Jest ich dwoje. Są młodzi, utalentowani i pochodzą z Brooklynu. Do tego grają rytmiczny indie pop skojarzony z oldschoolową elektroniką – właściwie mają wszystko, by odnieść sukces. Z drugiej strony posiadają tyle, aby utonąć w masie podobnych, modnych nowojorskich zespołów. Gdzie więc jest ich miejsce?  |  | ‹Something›
|
Chairlift, o którym mowa, zadebiutował w trzyosobowym składzie w 2008 roku krążkiem „Does You Inspire You”. Dzisiaj w grupie nie ma już jednego z jej założycieli – Aarona Pfenninga. Została druga inicjatorka przedsięwzięcia – Caroline Polachek (wokal i syntezatory) oraz Patrick Wimberly (perkusja, bas i klawisze). To za ich sprawą niedawno na rynek trafił album „Something”, realizujący obrany wcześniej synthpopowy plan. Znowu zatem wypełniają go gitarowe, dość melodyjne brzmienia, które wprawnie łączone są ze specyficzną, żywą elektroniką, dzięki czemu całość opisać można najłatwiej jako lekko zaśniedziały, ale dość dynamiczny, melancholijny pop. Taki jest choćby singlowy „Amanaemonesia” – rozpoczęty na gitarze w towarzystwie snującej się elektroniki, energicznego wokalu Caroline i bardziej matowego drugiego głosu Patricka, a przy tym dość mocno zakończony. Całkiem to fajne – taka prosta refleksja przychodzi do głowy po pierwszym spotkaniu z jego dźwiękami. Trudno stwierdzić, czemu tej „fajności” nie starcza Chairlift na cały krążek. Niby wszystko jest spójne, utrzymuje podobny nastrój i muzyczny poziom, ale jakoś nie ma się ochoty, by przy poszczególnych numerach dłużej przystawać. Właściwie tylko kilka z nich wartych jest osobnego wspomnienia: chyba najlepszy na płycie, żywy „Sidewalk Safari”, który świetnie wypada dzięki dobrej, intrygującej gitarze oraz niezłej dynamice; trzeci, utrzymujący tempo i wysoko zaśpiewany w towarzystwie rozmycia i lekkich pogłosów „I Belong In Your Arms”; odmienny, senny i nawet nieco balladowy „Cool As A Fire” i, ewentualnie, zamykający całość „Guilty As Charged” – za dobry bas i charakterystyczny, wpadający w ucho refren. Żaden z nich nie rozkłada niestety na łopatki i wcale nie zdziwiłoby mnie, gdyby ktoś po przesłuchaniu „Something” miał problem ze wskazaniem choćby jednej-dwóch pozycji rzeczywiście wartych dodania do ulubionych. Wydaje się, że z takich elementów, jakimi dysponują Caroline (całkiem ciekawy głos o sporych możliwościach, który mimo wszystko czasem drażni) i Patrick, można stworzyć jednak coś znacznie bardziej porywającego i nietuzinkowego niż jeden z wielu, co prawda przyzwoitych i ciepłych, ale właściwie nic niewnoszących zestawów piosenek. Bo za taki trzeba uznać jedenaście tracków z „Something”. Z drugiej strony, da się tego słuchać i jako muzyka majacząca gdzieś w tle zapewne wystarczy, ale czy o to właśnie chodzi, kiedy sięgamy po kolejny z tego typu zespołów? Dla mnie to elektroniczny, korespondujący z latami 80. pop, ale bez większego wyrazu.
Tytuł: Something Nośnik: CD Data wydania: 13 lutego 2012 EAN: 886976309824 Utwory CD1 1) Sidewalk Safari: 3:50 2) Wrong Opinion: 5:06 3) I Belong in Your Arms: 3:27 4) Take It Out On Me: 3:54 5) Ghost Tonight: 3:07 6) Cool as a Fire: 3:58 7) Amanaemonesia: 5:00 8) Met Before: 2:54 9) Frigid Spring: 3:49 10) Turning: 3:00 11) Guilty as Charged: 3:34 Ekstrakt: 60% |