przez 70 lat w belgijskich archiwach, by dziś w wersji odnowionej cyfrowo zawojować rynek DVD. Przeogromnym atutem nowego wydania jest podłożona do obrazu muzyka tria Maleńczuk-Tuta-Rutkowski – absorbująca, psychodeliczna, niepokojąca niczym wydarzenia, którym towarzyszy. Pod nazwą „Mocny człowiek” funkcjonuje więcej niż jeden byt. To nie tylko filmowe dzieło Henryka Szaro, lecz także jego wcześniejsza wersja z 1917 roku autorstwa Wsiewołoda Meyerholda oraz – przede wszystkim – obszerna powieść Stanisława Przybyszewskiego, na której oba filmy bazują. Ponadto wewnątrz świata przedstawionego tytuł funkcjonuje jako nazwa powieści napisanej przez morfinistę Górskiego, a następnie ukradzionej mu przez przyjaciela, Henryka Bieleckiego. Ten ostatni jest ucieleśnieniem idei mocnego człowieka – bezwzględnego, pozbawionego skrupułów, po trupach dążącego do celu. Celem Bieleckiego (w tej roli kapitalny Gregori Chmara) jest sława. Marginalny dziennikarzyna nie jest jednak w stanie samodzielnie osiągnąć sukcesu. Wykorzystuje zatem utalentowanego, lecz zniszczonego przez uzależnienie przyjaciela, którego w białych rękawiczkach doprowadza do samobójczej śmierci. Podpisując się pod jego twórczością literacką, skutecznie rozpoczyna podbój salonów, po drodze zdobywając uznanie i pieniądze. Zło wcielone – mogłoby się wydawać. Bielecki nie jest jednak bohaterem jednowymiarowym, jak cała gama postaci wokół niego. Jego przekleństwem i błogosławieństwem są uczucia, których nie jest w stanie opanować. Wewnętrzne napięcie między nimi a obsesyjnym egoizmem doprowadzają do ciekawego filmowo rozdarcia bohatera. Tymczasem wszyscy pozostali dają się określić jednym epitetem: Nina (ukochana Bieleckiego) – nieskazitelna, wydawca książki – chciwy, Łucja (była partnerka) – zazdrosna. Przekłada się to również na sposób gry – kreując swoich bohaterów, aktorzy wypracowali dlań po jednej charakterystycznej minie określającej osobowości postaci. Typowe dla niemego kina teatralność i ekspresja w grze aktorskiej dodatkowo to uwydatniają. I tak myśląc o Górskim, widzimy jego zmęczone, proszące oblicze, a Łucja nieustannie wybałusza oczy i zaciska usta. Jednolitości owego schematu wymyka się jedynie Bielecki – zdeterminowany i wahający się, egoistyczny i kochający, chłodny i czuły jednocześnie. Moralitetowy charakter „Mocnego człowieka” doskonale wspiera gra barw – choć zabrzmieć to może absurdalnie, wszak dzieło to bezspornie czarno-białe. Niewiele jest jednak filmów, w których swoiste użycie tych dwóch podstawowych kolorów niesie ze sobą tak wiele treści. Dobrze obrazuje to analiza kostiumów. Nina ubrana jest zawsze na biało, co świadczyć ma o jej dobroci i niewinności. Bielecki natomiast dobiera stroje w zależności od okazji – jednak gdy spotyka się z Niną, zawsze ma na sobie jaśniejszy garnitur, co mówi o jego szczególnym stosunku do tej kobiety. Nina ubrana jest na czarno tylko raz (co ma uzasadnienie w jej aktualnej sytuacji życiowej) w trakcie spotkania z Henrykiem, który wówczas przekornie ubiera się na biało. Nie bez znaczenia jest w tej scenie wiszący nad nimi obraz – wizerunek pary: kobiety odzianej w białe barwy i mężczyzny – w czarne. Ludzie z obrazu, wizualny negatyw Niny i Henryka, odzwierciedlają jednak rzeczywiste barwy ich charakterów. Na szczególną uwagę zasługują w „Mocnym człowieku” zastosowane tu rozwiązania techniczne. Przede wszystkim zdjęcia Giovanniego Vitrottiego. Wyłaniają się dwa sposoby filmowania – jeden poświęcony ówczesnej Warszawie, drugi relacjonujący wydarzenia głównej intrygi. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z plenerowymi zdjęciami określającymi miejsce i wyznaczającymi czas wydarzeń (eksponowanie położenia słońca i świateł ulicznych latarni). Oprócz tradycyjnych widoków pocztówkowych mamy tu do czynienia z przykładami zsubiektywizowanego spojrzenia – gdy Bielecki omiata wzrokiem kamienicę lub obserwuje ulicę z wnętrza samochodu. W drugim z wymienionych wcześniej przypadków kamera uczestniczy w budowaniu napięcia, głównie przez zmianę szybkości ruchu oraz jej uzasadnione fabularnie jazdy – jak choćby w ujęciu poświęconym dopiero co porzuconej przez Bieleckiego Łucji, gdzie kamera odjeżdża jednostajnie, pozostawiając ją samą w rosnącej przestrzeni i narastającym ściemnieniu. Wreszcie – nie sposób pominąć montażu w „Mocnym człowieku”. Uwagi domaga się mnogość obrazowych trików. Wielokrotnie pojawiają się swoiste kolaże zdjęć zawarte w jednym kadrze, które dają efekt porównywalny z kalejdoskopowym. Co ważne – ich użycie ma istotne uzasadnienie w fabule, dalekie od taniego efekciarstwa. Halucynacyjne kalejdoskopy pojawiają się na ekranie zawsze wtedy, gdy mowa o upojeniu bohatera – sławą, alkoholem, wyrzutami sumienia i pozwalają widzowi przez moment spojrzeć na świat oczami Bieleckiego. Ponadto stosuje się tu niekiedy montaż atrakcji, według koncepcji Eisensteina – mający oddziaływać na widza symbolem i wzmocnić przekaz obrazu. W filmie Szaro ma to miejsce choćby w momencie zestawienia trzech rozgrywanych symultanicznie trzech scen miłosnych – Bieleckiego i Niny, pary innych bohaterów oraz dwóch rybek w szklanej kuli. Ta ostatnia nie ma naturalnie związku z fabułą – celem jej pokazania jest uświadomienie widzowi zwierzęcości instynktów wszystkich widzianych wcześniej postaci. „Mocny człowiek” to nasz powód do dumy. To także dobry materiał eksportowy, o czym na szczęście wiedziano już w międzywojniu – szczęśliwie także i dla nas dziś, ponieważ film przetrwał i chwalić się możemy nim nadal. W swoich czasach dzieło Henryka Szaro zrodziło się na pewnym pograniczu – jako pierwszy i jedyny tak dobry polski film z dogasającej już niemej epoki. Czerpie z najlepszych jej osiągnięć – niemieckiego ekspresjonizmu, kina szwedzkiego, nawet z chaplinowskiego slapsticku. Lecz przecież w 1929 roku świat był już po projekcjach pierwszych filmów dźwiękowych, a za niespełna rok pierwszy taki powstanie i w Polsce. A wielki „Mocny człowiek” wkroczy w pierwszą fazę zbiorowego zapomnienia.
Tytuł: Mocny czlowiek Rok produkcji: 1929 Data premiery: 2 października 1929 Czas projekcji: 77 min Gatunek: dramat, kryminalny |