powrót; do indeksunastwpna strona

nr 2 (CXIV)
marzec 2012

Była sobie kobieta
Todd Haynes ‹Mildred Pierce›
Choć „Mildred Pierce” trafia do nas jako pięcioodcinkowy serial, rozmach z jakim go zrealizowano, przysłania telewizyjną proweniencję produkcji i plasuje ją pośród ciekawszych dramatów o czasach wielkiego kryzysu w Stanach Zjednoczonych. A przede wszystkim obnaża filmowe utarczki dwóch, kapitalnych aktorek – Kate Winslet i Evan Rachel Wood.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
‹Mildred Pierce›
‹Mildred Pierce›
Nie mam wątpliwości – ludzie z HBO mają niezłego nosa do serialowych przebojów. „Rodzina Soprano”, „Sześć stóp pod ziemią”, „Czysta krew”, czy ostatnio „Gra o tron” i „Zakazane imperium” to najlepszy dowód na to, że mogą stać się siłą napędową stacji telewizyjnej i zyskać wierne grono fanów. „Mildred Pierce” pozostaje jednak zawieszona między mini-serialową formą a fabułą i aktorstwem na miarę kina z wyższej półki. Ten niedoprecyzowany stan nie jest w tym wypadku wadą, bo pozwala najnowszej produkcji Todda Haynesa czerpać z niej to, co najlepsze w obydwu gatunkach – rozpustność czasu i wielkoekranowy blichtr.
Pomysł na realizację „Mildred Pierce” wyszedł od scenarzysty – Jona Raymonda, który urzeczony twórczością pisarza Jamesa M. Caina, podsunął powieść swojemu przyjacielowi. Historia od razu przypadła do gustu twórcy „Daleko od nieba”. W tym czasie panowie nie zdawali sobie jeszcze sprawy, że słodko-gorzka opowieść o Mildred doczekała się już pełnometrażowej wersji, o której w świecie filmowym było bardzo głośno. To właśnie za tytułową kreację Joan Crawford otrzymała w roku 1945 Oskara, a film nominowany był również w pięciu innych kategoriach. To nie speszyło Haynesa i Raymonda – w końcu nie zamierzali dublować historii, a sprzedać ją nowej, wymagającej publiczności.
W ich wydaniu, „Mildred Pierce” stała się złożoną opowieścią o życiu prywatnym i zawodowym pewnej amerykańskiej żony i matki, która odchodzi od niewiernego męża i – wbrew przeciwnościom losu i fali kryzysu – rozkręca niezwykle intratny biznes. W tym samym czasie kobieta sukcesu zaczyna ponosić kolejne klęski na płaszczyźnie rodzicielskiej – jej starsza córka, Veda, to diabeł zaklęty w przepięknej i piekielnie przebiegłej kobiecie. To właśnie ich nieobliczalne, złożone relacje, naprzemienne paroksyzmy miłości i gniewu, stanowią clou tej historii i to one przekonały doskonałą aktorkę – Kate Winslet – do przyjęcia roli tytułowej Mildred. „Jedną z rzeczy, które najbardziej zafascynowały mnie w scenariuszu, był ten niesłychanie silny związek między Mildred a Vedą, bazujący na czystej miłości i uwielbieniu dla dziecka (…). Każda relacja matki z córką jest – z różnych powodów – złożona i skomplikowana, ale ta była zupełnie inna, ponieważ Mildred nieustannie stawała w obliczu sytuacji, w której nie wiedziała, czy kochać córkę, czy ją zabić”1).
I bardzo dobrze, że to właśnie Kate Winslet zdecydowała się na tę rolę (za którą zresztą otrzymała Złotego Globa) i przypomniała o swoim kunszcie aktorskim, który mieliśmy okazję podziwiać w „Drodze do szczęścia” czy „Lektorze”. Nie ma złudzeń co do tego, że aktorka idealnie odnajduje się w kreacjach pozornie silnych, ale w gruncie rzeczy bardzo nieszczęśliwych postaci. W „Mildred Pierce” z nie mniejszą gracją, partneruje jej młodziutka Evan Rachel Wood, obnażająca przed widzami wszystkie swe atuty. Aktorstwo pięknego duetu nawiązuje do pewnego archaicznego, nieco kampowego modelu, co niektórych widzów może nieco drażnić, ale urok bohaterów „Mildred Pierce” – poza intrygującą historią, w jaką zostali uwikłani – tkwi właśnie w tej niemal teatralnej egzaltacji. Dzięki temu serial emanuje swoistą manierą i gestem kina dawnych lat, ale i naturalnością, która bardziej przemawia do mnie niż chociażby tandem Barrymore – Lange w innej, HBO-wskiej produkcji „Szare ogrody”.
Nie miejcie złudzeń – mini-serial w reżyserii Todda Haynesa, to produkcja kobieca, oscylująca na granicy feministycznej adoracji wolności i siły płci żeńskiej, ale mogę się założyć, że i panowie – oglądający poczynania Mildred kątem oka – nie będą mogli doczekać się finału historii. I słusznie. Bo u jej kresu znajduje się mocny, psychologiczny akcent, stanowiący kapitalne uwieńczenie pięciogodzinnego studium relacji międzyludzkich. A cały seans to po prostu filmowa ekstaza, na dobre wpijająca się w pamięć widza.
1) Źródło: collider.com



Tytuł: Mildred Pierce
Tytuł oryginalny: Mildred Pierce
Reżyseria: Todd Haynes
Zdjęcia: Edward Lachman,
Rok produkcji: 2011
Kraj produkcji: USA
Dystrybutor: Galapagos
Data premiery: 17 lutego 2012
Czas projekcji: 336 min
Gatunek: dramat
EAN: 7321909314870
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w: Kulturowskazie
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

79
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.