– Opowiedz mi, jak zginąłem – prosi Rafał. I Patryk robi to, choć to głupie mówić komuś, jak sam zginął. Szczególnie, że nie jest przecież prawdziwy. Wiatr szumi w uszach i rozwiewa mu włosy. Patryk zdejmuje hełm i wciąga głęboko do płuc powietrze, którym nikt nie oddychał od setek tysięcy lat. Rozgląda się i na sekundę ogarnia go ekscytacja. Znów czuje się Eksploratorem Przestrzeni Kosmicznej, jak za dawnych czasów, kiedy z bratem zapuszczali się głęboko w puszczę za domem. Wtedy wydawała się większa niż cała ta planeta. Dookoła wszędzie biały, wilgotny piasek. Układa się w wydmy, po których przetaczają się kuliste, wiklinowe rośliny. Tuż za niewielkim wzniesieniem strzela w niebo ogromny, czarny kształt. Wygląda jak iglica gotyckiego kościoła lub dziób statku. Patryk widzi jeszcze kilka artefaktów wykonanych z tego samego czarnego materiału, porozrzucanych tu i ówdzie jak zabawki w ogromnej piaskownicy. Jeszcze raz sprawdza w myślach, czy wszystko spakował, przywołuje holomapę i rusza w kierunku wskazywanym przez zielony znacznik. Zostawia za sobą Lądownik Ikoyi™, którym dotarł tu ze swojego Międzyplanetarnego Statku Eksploracyjnego Ikoyi™. Jego biały kombinezon i plecak opatrzone są korporacyjnym logiem, podobnie jak podeszwy odciskające z każdym krokiem ten sam tekst: „Ikoyi™. Cały wszechświat jest Twój.™” Jednak wiatr starannie zasypuje ślady i cały ten korporacyjny zgiełk naprawdę przestaje istnieć, kiedy Patryk brnie przez wydmy. Nie sposób oprzeć się teraz wspomnieniom. Lata wcześniej, właściwie taka sama okolica, i on z bratem ścigają się, kto pierwszy dobiegnie do plaży. Vasco – ich pies – jest czarną, rozwichrzoną plamą daleko przed nimi. On też czuje, że za wydmami musi znajdować się coś niezwykłego, co wymyka się zrozumieniu i oszałamia swoim falującym ogromem. Rozpychają się i łapią za poły furkoczących kurtek. Śmieją się, a Vasco szczeka w oddali. Kiedy w końcu dobiegają do szczytu ostatniej wydmy, są wykończeni, ale to nie ma znaczenia, bo widzą ocean. Rozwichrzony, wyrzucający z siebie białe grzywy, ciągnący się aż po horyzont. Nieco na prawo od nich jest wyspa z latarnią morską. Zatrzymują się i w milczeniu chłoną ten widok każdym zmysłem. Potem Rafał zbiega z wydmy, rozbiera się do samych bokserek i wskakuje do zimnej, spienionej wody. – Kto pierwszy do latarni! – krzyczy. Patryk patrzy na wyspę, na wzburzoną wodę i myśli „niemożliwe”. Ale Rafał już jest w wodzie. Co chwilę znika w olbrzymich falach i pojawia się nieco dalej od brzegu. Patryk krzyczy: – Rafał… – i jak zwykle daje za wygraną. Stoi na plaży starając się nie tracić z oczu niewielkiej plamki, którą jest jego brat. Nagle Patryka ogarnia zniechęcenie. Ma całą tę planetę dla siebie – góry, doliny, pustynie, podziemne zbiorniki wodne, złożone ekosystemy i artefakty pozostawione przez wysokorozwiniętą cywilizację. Wszystko to czeka na opisanie i nazwanie według własnego uznania. To było ich wspólne marzenie – zawsze pragnęli zostać Eksploratorami, docierać do nieznanych zakątków wszechświata, a później opowiadać o tym, co widzieli. Jednak teraz wie, jak to wygląda naprawdę, i ta wiedza każe mu zrobić to, co planuje zrobić. Ta wiedza doprowadziła też jego brata do śmierci. Według Procedury Badawczej Ikoyi™ wróciłby na statek i wypuściłby roboty. Właściwie wcale nie musiał schodzić na powierzchnię i zazwyczaj tego nie robi. Roboty zaczęłyby badać atmosferę i powierzchnię planety, a dane spływałyby do centralnego komputera tworząc jej cyfrowe odzwierciedlenie. Zadaniem Patryka jest nadzorowanie procedury zbierania informacji. Wszystko dzieje się według śmiertelnie skutecznych algorytmów, dzięki którym Ikoyi™ opanowała większą część Nieznanych Przestrzeni. Niebezpieczeństwo, ryzyko czy panika znikają, kiedy ma się pod ręką właściwy schemat do zastosowania. Czy na planecie znajdują się organizmy żywe? Tak. Czy zbudowane są na bazie węgla? Tak. Czy można je uszeregować według ziemskiej klasyfikacji, klasyfikacji hybrydowej itd., etc.? Już dawno zdał sobie sprawę, że nie jest Kolumbem przybywającym do brzegów tajemniczego, dzikiego lądu. Nie. Jest urzędnikiem, od którego oczekuje się zastosowania odpowiednich procedur, wypracowanych przy podbijaniu tysięcy egzoplanet. Efektywność i posłuszeństwo. Jak tylko skończy, przybędą inżynierowie, którzy zbudują port kosmiczny, zainstalują maszyny wydobywcze i postawią silosy. Kolejny kontyngent inżynierów zrobi odwierty i zaprogramuje roboty. Dzięki temu eksploatacja planety będzie mogła odbywać się automatycznie. W końcu nie zostanie na niej nic wartościowego. „Realokacja międzyplanetarna zasobów” – tak to nazywają. Biznes kręci się dalej. Jest około godziny marszu od celu. Dobrze się składa, bo właśnie tyle czasu ma na dotarcie do niego. Zapadając się w piachu, wchodzi na kolejną wydmę i z jej szczytu próbuje dojrzeć to miejsce. Nie widzi nic szczególnego, może jest trochę ciemniejsze, to wszystko. Jeszcze raz zaniepokojony spogląda najpierw na zegar holomapy, potem na zachmurzone niebo. – Patryk, co ty wyprawiasz? Wracaj na statek. – Słyszy ten głos i nawet nie musi się obracać, by wiedzieć, do kogo należy. Patryk półleży, półsiedzi wbity w fotel w kokpicie Statku Eksploracyjnego Ikoyi™. Ma na sobie kalesony i wyblakły podkoszulek The Cosmic Dilemmas, który być może powinien był już wrzucić do prania. Od ostatniego postoju na stacji międzyplanetarnej zdążyła mu urosnąć porządna broda. Raz budzi się, raz zasypia, albo tylko wydaje mu się, że się budzi. Na ogromnym holoekranie leci początkowa sekwencja scen z 8 i ½ – Guido wznosi się ponad sznur samochodów stojących w korku i sunie wzdłuż autobusu mijając bezmyślne, obojętne twarze pasażerów. Patryk ma w dłoni otwartą książkę. Drugą obejmuje puszkę piwa, stojącą na poręczy fotela. Nagle książka wysuwa mu się z ręki i z trzaskiem spada na podłogę. Patryk budzi się gwałtownie i strąca piwo, które pieniąc rozlewa się po starym Odtwarzaczu Wszystkiego. Holoekran od razu umiera, tak jak dudniący w tle drone metalowy utwór, na który Patryk dopiero teraz zwraca uwagę. – Osz kurwa mać! – cedzi przez zęby myśląc po pierwsze o tym, czy będzie w stanie sam naprawić sprzęt, a po drugie, co będzie, jeśli mu się nie uda. Podróż przez pieprzoną kosmiczną pustkę bez filmów, seriali i muzyki byłaby prawdziwą kichą. Przywołuje holoklawiaturę i sprawdza log podróży: Czas podróży: 61 dni 06:24:19 sek. Pozostały czas podróży: 12 dni 03:49:01 sek. –Kurwa… – wzdycha zapadając się z powrotem w fotelu. Resztę dnia spędza na czacie ze znajomymi specami od retroelektroniki, wertuje bazy danych i ogląda poradniki wideo. Jednak poprzez system Ikoyi™ ma ograniczony dostęp do nieoficjalnych informacji. Próbuje sam grzebać w Odtwarzaczu, ale nawet tak archaiczny sprzęt przekracza jego możliwości pojmowania. Wpatruje się bezradnie w układy scalone i plątaniny kabli wiedząc, że nic nie zdziała. W końcu daje znać znajomemu specowi – Chow Jean-Paulowi – że będzie potrzebował jego pomocy, kiedy przyleci do Varsovii. Po chwili słyszy ciche pyknięcie i tuż przy jego przedramieniu pojawia się wiadomość: „Zapraszam P. Postaramy się to naprawić. Póki co, zostaje Ci System Rozrywki Ikoyi™. ;) Przy okazji, mam to, czego ostatnio szukałeś… Do zobaczenia, Chow” Ostatnio, kiedy się widzieli, Patryk szukał filmów Kubricka. Tak, jak wiele innych utworów, zostały one zepchnięte do drugiego obiegu. Po prostu nie ma ich w korporacyjnych mediach, więc ludzie powoli zapominają, że kiedykolwiek istniały. Wszystko oczywiście jest do znalezienia, tylko potrzeba na to czasu. Na statku panuje cisza. Słychać tylko cichy szum klimatyzacji i systemów chłodzenia elektroniki. Patryk zdążył już posprzątać część mieszkalną, wrzucić rzeczy do prania (łącznie z podkoszulkiem) i pozbyć się opakowań po gotowych posiłkach. Przeszedł się też po hangarze, oglądając po raz tysięczny uśpione roboty. Dopiero, kiedy wraca do kokpitu, naprawdę dopada go cisza. Próbuje czytać, ale ten brak dźwięku sam staje się nieznośnym hałasem. Znudzony, ulega absurdalnej sugestii Chowa i włącza System Rozrywki Ikoyi™. Wita go przyjazne, zapraszające menu. Miły, kobiecy głos mówi: – Witaj w Systemie Rozrywki Ikoyi™. Wszystko tutaj dostosowane jest do Twoich potrzeb. Na podstawie Twojego profilu w firmie Ikoyi™ dobieramy program specjalnie dla Ciebie. Możesz być pewien, że obejrzysz dokładnie to, co chcesz i jak chcesz. Nie lubisz długich dialogów w filmach? Nasz Osobisty Reżyser™ przytnie je tak, by były w sam raz. Oczywiście pozostawiamy Ci też możliwość wyboru pomiędzy wieloma programami. Po prostu wszystkie są takie, jak lubisz. Aby zacząć… – Patryk zniecierpliwiony wyłącza holoekran. |