Czasami odnoszę wrażenie, że klasyczna fantastyka naukowa, taka, na której się wychowywałem, ma rację bytu już tylko w komiksach. Myślę tu o bezpretensjonalnych przygodowych opowieściach w skolonizowanym wszechświecie, perypetiach kosmicznych agentów, kontaktach z innymi cywilizacjami, intrygach na galaktyczną skalę. W książkach takie ujęcie może mieć miejsce chyba już tylko w wersji ironicznej, w filmie w formie nostalgii, a w komiksie nadal działa zaskakująco dobrze. „Orbital” najlepszym przykładem.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„Orbital: Blizny” to pierwsza część francusko-belgijskiej fantastycznonaukowej opowieści Sylvaina Runberga (scenariusz) i Serge’a Pellé’go (rysunki). Do dziś powstały cztery części, będące dwoma dwualbumowymi historiami. „Bizny” doprowadzają nas do połowy pierwszej z nich, zajmując się przede wszystkim przedstawianiem świata i bohaterów. Przyznać trzeba, że wykonane jest to nader sprytnie – bowiem wprowadzenie widza w scenerię dokonuje si ę w bardzo dynamiczny sposób. Jak przystało na klasyczną opowieść SF, dowiadujemy się dokładnie, kiedy zaczyna się akcja. Mamy rok 2278, Ziemia ma przystąpić do międzyplanetarnej Konfederacji. Właśnie odbywa się kongres, który ma podjąć ostateczną decyzję. Sytuacja jest napięta, przystąpienie wcale nie jest oczywiste (mimo oczywistych korzyści, z możliwością podróży międzyplanetarnych włącznie). Izolacjoniści są silni i mają zamiar ową siłę okazać. Bezprzykładny atak terrorystyczny jest obserwowany przez Caleba i Kristinę – dwójkę dzieci, których rodzice biorą w tym czasie udział w konferencji. Przenosimy się kilkanaście lat do przodu – Caleb jest już dorosły i podejmuje służbę w dyplomacji Konfederacji. Cóż, wygląda na to, że to taka dyplomacja, jak startrekowy, uzbrojony po zęby „Enterprise” był statkiem eksploracyjnym. Krótko mówiąc – Caleb staje się pierwszym ludzkim (co oczywiście nie wszystkim się podoba) agentem na służbie Konfederacji. Dostaje – jakże by inaczej – atrakcyjną (o ile czarna okrągła głowa może być uważana za atrakcyjną) partnerkę 1) z innej rasy Mézoké Izzuę i po krótkim szkoleniu, na którym para agentów musi się dotrzeć, wyruszają na pierwszą misję. Nie zdradzając więcej fabuły, można stwerdzić, że jak przystało na przygodową opowieść, komiks kończy się w najbardziej dramatycznym momencie. Trzeba więc czekać na kolejną część. Jak widać z tego opisu, nie ma tu wiele zaskoczeń. „Orbital” czerpie pełnymi garściami z różnych „Star Treków”, „Valerianów”, „Armad” i innych przygodowych opowieści SF. Mamy więc pozytywną (mimo wszystko) wizję przyszłości, setki zróżnicowanych ras, galaktyczną współpracę, lokalne antagonizmy, parę skontrastowanych różnopłciowych bohaterów. Rzec można – wszystko według sprawdzonego przepisu. Ale dobra potrawa smakuje nawet za dziesiątym razem. Z pewnością duża w tym zasługa rysunków i Serge’a Pellé’go. Grafika serii momentami nawiązuje delikatnie do wczesnego Bilala (zwłaszcza w ujęciach z profilu), ale inspiracji chyba można też poszukać u samego Moebiusa – zarówno w stylu, ujęciu obcych ras, czy futurystycznej scenerii. Do tego trzeba dodać przejrzystość rysunków – wszystko jest rysowane wyraźnie, w prostych planach, wyrazistych ujęciach, co bez wątpienia bardzo ułatwia lekturę. O serii więcej będzie można powiedzieć, gdy pierwsza misja zostanie domknięta w kolejnym albumie. Tak czy inaczej – zaczęło się obiecująco. 1) – Aczkolwiek w tej kwestii autorzy postawili pewien znak zapytania, co może wpłynąć istnotnie na rozwój relacji między głównymi bohaterami.
Tytuł: Orbital #1: Blizny ISBN: 9788360298695 Cena: 36,00 Data wydania: styczeń 2012 Ekstrakt: 70% |