powrót; do indeksunastwpna strona

nr 09 (CXI)
listopad 2011

Autor
Galia jest najważniejsza!
René Goscinny, Albert Uderzo ‹Asteriks #6: Walka wodzów›
„Walka wodzów” to w oryginale siódmy album z cyklu przygód Asteriksa i Obeliksa. Egmont uparcie jednak publikuje go z numerem szóstym, która to cyferka przynależeć powinna „Asteriksowi i Kleopatrze”. Zostawmy jednak chronologię, bo nie ona jest najważniejsza. Dużo istotniejszym jest fakt, że w tej odsłonie cyklu przyszłość wszystkich wolnych Galów spada na barki wodza Asparanoiksa. A ten… cóż, do najodważniejszych nie należy.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
‹Asteriks #6: Walka wodzów›
‹Asteriks #6: Walka wodzów›
„Walka wodzów”, jak wszystkie wczesne części przygód wojowniczych Galów, pierwotnie ukazała się w magazynie komiksowym „Pilote” – publikowano ją między październikiem 1964 a sierpniem 1965 roku; wersja albumowa trafiła natomiast do sprzedaży mniej więcej rok po zamieszczeniu ostatniego odcinka w prasie. W przeciwieństwie do poprzedniej odsłony serii, czyli „Asteriksa i Kleopatry”, ta nie doczekała się osobnej adaptacji filmowej, ale niektóre jej wątki zostały wykorzystane przez scenarzystów szóstego animowanego obrazu cyklu, to jest „Wielkiej walki Asteriksa” (1989), pod którą jako reżyser podpisał się Philippe Grimond. I dziwić to nie powinno, ponieważ nie ma „Walka wodzów” potencjału, który pozwoliłby na samodzielne zagospodarowanie na ekranie dziewięćdziesięciu minut.
Początek opowieści jest niemal dokładnie taki sam, jak wszystkich wcześniejszych i wielu późniejszych części. Asteriks i Obeliks wyprawiają się do lasu, aby zapolować na dziki, a przy okazji tłuką snujące się tam patrole rzymskie. Tym razem jednak ta rutynowa zabawa ma dużo dalej idące następstwa. Rozeźleni Rzymianie, po powrocie do warownego obozu o nazwie Rabarbarium skarżą się swemu nieokrzesanemu centurionowi Dremordusowi, który wpada w popłoch, obawiając się, że gdy informacje o tym, co dzieje się na podległym mu terenie, dotrą do Wiecznego Miasta, wszechmocny Juliusz Cezar wyciągnie wobec niego poważne konsekwencje. Słowem – że wyleje go na mordę! Dremordus nie zalicza się jednak do tytanów intelektu, nie ma więc pomysłu, jak poradzić sobie z uwierającym go jak czyrak galijskim problemem. Ale od czego ma się adiutantów? Na dodatek takich jak podstępny Knurus. To właśnie on podrzuca centurionowi iście diabelski pomysł, jak pozbyć się krnąbrnych Galów bez angażowania w to bezpośrednio legionistów.
Knurus – przyznać trzeba – łeb ma nie od parady. Znając obyczaje Galów, opowiada Dremordusowi o tak zwanej „walce wodzów”. W przeszłości bowiem często bywało tak, że wódz jednego plemienia galijskiego, chcąc zawładnąć innym plemieniem, wyzywał na pojedynek swego głównego konkurenta; pokonawszy go zaś, przejmował panowanie nad jego poddanymi. Problem jednak w tym, że znalezienie choćby jednego zaprzedanego rzymskim okupantom przywódcy szczepu, który nie będzie bał się wystąpić przeciwko Asparanoiksowi, wcale nie jest takie proste. Nawet gorylowatemu Kolaboriksowi z osady Serum rzednie mina, kiedy dowiaduje się, czego oczekują od niego przyjaciele-Rzymianie. Przecież cała Galia wie, że Asparanoiks ma dostęp do magicznego wywaru! Owszem, ma, ale tylko tak długo, jak długo będzie go dlań przyrządzał druid Panoramiks. Gdy tylko jego zabraknie, zapasy wywaru szybko się skończą, a nieprzejednani Galowie będą musieli się poddać. Wystarczy zatem zlikwidować kapłana-magika, a Kolaboriks rozniesie swego rywala. Na chwałę Wiecznego Miasta i Cezara.
Od tej pory akcja zdecydowanie przyspiesza, do roboty zabierają się bowiem nie tylko Rzymianie, ale również zdradziecki Kolaboriks. Jakby tego jeszcze było mało, nieporadność Obeliksa ściąga na jego ziomków dodatkowe kłopoty. Pomijając stałych bohaterów serii, w „Walce wodzów” pojawiają się dwie nowe, co prawda jedynie epizodyczne, ale za to niezwykle barwne i przezabawne postaci – Pluskwamperfektus (legionista-dekownik, bez przerwy prześladowany przez życiowego pecha) oraz Amneziks (druid-psychoterapeuta, którego pomoc okazuje się niezbędna w ratowaniu Panoramiksa). René Goscinny i Albert Uderzo po raz kolejny popisują się swoim nieprzeciętnym humorem, choć przyznać trzeba, że w warstwie fabularnej tym razem niczym specjalnym nie zaskakują. Zakończenie dość łatwo przewidzieć i nie tylko dlatego, że obowiązkowo musi być szczęśliwe. Należą się natomiast brawa autorom za dużą dozę autoironii, która objawia się między innymi w ostatnim kadrze na stronie trzydziestej. Na rysunku widzimy czekającego w poczekalni do Amneziksa mężczyznę, który stoi w bardzo charakterystycznej i łatwo rozpoznawalnej pozie (kojarzonej z ogólnie znaną postacią historyczną z przełomu XVIII i XIX wieku). Pomocnica druida, panna Gencjanna, zaskoczonym widokiem nieznajomego Asteriksowi i Obeliksowi oznajmia ze spokojem: „Nikt nie wie, za kogo właściwie ten człowiek się uważa”. My już wiemy i możemy docenić dowcip.



Tytuł: Asteriks #6: Walka wodzów
Scenariusz (komiks): René Goscinny
Rysunki: Albert Uderzo
Wydawca: Egmont
Cykl: Asteriks
ISBN: 978-83-237-4684-3
Data wydania: październik 2011
Wyszukaj w: Wysylkowa.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

126
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.