powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (CXIII)
styczeń-luty 2012

Sułtani, goździki i Freddie Mercury
Małgorzata Szejnert ‹Dom żółwia. Zanzibar›
Kto sięgnąłby po „Dom żółwia. Zanzibar” Małgorzaty Szejnert szukając barwnych opisów podróży przez dżunglę i stykania się z miejscowymi obyczajami, ten dozna zawodu. Książka jest bowiem ciekawa, ale w zupełnie innym temacie: przedstawia ostatnie półtora wieku historii tej prawie nieznanej u nas wyspy.
ZawartoB;k ekstraktu: 60%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Małgorzata Szejnert przez kilkanaście lat szefowała działowi reportażu w „Gazecie Wyborczej”, sama ma również w tej dziedzinie liczne osiągnięcia, że wymienię tylko słynną kilka lat temu „Wyspę klucz”, opowiadającą o kwarantannie i selekcji, jakiej poddawano imigrantów przybywających do USA.
„Dom żółwia” opowiada o historii Zanzibaru – a właściwie o ludziach, którzy się w tej historii zapisali. Mamy więc nakreślone sylwetki sułtanów i królowych, opowieści o kontynentalnych wyprawach Davida Livingstone’a i Henry’ego Stanleya, o dwudziestowiecznych rewolucjonistach, o piosenkarce Bi Kidude, o twórcy malarskiego stylu tingatinga, i o wielu innych, z Polakami włącznie. Każdą osobę autorka przedstawia szczegółowo, nieraz od czasów dzieciństwa; widać w tym ogrom pracy, jaki włożyła w zbieranie materiałów; szczegółowa bibliografia znajduje się na ostatnich stronach. Historia rozpoczyna się w połowie XIX wieku, kiedy wyspa pod rządami arabskimi buduje potęgę gospodarczą na eksporcie goździków oraz niewolników. Następnie opisane są czasy kolonialne i rewolucja z 1963 roku. Zaletą jest możliwość poznania wielu obcych dla przeciętnego czytelnika faktów, jednak mniej więcej w połowie tomu poczułam się nieco przytłoczona liczbą postaci i dat.
Książka podzielona jest na kilka części, a te z kolei na rozdziały – wiele z nich ma „dom” w tytule: Dom sułtana Bagrasza, Stone Town, Zanzibar; Dom Abejda Karumego, Ng′ambo, miasto Zanzibar. Istotnie, budynki i ich przemijanie, degradacja, pełnią w opowieściach istotną rolę. Tytułowe żółwie pojawiają się na końcu co drugiej części – czasem jest to wiersz, czasem informacje o cyklu rozrodczym i wolontariuszach chroniących jaja oraz młode. Styl narracji jest rzeczowy, lecz gdzieniegdzie autorka pozwala sobie na pełen urody opis, na przykład o ławicy rybek rozstępującej się przed nurkiem jak kurtyna, lub o owocożernych nietoperzach:
Drzewa te są bardzo wysokie, oblepione ciemnymi worami, które czasem spadają pod własnym ciężarem, rwąc się na czarne miękkie szmaty. Te szmaty ulatują w powietrze i znowu zbijają się w tłumok, który wraca na gałąź, by przespać dzień. Kiedy nadchodzi wieczór, wory rozsypują się na dobre, uwolnione drzewa chudną do swojej naturalnej formy, wszystkie nietoperze owocowe też odzyskują niepokojący i piękny kształt, fruną nad wyspę (…) tworząc tym razem rozległą chmurę i przenoszą na noc do miasta Zanzibar.
Bardzo ładna jest szata graficzna: twarda okładka z nostalgicznym zdjęciem-grafiką, kremowy papier, wyraźny druk. Poszczególne historie ilustrowane są rycinami lub fotografiami, przy czym nawet te zrobione własnoręcznie przez autorkę są czarno-białe, aby nie psuć jednolitego wyglądu całości. Trochę szkoda, że podpisy wydrukowano hurtem na końcu, dając tylko odnośniki do stron, lecz na szczęście zdjęcia są tak starannie umieszczone przy odpowiednich fragmentach tekstu, że nie sprawia trudności odgadnięcie, kogo lub co przedstawiają.
„Dom żółwia” prawdopodobnie spodoba się czytelnikom interesującym się historią współczesną – jeżeli do takowej zaliczyć również XIX wiek. A skąd w tytule recenzji Freddie Mercury? Otóż urodził się on właśnie na Zanzibarze, o czym autorka nie omieszkała wspomnieć.



Tytuł: Dom żółwia. Zanzibar
Wydawca: Znak
ISBN: 978-83-240-1819-2
Format: 400s. 165×235mm; oprawa twarda
Data wydania: 10 października 2011
Wyszukaj w
:
Ekstrakt: 60%
powrót; do indeksunastwpna strona

36
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.