Nowy film Mirandy July, nowy film Kevina Smitha – dwa rozczarowania. Zapraszamy na kolejną relację z American Film Festival.  | ‹Przyszłość›
|
Przyszłość („Future”, reż. Miranda July) Ekstrakt: 30 % Przepis na odbiór komediodramatu według Mirandy July jest prosty – albo od razu kupi się jej bohaterów i specyficzną poetykę filmu, albo przez półtorej godziny będzie zachodzić się w głowę, o co autorce tak naprawdę chodzi. Żeby było trudniej, jej bohaterów ciężko polubić. Są nudni, monotonni i co najmniej dziwaczni. Sophie i Jason za miesiąc adoptują kota. Dochodzą do wniosku, że następne 30 dni bez nowego domownika będzie finałem ich obecnego życia, dlatego jest to ostatni dzwonek by zrealizować swoje odkładane marzenia i plany. Zaczyna się niewinnie, od zmiany zajęcia i przyzwyczajeń. Kamyczki nowości powoli jednak uruchamiają lawinę, która kończy się rozpadem związku. W podszytym surową narracją festiwalu absurdalnych i irytujących póz, July mówi nie tylko o związku Sophie i Jasona, ale o małżeństwie w ogóle, jako instytucji pozbawionej cechy solidnego spoiwa, gdzie obawa przed rychłą odpowiedzialnością za opiekę na czworonogiem jest wystarczającym powodem dla małżeńskiej pary by wywrócić ich całe dotychczasowe życie do góry nogami. Ufff… jak to dobrze, że nie zdecydowali się na dziecko… Czerwony stan („Red State”, reż. Kevin Smith) Ekstrakt: 40 %  | ‹Czerwony stan›
|
Po pożegnaniu Jaya i Cichego Boba, Kevin Smith odnajduje się ze zmiennym szczęściem. Ciekawie odświeżył skostniały rom-com („Zack i Miri…”), niedługo potem zaliczył niewypał na polu kina policyjnego („Fujary na tropie”). W „Czerwonym stanie” Smith zmiksował w jedno danie tematy terroryzmu, mniejszości seksualnych i religijnych bigotów, ubierając je w misz-maszowy płaszczyk thrillera, horroru, czarnej komedii i cop movie. Dodajmy do tego jeszcze płomienne biblijne kazania, strzelaniny i odchudzonego Johna Goodmana w roli federalnego bad assa, i chyba nawet sam reżyser nie ma do końca pewności w jakiej znalazł się filmowej rzeczywistości. Trójka napalonych licealistów umawia się internetowo z kobietą w średnim wieku. Szybko jednak zapowiedź milfowych figlów okazuje się pułapką zastawioną przez grupę natchnionych chrześcijańskich fanatyków, chcących brutalnie ukarać wszelkie oznaki szerzenia sodomii. Biorąc na tapetę amerykańskie tematy zapalne, Smith zdaje się za wszelką cenę chwytać wszystkiego co pozwoli mu utrzymać status reżyser goniącego za kontrowersją. Gdyby jednak kadry „Czerwonego stanu” wypełnić sikająca krwią lub żywymi trupami, można by pomylić go ze średniej klasy przedstawicielem kina rodem z grindhouse’u. Wszystkiego jest tu po trochu i niczego za wiele, nijako i bez właściwego wyrazu jak hamburger z kotletem sojowym. Niby wkładka podobna, ale bez kawałka soczystego filmowego mięcha czujemy się oszukani. Czy tylko ja mam wrażenie to już najwyższy czas by odkurzyć bejsbolówkę, znoszony płaszcz, trochę trawki i wskrzesić na ekranie Jay i Cichego Boba raz jeszcze?
Tytuł: Przyszłość Tytuł oryginalny: The Future Rok produkcji: 2011 Kraj produkcji: USA Czas projekcji: 91 min Gatunek: dramat
Tytuł: Czerwony stan Tytuł oryginalny: Red State Rok produkcji: 2011 Kraj produkcji: USA Czas projekcji: 88 min Gatunek: akcja, horror, thriller |