Wywodzą się z różnych środowisk i kultur. Mają różne poglądy, a za sobą - różne życiowe drogi i wybory. Odmienne poglądy. W rozmaity sposób zapisały się w historii swoich krajów i historii świata. Łączy je jedno: zajmowały najwyższe polityczne stanowiska w swoich krajach.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Są takie kraje, gdzie współudział kobiet we władzach gwarantowany jest ustawowo. Są też i takie, które w żadnym wypadku kobiet do władzy nie dopuszczają. Kobiety na najwyższych szczeblach władzy dzisiaj w XXI wieku dziwią już coraz mniej, choć nadal jest to problem dosyć delikatny. Ciągle patrzy się na nie przez pryzmat stereotypów i uprzedzeń. Aby w polityce się wybić – kobiety muszą starać się bardziej, są też inaczej oceniane. Christie Ockrent, belgijska dziennikarka na co dzień pracująca we Francji, postanowiła przybliżyć czytelnikom kobiety z różnych krajów, pełniące najwyższe polityczne stanowiska. Znajdziemy tu więc sylwetki najbardziej wpływowych kobiet świata – premierów i prezydentów. Lektura prowadzi nas do obu Ameryk, poprzez Europę, do krajów w południowej części Azji i do Nowej Zelandii. Geografia może nas zaskoczyć: okazuje się, że stosunkowo dużo kobiet – przywódców było (lub jest) w krajach islamskich, stereotypowo kojarzonych z wyłączną męską dominacją w sferze publicznej. Książka ma przejrzystą narrację, dużą jej zaletą jest bogate tło historyczne, polityczne, i kulturowe każdego kraju, z którego wywodzą się bohaterki opisywane przez Christine Ockrent. Autorka dokonuje tu swoistej powtórki z najnowszej historii świata, przywołując wiele ważnych wydarzeń. Okazuje się, że za kulisami wielu z nich stały kobiety. Co czuły przy podejmowaniu decyzji? Z jakimi spotykały się reakcjami? Chyba największym plusem tej książki jest to, że w dużej części została napisana na podstawie osobistych rozmów autorki z polityczkami. Widać, że dziennikarka włożyła w swoje dzieło dużo pracy. Te bezpośrednie spotkania pozwoliły też autorce spojrzeć na prywatność swoich rozmówczyń dyskretnie, bez plotkarstwa i brukowych „klimatów”, co również trzeba z uznaniem odnotować. Okazuje się, że ta napisana cztery lata temu książka nagle nabiera szczególnej aktualności w świetle toczących się wydarzeń na świecie. Angela Merkel jest dzisiaj w Europie postacią pierwszoplanową. Ale czy do końca wiemy, jaka była jej polityczna i życiowa droga? W tej książce jej sylwetka nakreślona jest świetnie, z wielkim zrozumieniem istoty przemian w Europie Wschodniej po 1989 roku. Z kolei prezydent Liberii Ellen Johnson-Sirleaf otrzymała w tym roku Pokojową Nagrodę Nobla. Czytając „Kobiety u władzy” możemy się sporo dowiedzieć o jej dokonaniach i zrozumieć, jaki wydźwięk ma przyznanie tej nagrody właśnie jej. Niestety, są też słabe strony tej książki. Jej struktura to prawdziwy groch z kapustą. Swoje oddzielne sylwetki mają Angela Merkel, Margaret Thatcher i Michelle Bachelet. Natomiast reszta polityczek wrzucona jest do jednego worka w różnych rozdziałach i nie bardzo właściwie wiadomo, według jakiego klucza te rozdziały zostały napisane. Poza tym, pomimo iż pierwsze trzy postacie zostały wcześniej wyczerpująco opisane, niespodziewanie znów przewijają się w dalszej części książki. Książka jest więc niestety chaotyczna. W dodatku – niechronologiczna i też nie da się znaleźć uzasadnienia, dla kolejności zestawienia poszczególnych rozdziałów. A można było bardziej konsekwentnie uporządkować wszystkie te portrety i dodatkowo jeszcze pokazać ewolucję poglądów na kobiecą władzę na przestrzeni lat. Byłoby widać, że przeszliśmy w tej dziedzinie długą drogę, bo na przykład cytowane przez Christine Ockrent bezczelne seksistowskie epitety pod adresem francuskiej premier Edith Cresson jeszcze 20 lat temu wygłaszane publicznie są już dzisiaj absolutnie nie do pomyślenia. I wreszcie – lista nieobecnych. Trudno oczywiście napisać wyczerpująco o absolutnie wszystkich paniach, które kiedykolwiek sprawowały władzę. Ale poważnym brakiem „Kobiet u władzy” jest to, że nie ma tu pełnej sylwetki Corazon Aquino, prezydenta Filipin i w ogóle pierwszej kobiety-prezydenta w dziejach Azji. Jest w książce ledwie wspomniana, a i to w związku z inną postacią. Polski czytelnik zapyta także: gdzie jest Hanna Suchocka? Jej nazwisko nie zostało wymienione tu ani razu. Dużo większym uchybieniem jest to, że nie ma również najmniejszej wzmianki o Kazimierze Prunskienė, pierwszej kobiecie-premierze w Europie Wschodniej po 1989 roku. Nie jest wcale tak, że autorka tego zakątka Europy nie dostrzega, bo na przykład stosunkowo dużo miejsca zajmuje w jej książce prezydent Łotwy Vaira Vīķe-Freiberga. Tak jak trudno znaleźć klucz do układu książki, tak samo trudno doszukać się w niej logiki w doborze i zestawieniu osobistości. Autorka szukała odpowiedzi na pytanie: Co czują kobiety, gdy dojdą do władzy i czy płeć w tej sytuacji ma jakiekolwiek znaczenie, kiedy wiadomo, że władza polityczna to sfera nadal zdominowana na całym świecie przez mężczyzn? Sądzę, że pomimo tych niedociągnięć udało się jej w dużej mierze osiągnąć zakładany cel. A także przekonać czytelników, że na świecie jest dużo kobiet wybitnych, które jako polityczki mogą radzić sobie z wyzwaniami współczesności. Świat musi się nauczyć stwarzać im szansę.
Tytuł: Kobiety u władzy Tytuł oryginalny: Madame la…: Ces femmes qui nous gouvernent ISBN: 978-83-7469-615-9 Format: 188s. 146×225mm Cena: 32,– Data wydania: 6 listopada 2007 Ekstrakt: 60% |