powrót; do indeksunastwpna strona

nr 3 (CXV)
kwiecień 2012

Mroczne zakamarki japońskiej duszy
Masayuki Taguchi, Kōshun Takami ‹Battle Royale #1›
Ach… szkoła średnia. Nie dość, że to trudny okres burzy i naporu, to nagle okazuje się, że sporo do tej pory normalnych kolegów i koleżanek pozbawionych jest krzty zdrowego rozsądku. Naprawdę, czasem można pomyśleć, że dla dobra świata należałoby ich wystrzelać. Mangowa seria „Battle Royale” autorstwa Koushuna Takamiego oraz Masayukiego Taguchiego eksperymentuje z tym pomysłem.
ZawartoB;k ekstraktu: 50%
‹Battle Royale #1›
‹Battle Royale #1›
Zanim zostaną korporacyjnymi robotami harującymi od świtu do nocy w świetle neonowych chryzantem, Japończycy mają ostatnią oazę niewinności i szczęścia – szkołę średnią. Tak przynajmniej tłumaczą to rozmaite blogi i artykuły, z którymi się zapoznałem, starając się zrozumieć ten fenomen. Ponieważ są w internecie, to muszą być prawdą. Rzeczywiście jednak, to podejście tłumaczy olbrzymią popularność – we wszystkich grupach wiekowych w Japonii – mang, których bohaterowie są uczniami szkoły średniej. Zrozumiałe jest zatem, że wielu autorów rzuca biednych młodych ludzi na progu dorosłości pośród zboczeńców, nadnaturalne potwory oraz totalitarne dystopie uprawiające z nimi sadystyczne gierki. „Battle Royale” zalicza się do tej ostatniej kategorii. Jej autorzy podlewają fabułę krwią, nawożą psychiczną i fizyczną przemocą, starannie pielęgnują, aż wyrasta im rzecz w pełni zasługująca na ostrzeżenie „tylko dla dorosłych”.
Akcja mangi toczy się w alternatywnej Japonii, militarystycznej dyktaturze, gdzie funkcjonuje „Program”. „Program” polega na tym, że władze co roku porywają losowo wybraną klasę szkoły średniej i wysyłają na odizolowaną wyspę. Uczestnicy mają trzy dni na wymordowanie się nawzajem, przeżyć może tylko jeden. Jeśli tego nie zrobią, eksplodują założone im na szyje obroże. Dla urozmaicenia uczestnikom losowo przydzielono broń, od bumerangów po pistolety maszynowe, oraz wprowadzono szereg reguł. Na przykład: jeśli ktoś wejdzie do zakazanej strefy, jego obroża wybuchnie, albo jeśli będą zbyt pacyfistyczni i nikt nie zginie w ciągu 24 godzin, cóż – wtedy pretensje mogą mieć tylko do siebie – wybuchną wszystkie.
W pierwszym tomie czterdziestu dwóch uczniów ze szkoły średniej w Shiroiwa ma straszliwego pecha i zostaje wylosowanych do najnowszej edycji „Programu”. Wśród nich znajduje się Shuuya, sierota, oraz jego przyjaciółka Noriko. Manga skupia się głównie na ich losach, ale reszta klasy również otrzymuje swoje pięć minut. Jeśli trend z pierwszego tomu się utrzyma, to celem retrospekcji, w których ich poznajemy, będzie sprawienie, by ich śmierć wywarła na czytelnika jak największe wrażenie. Wszystkim kieruje nadzorca „Programu” Yonemi Kamon – jako sadystyczny potwór wyjątkowo się autorom udał.
Główne założenie serii otwiera pole do wiwisekcji ludzkiej psychiki w ekstremalnych warunkach. Czterdziestu dwóch młodych ludzi wyrwanych gwałtownie z normalności i postawionych w sytuacji „zabij albo zostań zabity” reaguje w rozmaity sposób: zaprzeczeniem, szaleństwem, zdradą i sojuszami oraz próbami apelowania do lepszej strony ludzkiej natury.
Jak można się domyśleć, te ostatnie z reguły są nieskuteczne. Psychicznej brutalizacji towarzyszy niezwykle obrazowo przedstawiona przemoc fizyczna. I to ona, bardziej niż starannie skonstruowana fabuła, odpowiada za (nie)sławę „Battle Royale” we wszystkich jej odmianach: mangowej, animowanej, filmowej oraz książkowej (to właśnie książka Koushuna Takamiego dała początek całej serii).
Już na samym początku pobytu na wyspie cała stronica poświęcona jest przedziurawionej pistoletowym pociskiem twarzy ucznia – ośmielił się przerwać „rozmowę orientacyjną” i nadzorca na jego przykładzie zademonstrował pozostałym, że stare reguły już nie obowiązują. I tu właśnie mam największy problem z „Battle Royale”: autorzy z przemocą przesadzili i oderwali ją od fabuły. Została przejaskrawiona do tego stopnia, że wręcz odwraca uwagę od losów bohaterów i wydaje się celem samym dla siebie.
Przy lekturze „Battle Royale” ciarki przeszły mnie dwa razy. Pierwszy, przy pojedynczym kadrze z twarzą zwyciężczyni poprzedniej „edycji” – wykrzywioną w obłędzie, zapowiedź tego, co ma się wydarzyć. Drugi, gdy już zamknąłem mangę i próbowałem wyobrazić sobie społeczeństwo, w którym „Program” mógłby zaistnieć. Wydaje się przypominać „naszą” Japonię; jedyną poważną różnicę wprowadza istnienie „Programu”. Mam wrażenie, że autorzy wywlekają na wierzch dziwny i skomplikowany stosunek Kraju Kwitnącej Wiśni do swych młodych obywateli. Pozostałe przypadki latającej w powietrzu krwi i strzępków ciała po którymś razie budzą już tylko niesmak, ewentualnie obrzydzenie.
Jeśli chodzi o resztę strony graficznej, to prezentuje się ona dobrze i realistycznie. Odniosłem jednak wrażenie, że rysownik za bardzo się wysilił, próbując nadać każdemu uczniowi indywidualne rysy twarzy – niektórzy wyglądają, jakby byli nie z tej bajki. Kilka postaci ma zbyt wielkie oczy i wydłużone kończyny, co na tle ich bardziej realistycznych towarzyszy po prostu zgrzyta.
Podsumowując: z jednej strony ekstremalne założenie, otwierające scenarzyście pole do popisu i umiejętnego grania na emocjach czytelnika, kilka zapadających w pamięć kadrów, wszystko jednak przesłania nadmiar przemocy, rozpraszający uwagę czytelnika.



Tytuł: Battle Royale #1
Scenariusz (komiks): Kōshun Takami
Wydawca: Waneko
ISBN: 978-83-62866-59-5
Cena: 19,99
Data wydania: marzec 2012
Wyszukaj w: Wysylkowa.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w: Kulturowskazie
Ekstrakt: 50%
powrót; do indeksunastwpna strona

152
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.